TYTUŁ: Mąż potrzebny
na już
AUTOR: Małgorzata
Falkowska
WYDAWNICTWO:
Videograf
ROK WYDANIA: 2016
LICZBA STRON: 356
Książkę przeczytałam dzięki akcji book tour, którą zorganizowała miłość do czytania. Tutaj link który podsumowuje całą akcję: <klik>
Bernadetta i jej pięć przyjaciółek zawsze spędzają wspólnie
Sylwestra. Tej nocy podejmują postanowienie na którego realizację mają rok.
Stawką jest 5 tys. (po tysiącu od każdej dziewczyny). Postanowieniem Bernadetty
na 2015 r. jest ślub. Nie byłby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt że ona nie ma
nawet chłopaka. Od tego momentu robi się wesoło.
Książka to komedia romantyczna, a bohaterka przypomina
trochę Bridget Jones. Zakończenie jest przewidywalne, ale… droga do niego
wyboista. By utonąć w ramionach ukochanego Berka pójdzie na kilka nieudanych
pierwszych randek. Okaże się, że znalezienie męża nie jest wcale takie łatwe,
ale za to bardzo zabawne. Bohaterka da się lubić, a jej przyjaciółki to też
ciekawe osobowości więc nie ma tutaj miejsca na nudę.
„O miłości napisano już chyba wszystko. Jednak ten, kto jej nie doświadczył, nie jest w stanie zrozumieć potęgi zawartej w jednym słowie, opisywanym czasem przez zbyt wiele słów. Miłości nie da się poznać, ucząc się na pamięć jej definicji, lecz tylko jej doświadczając. Miłość daje nam możliwości, jakich wcześniej w sobie nie odkryliśmy, pozwala frunąć wyżej, niż byśmy byli skłonni chcieć polecieć.”
Dobry humor i poziom przyjemności z czytania 10 na 10 J Rewelacyjna, dowcipna,
zachęcająca do przeczytania kolejnych części o perypetiach zwariowanych
przyjaciółek. Epilog dosłownie zwala z nóg, tajemnice które wychodzą na jaw
zapowiadają, że jeszcze będzie się działo.
Polecam, świetna rozrywka i idealny rozweselacz na
smutniejsze deszczowe dni.
Jest to 29 książka którą przeczytałam w 2017r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Czytam ile chcę na blogu książko miłości moja kwiecień
*olimpiada czytelnicza na blogu pośredniczkaa.pl kwiecień
* #czytambopolskie , na blogu poligon domowy (kwiecień
Lubię książki, przy których można się szczerze uśmiać :) Mam w planach czytelniczych na ten rok :)
OdpowiedzUsuńKochana! "Gorzej być nie może" jest jeszcze lepsza. :D Byłam zawiedziona że nie Berka jest narratorem, tymczasem głupią Mejer, z tych Mejerów, pokochałam jeszcze mocniej :D
OdpowiedzUsuńzakończenie I części zachęca do dalszej lektury więc na pewno przeczytam!
UsuńW takim razie już wiem, po co sięgać w pochmurne dni. Szkoda, że nie zaopatrzyłam się w ten tytuł na weekend majowy, bo wszystko wskazuje na to, że w moim regionie będzie on bardzo deszczowy i taki rozweselacz z pewnością by się mi przydał.
OdpowiedzUsuńzdecydowanie poprawia humor :) na niepogodę w sam raz :)
Usuń