TYTUŁ: Dotyk północy
AUTOR: Adelina Tulińska
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo biblioteka
ROK WYDANIA: 2016
LICZBA STRON: 283
Do książek z gatunku fantastyka podchodzę jak pies do jeża.
Z reguły nie lubię, ale zdarza się że czytam. Książka Dotyk północy nie była
przesiąknięta fantastyką od pierwszej strony dlatego dobrze mi się ją czytało.
Realne przeplata się z fikcją tworząc wspaniałą mieszankę.
Fabuła opiera się na próbie rozwiązania zagadki: Kim jest Gabriel i
jego rodzina? Dlaczego wyspy Frisord nie ma na mapie? I jak wyplątać się z
kabały w którą wpakowała się Laura? Pytania się mnożą a akcja wartko mknie do
przodu.
Laura właśnie obroniła pracę magisterską z historii sztuki,
pracuje jako barista i zastanawia się co dalej chciałaby w życiu robić.
Decyduje się na wyjazd dla wolontariuszy, i wyrusza w podróż życia do Norwegii
by tam odrestaurować jedną z komnat dziwnego pałacu. Jej przewodnikiem po
Norwegii ma być Gabriel, tajemniczy i zabójczo przystojny chłopak. Od momentu
ich poznania nic nie układa się po myśli Laury. Gdy docierają na miejsce
okazuje się że Laura widziała już ten zamek ... ale w swoim śnie. Sen nie był zbyt
przyjemny ale za to bardzo realistyczny.
Legendami związanymi z Norwegią interesuje się Remek,
chłopak którego Laura poznała na krótko przed swoim wyjazdem. Okazuje się że
Remek zaginął a jego przyjaciele wiedzą tylko tyle, że bardzo interesował się tematem
samobójstw do których dochodziło na klifie na dalekiej północy.
Czy będąc w Norwegii Laura ma szansę spotkać Remka? Mało
prawdopodobne, zwłaszcza że okazuje się że z wyspy, na której zamieszkała
bardzo trudno się wydostać.
Dokoła Laury dzieją się tajemnicze rzeczy, osoby które
poznaje intrygują swoim zachowaniem. Gdzieś w tle toczy się wątek miłosny ale
rzadko kiedy wynurza się na pierwszy plan. Wszystko rozgrywa się subtelnie co
uważam za plus.
Bohaterowie dają się lubić a czytelnicy mogą mieć nadzieję że spotkają się z nimi jeszcze raz.
Część druga jest właśnie w przygotowaniu.
Polecam, bo to bardzo udany debiut. Fantastyka, która
pobudzi wyobraźnię nawet największego sceptyka (wiem co mówię).
Jest to 3 książka którą przeczytałam w 2017r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
*#czytambopolskie na poligonie domowym
* Czytam ile chcę na blogu książko miłości moja
*olimpiada czytelnicza na blogu posredniczkaa.pl
*Grunt to okładka wyzwanie na blogu nieperfekcyjnie.pl (motyw: zamknięcie - zamknięte usta)
Zapowiada się ciekawie �� mimo iż rowniez nie przepadam za fantastyka. Jesli bede miala okazję na pewno przeczytam ��
OdpowiedzUsuńW sumie chyba nie czytałam fantastycznej książki :P skoro Tobie się podobała moze warto sięgnąć po nią :)
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam w tym roku dwie książki i czytam dwie kolejne. Z całego serducha polecam Ci też fantastyczną, ale naprawdę kapitalną książkę (wręcz baśń) pt. "Dwór cierni i róż". Totalnie się w niej zakochałam. :D
OdpowiedzUsuńostatnio często widzę tą książke w Internetach ale jakoś nie jestem przekonana - chyba jak dla mnie zbyt fantastyczna
UsuńSpróbuj... naprawdę... gwarantuję, że nie pożałujesz.
UsuńSkoro mam kalendarz(będę miała) to brakuję mi tylko zdobyć tą książkę,bo wiem,że jest cudowna :D
OdpowiedzUsuńNiezby przepadam za tym gatunkiem, jednak od czasu do czasu robię wyjątki i sięgam po takie książki. Ta ma ciekawą fabułę i przyciągającą oko oprawę. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuń