AUTOR: Joanna Sykat
WYDAWNICTWO: Replika
ROK WYDANIA: 2018
LICZBA STRON: 272
Powieści Joanny Sykat mają to do siebie, że zostają
z czytelnikiem na dłużej. Czytałam „Cztery strony miłości” – jest to dla mnie
ważna książka z jeszcze ważniejszym przesłaniem; oraz „Niebo pod Śnieżką” <recenzja> –
zaskakująca historia, która urzeka od pierwszych stron. Znane mi powieści tej
autorki to książki wzbudzające głębszą refleksję nad swoim życiem ciekawa więc
byłam jak pani Joanna poradzi sobie w odsłonie komediowej.
Zacznę od okładki, która absolutnie mi się nie
podoba. Przedstawia kobietę w czerwonej peruce, w wyzywającym ubraniu i z
papierosem w ustach – nie znając opisu i samej autorki chyba bym się nie
zdecydowała na tę książkę. Słuszne jest jednak stwierdzenie by nie oceniać
książki po okładce. Po lekturze mogę stwierdzić, że pani z okładki doskonale
odzwierciedla wizerunek Gundy –głównej bohaterki, którą bardzo polubiłam.
Gunda jest kobietą w okolicach trzydziestki, ma
nietypowe hobby i jeszcze bardziej nietypową pracę. Pod pseudonimem Wykałaczka
kobieta pomaga rozstać się parom, których małżeństwa wiszą na włosku. Gunda
opracowuje plan by jak najbardziej skompromitować niewiernego, lub znęcającego
się psychicznie i/lub fizycznie nad żoną męża. Metody działania są naprawdę
spektakularne, Gunda nie owija w bawełnę, wali z grubej rury by zemsta była
słodka choć woli ją podawać na ostro. Jest kobietą charyzmatyczną, oddaną
słusznej sprawie, lojalna i wierna przyjaciółka.
Książka podzielona jest na rozdziały i początkowo
myślałam, że tak to będzie wyglądało: jeden rozdział, jedna sprawa – jest
jednak coś, a raczej ktoś kto spina te wątki. Mariusz, najlepszy kumpel, Gunda
pracowała z nim kiedyś w policji. Teraz podczas wykonywania akcji pomoc
mężczyzny okazuje się być bezcenna, sprawy potrafią się czasami wymknąć spod
kontroli.
Każda kolejna akcja, każdy mail od klientki
zaprawiony jest porą dawką humoru. Zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym
Gunda nie może liczyć na nudę. Jej pupilkiem jest ptasznik, którego nazwała
Kune oraz kot, który nie ma imienia. Pająki to wielka pasja kobiety, ale nie
każdy pajęczak potrafi zaskarbić sobie jej sympatię. Co do kota to prowokuje on
kilka zabawnych sytuacji.
Książka od pierwszych stron nie pozwala się odłożyć
na bok. Lekki styl, zabawne dialogi, przyjemna historia na jeden wieczór. Na
pierwszy rzut oka „Facet do poprawki” właśnie taki jest: komediowy,
odprężający, ale pod tą warstwą znajduje się coś jeszcze. Kobiety, których
zlecenia przyjmuje Gunda są często poniżane, traktowane przedmiotowo, zdradzane
– ale tak nie musi być. Kobieta powinna znać swoją wartość i jeśli mężczyzna
próbuje ją zaniżać powinna reagować. Na przykładzie przyjaciółki Gundy Beaty
widzimy, że nie zawsze decyzja o rozstaniu jest łatwa, zwłaszcza gdy w
małżeństwie są dzieci, nie wolno jednak nigdy grać ich uczuciami i nastawiać
ich przeciwko drugiej osobie.
Książka z mojej strony spotkała się z pozytywnym
odbiorem. Małe zastrzeżenia mam jednak do wulgaryzmów i zbyt dosadnych określeń
– są momenty gdzie są one bez względnie potrzebne, ale bywały sytuacje, gdzie
można je było pominąć, bo wywoływały lekki niesmak.
Podsumowując – sięgając po tę książkę spędzicie
niezapomniany czas z Gundą, jej perypetie będziecie opowiadały koleżankom, a
najpewniej podzielicie się z nimi tą powieścią – ja już to zrobiłam ;) Joanna
Sykat w nowej odsłonie jak najbardziej przypadła mi do gustu, zwłaszcza że
kolejny raz nakłania do refleksji kobiety, by umiały zawalczyć o siebie.
Polecam
Książkę przeczytałam dzięki współpracy z redakcją Sztukater.pl <klik>
Jest to 119 książka przeczytana w 2018
Książka bierze udział w wyzwaniu:
#czytambopolskie na poligondomowy.pl
Olimpiada czytelnicza u posredniczka-ksiazek.pl
Książkę przeczytałam dzięki współpracy z redakcją Sztukater.pl <klik>
Jest to 119 książka przeczytana w 2018
Książka bierze udział w wyzwaniu:
#czytambopolskie na poligondomowy.pl
Olimpiada czytelnicza u posredniczka-ksiazek.pl
Zauważyłam, że nie przeniosłam tutaj ze starego bloga recenzji książki "Cztery strony miłości", a na prawdę chciałabym ją wam polecić. Przeczytajcie więc moją krótką polecajkę.
TYTUŁ:
Cztery strony miłości
AUTOR:
Joanna Sykat
ROK
WYDANIA: 2016
LICZBA
STRON: 284
Łucja jest 42-letnią nauczycielką muzyki. Jeszcze trzy lata temu
była najszczęśliwszą osobą pod słońcem. Trafiła się jej miłość, jaka się nie
zdarza. Wyjątkowy mężczyzna postanowił zawalczyć o nią z całym światem. Jednak,
po krótkim czasie, mąż z dnia na dzień wyprowadził się ze wspólnej sypialni i
podzielił resztę mieszkania na pół. Łucja, chcąc nie chcąc, godzi się na taką
sytuację, ponieważ sprawę komplikuje budowany dom i zaciągnięty na niego
kredyt.
Czy Łucja w końcu dowie się, dlaczego mąż się od niej odsunął? Co stanie się z domem, który miał być zwieńczeniem marzeń o wspólnym życiu? I wreszcie. Kim był, a może jest tajemniczy Szymon, któremu Łucja poświęca tyle ciepła w swoich wspomnieniach?
Czy Łucja w końcu dowie się, dlaczego mąż się od niej odsunął? Co stanie się z domem, który miał być zwieńczeniem marzeń o wspólnym życiu? I wreszcie. Kim był, a może jest tajemniczy Szymon, któremu Łucja poświęca tyle ciepła w swoich wspomnieniach?
Swój zachwyt nad książką zacznę od pięknej okładki, fioletowy bez,
który uwielbiam, klawisze pianina, nuty - wszystko to aż zaprasza by sięgnąć do
wnętrza.
Na początku miałam trochę mieszane uczucia, nie wiedziałam o co
tej Łucji chodzi, skąd ten mąż i co to za sprawa z Szymonem, ale ciekawość rosła z
każdym kolejnym rozdziałem wtedy i teraźniejszością.
Powieść na pewno nie jest banalna, jest intrygująca, od początku
tajemnicza, ale jak najbardziej życiowa, skłaniająca do przemyśleń. Nie jest to
zdecydowanie książka "na raz", jest to książka do której na pewno
będę wracała, bo zawiera w sobie wiele życiowych prawd. Prawd, które są
oczywiste i przez tą swoją oczywistość trzeba je sobie przypominać bo giną pod
kurzem codzienności.
"Marnowaliśmy nasze najpiękniejsze wspólne lata mrzonkami o
przyszłości , całkowicie ignorując teraźniejszość - jedyny aspekt, którego dla
siebie mogliśmy być pewni"
"Gówniane sprawy trzeba załatwiać od razu. Mniej wtedy
śmierdzą" - dosadne stwierdzenie, ale
czasami potrzeba takiego by otworzyć oczy.
"Niespełnione marzenia, a raczej spełnione, tylko nie
spożytkowane, bolą. Bardzo bolą." - to mój ulubiony cytat.
Obie książki są bardzo zachęcające. Faceta do poprawki, mam już na półce. 😊
OdpowiedzUsuńNa pewno zainteresował mnie "Facet do poprawki". Książka wydaje się być jedną z takich, po które lubię sięgać.
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo ciekawie więc z chęcią przeczytam :) pozdrawiam :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJa przy książce Joanny Sykat bardzo dobrze się bawiłam.
OdpowiedzUsuńPewnie kiedyś ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńO "Facecie do poprawki" słyszałam od koleżanki- podobała się jej. A "Cztery strony miłości" już kupiły mnie okładką ;) Jak nie sobie to komuś w prezencie na pewno ją kupię.
OdpowiedzUsuńPolecam obie, więc każdy wybór będzie dobry
UsuńPierwsze słyszę o „Facecie do poprawki”... Możliwe, że to zasługa tego, że ostatnio mało bywam w blogosferze i innych światach, które do niej przynależą (w jakimś stopniu, ale są). Jednak po przeczytaniu Twojej opinii wiem, że nie jestem w stanie przejść obok niej obojętnie. A co do samej okładki... Tobie się nie podobała, gdzie ja stwierdzam, że jest nawet miła dla oka. Możliwe, że to zasługa tego, że naprawdę – ale to naprawdę – widziałam takie potworki, że głowa mała. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę że książka wydaje się dla Ciebie ciekawa, mam nadzieję że uda Ci się przeczytać
UsuńBardzo się cieszę że książka wydaje się dla Ciebie ciekawa, mam nadzieję że uda Ci się przeczytać
UsuńObie książki brzmią bardzo kusząco, ale chyba to właśnie ta druga intryguje mnie bardziej niż pierwsza... Możliwe jednak, że ma to związek z okładką, bo w pierwszej wybitnie nie przypadła mi ona do gustu, nie wiem czemu, ale po prostu nie. Jednak coś pani Sykat bardzo bym chciała przeczytać, od dawna to za mną chodzi. W tym roku raczej się nie uda, ale postaram się w przyszłym!
OdpowiedzUsuńJa też jestem na "nie" jeśli chodzi o okładkę "Faceta do poprawki", druga książka jest bardziej rzeczywista, nieprzekolorowana ale jej przesłanie mimo to mocne
UsuńZdecydowanie okładka 'Faceta' to porażka.
UsuńTym razem chyba nie skorzystam, za mało czasu wolnego na nowości.
OdpowiedzUsuńZnam to aż za.dobrze ;)
UsuńFacet do poprawki mógłby mi się spodobać, i chyba od niego zaczęłabym swoją przygodę z p. Sykat
OdpowiedzUsuńNie słyszałam ani o autorce, ani nie kojarzę żadnej z jej książek. Kurczę wiem, że książki nie ocenia się po okładce, ale właśnie za tą okładkę nie przeczytałabym jej. Przepraszam. Wiem, że to nie twoja wina, ale wydawnictwo dało ciała, a jesteśmy wzrokowcami i pierwsze na co patrzymy to niestety okładka.
OdpowiedzUsuńJa też zwróciłam uwagę na niekorzystną okładkę więc nie jesteś sama
UsuńKsiążka warta uwagi, ale okładka faktycznie nie zachęca, by po nią sięgnąć. Może się skuszę, pomimo tej okładki :-D
OdpowiedzUsuńPrzy takich okładkach mam w głowie hasło: nie oceniaj książki po okładce najważniejsza jest treść i tutaj zdecydowanie ta treść wychodzi na plus
UsuńWydzieram cza z codzienności dla czytania książek, ale przyznam, że akurat takie klimaty na razie mnie nie pociągają. A okładki faktycznie, mało kuszą do zajrzenia w książkę, zwłaszcza ta pierwsza. ;)
OdpowiedzUsuń