TYTUŁ: Stara zbrodnia nie rdzewieje
AUTOR: Iwona Banach
WYDAWNICTWO: Dragon
ROK WYDANIA: 2020
LICZBA STRON: 349
Komedie kryminalne rozgościły się u mnie na dobre. Tym razem wybór autora powieści był oczywisty, książki pani Iwony Banach już znam więc liczyłam na sporą dawkę humoru. Recenzje książek pani Iwony znajdziecie tutaj: Pewnej zimy nad morzem i Niedaleko pada trup od denata.
Tytuł najnowszej książki to parafraza znanego przysłowia, które w tej powieści również dowiedzie swojej prawdziwości.
Elegancki hotel w samym sercu głuszy to miejsce do którego przyjeżdżają laureaci konkursu literackiego. Debiutanci, najlepsi z najlepszych czekają na ogłoszenie wyników marząc o sławie i bogactwie. Do rozstrzygnięcia konkursu jednak daleko ponieważ jeden z jurorów, Marcus zostaje zamordowany.
Na miejsce przyjeżdżają miejscowi policjanci aspirant Andrzej Balicki i posterunkowy Bartek Krynicki. Rozpoczyna się śledztwo, przesłuchania laureatów nie należą do najłatwiejszych zwłaszcza gdy okazuje się, że jedna z osób to ona nie on, ktoś podał fałszywe imię bo nie lubi prawdziwego, a ktoś inny zmienił wygląd by go nie rozpoznano. Co więcej jedna z laureatek to dawna miłość Andrzeja. Policja od początku ma więc pod górkę zwłaszcza że każdy z gości hotelowych był w pokoju zamordowanego poprzedniej nocy.
Intryga została misternie spleciona a swoje trzy grosze dodaje papuga o imieniu Pinda, którą poskromić umie jedynie pani Balicka. Śledztwo idzie mozolnie, pojawiają się nowe ślady i wiele wątków pobocznych. Andrzej i Sabina zastanawiają się czy wrócić do punktu w którym się rozstali, a Bartek próbuje zrobić wrażenie na starszej aspirant, którą przysłano do pomocy w tropieniu mordercy. A laureaci cały czas czekają na ogłoszenie wyników.
Dzieje się dzieje. To dobrze, bo książka mimo iż jest komedią wymaga skupienia, żaden wątek nie może umknąć. Narracja jest dynamiczna, dialogi niekiedy pełne ironii zdecydowanie dodają lekturze smaczku. Autorka jest świetną obserwatorką rzeczywistości, a w swojej książce używając odpowiednich środków uwypukla wady i przywary literackiego środowiska i mieszkańców wsi. Ironia i kpina, anegdoty i komizm sytuacyjny - zdecydowanie nie ma tutaj mowy o nudzie.
W tej komedii kryminalnej nie znajdziecie subtelnego humoru, takiego ukrytego w opowieści z zabawną puentą. Tę książkę określiłabym mianem sitcomu. Gag goni gag, absurdalne sytuacje pojawiają się często, a przy tym jest lekko i sympatycznie. Lektura więc idealnie sprawdzi się w listopadowy ponury dzień, bo zdecydowanie jest takim radosnym promyczkiem. A papuga? Trzeba się przyzwyczaić, że zna tylko jedno (brzydkie) słowo i używa go w nadmiarze.
Kilkoro podejrzanych, brak dowodów, mrożące krew w żyłach wrzaski i pech który prześladuje właścicieli - to śledztwo wymaga wiele zaangażowania, cóż jednak gdy głowy policjantów zaprzątają kobiety?
Pomysł na fabułę bardzo dobrze przemyślany, dopracowany pod względem wątków i humoru. Polecam, bo śmiech to zdrowie.
Idealna lektura na chandrę jesienną.
OdpowiedzUsuńPolecę ją siostrze, sądzę, że ta publikacja powinna przypaść jej do gustu.
OdpowiedzUsuńLżejsze wydanie moich ulubionych klimatów, chętnie umówię się z książką na spotkanie. :)
OdpowiedzUsuńW tych czasach zdecydowanie śmiech to zdrowie. Lubię komedie kryminalne.
OdpowiedzUsuńKryminały uwielbiam, ale komedii kryminalnej jeszcze nie miałam okazji przeczytać.
OdpowiedzUsuńWarto spróbować, takie połączenie gatunków okazuje się czasami czytelniczym strzałem w 10
UsuńCoś już tej autorki czytałam i faktycznie można się uśmiać przy jej twórczości. Za jakiś czas chętnie i tę książkę przeczytam.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu czytałam książki Autorki i bardzo miło je wspominam.
OdpowiedzUsuń