TYTUŁ: Śmierć i belgijska czekolada
AUTOR: Marta Moeglich
WYDAWNICTWO: Filia
ROK WYDANIA: 2025
LICZBA STRON: 316
Coś słodkiego do kawy? U mnie zawsze, a im bardziej czekoladowo tym lepiej 🍫🤎
Nie dziwi więc, że skusiłam się na ten tytuł połączenie kryminału i słodyczy.
A w pakiecie dostałam jeszcze dawkę dobrego humoru :)
Przeprowadzka do Belgii miała być nowym startem dla rodziny Marty. Niestety znaleziony na schodach własnego domu trŭp nie ułatwia sprawy. Głównym podejrzanym zostaje Teodor, czy Marta będzie w stanie udowodnić niewinność męża? I czy faktycznie jest on taki niewinny?
Tak się rysuje fabuła, w której intryga została ciekawie zawiązana. Marta chcąc nie chcąc, z naciskiem na nie chcąc prowadzi prywatne śledztwo. Za namową szwagierki i starszej sąsiadki (wielbicielki Murdle) szuka śladów, wypytuje i ... pakuje się w niezłe tarapaty. Bo m0rderstwo to tylko wierzchołek góry lodowej. Pojawiają się wątki wysokoprocentowych pożyczek, zazdrości, szantażu i wymuszeń.
A miało być tak pięknie. Wszystkie kłopoty miały zostać za nimi. A co działo się wcześniej? Marta prowadziła konto na Instagramie, zdobyła popularność, otworzyła sklep z ubraniami. Kogoś jednak mocno drażnił jej sukces. Duży plus dla autorki za poruszenie tematu pokazywania prywatności rodziny w sieci. Ukazaniu realnego niebezpieczeństwa. To ważny głos w dyskusji o granicach prywatności i konsekwencjach życia na pokaz.
Narracja jest trzecioosobowa, pojawiają się też maile w których Marta relacjonuje przebieg ostatnich wydarzeń. Humor jest tutaj sytuacyjny, niewymuszony, taki mimochodem i taki jest najlepszy. Mimo sprawy kryminalnej jest to powieść na prawdę ciepła, rodzinna. Relacje małżeńskie i przyjacielskie zostały tutaj sprawnie rozpisane. Czytając, ma się wrażenie, że siedzi się tuż obok bohaterek z kubkiem gorącej belgijskiej czekolady w dłoni i razem z nimi podąża za tropami.
Zakończenie daje nadzieję na kolejne książki z Martą w roli głównej, liczę jednak na to że babci Teresy będzie więcej - skradła moje serce ❤️
To książka dla tych, którzy chcą zacząć przygodę z kryminałem, ale niekoniecznie w wersji krw@wej czy brŭtalnej. Polecam
Lubię takie bezkrwawe kryminały, więc to jest tytuł jakby dla mnie 🙂
OdpowiedzUsuńTeż lubię podjadać w czasie picia kawy, myśle że książka przypadłaby mi do gustu.
OdpowiedzUsuńDziękuję za świetną recenzję! Nie miałam okazji czytać tej książki, ale po twoim opisie chyba się skuszę. Brzmi jak idealna propozycja na wieczór z kubkiem gorącej czekolady.
OdpowiedzUsuńPolecam :) i faktycznie czekolada obowiązkowa
UsuńBelgijska czekolada, uznawana zza jedną z najlepszych - brzmi kusząco. Dobrze że książka nie zawiera scen ktore wrazliwsza osoba może mieć problem z przeczytaniem
OdpowiedzUsuńBrzmi jak idealne połączenie na leniwe popołudnie – trochę intrygi, trochę humoru i szczypta refleksji o tym, gdzie kończy się granica prywatności.
OdpowiedzUsuńAutorka wywazyla wszystko idealnie, więc czyta się bardzo dobrze
UsuńCzekolada i śmierć. Osobliwy tytuł. Dla mnie zupełnie niekombatybilne pojęcia.
OdpowiedzUsuńA jednak w tym połączeniu wypadły świetnie
UsuńTakie nieoczywiste połączenia bywają najlepsze!
Usuń