TYTUŁ: Glow up
AUTOR: Angela Węcka
WYDAWNICTWO: Spisek pisarzy
ROK WYDANIA: 2021
LICZBA STRON: 285
Glow up to jak wyjaśnia autorka,
na początku powieści, to metamorfoza. W odniesieniu do tej książki można ją
rozumieć na dwa sposoby, dotyczy mieszkania które przejdzie generalny remont,
oraz głównej bohaterki, która musi zmierzyć się ze swoimi problemami, a by osiągnąć
sukces musi zajrzeć do najskrytszych zakamarków swojej duszy. Glow up to
odwaga, aby stać się czymś większym.
Marikę wychowywała ciotka, a może
lepiej powiedzieć, że pozwalała jej mieszkać w swoim mieszkaniu w zamian oczekując
bezwarunkowego posłuszeństwa. Marika bardzo szybko zorientowała się, że musi
stanąć na własnych nogach, musi żyć sama dla siebie. Od ciotki nie zaznała
żadnych ciepłych uczuć, żadnego wsparcia a jedynie wyrzuty i oszczerstwa.
Dziewczyna za pieniądze ze spadku po rodzicach kupuje w Bytomiu mieszkanie w
starej kamienicy. Wnętrze zachwyca, ale tylko Marikę która oczami wyobraźni
widzi jak będzie wyglądało ono po remoncie. A remont jest potrzebny na już i
to generalny. Marika wzorując się na swojej szefowej wyremontowane mieszkanie
sprzeda, a pieniądze zainwestuje w kolejny lokal – ten biznes nazywany jest
flippingiem.
Marika walczy o sobie, ma plan i
musi wykonać wszystkie jego założenia. Zatrudnia świetną firmę remontową, ale
już na dzień dobry ma ostre starcie z Aleksem, który wszystkim dowodzi.
Aleksander zna się na swoim fachu, dużo wysiłku włożył w to by być
profesjonalistą, zna się na starych pięknych wnętrzach, na renowacji okien i
sztukaterii.
Marika sporo rzeczy chce zrobić
sama. Teraz jest jej czas, teraz tworzy siebie, teraz buduje kobietę
niezależną, znającą swoją wartość. Niestety nie wzięła jednak pod uwagę
ograniczeń swojego ciała. Gdy Marika słabnie ze zmęczenia i głodu Aleks wyciąga
pomocną dłoń, na początku kobieta go odtrąca, już zdążyła go ocenić po pozorach
(nadęty buc) i nie ma ochoty wychodzić po za relacje zawodowe.
Ta powieść to powiew świeżości,
taki ożywczy wiatr. Co prawda fabuła opiera się na znanym schemacie hate to
love, ale cała otoczka zbudowana wokół bardzo przypadła mi do gustu. Z
tematem flippingu już wcześniej się spotkałam, ale wykorzystanie tego wątku w
powieści to naprawdę strzał w dziesiątkę. Autorka oddała urok starej kamienicy,
poprowadziła czytelnika przez różne etapy remontu, zauroczyła detalami.
Narracja naprzemienna z
perspektywy głównych bohaterów pozwala ich lepiej poznać. Tutaj przede
wszystkim liczą się ich emocje i uczucia. Marika która chce udowodnić sobie i
światu że jest kimś, tak naprawdę potrzebuje wsparcia i opieki. Aleksander, który
cieszył się wolnością i niezależnością, który całe życie robił co chciał (i co właściwie
wyszło mu na dobre), teraz zaczyna się angażować. Marika w jakiś niezrozumiały
sposób go do siebie przyciąga. Gdy udaje im się jakoś dojść do porozumienia
jedno z nich wypowiada o jedno słowo za dużo i wszystko się sypie.
Utarczki słowne i dopracowane
dialogi to zdecydowanie atut tej powieści. Para głównych bohaterów mierzy się z
przeszłością, dźwiga swój bagaż doświadczeń. Czy będą potrafili się dotrzeć?
Czy jest szansa na spokojną rozmowę, na wysłuchanie drugiej strony? Gwarantuje,
że emocji nie zabraknie, podobnie jak scen erotycznych, te jednak są napisane
ze smakiem i delikatnością.
Toksyczne relacje z rodzicami czy
opiekunami wpływają na całe życie. Można się poddać i zostać na kanapie, a
można też wziąć się w garść i przeżyć życie po swojemu. Przeczytajcie Glow up i
dajcie się ponieść zmysłom.
Korzystajcie z uroków lata i
wybierajcie właśnie takie powieści, z jednej strony lekki romans, a gdzieś pod
powłoką sporo życiowych problemów. Ja jestem jak najbardziej na tak, bo czytałam tę książkę z niekłamaną przyjemnością.
Polecam.
Chętnie zapoznam się z tą powieścią, gdyż znam prozę autorki.
OdpowiedzUsuńTe życiowe problemy zachęcają mnie do przeczytania tej książki.
OdpowiedzUsuńNie znam autorki. Różne życiowe problemy dotykają nas co krok. Nie wiem, czy chcę też o nich czytać...
OdpowiedzUsuńO... Teraz, czytając pełną recenzję widzę, że warto tej książce dać szansę
OdpowiedzUsuńNo i ta stara Kamienica.
Takie książki, które same w sobie są metamorfozą są niesamowicie ciężkie i dla mnie to nie jest książka na jeden wieczór, bo trzeba się nad nią chwilę pochylić. Kinga
OdpowiedzUsuń