sobota, 12 lipca 2025

Projekt 1002

 TYTUŁ: Projekt 1002

AUTOR: Wojciech Kulawski

WYDAWNICTWO: Alegoria 

ROK WYDANIA: 2025

LICZBA STRON: 515

Z twórczością autora znam się nie od dziś. A na tę książkę czekałam od grudnia, czyli od momentu gdy skończyłam czytać Rzeźbiarz kości

Projekt 1002 to bezpośrednia kontynuacja. Podkomisarz Mateusz Dafner, informatyk Tomek Wetliński czują, że prowadzonej przez nich sprawie ktoś chce ukręcić łeb. Dużo się nie mylą. Co jednak mogą zrobić dwa małe trybiki w wielkiej maszynie? Sami nic, ale specjalna jednostka policji już dużo więcej może. A pomysł powstania jednostki pochodzi od samego ministra sprawiedliwości. Coś jest na rzeczy, ale jak sprawa z Jaworzna powiązana jest z najwyższymi kręgami władzy? 

Sprawa rzeźbiarza kości to tylko czubek góry lodowej. Odkrycie prawdziwej tożsamości wiejskiego nauczyciela nieco  popycha śledztwo do przodu. Ale to i tak ciągle za mało. Zagadki matematyczne wyryte na ścianach domu Tomka nadal mają znaczenie, zaszyfrowane wiadomości odkrywają przed zespołem śledczym tajemnice PRL-u i prowadzą do zamkniętego już szpitala psychiatrycznego. Świadkowie tamtych wydarzeń albo już nie żyją, albo są jedną nogą na tamtym świecie. Rozpoczyna się walka z czasem, a zegar przyspieszył gdy doszło do dwóch zaginięć: pani prokurator prowadząca spraw rzeźbiarza nie pojawiła się w pracy, a dziewczyna Tomka została porwana.

Całe to śledztwo to jakaś paranoja. Jak już docieramy do rozwiązania i wydaje nam się, że coś mamy, pojawia się kolejna warstwa, która wszystko komplikuje. 

Ten cytat świetnie podsumowuje to co dzieje się w tej powieści. Śledztwo jest wielowarstwowe, sięga dalej niż można było się z początku spodziewać. A zwroty akcji? Jest kilka mocnych momentów (Defner i broń to niekoniecznie szczęśliwe połączenie - zwłaszcza dla ściganych) i to zarówno w akcji współczesnej jak i tej z przeszłości. Tak, autor pozwala nam zajrzeć za kotarę i mamy wgląd w to co działo się w latach 60 i 90. 

Okładka jest świetna i genialnie oddaje klimat powieści i główny kierunek śledztwa. Tajne laboratorium, eksperymenty medyczne, testy psychiatryczne, które w czasach PRL-u na względzie miały przede wszystkim dobro Związku Radzieckiego a nie jednostki. Racja stanu przede wszystkim, a ci którzy umieli z tego wyciągnąć zyski dla siebie zawsze byli do przodu przed innymi. 

To jeszcze nie koniec. 500 stron i ogromny niedosyt, trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać na kolejny tom. Ale warto! 

Mały minus za to że o niektórych wydarzeniach dowiadujemy się ze wspomnień bohaterów (chociaż minęły tylko 3 dni, albo niekiedy 1) zamiast liniowo z czasu akcji. Troszkę mnie to uwierało, ale ocena i tak należy się 5/5 ⭐ bo wszystko jest tutaj logiczne, zmusza do myślenia, gratulacje dla autora za stworzenie zagadek, które prowadzą czytelnika przez mroczne zakamarki ludzkiej natury. 

𝑪𝒊𝒆𝒏𝒊𝒆 𝒘 𝒎𝒓𝒐𝒌𝒖 to seria dla której warto zarwać noc. Polecam!

sobota, 5 lipca 2025

Czartoryska. Opowieść o matce

TYTUŁ: Czartoryska. Opowieść o matce 

AUTOR: Monika Raspen 

WYDAWNICTWO: Muza

ROK WYDANIA: 2025

LICZBA STRON: 438

Jestem oczarowana, zachwycona, kupiona w 100%. K O C H A M takie powieści. 

Tutaj jest tyle Historii, przez duże H, że och! Dostałam z nawiązką to czego w pierwszej części mi trochę brakowało. 

Ta lektura była delektowaniem się słowem. Z ogólnego braku czasu czytałam ją prawie tydzień, ale to dało mi możliwość do większego skupienia i refleksji pomiędzy kolejnymi rozdziałami. 

Maria Czartoryska wychodzi za mąż, zaledwie 16 letnia dziewczyna poddaje się woli rodziców. A ci wybrali jej męża, który ma odpowiednie nazwisko i powiązania, nie ważne że spłacili jego długi, że ma on opinię hazardzisty i brutala. Liczy się Familia i to co może ona zyskać poprzez to małżeństwo, a gra toczy się o polski tron. 

Z czasem w Izabeli budzą się wyrzuty sumienia, że popchnęła córkę w ten związek. Ale potrafi je dobrze stłumić. Przecież ona przez to też przechodziła. Mimo, że małżeństwo z Adamem Kazimierzem zaczęło się z czasem dobrze układać, nie było wolne od romansów i gierek. 

 "On jest niewolnikiem tego samego świata, który więzi nas wszystkie. Świata sekretów, pozorów, w którym jedno potknięcie może zniszczyć całe życie " Na miłość w tym świcie nie było miejsca. Śmietanka towarzyska, arystokracja, wyższe sfery - ta grupa społeczna była najbardziej zakłamana. I autorka świetnie to pokazuje. Nie tylko na przykładzie jednej postaci. Bo mamy tutaj całą plejadę znakomitości. I ich sekretów.

Oprócz polskiego podwórka mamy w tej części wgląd na inny dwór europejski. Dwór, który zmierza ku bolesnemu upadkowi. Izabela Czartoryska nie raz odwiedzała Francję, ma w Paryżu dobre przyjaciółki, a czytelnik może obserwować jak rewolucja ogarnia miasto, jak monarchiści próbują ocalić Ludwika XVI.

Ta książka, a właściwie seria (tom pierwszy tutaj ➡️ Czartoryska. Historia o marzycielce ) sprawi, że pokochacie historię Polski. Że będziecie chcieli więcej, że poczujecie tych bohaterów, bo to nie tylko nazwiska w podręczniku do historii, to żywi ludzie, którzy mają marzenia, kochają i chcą być kochani. 

Autorka włożyła ogrom pracy by rzetelnie oddać realia historyczne. Uzupełnia białe plamy, wprowadza fikcję literacką tam, gdzie jest to konieczne tworząc przepiękną historię Izabeli Czartoryskiej, której oddała głos.

Polecam. 

czwartek, 3 lipca 2025

Podsumowanie czerwca

 


Absolutnie nie wiem gdzie się podział czerwiec. To jest zdecydowanie miesiąc który za szybko mi minął, nie pozwolił się sobą delektować (chociaż jak widać talerz obfitości był 🍓🍒)

Od połowy miesiąca nastąpiło pogorszenie zdrowia u męża, więc na nowo kursowanie praca-dom-szpital. Czasu na czytanie zostawało na prawdę mało. W czerwcu życie ratowały mi audiobooki, bo to czego nie udało mi się doczytać to sobie dosłuchałam (świetna Grażyna Wolszczak czytająca Kolaborantkę - polecam 🎧).



Mam nadzieję że wybaczycie, ale zostawiam tylko grafiki z ocenami poszczególnych tytułów. A kilka słów o każdej książce na wyróżnionych stories ➡️ klik "2 kwartał" Instagram


Czeka na mnie sporo książek, staram się wszystko pogodzić, ale nie jest łatwo. Byle dotrwać do urlopu, a ten już 21.07 ☀️




wtorek, 1 lipca 2025

Kraina mleka i miodu

 TYTUŁ: Kraina mleka i miodu 

AUTOR: C Pam Zhang 

WYDAWNICTWO: Znak

ROK WYDANIA: 2025

LICZBA STRON: 312

Kto by się spodziewał, że przeczytam książkę z działu fantastyka – wizję świata po apokalipsie? Jak to się stało?

Nie przeczytałam opisu, skusiła mnie okładka - znowu 🫣🤣

Takie przypadkowe wyjście ze strefy komfortu bywa ożywcze. A do tego sposób w jaki ta książka jest napisana: narracja pierwszoosobowa i śladowa ilość dialogów, a mimo to... działa to hipnotyzująco. Forma pochłania, niepokoi, trzyma w napięciu.

Przez natłok obowiązków (dom-praca-szpital 🚙)czytałam ją dłużej niż zazwyczaj. Ale! Mogłam dzięki temu pogadać o niej z większą ilością osób : u nas w pracy pytanie : "co czytasz?" - to standard 😁

Katastrofa ekologiczna: smog, który przykrył ziemię i nie dopuszcza do niej promieni słonecznych spowodował głód i wymieranie zwierząt i roślin. Świat stoi na krawędzi katastrofy, wysokobiałkowa fasolomąka zastąpiła jedzenie, a szary pył pokrywa niemal wszystko. 

Narratorka odpowiada na ogłoszenie o pracę na stanowisku prywatnej szefowej kuchni w "elitarnej enklawie badawczej" z siedzibą na jednej z alpejskich gór. Pracodawcą jest ktoś kto ma pomysł jak odrodzić świat, jak przywrócić bioróżnorodność, jak utrwalić odmiany odporne na smog. Projekt wspierali prywatni inwestorzy, ale włoski rząd oddając ziemię pod ten eksperyment oczekiwał, że efekty pracy zostaną mu udostępnione. 

Odizolowane miejsce działa na wyobraźnię. Głodni mieszkańcy nizin oczekiwali, że natychmiast dostaną dostęp do świeżej żywności, buntowali się że wydzielono ziemię ich kraju i oddano w prywatne ręce. 

Co działo się za ogrodzeniem opisuje narratorka, ona jest w samym centrum wydarzeń. Gotuje. A raczej tworzy kulinarne dzieła sztuki: potrawy, które mają przywoływać smaki dzieciństwa, rozbudzać wyobraźnię, a przede wszystkim – pobudzać apetyt inwestorów. Jednak nawet w kuchni nie ma swobody. Musi odgrywać rolę narzuconą przez pracodawcę i jego córkę. To gra – misternie ułożona, pełna niedomówień i manipulacji.

Ze wspomnień narratorki:

"... dotarłam do kraju, który zaistniał dzięki wyobraźni dwójki ludzi opętanych: albo tajemnicami, albo narcyzmem, albo kłamstwami, albo bogactwem, albo mądrością, dalekowzrocznością, odwagą, albo i strachem. Sami wybierzcie. "

Teza Aidy, która sama jest genetyczną wizjonerką, jest zatrważająca, ale chyba najbardziej przez to, że jest prawdziwa: ludzi są głupi, krótkowzroczni i zajęci sobą. "Zniszczyliby nasz wysiłek, gdyby o nim wiedzieli. Oddaj tę krainę ludziom, a spustoszą ją i ogołocą w tydzień".

To książka, która porusza – także dlatego, że wizja ekologicznej katastrofy, jaką snuje autorka, wcale nie jest tak nieprawdopodobna. Pokazuje świat, w którym większość roślin i zwierząt wyginęła, a ludzie zmuszeni są walczyć o resztki. Ale równie mocno opowiada o pragnieniu tworzenia – nawet wbrew wszystkiemu.

Jak już wspomniałam, książka bardzo mnie zaskoczyła. Forma narracji – bez dialogów, ale z niezwykle obrazowym językiem – wciąga, bo nie można odłożyć książki nie znając odpowiedzi na pytania kiedy i w jaki sposób pęknie ta bańka, w której ukryli się bohaterowie?

To jedna z tych książek, które nie pozwalają wrócić do codzienności bez zastanowienia się nad tym, dokąd zmierza nasz świat. Choć formalnie to fantastyka, zaskakuje realizmem i ostrzega przed skutkami naszej beztroski. C Pam Zhang zaserwowała opowieść, która zostaje w głowie na długo – niczym smak dania, którego nigdy wcześniej nie jadłaś, a które czujesz wciąż na języku.



poniedziałek, 23 czerwca 2025

Nie ma przed czym uciekać

 TYTUŁ: Nie ma przed czym uciekać 

AUTOR: Rebecca Makkai

WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Poznańskie 

ROK WYDANIA: 2025 (pierwsze wydanie 2011)

LICZBA STRON: 366


Taki długi weekend zafundował mi mąż: wizyta w samym środku planu serialu #OstryDyżur 🏥 Kilka ‼️ godzin czytania bez przerwy (dobrze, że książkę miałam ze sobą 📖), ekskluzywny przejazd 🚑 z jednego szpitala do drugiego...
A teraz? Nie będzie już podróży pociągiem — tylko samochodem. Ale wiecie co? To oznacza więcej czasu na audiobooki! 🎧

Dzisiaj więc o książce, która pozwoliła mi przetrwać:

Jeśli masz już dość oklepanych wątków – ta książka jest dla Ciebie! Tutaj nic nie jest znajome, bo fabuła jest niesamowicie oryginalna. Mało realna, ale bardzo przyjemna w odbiorze.

Bibliotekarka Lucy sumiennie wykonuje swoją pracę, choć nie jest to szczyt jej marzeń. Dziesięcioletni Ian, stały bywalec biblioteki, szybko zyskuje jej sympatię. Niestety, nie można tego powiedzieć o jego matce. Pani Drake ma spore oczekiwania i jeszcze więcej zakazów dotyczących lektur wybieranych przez syna. W oczach Lucy rodzice chłopca są zbyt rygorystyczni — do tego wysyłają go na "rehabilitację", by zawczasu „naprostować” jego orientację.

Ian ucieka z domu i ukrywa się w bibliotece. Znajduje go Lucy. I? Na pewno nie dzwoni do rodziców.

Kobieta przed trzydziestką i dziesięcioletni chłopiec wyruszają w podróż po Stanach, a właściwie – jadą do babci, jak twierdzi Ian. Lucy daje się wciągnąć w tę wyprawę, a odkąd wsiada do samochodu, nie podejmuje żadnej racjonalnej decyzji. Każdy kolejny kilometr budzi uśmiech politowania — bo co ona właściwie wyprawia?! A Ian? Jest szczęśliwy, bo przeżywa przygodę życia. Jak bohaterowie jego ulubionych książek.

Dla mnie ta powieść to jedna wielka hiperbola — celowo wyolbrzymiona, by zwrócić uwagę na problem homoseksualności u dzieci i sposób, w jaki dorośli reagują na coś, czego nie rozumieją. Reakcja rodziców i pastora, którzy chcą „nawrócić” chłopca, kontrastuje z postawą Lucy, która pragnie go chronić. Ucieczka nie jest jednak rozwiązaniem.

To książka z gatunku dzieje się / nie dzieje się. Akcja toczy się spokojnie, bez dramatycznych zwrotów, a jednak fabuła wyraźnie zmierza do celu. Ta podróż pochłania czytelnika — kolejne przystanki skłaniają do refleksji na temat wolności, tożsamości i wpływu środowiska, w którym dorastamy, na naszą przyszłość.

Na pewno ta książka zajęła moją głowę, bo trudno było przewidzieć, dokąd ta podróż zmierza. Czułam się, jakbym jechała bez mapy, z bohaterami, którzy nie znają kierunku, ale mają wielkie serca i jeszcze większy bagaż emocji. A w dodatku, podczas lektury towarzyszyło mi pytanie: czy to się naprawdę może dobrze skończyć...?

To nie jest powieść dla tych, którzy szukają logicznej fabuły i realistycznych decyzji. Ale jeśli lubisz historie, które balansują na granicy absurdu i emocjonalnej prawdy — daj się porwać tej nietypowej opowieści. Nie ma przed czym uciekać zostawia w czytelniku ślad i zmusza do zadania sobie ważnych pytań. A może o to właśnie chodzi w dobrej literaturze?