TYTUŁ: Przyjdę, gdy zaśniesz
AUTOR: Agnieszka Lingas- Łoniewska
WYDAWNICTWO: Słowne mroczne
ROK WYDANIA: 2021
LICZBA STRON: 321
Czasami trafiam na książki, w których strony przewracają się same, gdzie fabuła wciąga tak mocno, że nie sposób się od niej oderwać. Czy i tutaj było podobnie?
Lekkości pióra na pewno nie mogę autorce odmówić. Co do całości, to czytałam szybko, żeby mieć już tę książkę z głowy, a zapowiadało się na prawdę dobrze.
Macocha 21-letniej Igi ginie w wypadku, teraz dziewczyna musi pomóc ojcu i przyrodniemu bratu. 15-letni Sławek to typowy zbuntowany nastolatek, rodzice od dawna nie mają nad nim kontroli, chłopak pakuje się w szkole w niejedne kłopoty. Z siostrą kontakt miał raczej dobry, ale po śmierci matki wszystko się zmienia. Pomoc rodzeństwu okazuje wychowawca Sławka Szczepan. Iga potrzebuje oparcia i bardzo szybko wpada w ramiona Szczepana. W między czasie ojciec trafia do szpitala i pozostaje w śpiączce.
Świat Igi się wali, dobrze że obok jest Szczepan. Wielka miłość rozkwita bardzo szybko. Niestety wypadło to dosyć tanio, a sceny erotyczne mimo że dobrze napisane odciągnęły moją uwagę od meritum. "Hipnotyzujący thriller"? No cóż, przy każdym zakończeniu rozdziału dostajemy co prawda niespodziankę w postaci wynurzeń socjopaty. Ale dość szybko połączyłam kropki i raczej nie spodziewałam się że coś mnie zaskoczy, nie czułam też emocji, strachu, niepewności. A raczej coraz większą irytację.
W mieście młode dziewczyny padają ofiarą gwałciciela. Jedną z nich jest przyjaciółka Igi, wszystko wskazuje na to że nasza bohaterka też jest na celowniku przestępcy. I nagle niczym rycerz na białym koniu pojawia się przystojny policjant, ktoremu po pierwszym spotkaniu bardzo na dziewczynie zależy. Fabuła za bardzo uciekła w stronę romantycznych klimatów, a zdecydowanie nie tego oczekiwałam po tej książce...
Epilogiem jednak udało się autorce uratować całość, bo pojawiły się elementy których się nie spodziewałam, ale szczerze mówiąc trochę to za mało. Książkę należałoby inaczej sklasyfikować, wtedy nie byłoby rozczarowania. New adult z elementami thrillera psychologicznego? - myślę że to określenie pasuje idealnie.
W posłowiu autorka zdradza co było inspiracją do powstania powieści. Pani Agnieszka chciała stworzyć postać manipulanta, agresora z trudną przeszłością, socjopatę. Teoretycznie w budowie postaci wszystko grało, ale budowanie napięcia na przestrzeni całej powieści nie było ani emocjonujące ani wciągające.
Jeśli na codzień nie czytacie thrillerów to na pewno ta książka będzie ciekawą odskocznią od lekkich tematów. Jeśli natomiast thrillery to jeden z waszych ulubionych gatunków to możecie czuć pewien niedosyt.
Książkę posiadam i wkrótce planują do niej zajrzeć.
OdpowiedzUsuńTej książki autorki jeszcze nie czytałam. Ale czeka już na mojej półce.
OdpowiedzUsuńAutorkę znam bardziej z romansów. Nie miałam jeszcze przyjemności poznać jej thrillerów. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, romanse w wykonaniu autorki całkiem dobrze się czyta, a tutaj liczyłam że odejdzie od tego skoro zdecydowała się na thriller
UsuńZawsze to szkoda gdy się rozczarujemy podczas lektury.
OdpowiedzUsuńPierwsze książki autorki były naprawdę świetne, potem niekoniecznie, a szkoda.
OdpowiedzUsuńbyć może presja sprawiła, że zaczęła pisać na siłę, tracąc na jakości
UsuńMoże chciała spróbować sił w innym gatunku i nie koniecznie wyszło to najlepiej, może lepiej zostać przy tym co sprawdzone
UsuńSzkoda że publikacja okazała sie zawodem, ja nie mogę sie przemóc i zmusić do czytania jeśli coś mi nie odpowiada, chociaż czasem warto dać szansę.
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka książek tej autorki, ale mam mieszane uczucia ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli sięgam po thriller to lubię jak trzyma mnie w napięciu do samego końca...
OdpowiedzUsuń