czwartek, 3 stycznia 2019

Szorstkie wino


TYTUŁ: Szorstkie wino

AUTOR: Jean-Claude Carriere

WYDAWNICTWO: Drzewo Babel

ROK WYDANIA: 2017

LICZBA STRON: 286



Kilka słów o autorze, którego wizerunek zrobiony z owoców wionorośli widnieje na okładce: Jean-Claude Carriere ur 1931r. francuski pisarz, eseista, tłumacz, dramaturg, scenarzysta. Laureat Oscara i Europejskiej Nagrody Filmowej. Na podstawie jego scenariuszy zrealizowano blisko 80 filmów. Książka „Szorstkie wino” jest opisem jego dzieciństwa, próbą autobiografii. Książka obejmuje lata 1931-45, akcja dzieje się we wsi Colombieres-sur-Orb w dolinie Orbu, u stóp góry Caroux.

Temat tej książki nie jest zbyt wyszukany, ot codzienność na wsi francuskiej w latach międzywojennych. Autor posiada dar opowiadania, potrafi snuć opowieść i zainteresować czytelnika. Pojawiły się jednak momenty, jak dla mnie zbyt szczegółowo opisane, które można było delikatnie skrócić (na rzecz innych) – to rozdział poświęcony polowaniu i łowieniu ryb. Cerrirere zanurzył się w detalach, drobiazgowo opisując metody zdobywania pożywienia. Tekst urozmaicony jest kilkoma fotografiami krajobrazu, oraz zdjęciami rodziny autora.

Lata 30 i 40 XX wieku, to czas kiedy postęp wypierał to co znane. Szokująca opowieść o rzece, która dziś nie istnieje, a zaledwie 80 lat temu stanowiła centrum życia tej społeczności. Na piaszczystym brzegu całe rodziny spędzały czas w niedzielne popołudnia, chłopcy dokazywali i łowili ryby, dziewczynki i kobiety pluskały się w czystej wodzie. Wtedy nikt nie bał się zaczerpnąć wody prosto ze strumyka by się jej napić, dziś to już nie jest możliwe.

Ciekawe wnioski można wyciągnąć z rozdziału poświęconego czystości. Mieszkańcy wioski nie znali śmieci – szklane butelki można było ponownie napełnić, dla puszek i pudełek znajdowano nowe zastosowanie. Nie znano jeszcze plastiku, a to co zepsute naprawiało się lub zostawiało bo nie wiadomo kiedy dana część mogłaby się jeszcze przydać. Zdaje sobie sprawę, że w świecie opanowanym przez plastik takie życie bez śmieci, w zgodzie z przyrodą jest znacznie trudniejsze. Może jednak warto zastanowić się i podjąć wysiłek by wrócić do dawnych przyzwyczajeń i trochę odciążyć naszą planetę.

Zabrakło mi opowieści o winie, o etapach jego powstawania. Autor co prawda wspomina o winobraniu i pracy jakiej wymagała winnica, ale po książce z takim tytułem i z tak przepiękną okładką spodziewałam się trochę więcej w tym temacie. Szorstkie wino to taki pierwszy produkt, nie do końca sfermentowane, taki winny noworodek. Tytuł odnosi się więc metaforycznie do chłopca, który swoje pierwsze kroki stawiał w małej francuskiej wiosce w Langwedocji.

Ta historia, to nie tylko powieść autobiograficzna, to przede wszystkim powieść obyczajowa i historyczna. Bardzo mi się przyjemnie czytało te wspomnienia. Odniesienie do podstawowych, pierwotnych uczuć człowieka, do tego co go kształtuje, mimo że większość nabytych w dzieciństwie umiejętności nie przydała mu się w dorosłym życiu.

Wydawać by się mogło że tak uznany scenarzysta wyrastał wśród ludzi obeznanych z filmem i sztuką. Okazuje się że nic bardziej mylnego. Rodzicie Jean-Claude to ludzie prości. Autor wspomina pierwsze przeczytane książki, pierwsze czasopisma – których w tamtym czasie było niewiele. Naukę pobierał w wiejskiej szkole, a od 1941r przebywał w internacie kolegium zakonnego w Ardouane. Tutaj dopiero poznał historię i literaturę, tutaj stawiał swoje pierwsze kroki w pisaniu wypracowań, oraz  na scenie w szkolnych przedstawieniach.

Zachwyt nad krajobrazem, smakami i dźwiękami które przenoszą do świata dzieciństwa. Świata, który już dziś nie istnieje, którego nie rozumieją ludzie XXI wieku. Zmieniła się wieś, zmienili się ludzie, zmienił się nawet język. Autor przytacza ciekawostki o lokalnej mowie, dialekcie, gwarze oksytańskiej. Podaje informacje o słowach, które weszły do użytku w języku francuskim, o zacieraniu się wiejskiej mowy.

Mimo, że dziś już tamtego świata nie ma, bo świat pędzi do przodu, to autor wybierając się w rodzinne strony nadal słyszy echa minionych dni. Książka napisana jest rzeczowo, pojawiają się elementy nostalgiczne, ale w swoich wspomnieniach autor nie zachował wsi jako utopii. Mówi o jej zaletach i wadach, a nas czytelników przenosi do ciekawych czasów.

Polecam jako ciekawostkę historyczną o francuskiej wsi jakiej na pewno nie znacie.

Książka bierze udział w wyzwaniu:
- Zatytułuj się u ejotkowe postrzeganie świata
- Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek styczeń

15 komentarzy:

  1. Ta książka, raczej nie jest dla mnie. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie moje klimaty. Ale muszę przyznać, że okładka przyciąga wzrok ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z wielką przyjemnością zajrzę do tych dawnych klimatów, miałam to szczęście, że jeszcze ich echa wypełniły moje dzieciństwo, tytuł już zapisuję. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sporo dobrego słyszałam o tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Po Twojej recenzji z pewnością sięgnę po tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam nic o tej książce, jednak chyba to nie pozycja dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Historie opowiedziane w taki sposób bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nawet bym sobie ją poczytała. Myślę, że to byłby przyjemny czas :)

    OdpowiedzUsuń
  9. O francuskiej wsi nie wiem zbyt wiele, więc może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie czytałam nigdy czegoś podobnego, ale uwielbiam takie wspomnienia, wiejski klimat... Aż się rozmarzyłam, książka powinna mnie wciągnąć, więc po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj autor opowiada o wsi widzianej.oczami dziecka, na prawdę ciekawie to wyszło

      Usuń
  11. Zdecydowanie nie moje klimaty. Co do okładki- ciekawy projekt, ale ja po latach spędzonych na czytaniu thrillerów byłam początkowo trochę przerażona, bo nie dostrzegłam, że to owoce, a moja wyobraźnia ostro pracowała :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda, że zabrakło opowieści o winie. Co prawda sam napój lubię, ale na książkę raczej się nie zdecyduję :)

    OdpowiedzUsuń