TYTUŁ: Żadnych bogów żadnych panów
AUTOR: Grzegorz Dziedzic
WYDAWNICTWO: Papierowy Księżyc
ROK WYDANIA: 2021
LICZBA STRON: 465
Za mną mega trudny tydzień, jestem zmęczona... I na ten ciężki czas przypadła mi też nieco ciężka lektura. Dawno tak długiego czasu nie spędziłam przy jednej książce.
Szczerze wam powiem, że trzeba mierzyć siły na zamiary. Bo o ile w czasie wolnego weekendu ta książka byłaby samą przyjemnością, to w czasie zapracowanego tygodnia wymagała ode mnie za dużo.
Sierżant Teodor Rucki, to młody ambitny mężczyzna. Dzięki uporowi i ciężkiej pracy zdobywa wykształcenie i wstępuje w szeregi policji, teraz pnie się po szczeblach kariery.
Rok 1918, Chicago, polska dzielnica - miejsce duszne, lepkie, cuchnące. To tutaj znaleziono okaleczone zwłoki, jednak to nie wynik ulicznych porachunków, sprawca zostawia napis, przesłanie. W krótkim odstępie czasu policja znajduje drugą część napisu, tym razem w kościele. Rucki towarzyszy kapitanowi Trotwoodowi jako tłumacz podczas przesłuchań, robi skrupulatne notatki i rysunki z miejsc zbrodni. Współpraca między mężczyznami układa się bardzo dobrze, do czasu aż na Teodora pada cień podejrzeń.
Teo wychowywał się na ulicy, nie wychodził z domu bez kastetu w kieszeni. Znał najciemniejsze zakamarki swojej dzielnicy. Był w samym środku gangsterskich porachunków. I można by przypuszczać że wstępując w szeregi policji zostawił to wszystko za sobą, ale przeszłość upomni się o niego w najmniej oczekiwanym momencie.
Czarny kryminał historyczny - to idealne określenie tej książki. Było mrocznie i niebezpiecznie, bo nie tylko morderca rozdaje tutaj karty. Warstwa obyczajowo-historyczna bardzo sugestywnie odmalowana. Na pewno zachęci do dalszych historycznych poszukiwań, bo rozwój Polonii w Chicago jest na prawdę fascynującym tematem.
Ta powieść to debiut pana Grzegorza, debiut który wymagał sporo pracy. To nie tylko kryminał który kręci się wokół poćwiartowanych zwłok, to powieść w której odkrywamy kolejne warstwy chicagowskiej ulicy. Ciężka praca, bieda, alkohol, uliczna gangsterka, układy - autor żongluje życiem głównego bohatera, a czytelnik zagłębia się coraz dalej w cuchnącą mgłę. Do tej książki idealnie pasowałby kieliszek wódki, taka kropka nad i. Bo chociaż jest mrocznie i niebezpiecznie to brnie się w tę historię głębiej próbując dotknąć sedna.
Ta książka to zdecydowanie męskie klimaty (jak bardzo się cieszę że mogę w tej chwili z czystym sumieniem polecić coś dla waszych partnerów, ojców, przyjaciół), nie ma tutaj nic co łagodziłoby brutalną rzeczywistość. Dla mnie to zdecydowanie duża odskocznia od tego co czytam na codzień, ale właściwie idealne połączenie gatunków które uwielbiam. Dlatego jeśli lubicie trzymające w napięciu thrillery, jeśli w fotelu trzyma was pogoń za mordercą, jeśli interesuje was życie które toczyło się sto lat temu to wybierzcie tę książkę, a potem wspólnie poczekamy na kolejne tomy.
Zaproponuję lekturę tej książki mojemu narzeczonemu.
OdpowiedzUsuńCiekawe klimaty. To lektura dla mojego kuzyna.
OdpowiedzUsuńMożliwe, że się na nią skuszę i będę czekać na kolejny tom.
OdpowiedzUsuńa ja właśnie lubię takie męskie książki, także chętnie bym po nią sięgnęła
OdpowiedzUsuńuwielbiam tą książkę :D
OdpowiedzUsuńJeśli warstwa obyczajowa jest ciekawa, to nawet kryminał łyknę.
OdpowiedzUsuń