poniedziałek, 17 grudnia 2018

Facet do poprawki

TYTUŁ: Facet do poprawki

AUTOR: Joanna Sykat

WYDAWNICTWO: Replika

ROK WYDANIA: 2018

LICZBA STRON: 272



Powieści Joanny Sykat mają to do siebie, że zostają z czytelnikiem na dłużej. Czytałam „Cztery strony miłości” – jest to dla mnie ważna książka z jeszcze ważniejszym przesłaniem; oraz „Niebo pod Śnieżką” <recenzja> – zaskakująca historia, która urzeka od pierwszych stron. Znane mi powieści tej autorki to książki wzbudzające głębszą refleksję nad swoim życiem ciekawa więc byłam jak pani Joanna poradzi sobie w odsłonie komediowej.

Zacznę od okładki, która absolutnie mi się nie podoba. Przedstawia kobietę w czerwonej peruce, w wyzywającym ubraniu i z papierosem w ustach – nie znając opisu i samej autorki chyba bym się nie zdecydowała na tę książkę. Słuszne jest jednak stwierdzenie by nie oceniać książki po okładce. Po lekturze mogę stwierdzić, że pani z okładki doskonale odzwierciedla wizerunek Gundy –głównej bohaterki, którą bardzo polubiłam.

Gunda jest kobietą w okolicach trzydziestki, ma nietypowe hobby i jeszcze bardziej nietypową pracę. Pod pseudonimem Wykałaczka kobieta pomaga rozstać się parom, których małżeństwa wiszą na włosku. Gunda opracowuje plan by jak najbardziej skompromitować niewiernego, lub znęcającego się psychicznie i/lub fizycznie nad żoną męża. Metody działania są naprawdę spektakularne, Gunda nie owija w bawełnę, wali z grubej rury by zemsta była słodka choć woli ją podawać na ostro. Jest kobietą charyzmatyczną, oddaną słusznej sprawie, lojalna i wierna przyjaciółka.

Książka podzielona jest na rozdziały i początkowo myślałam, że tak to będzie wyglądało: jeden rozdział, jedna sprawa – jest jednak coś, a raczej ktoś kto spina te wątki. Mariusz, najlepszy kumpel, Gunda pracowała z nim kiedyś w policji. Teraz podczas wykonywania akcji pomoc mężczyzny okazuje się być bezcenna, sprawy potrafią się czasami wymknąć spod kontroli.

Każda kolejna akcja, każdy mail od klientki zaprawiony jest porą dawką humoru. Zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym Gunda nie może liczyć na nudę. Jej pupilkiem jest ptasznik, którego nazwała Kune oraz kot, który nie ma imienia. Pająki to wielka pasja kobiety, ale nie każdy pajęczak potrafi zaskarbić sobie jej sympatię. Co do kota to prowokuje on kilka zabawnych sytuacji.

Książka od pierwszych stron nie pozwala się odłożyć na bok. Lekki styl, zabawne dialogi, przyjemna historia na jeden wieczór. Na pierwszy rzut oka „Facet do poprawki” właśnie taki jest: komediowy, odprężający, ale pod tą warstwą znajduje się coś jeszcze. Kobiety, których zlecenia przyjmuje Gunda są często poniżane, traktowane przedmiotowo, zdradzane – ale tak nie musi być. Kobieta powinna znać swoją wartość i jeśli mężczyzna próbuje ją zaniżać powinna reagować. Na przykładzie przyjaciółki Gundy Beaty widzimy, że nie zawsze decyzja o rozstaniu jest łatwa, zwłaszcza gdy w małżeństwie są dzieci, nie wolno jednak nigdy grać ich uczuciami i nastawiać ich przeciwko drugiej osobie.

Książka z mojej strony spotkała się z pozytywnym odbiorem. Małe zastrzeżenia mam jednak do wulgaryzmów i zbyt dosadnych określeń – są momenty gdzie są one bez względnie potrzebne, ale bywały sytuacje, gdzie można je było pominąć, bo wywoływały lekki niesmak.

Podsumowując – sięgając po tę książkę spędzicie niezapomniany czas z Gundą, jej perypetie będziecie opowiadały koleżankom, a najpewniej podzielicie się z nimi tą powieścią – ja już to zrobiłam ;) Joanna Sykat w nowej odsłonie jak najbardziej przypadła mi do gustu, zwłaszcza że kolejny raz nakłania do refleksji kobiety, by umiały zawalczyć o siebie. Polecam

Książkę przeczytałam dzięki współpracy z redakcją Sztukater.pl <klik>



Jest to 119 książka przeczytana w 2018
Książka bierze udział w wyzwaniu:
#czytambopolskie na poligondomowy.pl
Olimpiada czytelnicza u posredniczka-ksiazek.pl

Zauważyłam, że nie przeniosłam tutaj ze starego bloga recenzji książki "Cztery strony miłości", a na prawdę chciałabym ją wam polecić. Przeczytajcie więc moją krótką polecajkę.

TYTUŁ: Cztery strony miłości
AUTOR: Joanna Sykat
WYDAWNICTWO: Replika
ROK WYDANIA: 2016
LICZBA STRON: 284  

Łucja jest 42-letnią nauczycielką muzyki. Jeszcze trzy lata temu była najszczęśliwszą osobą pod słońcem. Trafiła się jej miłość, jaka się nie zdarza. Wyjątkowy mężczyzna postanowił zawalczyć o nią z całym światem. Jednak, po krótkim czasie, mąż z dnia na dzień wyprowadził się ze wspólnej sypialni i podzielił resztę mieszkania na pół. Łucja, chcąc nie chcąc, godzi się na taką sytuację, ponieważ sprawę komplikuje budowany dom i zaciągnięty na niego kredyt.

Czy Łucja w końcu dowie się, dlaczego mąż się od niej odsunął? Co stanie się z domem, który miał być zwieńczeniem marzeń o wspólnym życiu? I wreszcie. Kim był, a może jest tajemniczy Szymon, któremu Łucja poświęca tyle ciepła w swoich wspomnieniach?

Swój zachwyt nad książką zacznę od pięknej okładki, fioletowy bez, który uwielbiam, klawisze pianina, nuty - wszystko to aż zaprasza by sięgnąć do wnętrza.

Na początku miałam trochę mieszane uczucia, nie wiedziałam o co tej Łucji chodzi, skąd ten mąż i co to za sprawa z Szymonem, ale ciekawość rosła z każdym kolejnym rozdziałem wtedy i teraźniejszością.

Powieść na pewno nie jest banalna, jest intrygująca, od początku tajemnicza, ale jak najbardziej życiowa, skłaniająca do przemyśleń. Nie jest to zdecydowanie książka "na raz", jest to książka do której na pewno będę wracała, bo zawiera w sobie wiele życiowych prawd. Prawd, które są oczywiste i przez tą swoją oczywistość trzeba je sobie przypominać bo giną pod kurzem codzienności.

"Marnowaliśmy nasze najpiękniejsze wspólne lata mrzonkami o przyszłości , całkowicie ignorując teraźniejszość - jedyny aspekt, którego dla siebie mogliśmy być pewni"

"Gówniane sprawy trzeba załatwiać od razu. Mniej wtedy śmierdzą" - dosadne stwierdzenie, ale czasami potrzeba takiego by otworzyć oczy.


"Niespełnione marzenia, a raczej spełnione, tylko nie spożytkowane, bolą. Bardzo bolą." - to mój ulubiony cytat.


21 komentarzy:

  1. Obie książki są bardzo zachęcające. Faceta do poprawki, mam już na półce. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno zainteresował mnie "Facet do poprawki". Książka wydaje się być jedną z takich, po które lubię sięgać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi bardzo ciekawie więc z chęcią przeczytam :) pozdrawiam :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja przy książce Joanny Sykat bardzo dobrze się bawiłam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewnie kiedyś ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O "Facecie do poprawki" słyszałam od koleżanki- podobała się jej. A "Cztery strony miłości" już kupiły mnie okładką ;) Jak nie sobie to komuś w prezencie na pewno ją kupię.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwsze słyszę o „Facecie do poprawki”... Możliwe, że to zasługa tego, że ostatnio mało bywam w blogosferze i innych światach, które do niej przynależą (w jakimś stopniu, ale są). Jednak po przeczytaniu Twojej opinii wiem, że nie jestem w stanie przejść obok niej obojętnie. A co do samej okładki... Tobie się nie podobała, gdzie ja stwierdzam, że jest nawet miła dla oka. Możliwe, że to zasługa tego, że naprawdę – ale to naprawdę – widziałam takie potworki, że głowa mała. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę że książka wydaje się dla Ciebie ciekawa, mam nadzieję że uda Ci się przeczytać

      Usuń
    2. Bardzo się cieszę że książka wydaje się dla Ciebie ciekawa, mam nadzieję że uda Ci się przeczytać

      Usuń
  8. Obie książki brzmią bardzo kusząco, ale chyba to właśnie ta druga intryguje mnie bardziej niż pierwsza... Możliwe jednak, że ma to związek z okładką, bo w pierwszej wybitnie nie przypadła mi ona do gustu, nie wiem czemu, ale po prostu nie. Jednak coś pani Sykat bardzo bym chciała przeczytać, od dawna to za mną chodzi. W tym roku raczej się nie uda, ale postaram się w przyszłym!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem na "nie" jeśli chodzi o okładkę "Faceta do poprawki", druga książka jest bardziej rzeczywista, nieprzekolorowana ale jej przesłanie mimo to mocne

      Usuń
    2. Zdecydowanie okładka 'Faceta' to porażka.

      Usuń
  9. Tym razem chyba nie skorzystam, za mało czasu wolnego na nowości.

    OdpowiedzUsuń
  10. Facet do poprawki mógłby mi się spodobać, i chyba od niego zaczęłabym swoją przygodę z p. Sykat

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie słyszałam ani o autorce, ani nie kojarzę żadnej z jej książek. Kurczę wiem, że książki nie ocenia się po okładce, ale właśnie za tą okładkę nie przeczytałabym jej. Przepraszam. Wiem, że to nie twoja wina, ale wydawnictwo dało ciała, a jesteśmy wzrokowcami i pierwsze na co patrzymy to niestety okładka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zwróciłam uwagę na niekorzystną okładkę więc nie jesteś sama

      Usuń
  12. Książka warta uwagi, ale okładka faktycznie nie zachęca, by po nią sięgnąć. Może się skuszę, pomimo tej okładki :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy takich okładkach mam w głowie hasło: nie oceniaj książki po okładce najważniejsza jest treść i tutaj zdecydowanie ta treść wychodzi na plus

      Usuń
  13. Wydzieram cza z codzienności dla czytania książek, ale przyznam, że akurat takie klimaty na razie mnie nie pociągają. A okładki faktycznie, mało kuszą do zajrzenia w książkę, zwłaszcza ta pierwsza. ;)

    OdpowiedzUsuń