TYTUŁ: Tamarynd. Marząc o lepszym jutrze
AUTOR: Żaneta Pawlik
WYDAWNICTWO: Zysk i S-ka
ROK WYDANIA: 2023
LICZBA STRON: 371
Psychika ludzka jest tak delikatna jak płatki maków, które zdobią okładkę powieści „Tamarynd. Marząc o lepszym jutrze.” Żaneta Pawlik oddała w ręce czytelników złożoną, niełatwą historię. To nie jest książka, którą czyta się dla samej rozrywki, to jest książka po której zostaje sporo myśli do uporządkowania.Tamaryndowiec to gatunek tropikalnego drzewa, jego nasionka to miękki miąższ okryty twardą skorupką. Dokładnie tacy są bohaterowie tej powieści, w środku delikatni, na zewnątrz, dla świata to silni ludzie, których trudno złamać. Salowa w szpitalu psychiatrycznym, policjant, młoda mama, striptizerka każdy z nich marzy o lepszym jutrze. Nie każdy jednak tego jutra doczeka, bo codzienność bywa trudna do udźwignięcia jeśli musimy się z nią zmagać sami.
Ania pracowała jakiś czas za granicą, pomogła rodzicom uzbierać potrzebną kwotę na operację siostry. Teraz wraca, chce zacząć wszystko od czystej karty zostawiając przeszłość za sobą. Ma pracę, stać ja na niewielkie mieszkanie w obskurnej dzielnicy, chce teraz żyć w zgodzie ze sobą, a przeszłość zostawić daleko w tyle. Pierwsze dni w nowej pracy nie należą do łatwych, zwłaszcza że kobieta nie dogaduje się z jedną z koleżanek, mama ma do niej wieczne pretensje, były narzeczony próbuje odnowić kontakt, a do tego zatrzymała ją policja gdy próbowała wyładować złość na koszu na śmieci. Samo życie bez słodzenia i bez lukru. Sytuacje o których nie chcemy mówić, sytuacje przez które chcielibyśmy się schować do mysiej dziury i żeby wszyscy dali nam święty spokój.
Ta książka wchodzi pod skórę, otwiera oczy na to co na co dzień jest ukryte. Depresja - podstępna franca. A system opieki zdrowotnej jest jaki jest. Pacjent jest kolejnym numerem, brak dobrej opieki psychologicznej i psychiatrycznej to codzienność. Główna bohaterka jest pielęgniarką na oddziale psychiatrycznym, poznajemy więc szpital od wewnątrz. Ania w swojej pracy spotyka i salowe i terapeutów, śledząc akcję powieści mamy okazję spojrzeć na ten świat z kilku perspektyw. O depresji mówi się co raz głośniej, ale czy co raz łatwiej ją zobaczyć?
Tematyka nie jest łatwa, ale czyta się bardzo dobrze. Autorka lekko operuje piórem, powoli buduje relacje między bohaterami, tworzy postacie, którym jesteśmy w stanie uwierzyć. Czujemy ból, który wylewa się z poszczególnych stron, słyszymy wołanie o pomoc, czasami chcemy krzyknąć „weź się w garść”, a czasami po prostu przytulić, przeżywamy emocje wspólnie z bohaterami. Pojawia się w ątek romantyczny ale jest on nienachalny, ale widoczny, taki dający nadzieję. Jest też wątek sensacyjny, którego się nie spodziewałam, ale który jak najbardziej tutaj pasuje, bo nadaje akcji pewnej dynamiki.
Po przeczytaniu tej książki nasunęły mi się pewne wnioski. Jak czasami łatwo wejść nam w rolę sędziego. Jak łatwo ocenić i wydać wyrok. A tak naprawdę nie chcemy pogłębiać relacji, nie chcemy słuchać wyjaśnień, poznać motywacji, szkoda nam czasu na poważne rozmowy, wolimy pędzić dalej, szukając pustych rozrywek. Prawdziwa przyjaźń w XXI wieku to relacja na wagę złota, dbajmy więc o przyjaciół i bliskie nam osoby.
„Tamarynd” t o gorzka, wielowątkowa powieść, która zmusza do refleksji. Po lekturze tej książki wypada zmierzyć swój poziom empatii. I sięgnąć po kolejną książkę autorki.
Moja ocena 5,5 na 6.
Bardzo się cieszę, że mam tę książkę na swojej półce.
OdpowiedzUsuńSłyszałam już trochę o tej książce. Mam ją na oku.
OdpowiedzUsuń