TYTUŁ: Uwikłani tom II
AUTOR: Adriana Rak
WYDAWNICTWO: WasPos
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 293
Tom I serii Uwikłani Adriany Rak był moim patronatem medialnym który szczerze polecam. Był to debiut autorki więc dało się zauważyć drobne niedociągnięcia, historia jednak była na tyle wciągająca że z niecierpliwością czekałam na część drugą. Recenzję znajdziecie tutaj <klik>
Dla osób które zapomniały nieco z treści przypomniane zostały dwa ostatnie rozdziały z tomu 1. Ku swojemu ogromnemu zaskoczeniu poczułam irytację co do postawy Piotra.
Rozdział I czyli list Piotra do Agaty tak mnie zdenerwował, że miałam ochotę wyciągnąć tego faceta z książki i napukać mu po głowie. "Pomimo tego że nie jesteśmy razem, czuję się ogromnie szczęśliwy, że mogłem doświadczyć w życiu takiego uczucia. Chciałem ci za to podziękować." - oczywiście trzeba mieć na uwadze sytuację Piotra, ale odniosłam wrażenie że to tylko gładkie słówka, takie na usprawiedliwienie samego siebie. Postawmy się na miejscu Agaty, która uwierzyła w piękną miłość, oddała ukochanemu całą siebie, a on bez słowa ją zostawił, a potem pisze takie listy. Na miejscu kobiety odkochałabym się od razu.
Zabierając się za tę książkę przygotujcie się na dużo opisów, opisów przede wszystkim uczuć które targają Piotrem. Jest on uwikłany (zgodnie z tytułem, który został doskonale dobrany) w małżeństwo z którego nie ma drogi ucieczki, niepełnosprawna żona, mały synek, rodzice i teściowie którzy trzymają stronę Karoliny, a do tego opinia publiczna, która w małym miasteczku nie dałaby mu żyć gdyby odszedł do kochanki. Trudną sytuacje komplikuje jeszcze fakt, że Agata spodziewa się dziecka. To rodzi kolejne problemy do rozwiązania. Piotr wie, że chce uczestniczyć w życiu swojego dziecka, ale nie wie jak przyjmie go Agata, czy ona zechce z nim w ogóle rozmawiać?
Agata dość szybko przywykła do myśli, że zostanie samotną matką. Przygotowuje się do narodzin dziecka najlepiej jak potrafi, ma wsparcie rodziców i najlepszej przyjaciółki Basi. Piotr ponownie wkracza w jej życie ale nie robi tego z impetem tylko małymi kroczkami, próbuje odbudować zaufanie i zdobyć serce ukochanej.
Fabuła powieści mimo, że skupia się głównie na Agacie i Piotrze nie kręci się tylko wokół nich. Na uznanie zasługuje wątek Basi i Witka. Dwoje młodych ludzi, którzy pragną szczęścia i miłości, niestety w sferze uczuć poruszają się czasami jak słonie w składzie porcelany. Autorka w ciekawy sposób ukazała jak wiele czasu można stracić gdy braknie nam odwagi na szczerą rozmowę, gdy pozwalamy wziąć górę niedopowiedzeniom i domysłom.
Tak jak wspomniałam Adriana zadbała by czytelnik dokładnie poznał myśli i uczucia bohaterów, ich drogę do szczęścia, która toczy się przede wszystkim w głowie. Dialogów mamy nie wiele ale są dobrze skonstruowane, bohaterowie są szczerzy i rzeczywiści. Nie znajdziecie tutaj papierowych postaci, a problemy z którymi się zmagają jak najbardziej mogą się przydarzyć. Biorąc pod uwagę całość najbardziej udane według mnie są opisy romantycznych chwil, delikatność i subtelność - bardzo mi się to podobało.
Zwrócę jeszcze uwagę na wydanie obu książek. Bardziej przypadła mi do gustu okładka części 1, natomiast środek tj papier, czcionka i odstępy między wierszami w części drugiej.
Polecam wam Uwikłanych tom II jako obowiązkową kontynuację części 1. Zdecydowanie widać że autorka popracowała nad warsztatem pisarskim. Zakończeniem (które wbija w fotel) pokazała że trzyma jeszcze kilka asów w rękawie. Polecam.
Jest to 29 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek marzec
* #czytambopolskie na blogu Poligon domowy marzec
▼
niedziela, 31 marca 2019
czwartek, 28 marca 2019
Pudełko z marzeniami
TYTUŁ: Pudełko z marzeniami
AUTOR: Magdalena Witkiewicz i Alek Rogoziński
WYDAWNICTWO: Filia
ROK WYDANIA: 2017
LICZBA STRON: 334
W niedzielę wybieram się na spotkanie autorskie z Alkiem Rogozińskim, ale nie czytałam jeszcze żadnej jego książki. Chcąc to nadrobić wybrałam się do biblioteki. Niestety powieści autorstwa Alka nie znalazłam, ale była za to książka napisana w duecie z Magdaleną Witkiewicz. "Pudełko z marzeniami" to lektura którą od dawna chciałam przeczytać więc czym prędzej skorzystałam z okazji.
Na wstępie powiem że książka nie przybliżyła mi stylu pisania Rogozińskiego, ponieważ bardzo trudno było się zorientować kto jest twórcą tekstu. Kilka książek Witkiewicz już za mną więc tutaj mniej więcej wiedziałam czego się spodziewać. Autorzy jednak tak dobrze się uzupełniają że trudno było wyodrębnić kto napisał dany fragment.
Pudełko z marzeniami to skrzyneczka do której goście restauracji wrzucają karteczki ze swoimi pragnieniami. W tajemniczy sposób pojawiają się też koperty z pieniędzmi dzięki którym Malwina może te marzenia spełniać. Kobieta od niedawna prowadzi restaurację z tradycyjną kuchnią, sprowadziła się do Miasteczka rezygnując z pracy w korporacji. Miała tutaj rozpocząć nowe życie z Radosławem, ale ten przerażony tym że trzeba będzie pracować po prostu uciekł.
W Miasteczku pojawia się też Michał, okradziony przez wspólnika, zdradzony przez narzeczoną nie ma nic do stracenia, a wiele może zyskać. Ciotka która go wychowywała w ostatnich chwilach życia mówi mu o skarbie ukrytym pod kapliczką w Miasteczku.
Jedyną kapliczką jaką znaleźć można w tej uroczej miejscowości jest ta mieszcząca sie w piwnicy Malwiny. W wykuszu stoi tknięta zębem czasu figurka św. Ekspedyta.
Michał kombinuje jak bez wzbudzania podejrzeń dostać się do figury. Jednym z pomysłów jest zrobienie podkopu. Przy tej okazji zostaje wspomniana książka Joanny Chmielewskiej "Całe zdanie nieboszczyka" i nieszczęsne szydełko, przez które porzuciłam dalsze czytanie tego kryminału. Takich odniesień do literatury czy filmu znajdziemy w książce kilka, są bardzo fajnie wplecione w fabułę i ubarwiają lekturę.
Co do planu Michała, to oczywiście się nie powiódł. Lepszy pomysł miała 12 letnia dziewczynka której zdradził sekret dotyczący skarbu. Plan co do Michała miały też dwie staruszki pani Wiesia u której wynajmował mieszkanie i babcia Malwiny Janinka.
Książkę czyta się bardzo szybko, brak zbędnych opisów, a dużo zabawnej akcji. Lekki styl, spora dawka humoru i mnie bardzo przypadły do gustu. Na uznanie zasługuje również kreacja bohaterów drugoplanowych czyli wyżej wspomnianej dziewczynki (i chłopca, który nagle wtargnie w życie Michała) i starszych pań. Postacie pierwszoplanowe mimo, że zostają wplątane w zabawne sytuacje wypadają trochę blado.
Na tylnej okładce czytamy: najzabawniejsza świąteczna komedia romantyczna. Hm... Zabawnie było (czasami bardzo, czasami trochę wymuszenie), świątecznie niby też ale to tylko delikatne tło powieści, a romantycznie? Ten wątek rozwija się w przyjemny sposób ale trochę zabrakło mi chemii miedzy bohaterami.
Podsumowując: książka okazała się bardzo przyjemną i niezobowiązującą lekturą. Na czytelniczy reset idealna. Taka wiecie do odhaczenia, bo nie było jakiegoś efektu wow żeby zapamiętać ją na dłużej.
Jest to 28 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek marzec
* #czytambopolskie na blogu Poligon domowy marzec
AUTOR: Magdalena Witkiewicz i Alek Rogoziński
WYDAWNICTWO: Filia
ROK WYDANIA: 2017
LICZBA STRON: 334
W niedzielę wybieram się na spotkanie autorskie z Alkiem Rogozińskim, ale nie czytałam jeszcze żadnej jego książki. Chcąc to nadrobić wybrałam się do biblioteki. Niestety powieści autorstwa Alka nie znalazłam, ale była za to książka napisana w duecie z Magdaleną Witkiewicz. "Pudełko z marzeniami" to lektura którą od dawna chciałam przeczytać więc czym prędzej skorzystałam z okazji.
Na wstępie powiem że książka nie przybliżyła mi stylu pisania Rogozińskiego, ponieważ bardzo trudno było się zorientować kto jest twórcą tekstu. Kilka książek Witkiewicz już za mną więc tutaj mniej więcej wiedziałam czego się spodziewać. Autorzy jednak tak dobrze się uzupełniają że trudno było wyodrębnić kto napisał dany fragment.
Pudełko z marzeniami to skrzyneczka do której goście restauracji wrzucają karteczki ze swoimi pragnieniami. W tajemniczy sposób pojawiają się też koperty z pieniędzmi dzięki którym Malwina może te marzenia spełniać. Kobieta od niedawna prowadzi restaurację z tradycyjną kuchnią, sprowadziła się do Miasteczka rezygnując z pracy w korporacji. Miała tutaj rozpocząć nowe życie z Radosławem, ale ten przerażony tym że trzeba będzie pracować po prostu uciekł.
W Miasteczku pojawia się też Michał, okradziony przez wspólnika, zdradzony przez narzeczoną nie ma nic do stracenia, a wiele może zyskać. Ciotka która go wychowywała w ostatnich chwilach życia mówi mu o skarbie ukrytym pod kapliczką w Miasteczku.
Jedyną kapliczką jaką znaleźć można w tej uroczej miejscowości jest ta mieszcząca sie w piwnicy Malwiny. W wykuszu stoi tknięta zębem czasu figurka św. Ekspedyta.
Michał kombinuje jak bez wzbudzania podejrzeń dostać się do figury. Jednym z pomysłów jest zrobienie podkopu. Przy tej okazji zostaje wspomniana książka Joanny Chmielewskiej "Całe zdanie nieboszczyka" i nieszczęsne szydełko, przez które porzuciłam dalsze czytanie tego kryminału. Takich odniesień do literatury czy filmu znajdziemy w książce kilka, są bardzo fajnie wplecione w fabułę i ubarwiają lekturę.
Co do planu Michała, to oczywiście się nie powiódł. Lepszy pomysł miała 12 letnia dziewczynka której zdradził sekret dotyczący skarbu. Plan co do Michała miały też dwie staruszki pani Wiesia u której wynajmował mieszkanie i babcia Malwiny Janinka.
Książkę czyta się bardzo szybko, brak zbędnych opisów, a dużo zabawnej akcji. Lekki styl, spora dawka humoru i mnie bardzo przypadły do gustu. Na uznanie zasługuje również kreacja bohaterów drugoplanowych czyli wyżej wspomnianej dziewczynki (i chłopca, który nagle wtargnie w życie Michała) i starszych pań. Postacie pierwszoplanowe mimo, że zostają wplątane w zabawne sytuacje wypadają trochę blado.
Na tylnej okładce czytamy: najzabawniejsza świąteczna komedia romantyczna. Hm... Zabawnie było (czasami bardzo, czasami trochę wymuszenie), świątecznie niby też ale to tylko delikatne tło powieści, a romantycznie? Ten wątek rozwija się w przyjemny sposób ale trochę zabrakło mi chemii miedzy bohaterami.
Podsumowując: książka okazała się bardzo przyjemną i niezobowiązującą lekturą. Na czytelniczy reset idealna. Taka wiecie do odhaczenia, bo nie było jakiegoś efektu wow żeby zapamiętać ją na dłużej.
Jest to 28 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek marzec
* #czytambopolskie na blogu Poligon domowy marzec
wtorek, 26 marca 2019
Adam
TYTUŁ: Adam
AUTOR: Agata Czykierda-Grabowska
WYDAWNICTWO: OMG books
ROK WYDANIA: 2018
LICZBA STRON: 446
Jestem na bieżąco z książkami które do mnie przychodzą, pora więc na książki które już swoje w kolejce odstały. "Adam" trafił do mnie w sierpniu, wtedy bardzo szybko pożyczyła go ode mnie siostra. Mając trochę czytelniczego luzu powinnam sięgnąć raczej po kryminał, ale jak się zgadałyśmy na obiedzie u mamy i okazało się że jeszcze nie przeczytałam... to jak widać musiałam to szybko zmienić.
Adam ma 17 lat, pobity trafia do rodzinnego pogotowia opiekuńczego zostanie tam do osiągnięcia pełnoletności. Chłopak jest skryty, nie zawiera znajomości w szkole. Jedyną osobą z którą udaje mu się nawiązać kontakt jest córka małżeństwa, do którego trafił.
Ona, 16 letnia dziewczyna mieszkająca z rodzicami w domu pod lasem. Ten dom nie jest jednak zwyczajny, w nim znajdują bezpieczną przystań dzieci skrzywdzone przez najbliższych, dzieci potrzebujące przystanku do czasu aż będą mogły być adoptowane.
Nie poznajemy imienia nastolatki, ona sama czuję się niewidzialna i mało potrzebna. Jej rodzice całą uwagę skupiają na dzieciach, które przygarnęli pod swój dach. Ma co prawda chłopaka ale z Michałem łączą ją raczej kumpelskie stosunki niż miłość.
Pewnego dnia Adam zamiast wracać do domu, wybiera się autobusem do innego miasta. Dziewczyna śledzi go i ze zdziwieniem odkrywa że chłopak nie planuje ucieczki ale przyjechał na cmentarz. Na świeży grób swojej mamy. Adam zaczyna po mału odkrywać się przed dziewczyną. Ona czuję że dzięki niemu powietrze wokół niej się zmienia, a ona sama przestaje być niewidzialna.
Przez chwilę dziewczyna zostaje też zauważona przez rodziców. Zauważyli ją tylko po to by zakazać jej pogłębiania znajomości z Adamem. Obawiali się kłopotów i nie tłumacząc zbyt wiele postanowili wyraźną granicę jakiej nastolatkowie mają się trzymać.
Mieszkają razem w jednym domu, zaczynają coraz bardziej siebie rozumieć. On potrzebuje jej by poradzić sobie z największym koszmarem swojego życia, ona potrzebuje jego by zostać zauważoną by poczuć się kimś ważnym.
Powieść zalicza się do gatunku New Adult, ale historia jest tak niebanalna i porusza ważne tematy że będę polecała ją każdemu. Narracja jest pierwszoosobowa, z wyjątkiem epilogu wszystkie wydarzenia poznajemy z perspektywy bezimiennej nastolatki. To jak odkrywa prawdę o Adamie, o dzieciństwie które w najokrutniejszy sposób odebrał mu ojczym na prawdę działa na wyobraźnię i wzbudza ogromne emocje. Pogłębianie się uczuć między bohaterami zostało doskonale opisane.
Trochę zabrakło mi w tej powieści rodziców, ich obecności. Pojawiają się raczej gdzieś w tle. Na zakończenie zdobywają się na szczerą rozmowę z córką, dlaczego mimo pełnego domu ona czuła się samotna. Myślę że gdyby pojawiali się w powieści częściej fabuła by zyskała.
Autorka opowiedziała przejmująco smutną historię chłopca, który zbyt szybko musiał dorosnąć. Historię chłopca, którego łatwo było wykorzystać. Jednocześnie historię chłopca zdeterminowanego i pragnącego żyć. Wykorzystany został element baśni, poprzez metaforyczne opowieści zarówno Adam jak i dziewczyna opowiadają o swoich najgłębiej schowanych obawach i nadziejach.
Czytałam wcześniej Jak powietrze <klik> i Wszystkie twoje marzenia <klik> pani Agaty i obie książki przypadły mi do gustu. W powieści "Adam" znajdziemy również elementy które podkreślałam w poprzednich recenzjach - doskonały opis budzącej się do życia pierwszej miłości. "Adam" nie jest jednak cukierkowy ani motylkowy, to bardzo poważna książka, przez którą przewinęło się wiele trudnych tematów. Czas z tą książką nie będzie stracony, a na pewno dostarczy wam wielu wrażeń. Polecam!
Jest to 27 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek marzec
* #czytambopolskie na blogu Poligon domowy marzec
AUTOR: Agata Czykierda-Grabowska
WYDAWNICTWO: OMG books
ROK WYDANIA: 2018
LICZBA STRON: 446
Jestem na bieżąco z książkami które do mnie przychodzą, pora więc na książki które już swoje w kolejce odstały. "Adam" trafił do mnie w sierpniu, wtedy bardzo szybko pożyczyła go ode mnie siostra. Mając trochę czytelniczego luzu powinnam sięgnąć raczej po kryminał, ale jak się zgadałyśmy na obiedzie u mamy i okazało się że jeszcze nie przeczytałam... to jak widać musiałam to szybko zmienić.
Adam ma 17 lat, pobity trafia do rodzinnego pogotowia opiekuńczego zostanie tam do osiągnięcia pełnoletności. Chłopak jest skryty, nie zawiera znajomości w szkole. Jedyną osobą z którą udaje mu się nawiązać kontakt jest córka małżeństwa, do którego trafił.
Ona, 16 letnia dziewczyna mieszkająca z rodzicami w domu pod lasem. Ten dom nie jest jednak zwyczajny, w nim znajdują bezpieczną przystań dzieci skrzywdzone przez najbliższych, dzieci potrzebujące przystanku do czasu aż będą mogły być adoptowane.
Nie poznajemy imienia nastolatki, ona sama czuję się niewidzialna i mało potrzebna. Jej rodzice całą uwagę skupiają na dzieciach, które przygarnęli pod swój dach. Ma co prawda chłopaka ale z Michałem łączą ją raczej kumpelskie stosunki niż miłość.
Pewnego dnia Adam zamiast wracać do domu, wybiera się autobusem do innego miasta. Dziewczyna śledzi go i ze zdziwieniem odkrywa że chłopak nie planuje ucieczki ale przyjechał na cmentarz. Na świeży grób swojej mamy. Adam zaczyna po mału odkrywać się przed dziewczyną. Ona czuję że dzięki niemu powietrze wokół niej się zmienia, a ona sama przestaje być niewidzialna.
Przez chwilę dziewczyna zostaje też zauważona przez rodziców. Zauważyli ją tylko po to by zakazać jej pogłębiania znajomości z Adamem. Obawiali się kłopotów i nie tłumacząc zbyt wiele postanowili wyraźną granicę jakiej nastolatkowie mają się trzymać.
Mieszkają razem w jednym domu, zaczynają coraz bardziej siebie rozumieć. On potrzebuje jej by poradzić sobie z największym koszmarem swojego życia, ona potrzebuje jego by zostać zauważoną by poczuć się kimś ważnym.
Powieść zalicza się do gatunku New Adult, ale historia jest tak niebanalna i porusza ważne tematy że będę polecała ją każdemu. Narracja jest pierwszoosobowa, z wyjątkiem epilogu wszystkie wydarzenia poznajemy z perspektywy bezimiennej nastolatki. To jak odkrywa prawdę o Adamie, o dzieciństwie które w najokrutniejszy sposób odebrał mu ojczym na prawdę działa na wyobraźnię i wzbudza ogromne emocje. Pogłębianie się uczuć między bohaterami zostało doskonale opisane.
Trochę zabrakło mi w tej powieści rodziców, ich obecności. Pojawiają się raczej gdzieś w tle. Na zakończenie zdobywają się na szczerą rozmowę z córką, dlaczego mimo pełnego domu ona czuła się samotna. Myślę że gdyby pojawiali się w powieści częściej fabuła by zyskała.
Autorka opowiedziała przejmująco smutną historię chłopca, który zbyt szybko musiał dorosnąć. Historię chłopca, którego łatwo było wykorzystać. Jednocześnie historię chłopca zdeterminowanego i pragnącego żyć. Wykorzystany został element baśni, poprzez metaforyczne opowieści zarówno Adam jak i dziewczyna opowiadają o swoich najgłębiej schowanych obawach i nadziejach.
Czytałam wcześniej Jak powietrze <klik> i Wszystkie twoje marzenia <klik> pani Agaty i obie książki przypadły mi do gustu. W powieści "Adam" znajdziemy również elementy które podkreślałam w poprzednich recenzjach - doskonały opis budzącej się do życia pierwszej miłości. "Adam" nie jest jednak cukierkowy ani motylkowy, to bardzo poważna książka, przez którą przewinęło się wiele trudnych tematów. Czas z tą książką nie będzie stracony, a na pewno dostarczy wam wielu wrażeń. Polecam!
Jest to 27 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek marzec
* #czytambopolskie na blogu Poligon domowy marzec
niedziela, 24 marca 2019
Kryształowe motyle
TYTUŁ: Kryształowe motyle
AUTOR: Katarzyna Misiołek
WYDAWNICTWO: Książnica
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 287
Bardzo lubię książkowe niespodzianki. Właśnie taką niespodzianką była książka "Kryształowe motyle" od wydawnictwa Książnica. Intrygujący tytuł, piękna kobieta na okładce i dający do myślenia opis. Intuicyjnie czułam, że nie mogę tej książce pozwolić na siebie czekać. Wcześniej czytałam już 3 powieści pani Kasi więc byłam bardzo ciekawa jej najnowszej powieści. Jednak to co dostałam w tej książce dosłownie ścięło mnie z nóg i potrzebowałam kilku dni na zebranie myśli żeby cokolwiek o niej napisać.
Już prolog dostarcza sporej dawki emocji, bladym świtem, kobieta ubrana w lekki płaszczyk wchodzi na most. Przyszła tutaj z jedną myślą, z jednym zamiarem. Skacze do Wisły... Co było powodem targnięcia się na własne życie?
Czas akcji przenosi się kilka miesięcy wstecz. Poznajemy trzy bohaterki Annę, Izę i Elżbietę. Trzy różne kobiety, które poznały się przez Internet i postanowiły się spotkać. To co je łączy to śmierć dziecka. Jeśli w powieściach pojawia się ten motyw to jest to najczęściej strata dziecka nienarodzonego, tutaj jest zupełnie inaczej.
Anna, mieszka z matką w dużym mieszkaniu, jest urzędniczką. Wychowywała samotnie córkę, ale Justyna zmarła w wieku 16 lat. Kobieta obwinia się o śmierć córki, próbuje to przepracować, ale postawa matki znacznie jej to utrudnia, kobiety nie dogadają się, a pretensje i wzajemne oskarżenia osiągają coraz większe rozmiary.
Izabela, prowadzi ekskluzywne SPA. Nie dawno zmarła jej mama, z ojcem i jego partnerką utrzymuje poprawne stosunki. Jest w trakcie rozwodu z mężem. Każdego dnia wraca myślami do swojej 3-letniej córeczki Kornelii, której już nigdy nie będzie mogła przytulić.
Elżbieta razem z mężem prowadzi zakład pogrzebowy. Śmierć jest dla nich codziennością, wydawało się że została oswojona... Ale nie, tak nie jest (i nigdy nie będzie) ponieważ umiera ich nastoletni syn Błażej. Małżeństwo ma też starszą córkę, z którą nie do końca potrafi znaleźć wspólny język.
To co zrobiła autorka przedstawiając nam historię bohaterów to jest coś niewyobrażalnego. Autentyzm emocji, realizm sytuacji, brak pompatyczności. Samo życie w najstraszniejszej odsłonie. Pod wpływem tej lektury nachodziły mnie myśli "co by było gdyby..." już samo to wywołało bolesny skurcz serca.
Kobiety zaprzyjaźniają się, w swoim towarzystwie nie muszą niczego udawać, nie muszą ukrywać emocji. Tutaj życie zostało odarte z lukru, bohaterki zmagają się z żałobą, niejednokrotnie nie potrafią sobie z nią poradzić. Te spotkania matek dotkniętych stratą dziecka przynoszą tymczasową ulgę. Życie jednak toczy się dalej i nie pozwala o sobie zapomnieć. Te kobiety muszą stawić czoła codzienności, a ta rzuca im nowe wyzwania pod nogi. Pamiętając o prologu cały czas zadawałam sobie pytanie, która z kobiet nie wytrzymała napięcia, która tak bardzo tęskniła za swoim dzieckiem, że postanowiła spotkać się z nim po drugiej stronie?
Nie tylko kobiety zostały dotknięte śmiercią dziecka, te dzieci miały też ojców. Mężczyźni nauczeni zasady, że "chłopaki nie płaczą", muszą poradzić sobie z tłumionymi emocjami. Wyraźnie jest to zaznaczone w tekście, każdy ma prawo do żałoby, do wyrażenia swoich emocji
Ta książka nie pozostawi na was suchej nitki. Fala emocji jest tak ogromna. Przed rozpoczęciem lektury zajadajcie sobie pytanie czy jesteście w stanie to udźwignąć, bo wiem jak ta historia napędza wyobraźnię, która zabrała mnie w obszary, w których nigdy nie chciałabym się znaleźć.
Ta książka gwarantuje czytelniczego kaca, trudno po niej zacząć czytać cokolwiek innego. Trudno po niej zebrać myśli i nie wiem czy udało mi się przekazać wam to co ze mną zrobiła ta książka.
Gratuluję pani Kasi podjęcia się tak trudnego tematu i pięknego wykonania.
Jest to 26 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek marzec
* #czytambopolskie na blogu Poligon domowy marzec
AUTOR: Katarzyna Misiołek
WYDAWNICTWO: Książnica
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 287
Bardzo lubię książkowe niespodzianki. Właśnie taką niespodzianką była książka "Kryształowe motyle" od wydawnictwa Książnica. Intrygujący tytuł, piękna kobieta na okładce i dający do myślenia opis. Intuicyjnie czułam, że nie mogę tej książce pozwolić na siebie czekać. Wcześniej czytałam już 3 powieści pani Kasi więc byłam bardzo ciekawa jej najnowszej powieści. Jednak to co dostałam w tej książce dosłownie ścięło mnie z nóg i potrzebowałam kilku dni na zebranie myśli żeby cokolwiek o niej napisać.
Już prolog dostarcza sporej dawki emocji, bladym świtem, kobieta ubrana w lekki płaszczyk wchodzi na most. Przyszła tutaj z jedną myślą, z jednym zamiarem. Skacze do Wisły... Co było powodem targnięcia się na własne życie?
Czas akcji przenosi się kilka miesięcy wstecz. Poznajemy trzy bohaterki Annę, Izę i Elżbietę. Trzy różne kobiety, które poznały się przez Internet i postanowiły się spotkać. To co je łączy to śmierć dziecka. Jeśli w powieściach pojawia się ten motyw to jest to najczęściej strata dziecka nienarodzonego, tutaj jest zupełnie inaczej.
Anna, mieszka z matką w dużym mieszkaniu, jest urzędniczką. Wychowywała samotnie córkę, ale Justyna zmarła w wieku 16 lat. Kobieta obwinia się o śmierć córki, próbuje to przepracować, ale postawa matki znacznie jej to utrudnia, kobiety nie dogadają się, a pretensje i wzajemne oskarżenia osiągają coraz większe rozmiary.
Izabela, prowadzi ekskluzywne SPA. Nie dawno zmarła jej mama, z ojcem i jego partnerką utrzymuje poprawne stosunki. Jest w trakcie rozwodu z mężem. Każdego dnia wraca myślami do swojej 3-letniej córeczki Kornelii, której już nigdy nie będzie mogła przytulić.
Elżbieta razem z mężem prowadzi zakład pogrzebowy. Śmierć jest dla nich codziennością, wydawało się że została oswojona... Ale nie, tak nie jest (i nigdy nie będzie) ponieważ umiera ich nastoletni syn Błażej. Małżeństwo ma też starszą córkę, z którą nie do końca potrafi znaleźć wspólny język.
To co zrobiła autorka przedstawiając nam historię bohaterów to jest coś niewyobrażalnego. Autentyzm emocji, realizm sytuacji, brak pompatyczności. Samo życie w najstraszniejszej odsłonie. Pod wpływem tej lektury nachodziły mnie myśli "co by było gdyby..." już samo to wywołało bolesny skurcz serca.
Kobiety zaprzyjaźniają się, w swoim towarzystwie nie muszą niczego udawać, nie muszą ukrywać emocji. Tutaj życie zostało odarte z lukru, bohaterki zmagają się z żałobą, niejednokrotnie nie potrafią sobie z nią poradzić. Te spotkania matek dotkniętych stratą dziecka przynoszą tymczasową ulgę. Życie jednak toczy się dalej i nie pozwala o sobie zapomnieć. Te kobiety muszą stawić czoła codzienności, a ta rzuca im nowe wyzwania pod nogi. Pamiętając o prologu cały czas zadawałam sobie pytanie, która z kobiet nie wytrzymała napięcia, która tak bardzo tęskniła za swoim dzieckiem, że postanowiła spotkać się z nim po drugiej stronie?
Nie tylko kobiety zostały dotknięte śmiercią dziecka, te dzieci miały też ojców. Mężczyźni nauczeni zasady, że "chłopaki nie płaczą", muszą poradzić sobie z tłumionymi emocjami. Wyraźnie jest to zaznaczone w tekście, każdy ma prawo do żałoby, do wyrażenia swoich emocji
Ta książka nie pozostawi na was suchej nitki. Fala emocji jest tak ogromna. Przed rozpoczęciem lektury zajadajcie sobie pytanie czy jesteście w stanie to udźwignąć, bo wiem jak ta historia napędza wyobraźnię, która zabrała mnie w obszary, w których nigdy nie chciałabym się znaleźć.
Ta książka gwarantuje czytelniczego kaca, trudno po niej zacząć czytać cokolwiek innego. Trudno po niej zebrać myśli i nie wiem czy udało mi się przekazać wam to co ze mną zrobiła ta książka.
Gratuluję pani Kasi podjęcia się tak trudnego tematu i pięknego wykonania.
Jest to 26 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek marzec
* #czytambopolskie na blogu Poligon domowy marzec
czwartek, 21 marca 2019
Napisz do mnie
TYTUŁ: Napisz do mnie
AUTOR: Lidia Liszewska i Robert Kornacki
WYDAWNICTWO: Czwarta Strona
ROK WYDANIA: 2018
LICZBA STRON: 540
Od dawna kusiła mnie ta książka, ponieważ uwielbiam motyw listów w powieściach. To takie trochę sentymentalne, ale lubię słowa ręcznie pisane na papierze, taka forma komunikacji między bohaterami bardzo mi odpowiada. Sprawę przeczytania tej powieści trochę przyspieszyło wyzwanie czytelnicze u ejotkowe postrzeganie świata , w marcu jednym z haseł są czytelnicze duety.
Matylda jest szczęśliwą mężatką, jest po 40, ma dwóch dorosłych synów. Jest to kobieta z romantyczną duszą. Chroniąc się przed deszczem.zawitała do antykwariatu, wśród zakurzonych książek, pięknych starych mebli znalazła papeterię, skuszona jej oryginalnym wzorem zapragnęła ją zatrzymać. Siedząc w jednej z warszawskich kawiarni napisała list do męża. Trochę nostalgiczny, o muzyce, o wspólnych planach których nie udało się zrealizować, o tęsknocie. List ten nigdy nie trafił w ręce Wiktora, ponieważ Matylda go zgubiła.
Zupełnie przypadkiem do małej kawiarni w stolicy trafił Kosma. Radiowiec z Łodzi, który przyjechał do Warszawy na casting do programu telewizyjnego. List który znalazł pod stolikiem w kawiarni zrobił na nim ogromne wrażenie. Wiedziony impulsem odpisał na niego. W taki niebanalny.sposób, dzięki splotowi przypadków rozpoczęła się znajomość Matyldy i Kosmy.
I trudno tutaj cokolwiek więcej powiedzieć o fabule, bo musiałabym wam napisać streszczenie a nie o to tutaj chodzi. Poruszonych zostaje wiele niełatwych tematów, m.in zdrada, śmierć ukochanego, utrata zaufania, zmiana pracy itp. Czytając nie mamy wrażenia przeładowania tymi sytuacjami ponieważ jest to bardzo równomiernie rozłożone na tych 500 stronach oraz w czasie trwania akcji.
Narracja jest naprzemienna, wydarzenia poznajemy zarówno z perspektywy Kosmy jak i Matyldy. Wyraźnie widać różnicę w stylach autorów co bardzo mi się podobało. Ona romantyczna, z zamiłowania artystka, On bardziej pragmatyczny, surowy niekiedy wulgarny.
Bohaterowie stworzeni przez autorów są wielowymiarowi i wielobarwni. Bardzo trudno ich ocenić, popełniają błędy, gonią za marzeniami, szukają szczęścia, są po prostu ludzcy, nie są to idealne, skrojone na miarę papierowe postacie. Często negatywne uczucia budził Kosma: zdradził żonę z.wieloma kobietami, które traktował jak przygody, żadnej nie obdarzył uczuciem, a przyłapując żonę na zdradzie szybko zażądał rozwodu - taka podwójna moralność nie przysporzyła mu mojej sympatii.
Książka okazała się być bardzo wciągającą lekturą. Paleta barwnych postaci (tych drugoplanowych również), artystyczne elementy, ciekawe opisy miejsc. Pojawia się też motyw starego domku na wsi - ale podobało mi się rozegranie tego wydawałoby się oklepanego motywu. Czyta się bardzo szybko dosłownie pochłaniając książkę.
Zakończenie pozostawia spory niedosyt. Te 540 stron to zdecydowanie za mało. Ja dałam się wciągnąć w ten niebanalny romans, nie powiem że kibicowałam Matyldzie i Kosmie, ale śledziłam ich losy z niesłabnącym zainteresowaniem. Z niecierpliwością czekam aż tom drugi "Zaczekaj na mnie" znajdzie się w moich łapkach. 4 kwietnia premierę będzie miał tom 3 "Zostań ze mną."
Polecam, bo ja czuje się usatysfakcjonowana lekturą. Od listu pisanego na pięknej papeterii rozpoczęła się znajomość, która była wynikiem przypadku, znajomość która pięknie się rozwijała, aż stanęła przed murem, którego nie można przeskoczyć. Koniecznie przeczytajcie.
Jest to 25 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek marzec
* Pod hasłem u ejotkowe postrzeganie świata
* #czytambopolskie na blogu Poligon domowy marzec
AUTOR: Lidia Liszewska i Robert Kornacki
WYDAWNICTWO: Czwarta Strona
ROK WYDANIA: 2018
LICZBA STRON: 540
Od dawna kusiła mnie ta książka, ponieważ uwielbiam motyw listów w powieściach. To takie trochę sentymentalne, ale lubię słowa ręcznie pisane na papierze, taka forma komunikacji między bohaterami bardzo mi odpowiada. Sprawę przeczytania tej powieści trochę przyspieszyło wyzwanie czytelnicze u ejotkowe postrzeganie świata , w marcu jednym z haseł są czytelnicze duety.
Matylda jest szczęśliwą mężatką, jest po 40, ma dwóch dorosłych synów. Jest to kobieta z romantyczną duszą. Chroniąc się przed deszczem.zawitała do antykwariatu, wśród zakurzonych książek, pięknych starych mebli znalazła papeterię, skuszona jej oryginalnym wzorem zapragnęła ją zatrzymać. Siedząc w jednej z warszawskich kawiarni napisała list do męża. Trochę nostalgiczny, o muzyce, o wspólnych planach których nie udało się zrealizować, o tęsknocie. List ten nigdy nie trafił w ręce Wiktora, ponieważ Matylda go zgubiła.
Zupełnie przypadkiem do małej kawiarni w stolicy trafił Kosma. Radiowiec z Łodzi, który przyjechał do Warszawy na casting do programu telewizyjnego. List który znalazł pod stolikiem w kawiarni zrobił na nim ogromne wrażenie. Wiedziony impulsem odpisał na niego. W taki niebanalny.sposób, dzięki splotowi przypadków rozpoczęła się znajomość Matyldy i Kosmy.
I trudno tutaj cokolwiek więcej powiedzieć o fabule, bo musiałabym wam napisać streszczenie a nie o to tutaj chodzi. Poruszonych zostaje wiele niełatwych tematów, m.in zdrada, śmierć ukochanego, utrata zaufania, zmiana pracy itp. Czytając nie mamy wrażenia przeładowania tymi sytuacjami ponieważ jest to bardzo równomiernie rozłożone na tych 500 stronach oraz w czasie trwania akcji.
Narracja jest naprzemienna, wydarzenia poznajemy zarówno z perspektywy Kosmy jak i Matyldy. Wyraźnie widać różnicę w stylach autorów co bardzo mi się podobało. Ona romantyczna, z zamiłowania artystka, On bardziej pragmatyczny, surowy niekiedy wulgarny.
Bohaterowie stworzeni przez autorów są wielowymiarowi i wielobarwni. Bardzo trudno ich ocenić, popełniają błędy, gonią za marzeniami, szukają szczęścia, są po prostu ludzcy, nie są to idealne, skrojone na miarę papierowe postacie. Często negatywne uczucia budził Kosma: zdradził żonę z.wieloma kobietami, które traktował jak przygody, żadnej nie obdarzył uczuciem, a przyłapując żonę na zdradzie szybko zażądał rozwodu - taka podwójna moralność nie przysporzyła mu mojej sympatii.
Książka okazała się być bardzo wciągającą lekturą. Paleta barwnych postaci (tych drugoplanowych również), artystyczne elementy, ciekawe opisy miejsc. Pojawia się też motyw starego domku na wsi - ale podobało mi się rozegranie tego wydawałoby się oklepanego motywu. Czyta się bardzo szybko dosłownie pochłaniając książkę.
Zakończenie pozostawia spory niedosyt. Te 540 stron to zdecydowanie za mało. Ja dałam się wciągnąć w ten niebanalny romans, nie powiem że kibicowałam Matyldzie i Kosmie, ale śledziłam ich losy z niesłabnącym zainteresowaniem. Z niecierpliwością czekam aż tom drugi "Zaczekaj na mnie" znajdzie się w moich łapkach. 4 kwietnia premierę będzie miał tom 3 "Zostań ze mną."
Polecam, bo ja czuje się usatysfakcjonowana lekturą. Od listu pisanego na pięknej papeterii rozpoczęła się znajomość, która była wynikiem przypadku, znajomość która pięknie się rozwijała, aż stanęła przed murem, którego nie można przeskoczyć. Koniecznie przeczytajcie.
Jest to 25 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek marzec
* Pod hasłem u ejotkowe postrzeganie świata
* #czytambopolskie na blogu Poligon domowy marzec
wtorek, 19 marca 2019
Kochanie przez czytanie.
Dziś zapraszam na mój blogowy wpis z okazji udziału w kampanii społecznej #kochanieprzezczytanie. Szczegóły znajdziecie tutaj: <klik>.
Trochę czasu zajęło mi wybranie książki, którą chciałabym przedstawić w tym projekcie. Ja czytam dziewczynkom już od pierwszych chwil, więc dla nich to sprawa naturalna że w domu są książki, a regały pękają w szwach. Nigdy nie miały problemu ze nieskupieniem uwagi gdy im czytałam, oczywiście lektury dobrałam odpowiednio do wieku. Gdy przeglądam posty powstałe w ramach tego wydarzenia to żałuję, że moje córki są już takie duże, bo teraz wydaje się na prawdę fenomenalne książki dla maluchów.
Jak wiecie moje dziewczyny już "połykają" wielowątkowe powieści np. "Krainę opowieści"<klik> czy Harrego Pottera <klik>. Ja czytam, one słuchają. I chociaż Gabi umie sama czytać to jednak woli gdy robię to ja, bo wtedy razem z Lidką słuchają (i komentują) równocześnie.
Nie chciałam w ramach wydarzenia wrzucać tutaj recenzji 3 tomu HP, bo wiem że nie wszyscy rodzice chcą tę historię tak wcześnie (jeśli w ogóle) wprowadzać do domowej biblioteczki. Nie każdy też 7 latek tak skupi uwagę by ogarnąć ponad 300 stron fabuły, bo wiadomo że tutaj czytanie trwa o wiele dłużej niż jeden dzień.
Przechodząc do sedna: w ramach akcji #kochanieprzezczytanie dla dzieci w wieku 6+ polecam serię "Kto mnie przytuli?" Agnieszki Stelmaszyk.
Książki w bibliotece wypatrzyła Gabrysia i zaczęłyśmy czytanie od opowieści o kotku Irysku.
Poszczególne tomy można czytać niezależnie od siebie, a tym co je łączy to schronisko dla zwierząt o nazwie Przytulisko. W każdej części poznajemy wyjątkowe zwierzę (pieska lub kotka), które szuka nowego domu. Choć historie są do siebie podobne, każda jest wyjątkowa, opowieść wzrusza i chwyta za serce. Rozdziały pisane są z perspektywy zwierzęcia (co bardzo podobało się dziewczynom) i wszechwiedzącego narratora. Tekst przeplatany jest czarno-białymi ilustracjami (zapomniałam zrobić zdjęcia wewnątrz książki). Wielkość liter dostosowana do młodego czytelnika więc jak najbardziej te książki sprawdzą się jako samodzielna lektura.
Są to książeczki uniwersalne dla chłopców i dla dziewczynek, liczące trochę ponad 100 stron. Te historie uczą wrażliwości, otwierają oczy małych czytelników na problem bezdomnych zwierząt. Pokazują, że nie tylko ludzie mają uczucia, że taki mały piesek lub kotek pragnie miłości i uwagi człowieka, a co najważniejsze, nie jest to zabawka, którą będzie można odłożyć na półkę gdy się znudzi.
Gabrysia (9 lat) - ja najbardziej lubię opowieści o kotkach, bo sama chciałabym takiego mieć. W książkach najbardziej podobało mi się to, że wiadomo co zwierzątko sobie myśli, że ono też może być wystraszone lub może tęsknić. Polubiłam panią Martę, właścicielkę schroniska, która jest w każdej książce i Anitę która jej pomaga.
Lidka (7lat) - lubię słuchać jak mama mi czyta, bo zawsze zmienia głos gdy mówią różne osoby i lepiej to sobie wyobrazić. Fajne jest szukanie książek w bibliotece, ale nie zawsze można znaleźć to czego się szuka, bo ktoś inny to na przykład wypożyczył. Ja bym chciała przeczytać o Brunie, bo lubię psy. Najfajniejszą przygodę miał Hugo, który uciekł z cyrku, bo właściciel źle go traktował, a później znalazł przytulny dom.
Polecam te książeczki, bo znajdziecie w nich mnóstwo życiowych sytuacji. Seria ta niejednokrotnie prowokowała u nas rozmowy na temat opieki nad zwierzętami i o adopcji psa.
Zapraszam was na bloga organizatorki kampanii savethemagicmoments.pl/
niedziela, 17 marca 2019
Dowód
TYTUŁ: Dowód
AUTOR: Eben Alexander
WYDAWNICTWO: Znak Litera Nova
ROK WYDANIA: 2013
LICZBA STRON: 250
Wiedziona ciekawością po lekturze Serca świadomości <klik> sięgnęłam po "Dowód", który bez problemu znalazłam w bibliotece.
Eben Alexander zapadł na ostre, bakteryjne zapalenie opon mózgowych. Przez 7 dni pozostawał w śpiączce, jego szanse na przeżycie wynosiły 2%, gdyby jednak odzyskał przytomność to szanse na bycie sprawnym wynosiły 0. Po tygodniu jednak wzbudził się ze śpiączki, mówił i poruszał się bez problemów (potrzebował jednak kilku tygodni rehabilitacji by całkowicie wróciła sprawność mózgu). Jako lekarz neurochirurgi, który oglądał swoje wyniki badań zdawał sobie sprawę że jego powrót do zdrowia to cud.
"Dowód" to opowieść o przebiegu choroby, o reakcji rodziny i jej stałej obecności. Przede wszystkim jednak "Dowód" to opowieść o tym co Eben "widział" podczas śpiączki. Zdecydowanie odrzucił tezę że były to halucynacje chorego mózgu, ponieważ jego mózg w tym czasie nie działał, nie wykazywał żadnej aktywności.
Książka napisana prostym językiem, czyta się ją bardzo szybko. Większość zajmują opisy dotyczące tego co działo się z dr Alexandrem przez 7 dni jego pobytu w szpitalu (a o czym dowiedział się z relacji rodziny). Niestety niewiele miejsca zajął opis tego czego oczekiwałam po tej książce. Na koniec lektury można sobie zadać pytanie: co tu się właściwie zadziało?
Autor wielokrotnie powtarzał, że język którym się posługuje jest zbyt ubogi by opisać to czego doświadczył. Spędził czas w "krainie widzianej z perspektywy dżdżownicy", przebył Tunel i dotarł do Jądra wszystkiego.
AUTOR: Eben Alexander
WYDAWNICTWO: Znak Litera Nova
ROK WYDANIA: 2013
LICZBA STRON: 250
Wiedziona ciekawością po lekturze Serca świadomości <klik> sięgnęłam po "Dowód", który bez problemu znalazłam w bibliotece.
Eben Alexander zapadł na ostre, bakteryjne zapalenie opon mózgowych. Przez 7 dni pozostawał w śpiączce, jego szanse na przeżycie wynosiły 2%, gdyby jednak odzyskał przytomność to szanse na bycie sprawnym wynosiły 0. Po tygodniu jednak wzbudził się ze śpiączki, mówił i poruszał się bez problemów (potrzebował jednak kilku tygodni rehabilitacji by całkowicie wróciła sprawność mózgu). Jako lekarz neurochirurgi, który oglądał swoje wyniki badań zdawał sobie sprawę że jego powrót do zdrowia to cud.
"Dowód" to opowieść o przebiegu choroby, o reakcji rodziny i jej stałej obecności. Przede wszystkim jednak "Dowód" to opowieść o tym co Eben "widział" podczas śpiączki. Zdecydowanie odrzucił tezę że były to halucynacje chorego mózgu, ponieważ jego mózg w tym czasie nie działał, nie wykazywał żadnej aktywności.
Książka napisana prostym językiem, czyta się ją bardzo szybko. Większość zajmują opisy dotyczące tego co działo się z dr Alexandrem przez 7 dni jego pobytu w szpitalu (a o czym dowiedział się z relacji rodziny). Niestety niewiele miejsca zajął opis tego czego oczekiwałam po tej książce. Na koniec lektury można sobie zadać pytanie: co tu się właściwie zadziało?
Autor wielokrotnie powtarzał, że język którym się posługuje jest zbyt ubogi by opisać to czego doświadczył. Spędził czas w "krainie widzianej z perspektywy dżdżownicy", przebył Tunel i dotarł do Jądra wszystkiego.
"Chociaż zapomniałem o ziemskim życiu, wiedziałem kim tak na prawdę byłem w nowym świecie. Byłem obywatelem wszechświata oszałamiającego swoim ogromem, złożonością i rządzonego całkowicie przez miłość."
Czytałam dawno temu dwie książki o takich przeżyciach "Od złudzenia do prawdy" Glorii Polo i "90 minut w niebie" Don Piper'a. Z tych książek pamiętam bardzo szczegółowe opisy przeżyć w czasie śmierci klinicznej, pamiętam że te książki mnie poruszyły, wzbudziły ogromne emocje. W "Dowodzie" mi tego zabrakło, autor niby jest przekonany o prawdziwości tego co widział (i ja tego nie neguję), ale nie do końca umiał to przekazać. W "Sercu świadomości" gdzie posługuje się bardziej medycznym, naukowym językiem to przesłanie staje się wyraźniejsze. Może właśnie problem tkwi w języku, tutaj był zbyt prosty i lekki by mógł wzbudzić refleksję.
"Dowód" okazał się więc średnim uzupełnieniem "Serca świadomości". Nie spełnił moich oczekiwań. Zdecydowanie bardziej, jeśli interesuje was ta tematyka, polecam wspomniane już wyżej dwa tytuły.
Jest to 24 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek marzec
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek marzec
sobota, 16 marca 2019
#niepełnoSPRAWNI
Dzisiaj przychodzę do was z zapowiedzią ważnej kampanii społecznej #niedyskryminujniepełnosprawnych, #stopdyskryminacji.
Już 1.04 startuje specjalna akcja społeczna zorganizowana przez Karolinę z bloga Wysmakowana <tutaj> i Monikę z bloga Z pamiętnika wózkersa. <tutaj>
Mój blog również bierze udział w tym wydarzeniu.
Jaki jest cel akcji?
-pokazanie problemów z jakimi borykają się osoby niepełnoprawne
-pokazanie, że osoby niepełnosprawne też mogą cieszyć się życiem
-uświadomienie, że niepełnosprawnych nie można dyskryminować
Akcja będzie trwała do 30.04.
Jeżeli Ty też prowadzisz bloga i chcesz dołączyć do naszej grupy, to każdego serdecznie zapraszamy <klik>
czwartek, 14 marca 2019
Film vs książka spotkanie 1
Zaczynając czytać Harrego Pottera dziewczynkom nie przypuszczałam, że aż tak szybko nam pójdzie, aktualnie jesteśmy w połowie 3 tomu. Zdarza mi się specjalnie opóźniać czytanie, bo one już tak wkręciły się w tę historię, że podpytują się co będzie w kolejnych tomach, a nie jestem jeszcze do końca przekonana czy tom 5, 6 i 7 są odpowiednie dla dzieci w tym wieku.
Między Komnatą Tajemnic, a Więźniem Azkabanu zrobiłyśmy sobie krótką przerwę na filmy. O ile książki mogę czytać wiele razy i za każdym razem się nimi zachwycać, to filmy oglądałam tylko raz. Dla mnie te domowe seanse były więc też czymś ciekawym. Pożyczyłyśmy płyty od znajomych, zaopatrzyłyśmy się w pop-corn i zaczęłyśmy oglądać.
To co mnie najbardziej się podobało to okrzyki dziewczyn: wyobrażałam to sobie inaczej!, myślałam, że on wygląda inaczej! Wniosek z tego taki, że książki działają na wyobraźnię i dzieci tylko z zasłyszanej opowieści potrafią w głowie ułożyć sobie z niej obrazy.
Kilka scen nie pokrywało się oczywiście z fabułą książki, co doprowadziło później do długich dyskusji. Np. dlaczego to Ron, a nie Nevil był w Zakazanym Lesie podczas szlabanu. W prawdziwy zachwyt wprawił dziewczyny mecz Quidditcha, latanie na miotłach, tłuczki i złoty znicz.
Drastyczne sceny: po lekturze książek dziewczyny były mniej więcej przygotowane na to co będzie się działo w finałowych scenach. W Kamieniu Filozoficznym jakoś nie zrobił na nich większego wrażenia Voldemort i rozsypujący się Quirrell. Dreszczyk emocji odczuwalny był raczej podczas wędrówki po Zakazanym Lesie. W Komnacie Tajemnic było więcej mrocznych scen, spotkanie z pająkami oglądały wtulone we mnie, ale już walkę z bazyliszkiem (pf, to przecież zwykły wąż) przyjęły ze spokojem.
Bardzo spodobały im się magiczne postacie centaur, feniks i przede wszystkim Zgredek, który dostarczył sporej dawki humoru. Lidka jako fanka Malfoy'a czuła pewien niedosyt że tak go mało. Na uwagę zasługuje również postać Lockharta, którego dziewczyny nie darzą sympatią ale uznały że pasował do roli idealnie.
Książka czy film?
Lidka (7 lat) - lepsza jest książka, bo można się dowiedzieć więcej rzeczy, których nie pokazali w filmie.
Gabi (9 lat) - wolę film, bo chociaż dużo rzeczy myślałam, że wygląda inaczej to w filmie było to fajnie i niesamowicie pokazane.
Szczerze mówiąc spodziewałam się odwrotnych odpowiedzi ;)
Podsumowując filmy okazały się ciekawym dopełnieniem fabuły znanej z książek. Zaowocowało to wymyślaniem własnych scenek i odgrywaniu ich na środku pokoju. Taki obrót sprawy bardzo mi się podoba.
Spotkania z książkami:
Harry Potter i Kamień Filozoficzny <klik>
Harry Potter i Komnata Tajemnic <klik>
Zdjęcia plakatów filmowych pochodzą ze strony filmweb.pl/
wtorek, 12 marca 2019
Trzy razy miłość
TYTUŁ: Trzy razy miłość
AUTOR: Jolanta Kosowska
WYDAWNICTWO: Novae Res
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 296
Odejście Martyny podziałało na Łukasza jak kubeł zimnej wody. Przewartościował swoje życie, zrozumiał, że ją kocha i bez niej nie wyobraża sobie przyszłości. Po kilkomiesięcznej przerwie wracają do sobie i znów życie staje się piękniejsze. Do czasu aż nie padło jedno niefortunne zdanie, zdanie którego Łukasz nawet dobrze nie pamiętał, zdanie przez które Martyna uciekła z miasta na kilka lat.
Mamy przeskoki czasowe i naprzemienną narrację. Te same wydarzenia możemy obserwować z dwóch perspektyw co bardzo korzystnie wpływa na fabułę i na naszą ocenę bohaterów. Akcja powieści rozgrywa się na przestrzeni kilkunastu lat, Martyna i Łukasz dojrzewają, każde na nowo ułożyło sobie życie. Wystarczyło jednak jedno spotkanie by tłumione uczucie wybuchło ponownie.
Ta książka dedykowana jest tym, którzy nie wierzą w miłość. Nie chciałabym jednak takiej miłości która połączyła Martynę i Łukasza (początkowo była toksyczna, potem stała się obsesją zatruwającą życie obojga, w moim subiektywnym odczuciu była wyidealizowaną mrzonką). Nie chciałabym też miłości której doświadczył Krzysiek, czyli nieodwzajemnionego uczucia. Mimo, że trwała krótko najpiękniejsza według mnie miłość połączyła Jarka i Elkę, oni się uzupełniali, wspierali, byli parą "tańczącą walca".
Gdy Łukasz i Martyna spotykają się po latach ona ciągle powtarza "wszystko między nami jest takie samo jak kiedyś, ale jednak zupełnie inne. Nasz świat wzbogacił się o Małgorzatę, Krzysztofa, Hanię i Borysa." - ale to są tylko słowa, myśli które nie pobudzają jej do działania, a dla mnie powtórzone wielokrotnie stały się irytujące. Nie udało im się naprawić tego co było między nimi, nie było szczerej rozmowy o tym co się stało. Były zapewnienia o miłości, czułe słówka - zabrakło konkretów.
Miłość Martyny i Łukasza była ich obsesją. Obsesją która niszczyła ich od środka, a w czasie gdy pozostawała uśpiona niszczyła tych z którymi byli związani przez los. Łukasz poświęcił całe swoje życie na poszukiwanie Martyny, na odzyskanie jej. Czy mu się udało, czy niedopowiedzenia nawarstwiły się tworząc mur nie do przebicia? Związek Martyny to sinusoida, gdzie wychylenia w dół trwały znacznie dłużej niż te w górę. To przeplatanka wzlotów i upadków.
Na zakończenie autorka serwuje nam to co w jej powieściach lubię najbardziej czyli piękne włoskie krajobrazy. Plastyczny język, malowanie słowem, opisy nie przytłaczają, są tłem dla wydarzeń, ale tłem przy którym trzeba na chwilę się zatrzymać.
Podsumowując: nie dam wam dzisiaj jednoznacznej oceny tej książki. Znalazłam tutaj elementy które podobały mi się w poprzednich powieściach, styl i język powodujące lekkość lektury. Co do samej fabuły to myślę, że niekoniecznie wpłynie ona pozytywnie na tych, którzy przestali wierzyć w miłość. W powieści to uczucie pokazane zostało ze swej destrukcyjnej strony (tak przynajmniej ja to odebrałam, a wasze wrażenia mogą być zupełnie inne). Stąd moje delikatne rozczarowanie, że sugestia zawarta w dedykacji nie została spełniona.
Jest to 23 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek marzec
AUTOR: Jolanta Kosowska
WYDAWNICTWO: Novae Res
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 296
Mam za sobą dwie powieści Jolanty Kosowskiej W labiryncie obłędu i Wróć do Triory. Bardzo przypadł mi do gustu styl autorki, jej dar do opisywania pięknych miejsc, sposób przekazywania emocji i pomysł na kreację bohaterów. Dlatego bez wahania napisałam maila gdy Pani Jolanta poszukiwała recenzentów swojej najnowszej powieści.
Martyna to ambitna studentka medycyny. Dziewczyna nie bardzo może liczyć na pomoc rodziny więc by się utrzymać udziela korepetycji, otrzymuje też stypendium naukowe. Na jednym z wyjazdów w góry poznaje Łukasza który studiuje fizjoterapię na AWF. Pierwsze spotkanie nie należy do udanych. Kilka miesięcy później muszą współpracować ze sobą by zorganizować wyjazd na Mazury. Znajomość zaczyna się rozwijać. Martyna przestaje zauważać co się wokół niej dzieje. Łukasz absorbuje cały jej czas. Po interwencji ojca chłopaka, zaczyna przygotowywać Łukasza do egzaminów na medycynę. Ucząc się z nim o mały włos nie zawaliła sesji. Chłopak uważał, że poświęcenie i cała uwaga Martyny mu się po prostu należą. Po jednej z kłótni para się rozstała.
" To żadna miłość, jeżeli dla niej musisz się wyrzec wszystkiego, nawet samej siebie."
Odejście Martyny podziałało na Łukasza jak kubeł zimnej wody. Przewartościował swoje życie, zrozumiał, że ją kocha i bez niej nie wyobraża sobie przyszłości. Po kilkomiesięcznej przerwie wracają do sobie i znów życie staje się piękniejsze. Do czasu aż nie padło jedno niefortunne zdanie, zdanie którego Łukasz nawet dobrze nie pamiętał, zdanie przez które Martyna uciekła z miasta na kilka lat.
Mamy przeskoki czasowe i naprzemienną narrację. Te same wydarzenia możemy obserwować z dwóch perspektyw co bardzo korzystnie wpływa na fabułę i na naszą ocenę bohaterów. Akcja powieści rozgrywa się na przestrzeni kilkunastu lat, Martyna i Łukasz dojrzewają, każde na nowo ułożyło sobie życie. Wystarczyło jednak jedno spotkanie by tłumione uczucie wybuchło ponownie.
Ta książka dedykowana jest tym, którzy nie wierzą w miłość. Nie chciałabym jednak takiej miłości która połączyła Martynę i Łukasza (początkowo była toksyczna, potem stała się obsesją zatruwającą życie obojga, w moim subiektywnym odczuciu była wyidealizowaną mrzonką). Nie chciałabym też miłości której doświadczył Krzysiek, czyli nieodwzajemnionego uczucia. Mimo, że trwała krótko najpiękniejsza według mnie miłość połączyła Jarka i Elkę, oni się uzupełniali, wspierali, byli parą "tańczącą walca".
Gdy Łukasz i Martyna spotykają się po latach ona ciągle powtarza "wszystko między nami jest takie samo jak kiedyś, ale jednak zupełnie inne. Nasz świat wzbogacił się o Małgorzatę, Krzysztofa, Hanię i Borysa." - ale to są tylko słowa, myśli które nie pobudzają jej do działania, a dla mnie powtórzone wielokrotnie stały się irytujące. Nie udało im się naprawić tego co było między nimi, nie było szczerej rozmowy o tym co się stało. Były zapewnienia o miłości, czułe słówka - zabrakło konkretów.
Miłość Martyny i Łukasza była ich obsesją. Obsesją która niszczyła ich od środka, a w czasie gdy pozostawała uśpiona niszczyła tych z którymi byli związani przez los. Łukasz poświęcił całe swoje życie na poszukiwanie Martyny, na odzyskanie jej. Czy mu się udało, czy niedopowiedzenia nawarstwiły się tworząc mur nie do przebicia? Związek Martyny to sinusoida, gdzie wychylenia w dół trwały znacznie dłużej niż te w górę. To przeplatanka wzlotów i upadków.
Na zakończenie autorka serwuje nam to co w jej powieściach lubię najbardziej czyli piękne włoskie krajobrazy. Plastyczny język, malowanie słowem, opisy nie przytłaczają, są tłem dla wydarzeń, ale tłem przy którym trzeba na chwilę się zatrzymać.
Podsumowując: nie dam wam dzisiaj jednoznacznej oceny tej książki. Znalazłam tutaj elementy które podobały mi się w poprzednich powieściach, styl i język powodujące lekkość lektury. Co do samej fabuły to myślę, że niekoniecznie wpłynie ona pozytywnie na tych, którzy przestali wierzyć w miłość. W powieści to uczucie pokazane zostało ze swej destrukcyjnej strony (tak przynajmniej ja to odebrałam, a wasze wrażenia mogą być zupełnie inne). Stąd moje delikatne rozczarowanie, że sugestia zawarta w dedykacji nie została spełniona.
Jest to 23 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek marzec
* #czytambopolskie na blogu Poligon domowy marzec
niedziela, 10 marca 2019
Serce świadomości
TYTUŁ: Serce świadomości. Podróż neurochirurga w świat zjawisk niewyjaśnionych
AUTOR: Eben Alexander i Karen Newell
WYDAWNICTWO: Znak litera nova
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 449
Zacznijmy dzisiejszą recenzję od tego, że jestem sceptykiem, a wątki paranormalne działają na mnie odpychająco. Wiecie, że rzadko czytam fantastykę, a powieści obyczajowe z wątkami paranormalnymi zawsze tracą u mnie punkty. Jak więc odnoszę się do tematu śmierci klinicznej? Czytałam kiedyś książkę "90 minut w niebie" - to co przeżył autor podczas śmierci klinicznej jestem w stanie przyjąć na wiarę, podobnie jak objawienia uznane przez Kościół. Ok, może się tak zdarzyć.
Otrzymałam niedawno książkę Ebena Alexandra, lekarza neurochirurga wierzącego w naukowy materializm, który zachorował na bakteryjne zapalenie opon mózgowych. Przez 7 dni leżał w śpiączce, a szanse na przeżycie w krytycznym momencie wynosiły 2%. Mężczyzna wybudził się ze śpiączki, a co jeszcze dziwniejsze jego mózg pozostał nadal sprawny. To co widział/ co przeżył opisane zostało w książce pt. "Dowód". "Serce świadomości" to próba naukowego wyjaśnienia duchowości człowieka i jego wieczności.
Książka nie należała do łatwych, wymagała skupienia i zaangażowania. Już na wstępie zaznaczono, że pierwsze rozdziały będą mogły sprawiać trudność. Tak też w istocie było, dużo tutaj żargonu medycznego i naukowego, przedstawianie wyników badań, opis naukowych konferencji. Znaczna część tekstu poświęcona została fizyce kwantowej. Dla mnie zaskakujące było odkrycie, że badania na temat świadomości, umysłu i duchowości są przeprowadzane na taką skale. Prawdą jest jednak to, że nie interesowałam się nigdy szerzej tym tematem.
W książce przeczytamy opis doświadczeń wzbudzania w sobie rozszerzonych stanów świadomości. Przedstawione zostają badania dotyczące wykorzystania dźwięków do wzbudzania zmienionych stanów świadomości i większego otwarcia się na inne wymiary rzeczywistości - znaczące sukcesy na tym polu odniosła współautorka książki Karen Newell.
Autor wyraźnie zaznacza, że żadne ukształtowane przed śpiączką założenie na temat istoty świadomości nie pozostało niewzruszone. Konwencjonalny materializm naukowy beznadziejnie się gubi gdy przychodzi mu podjąć choćby próbę zrozumienia świadomości.
PRZESŁANIE AUTORA: dusze są wieczne i przetrwają śmierć ciała.
Ta książka może być pocieszeniem dla tych, którzy borykają się z żałobą, po stracie bliskiej osoby. Ta książka, może prowokować do osobistych rozważań na temat duchowości i wieczności. Ta książka na pewno wywiera ogromne wrażenie. Polecam, bo nad pewnymi zagadnieniami tutaj przedstawionymi warto się zastanowić.
Ja zaintrygowana tym co autor przeżył podczas śpiączki, mam zamiar przeczytać "Dowód", na pewno podzielę się wrażeniami.
Jest to 22 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek marzec
AUTOR: Eben Alexander i Karen Newell
WYDAWNICTWO: Znak litera nova
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 449
Zacznijmy dzisiejszą recenzję od tego, że jestem sceptykiem, a wątki paranormalne działają na mnie odpychająco. Wiecie, że rzadko czytam fantastykę, a powieści obyczajowe z wątkami paranormalnymi zawsze tracą u mnie punkty. Jak więc odnoszę się do tematu śmierci klinicznej? Czytałam kiedyś książkę "90 minut w niebie" - to co przeżył autor podczas śmierci klinicznej jestem w stanie przyjąć na wiarę, podobnie jak objawienia uznane przez Kościół. Ok, może się tak zdarzyć.
Otrzymałam niedawno książkę Ebena Alexandra, lekarza neurochirurga wierzącego w naukowy materializm, który zachorował na bakteryjne zapalenie opon mózgowych. Przez 7 dni leżał w śpiączce, a szanse na przeżycie w krytycznym momencie wynosiły 2%. Mężczyzna wybudził się ze śpiączki, a co jeszcze dziwniejsze jego mózg pozostał nadal sprawny. To co widział/ co przeżył opisane zostało w książce pt. "Dowód". "Serce świadomości" to próba naukowego wyjaśnienia duchowości człowieka i jego wieczności.
Książka nie należała do łatwych, wymagała skupienia i zaangażowania. Już na wstępie zaznaczono, że pierwsze rozdziały będą mogły sprawiać trudność. Tak też w istocie było, dużo tutaj żargonu medycznego i naukowego, przedstawianie wyników badań, opis naukowych konferencji. Znaczna część tekstu poświęcona została fizyce kwantowej. Dla mnie zaskakujące było odkrycie, że badania na temat świadomości, umysłu i duchowości są przeprowadzane na taką skale. Prawdą jest jednak to, że nie interesowałam się nigdy szerzej tym tematem.
"Nauka zaczyna doceniać, dociekać i rozmawiać o wzajemnych relacjach między umysłem, a ciałem."
"Im więcej dowiadujemy się o budowie i biologii mózgu, tym wyraźniej rozumiemy, że mózg nie tworzy świadomości ani nie służy jako magazyn wspomnień. (...) W rzeczywistości sytuacja jest wręcz odwrotna i jesteśmy świadomi mimo mózgu."
Drugą część czyta się łatwiej, bo tutaj ukazane są konkretne przykłady, historie osób, które miały doświadczenia z pogranicza śmierci i współumierania. Dużo dowiadujemy się o medytacji, telepatii, oddziaływaniu dźwiękami i reinkarnacji. Każdy odbierze przedstawione tutaj działania w inny sposób, ja jestem w stanie przyjąć niektóre z nich, inne wydają mi się niedorzeczne - mimo przedstawionych tutaj naukowych argumentów ja nadal pozostaje sceptykiem.
W książce przeczytamy opis doświadczeń wzbudzania w sobie rozszerzonych stanów świadomości. Przedstawione zostają badania dotyczące wykorzystania dźwięków do wzbudzania zmienionych stanów świadomości i większego otwarcia się na inne wymiary rzeczywistości - znaczące sukcesy na tym polu odniosła współautorka książki Karen Newell.
Autor wyraźnie zaznacza, że żadne ukształtowane przed śpiączką założenie na temat istoty świadomości nie pozostało niewzruszone. Konwencjonalny materializm naukowy beznadziejnie się gubi gdy przychodzi mu podjąć choćby próbę zrozumienia świadomości.
PRZESŁANIE AUTORA: dusze są wieczne i przetrwają śmierć ciała.
"Śmierć nie jest końcem związku naszej duszy z tymi, których kochamy."
Ta książka może być pocieszeniem dla tych, którzy borykają się z żałobą, po stracie bliskiej osoby. Ta książka, może prowokować do osobistych rozważań na temat duchowości i wieczności. Ta książka na pewno wywiera ogromne wrażenie. Polecam, bo nad pewnymi zagadnieniami tutaj przedstawionymi warto się zastanowić.
Ja zaintrygowana tym co autor przeżył podczas śpiączki, mam zamiar przeczytać "Dowód", na pewno podzielę się wrażeniami.
Jest to 22 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek marzec
czwartek, 7 marca 2019
Los
TYTUŁ: Los
AUTOR: Audrey Carlan
WYDAWNICTWO: Edipresse
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 332
Nie ma to jak zacząć czytać serię od końca. Na lubimyczytać.pl książka oznaczona jest jako tom 2 serii Namiętność, ze skrzydełek okładki wynika jednak, że to tom 5. Jako zakończenie serii ten tom wydaje mi się jak najbardziej prawdopodobny, wątki zostały podomykane, czy szczęśliwie? Tego nie zdradzę, ale powiem wam jednak, że historia bardzo przypadła mi do gustu i z chęcią przeczytam poprzednie.
Związek Carsona i Kathleen trwał zaledwie rok, zniszczył go pożar. Kathleen odsunęła się od mężczyzny, mimo ze robił wszystko by zapewnić ją o swoich uczuciach. Niestety nigdy nie powiedział jej, że ją kocha. Kobieta odpychała go od siebie, wbijając sobie do głowy, że tak oszpecona nie zasługuje na szczęście z nim, mimo że kocha go ponad życie.
Carson się poddał, rok walczył o odzyskanie Kathleen. W dniu, w którym ona ostatecznie go odrzuciła spędził wieczór w barze, wieczór który zmienił całe jego życie - o czym dowiedział się dwa lata później.
Przypadkowe spotkanie w domu Chase'a sprawia, że znów zaczyna między nimi iskrzyć. Kathllen i Carson próbują do siebie wrócić, w czasie rozłąki żadne nie przestało kochać, a teraz los okrutnie sobie z nich zakpił. Czy uczucie które od siebie odpychali teraz pozwoli im wspólnie stawić czoło problemom?
Na kartach powieści znajdziemy dwie soczyste sceny seksu. Autorka nie oszczędziła nam szczegółów, ale potrafiła zachować umiar. Erotyka jest uzupełnieniem relacji bohaterów. Seks to wyznanie miłości, to nie jest cel sam w sobie, to spełnienie ich dotychczasowej relacji. Nie musicie się więc obawiać, że książka jest przesycona erotyką.
Polecam! "Los" to powieść o miłości, która was zaskoczy.
Jest to 21 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek marzec
AUTOR: Audrey Carlan
WYDAWNICTWO: Edipresse
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 332
Nie ma to jak zacząć czytać serię od końca. Na lubimyczytać.pl książka oznaczona jest jako tom 2 serii Namiętność, ze skrzydełek okładki wynika jednak, że to tom 5. Jako zakończenie serii ten tom wydaje mi się jak najbardziej prawdopodobny, wątki zostały podomykane, czy szczęśliwie? Tego nie zdradzę, ale powiem wam jednak, że historia bardzo przypadła mi do gustu i z chęcią przeczytam poprzednie.
O czym jest "Los" i czy przeszkadza nieznajomość wcześniejszych tomów?
Kathleen od 3 lat zmaga się z traumą po pożarze (to zapewne wynik zdarzeń z wcześniejszych tomów, tutaj pojawiają się tylko wzmianki o jakimś prześladowcy). Na ciele dziewczyny do końca życia pozostaną szpecące blizny. Prawy bok i ręka są naznaczone, ponadto mięśnie przestały być sprawne i Kathleen nie jest w stanie utrzymać nawet kubka. Rehabilitacja i terapia pomagają jej stanąć na nogi. Dziewczyna realizuje się w pracy (jest projektantką mody), otoczona jest przyjaciółkami - siostrami z wyboru, ale nie dopuszcza ich blisko siebie, nie chce by widziały ją w chwilach zwątpienia i bezsilności. Jedyną osobą, której ona pozwala być blisko siebie, a właściwie osobą która bezpardonowo wkracza w jej codzienność jest Chase. On jest mężem jej duchowej siostry, jej najlepszym przyjacielem, kuzynem Carsona jedynego mężczyzny, którego kiedykolwiek pokochała.Związek Carsona i Kathleen trwał zaledwie rok, zniszczył go pożar. Kathleen odsunęła się od mężczyzny, mimo ze robił wszystko by zapewnić ją o swoich uczuciach. Niestety nigdy nie powiedział jej, że ją kocha. Kobieta odpychała go od siebie, wbijając sobie do głowy, że tak oszpecona nie zasługuje na szczęście z nim, mimo że kocha go ponad życie.
Carson się poddał, rok walczył o odzyskanie Kathleen. W dniu, w którym ona ostatecznie go odrzuciła spędził wieczór w barze, wieczór który zmienił całe jego życie - o czym dowiedział się dwa lata później.
Przypadkowe spotkanie w domu Chase'a sprawia, że znów zaczyna między nimi iskrzyć. Kathllen i Carson próbują do siebie wrócić, w czasie rozłąki żadne nie przestało kochać, a teraz los okrutnie sobie z nich zakpił. Czy uczucie które od siebie odpychali teraz pozwoli im wspólnie stawić czoło problemom?
"Nie da się opisać uczucia, kiedy mężczyzna uświadamia sobie, że kobieta, którą kochał, wciąż kocha, poszła na przód tak daleko, że nawet ślad nie został. A teraz, kiedy otworzyłem maleńkie okienko do jej serca i życia, znów zamierzam je złamać."
Bardzo spodobał mi się pomysł na fabułę, wydaje mi się dość oryginalny. Ciekawie skonstruowane postacie, które możemy bardzo dobrze poznać dzięki naprzemiennej narracji pierwszoosobowej. Obawy Kathleen po pożarze, jej walka z demonami przeszłości. Carson, który boi się jej powiedzieć "kocham cię", mimo że to uczucie rozsadza go od środka. Ta powieść jest czymś o wiele lepszym i pełniejszym od banalnego romansu. Jak dla mnie mega pozytywne zaskoczenie.
Polecam! "Los" to powieść o miłości, która was zaskoczy.
Jest to 21 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek marzec
wtorek, 5 marca 2019
Przebiśniegi
TYTUŁ: Przebiśniegi
AUTOR: Aleksandra Bzdzikot
WYDAWNICTWO: Warszawska Firma Wydawnicza
ROK WYDANIA: 2018
LICZBA STRON: 94
Koniec lutego rozpieścił nas piękną pogodą, błękitny niebem. Od razu człowiekowi żyje się lepiej. Wypatruję już wiosny i pierwsze jej symptomy udało się znaleźć. Przebiśniegi, zielone łodyżki, białe płatki - nadzieja na piękne dni.
Od dawna w mojej biblioteczce stała niepozorna książeczka, tak samo niepozorna jak kwiatki, których nazwę znajdziemy w jej tytule. "Przebiśniegi" to zbiór felietonów - potraktowałam to jak powiew świeżości, coś zupełnie nowego, bo raczej nie sięgam po taką formę.
Autorka jest doskonałą obserwatorką rzeczywistości. W felietonach zawarła swoje przemyślenia, wykorzystała doświadczenia swoje i znajomych. W krótkiej formie zawarła prawdy uniwersalne, prawdy powszechnie znane, a jednak wymagające przypomnienia.
Związki międzyludzkie są ważne, ale często robimy coś tylko by usatysfakcjonować opinię publiczną. Nie robimy czegoś by nie znaleźć się na językach. Myślimy o wszystkich wokół, ale nie myślimy o sobie.
Autorka wykorzystała formę felietonu by powiedzieć czytelnikowi STOP, zatrzymaj codzienną bieganinę i dostrzeż życie. Teksty wymuszają refleksję, jakie będą wnioski zależy od naszego nastawienia. Polecam, bo może wasze szczęście jest na wyciągnięcie reki, wystarczy na chwilę się zatrzymać.
Nie każdy lubi takie filozofowanie bez fabuły, ale tak jak wspomniałam autorka wykorzystuje doświadczenie życiowe, przytacza anegdoty i historyjki - bardzo przyjemnie się to czyta. Polecam.
Jest to 20 książka przeczytana w tym roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
*olimpiada czytelnicza
* #czytambopolskie
AUTOR: Aleksandra Bzdzikot
WYDAWNICTWO: Warszawska Firma Wydawnicza
ROK WYDANIA: 2018
LICZBA STRON: 94
Koniec lutego rozpieścił nas piękną pogodą, błękitny niebem. Od razu człowiekowi żyje się lepiej. Wypatruję już wiosny i pierwsze jej symptomy udało się znaleźć. Przebiśniegi, zielone łodyżki, białe płatki - nadzieja na piękne dni.
Od dawna w mojej biblioteczce stała niepozorna książeczka, tak samo niepozorna jak kwiatki, których nazwę znajdziemy w jej tytule. "Przebiśniegi" to zbiór felietonów - potraktowałam to jak powiew świeżości, coś zupełnie nowego, bo raczej nie sięgam po taką formę.
Autorka jest doskonałą obserwatorką rzeczywistości. W felietonach zawarła swoje przemyślenia, wykorzystała doświadczenia swoje i znajomych. W krótkiej formie zawarła prawdy uniwersalne, prawdy powszechnie znane, a jednak wymagające przypomnienia.
Związki międzyludzkie są ważne, ale często robimy coś tylko by usatysfakcjonować opinię publiczną. Nie robimy czegoś by nie znaleźć się na językach. Myślimy o wszystkich wokół, ale nie myślimy o sobie.
"Zakochaj się w sobie. A odkryjesz miłość, której już nigdy nie zapomnisz."
Autorka wykorzystała formę felietonu by powiedzieć czytelnikowi STOP, zatrzymaj codzienną bieganinę i dostrzeż życie. Teksty wymuszają refleksję, jakie będą wnioski zależy od naszego nastawienia. Polecam, bo może wasze szczęście jest na wyciągnięcie reki, wystarczy na chwilę się zatrzymać.
Nie każdy lubi takie filozofowanie bez fabuły, ale tak jak wspomniałam autorka wykorzystuje doświadczenie życiowe, przytacza anegdoty i historyjki - bardzo przyjemnie się to czyta. Polecam.
Jest to 20 książka przeczytana w tym roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
*olimpiada czytelnicza
* #czytambopolskie
niedziela, 3 marca 2019
Podsumowanie lutego
Za nami najkrótszy miesiąc w roku. Zima się nie pokazała, postraszyła tylko lekkim mrozem, ale i tak z utęsknieniem wyczekiwałam dłuższych dni i cieplejszej aury, a to już się dzieje. Na miesiąc udało mi się wrócić do pracy (tzn. zamienić zdalną na stacjonarną, ale na dłuższą metę to nie wypaliło), a to ograniczyło mój czas na czytanie.
W lutym miałam czytać egzemplarze recenzenckie i to założenie udało się zrealizować. Aż 4 książki pochodzą ze współpracy z portalem "Sztukater" <klik>.
Współpraca z wydawnictwem Książnica też bardzo dobrze się rozwija. Ale by przeczytać książkę, którą otrzymałam do recenzji, a która okazała się tomem 2, część 1 z przyjemnością sobie kupiłam. Seria Wendyjska Winnica okazała się bardzo przejmującą lekturą, wymagała sporego zaangażowania, ale historia którą opisała Zofia Mąkosa warta była poświęconego jej czasu. <tom 1> <tom 2>
W lutym przeczytałam 8 książek, nie trafiłam na żadnego gniotka. Można więc wysunąć wniosek,że bardzo rozważnie wybieram pozycje do recenzowania.
A tak przedstawia się walka ze stosem hańby:
Plany na marzec: wybór lektur determinują wyzwania na Facebooku #czytelniczeIgrzyska2019 i pod hasłem u ejotkowe postrzeganie świata; szukam więc literackich duetów. W bibliotece zapisałam się w kolejkę oczekujących na powieść "Napisz do mnie" Roberta Kornackiego i Lidii Liszewskiej oraz na "Biuro M" Magdaleny Witkiewicz i Alka Rogozińskiego.
Czekam też na egzemplarz recenzencki od pani Jolanty Kosowskiej "Trzy razy miłość"
OPIS:
Nie wierzysz w miłość? Przeczytaj tę książkę!
Ona – spokojna, rozważna studentka medycyny, ceniąca sobie swoje poukładane życie. On – rozpieszczony jedynak z bogatego domu, któremu w głowie tylko sport i przyjemności. Dzieli ich niemal wszystko: poglądy, charaktery, styl życia... A jednak pewnego dnia połączy ich coś, od czego nie będą w stanie się uwolnić. Coś, co wyzwoli w nich emocje, jakich wcześniej nie znali i nie podejrzewali, że są do nich zdolni...
Ta historia w niczym nie przypomina bajkowego scenariusza w stylu: poznali się, pokochali, pobrali, żyli długo i szczęśliwie. To opowieść o miłości, która rani, niszczy i zostawia bolesne blizny. Opowieść o ludziach, którzy nie potrafią żyć ani ze sobą, ani bez siebie. A kiedy dojdą do wniosku, że ta miłość to nie dar, tylko przekleństwo, zrobią wszystko, żeby ją zabić.
Ona – spokojna, rozważna studentka medycyny, ceniąca sobie swoje poukładane życie. On – rozpieszczony jedynak z bogatego domu, któremu w głowie tylko sport i przyjemności. Dzieli ich niemal wszystko: poglądy, charaktery, styl życia... A jednak pewnego dnia połączy ich coś, od czego nie będą w stanie się uwolnić. Coś, co wyzwoli w nich emocje, jakich wcześniej nie znali i nie podejrzewali, że są do nich zdolni...
Ta historia w niczym nie przypomina bajkowego scenariusza w stylu: poznali się, pokochali, pobrali, żyli długo i szczęśliwie. To opowieść o miłości, która rani, niszczy i zostawia bolesne blizny. Opowieść o ludziach, którzy nie potrafią żyć ani ze sobą, ani bez siebie. A kiedy dojdą do wniosku, że ta miłość to nie dar, tylko przekleństwo, zrobią wszystko, żeby ją zabić.
W lutym udało mi się wziąć udział w spotkaniu autorskim z Agnieszką Olejnik. Niestety nie miałam możliwości wybrać się na targi książki do Poznania (1-3 marca). W planach na ten miesiąc mam jednak spotkanie autorskie z Katarzyną Puzyńską 30.03 i z Alkiem Rogozińskim 31.03 - może ktoś w tych dniach również wybiera się do Poznania? Miło byłoby się spotkać :)
W marcu biorę udział również w rewelacyjnej akcji #kochanieprzezczytanie szczegóły tutaj <klik>
Zaczytanego marca :)