sobota, 9 listopada 2024

Las we mnie


Czasami bywa tak, że książka sama wybiera moment kiedy ma zostać przeczytana. "Las we mnie" Jowity Kosiby ciągle odkładałam na bok, aż przyszedł koniec października i znalazłam odpowiednią ilość czasu na lekturę. Na przełomie października i listopada kiedy jesień daje się już we znaki, kiedy wspominamy bliskich, którzy już odeszli, dopada nas tęsknota, czasami trudna do ukojenia. I wtedy właśnie TAKA książka staje się lekiem na nasz smutek.

 Sara Lesień wraca do Brzezin, do domu swojego dzieciństwa. Czterdziestoletnia pani psycholog porzuca praktykę w Lublinie i pracować będzie teraz w wiejskiej przychodni. Odremontowała dom i zamieszka pod lasem, w którym zmarły jej prababcia, babcia i mama. Nie było ani jednej osoby, która poparłaby jej decyzję. Tata i siostra, którzy mieszkają w Kanadzie, przez telefon dawali upust swojemu niezadowoleniu. Ciotki przestrzegały przed złem, które czai się w lesie, kuzynka mimo życzliwego nastawianie też nie do końca popierała pomysł przeprowadzki. Wiejskie plotkarki mówią o klątwie, która została rzucona na tę rodzinę. Sara jednak wiedziała, że tutaj jest jej miejsce.

 Jaśmina to dwudziestoletnia kobieta, która zmaga się z traumą. Gdy była nastolatką spędziła trzy dni w lesie, w głębokiej studni. Nie wiele pamięta z tego wydarzenia, ale od tego czasu unika kontaktów z ludźmi, najlepiej czuje się w lesie. Jako pacjentka trafia do doktor Lesień. Obie kobiety mocno łączy las, między nimi tworzy się nić porozumienia, która zacieśnia się co raz bardziej.

 Sara staje się obiektem wiejskich plotek, rudowłosa piękność, która pochodzi z rodziny, w której kiedyś była czarownica nie może być normalna. Sara nie znała tej historii i zaczęła drążyć. Ze skrawków informacji udało jej się odtworzyć dzieje ciotecznej prababki. Kobieta zaangażowała się w przywrócenie dobrego imienia Julii. Ale czy tak było rzeczywiście? Czy Julia stała się obiektem pomówień ze względu na swą wiedzę o ziołach, czy jednak było coś na rzeczy skoro siostra bliźniaczka się jej wyrzekła? 

 Akcja co prawda dzieje się współcześnie, ale pojawiło się sporo wstawek z lat wcześniejszych, a to tworzy szerszy kontekst. Pomaga lepiej zrozumieć motywację bohaterów, autorka odkrywa rąbek tajemnicy, ale spora część faktów pozostaje w sferze domysłów co dodaje fabule tajemniczości. 

Właściwie mogłabym użyć sporo przymiotników opisujących tę książkę a i tak nie oddałabym dobrze jej charakteru. Spróbujcie sobie wyobrazić historię intrygującą, subtelną, delikatną, rodzinną, pełną refleksji i magicznych momentów, która przenika do głębi i skłania do zadumy nad więzią z naturą i samym sobą.

 Opisy mgieł, które otaczają las są bardzo sugestywne, do tego dźwięki i zapachy. To wszystko tworzy niesamowity klimat, podkreśla nostalgię i metafizyczność wydarzeń. Autorka oprócz świetnego nakreślenia tła mocno skupia się na emocjach, uczuciach i przeżyciach wewnętrznych bohaterów. Często podczas lektury popadałam w zadumę (na co również miała wpływ data kiedy książkę czytałam) moje myśli uciekały w stronę przodków, odżywała we mnie pamięć o nich, jakie wiedli życie, jakie tajemnice skrywali, czego nie zdążyła powiedzieć mi babcia. 

Ta książka otula leśną mgłą, przywołuje wspomnienia, zabiera w świat w którym nie wszystko wyjaśnić może szkiełko i oko. Oczarowała mnie ta historia, pochłonęła magia lasu.

 Polecam również w wersji czytanej, audiobook w interpretacji Joanny Gajór to prawdziwa perełka.

 Moja ocena 4,5 na 6

1 komentarz: