TYTUŁ: Sami dobrzy ludzie
AUTOR: Ashley Flowers
WYDAWNICTWO: Świat Książki
ROK WYDANIA: 2025
LICZBA STRON: 335
Małe miasteczko to idealne miejsce na tło dla kryminału. W tej powieści idealnie spełniło swoją rolę, wszyscy się znają i to od zawsze. Wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą, ale czy na pewno?
W lipcowy poranek znika z domu 6 letnia January. Matkę wybudza ze snu hałas w piwnicy, kobieta zauważa wybitą szybkę w drzwiach, a na kuchennej ścianie niepokojące krwistoczerwone napisy.
Rodzina natychmiast zawiadamia policję, ale śledczym coś w ich wersji wydarzeń nie gra. Choć sąsiedzi z początku okazują wsparcie, gdy podejrzenie pada na jednego z rodziców, całe miasteczko się od nich odwraca.
Dwadzieścia lat później sytuacja się powtarza... Znika kolejna mała dziewczynka.
Margot wraca do rodzinnego miasteczka by zaopiekować się wujem, który po śmierci żony zaczyna chorować na demencję (bardzo mnie ten wątek poruszył, bo dziewczyna musi, a właściwie chce rzucić wszystko i zaopiekować się najważniejszą osobą z jej dzieciństwa). Margot jest dziennikarką, sprawa January dla niej nigdy się nie zakończyła, w swojej pracy szuka podobieństw do innych zaginięć. Czy to dziennikarska intuicja czy już paranoja, a Margot szuka punktów wspólnych tam gdzie ich nie ma? I czy łatwo pogodzić pracę w terenie z opieką?
Narracja przeskakuje między teraz (2019 rok) i wtedy (1994), ale są to przejścia płynne. Mamy elementy układanki które sukcesywnie trafiają na swoje miejsce, są też "puzzle od zupełnie innego kompletu", które wprowadzają odrobinę zamieszania. Lubię takie śledztwa — wieloetapowe, wymagające uważności, analizy, ciągłego kwestionowania wcześniejszych wniosków. Tutaj mamy śledztwo dziennikarskie, nie policyjne, co dodaje mu innej dynamiki.
To satysfakcjonująca lektura, bo wymaga zaangażowania, łączenia kropek, zastanowienia się, jak decyzje młodych dorosłych wpływają na ich dalsze życie. Tajemnice przechowywane latami mogą ranić głębiej niż prawda. Czasem wystarczyłaby jedna szczera rozmowa, by zapobiec tragedii.
Gdy już zbliżasz się do finału i wydaje ci się, że połączyła.ś wszystkie elementy układanki, nagle zaczyna się ostatnia scena — i wszystko się zmienia. Wyjaśnia, co trzeba, ale też wbija w fotel. Sztos! Polecam gorąco, bo ta książka zostawia czytelnika w lekkim stuporze. Masz potrzebę przeanalizowania jej jeszcze raz, powrotu do wcześniejszych wątków — i wtedy dociera do ciebie, jak świetnie ten thriller psychologiczny został skonstruowany.