sobota, 31 sierpnia 2019

Trupów hurtowo trzech

TYTUŁ: Trupów hurtowo trzech. Opowiadania kryminalne

AUTOR: Piotr Bojarski, Wojciech Chmielarz, Ryszard Ćwirlej, Bohdan Głębocki, Gaja Grzegorzewska, Joanna Jodełka, Michał Larek, Joanna Opiat-Bojarska, Olga Rudnicka, Marcin Wroński

WYDAWNICTWO: Media Rodzina

ROK WYDANIA: 2017

LICZBA STRON: 238


Jeden z wrześniowych weekendów zapowiada się bardzo emocjonująco. W Poznaniu po raz kolejny organizowany jest festiwal kryminału GRANDA. W tym roku chciałam się przygotować i przeczytać książkę przynajmniej dwóch autorów których spotkam na festiwalu.
Zrobiłam małe poszukiwania w bibliotece i trafiłam na zbiór opowiadań kryminalnych wydanych pod patronatem Grandy. 10 autorów przekazało swoje opowiadania do tej antologii, której zyski ze sprzedaży przekazane zostaną na cele charytatywne wsparcie dla dorosłych osób z autyzmem.

Zbiór opowiadań to świetny sposób na poznanie twórczości kilku autorów w krótkim czasie. W większości czułam niedosyt więc na pewno sięgnę kiedyś po powieści. Po każdym opowiadaniu musiałam dać sobie czas na przemyślenia i zrobienie notatek. Potem mogłam ruszać dalej. A dla was w jednym zdaniu postaram się streścić każde opowiadanie.

"Czwarta beczka norweskich śledzi" Ryszard Ćwirlej.
Rok 1966 z Centrali Rybnej w Poznaniu skradzione zostają 4 beczki śledzi. Kradzież jak kradzież, ale płynna zawartość czwartej z nich budzi szczególne zainteresowanie SB.

"Czwarty zabójca" Michał Larek
Emerytowany oficer policji prowadzi serię wykładów na uczelni, opowiada anegdotki z dość mocnym przekazem.

"Epizod z wampirem" Piotr Bojarski
W hotelu Polonia w Poznaniu znalezione zostają zwłoki mężczyzny, przyczyna śmierci to dwie cienkie rany za uchem - czyżby w mieście grasował wampir? Świetnie poprowadzona sprawa przez komisarza Kaczmarka.

"Guzik" Bohdan Głębocki
Prywatny detektyw dostaje nietypowe zlecenie, ma sprawdzić poglądy polityczne bratanka księżnej. Zadanie zleca adwokat, który zostaje zamordowany, tutaj tempo akcji jest szybkie i bogate w szczegóły - z wielką chęcią przeczytałabym rozbudowaną wersję tego opowiadania.

"Lis w kurniku" Gaja Grzegorzewska
Tutaj trup ściele się gęsto, a sprawa rozgrywa się w środowisku bogatych młodych ludzi. Ktoś chce się wylansować, ktoś inny może mu popsuć plany - ta historia trzyma w napięciu.

"Modus-vivendi" Joanna Opiat-Bojarska
Autorka poszła po całości, rodzina z dzieckiem zostaje porwana, 10 letni chłopiec ucieka i zawiadamia policję, ojca udaje się uratować, matka zostaje zamordowana. Akcja przeplatana listami chłopca do świętego Mikołaja.

"Niespodzianka" Olga Rudnicka
Miałam nareszcie okazję poznać Natalie, o których wcześniej dużo dobrego słyszałam. Siostry zabawią się kosztem swoich facetów policjantów, a przecież mówiły im że nie lubią niespodzianek

"Nie tak sobie ciebie wyobrażałam" Joanna Jodełka
To opowiadanie ma mocne podłoże psychologiczne, trup pojawia się na końcu jak taki wykrzyknik kończący zdanie. Do domu bogatego małżeństwa przychodzi dziewczyna twierdząca że jest córką gospodyni.

"Sznurówki" Wojciech Chmielarz
Autor zastosował retrospekcję, w każdym kolejnym akapicie idziemy w przeszłość co świetnie wyjaśnia motywacje bohaterów. Ochroniarz targowiska, właściciel sklepu z butami i pobity klient, a wszystko przez rozwiązane sznurówki.

"Trupów hurtowo trzech" Marcin Wroński
1926r. w jednym z mieszkań znaleziono zwłoki alfonsa i ciężko pobitą ciężarną dziwkę. Podejrzenie pada na kochanka kobiety który wczoraj wyszedł po 5 latach odsiadki. Czy nowo mianowany komisarz śledczy szybko rozwiąże tę sprawę gdy winnego ma podanego praktycznie na tacy?

Szczerze przyznam, że było to ciekawe doświadczenie. 10 dobrych kryminalnych historii, tego zdecydowanie było mi trzeba. Jeśli tak jak ja macie apetyt na poznanie twórczości naszych polskich autorów ta antologia będzie doskonałym wyborem. Polecam.

Jest to 82 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek sierpień

piątek, 30 sierpnia 2019

Czarne lakierki

TYTUŁ: Czarne lakierki

AUTOR: Wanda Szymanowska

WYDAWNICTWO: Białe pióro

ROK WYDANIA: 2019 , recenzja przedpremierowa
                                            (premiera 20.09.2019 r.)

LICZBA STRON: 164


Wieczorową porą na dobre rozpoczęcie weekendu zapraszam na przedpremierową recenzję. Książkę Wandy Szymanowskiej "Czarne lakierki" blog Mamo poczytaj sobie objął patronatem medialnym.

Książka ta stanowi kontynuację wcześniejszych książek autorki "Zielone kalosze", "Niebieskie sandały" i "Czerwone szpilki". Można jednak czytać ten tom bez znajomości wcześniejszych, najważniejsze wątki są tutaj przypomniane.

Stenia wróciła własnie z podróży poślubnej ze swoim mężem z odzysku (te historie dokładniej poznamy we wcześniejszych książkach) i już pierwszego dnia ma ręce pełne roboty. To kobieta energiczna, której wszędzie pełno. Angażuje się w sprawy społeczne całą sobą, nie boi się pukać (a właściwie walić) w drzwi urzędów by uzyskać pomoc dla tych którzy jej potrzebują.

Antonina, własnie układa sobie życie na nowo, uwolniła się od męża alkoholika. Kobieta raczej spokojna, ale często znajduje się w centrum wydarzeń, a to za sprawą Steni swojej najbliższej przyjaciółki, do której ma anielską cierpliwość.

Ruczaj Dolny to małe urocze miasteczko, boryka się jednak z wieloma problemami. Najpoważniejszym z nich jest alkoholizm, panowie na ławeczce pod sklepem to na prawdę kropla w ogromie oceanu tego problemu. Mężczyźni pozostawieni sami sobie żyją w skrajnych warunkach, każdy grosz przeznaczając na alkohol. Stenia mimo przykrych doświadczeń z mężem, który nie wylewał za kołnierz stara się pomóc temu który jej ślubnego sprowadził na złą drogę. Możecie prychać teraz z niedowierzaniem ale jak poznacie Stenie, zrozumiecie jej działanie.

Alkohol to nie jedyna bolączka mieszkańców. Własnie, gdy o ból chodzi przestali leczyć się u lekarzy, a zaczęli u znachorki. Kobieta posiadająca "moce uzdrawiające" słono sobie liczy za wizytę. Nawet Stenia, która wyczuła zmianę w piersi udała się do niej po poradę - do pionu postawiła ja na szczęście Antonina. Ale kobiety w miasteczku zaczęły ufać znachorce, nie szczepią dzieci, a problemy małżeńskie rozwiązują za pomocą ziółek. Steni udaje się jednak przemówić wszystkim do rozsądku, a wcale to takie łatwe nie było, bo i w XXI wieku ludziom łatwo wmówić to co chcą usłyszeć, a wiara w zabobony i gusła nadal jest bardzo mocna.

Pani Wanda jest doskonałą obserwatorką rzeczywistości, w lekki i przyjemny sposób przelewa swoje obserwacje na papier. Powstała w ten sposób powieść jest bardzo realistyczna, można się do niej bez problemu odnieść. Nie ma tutaj przerysowanych sytuacji, one są tylko uwypuklone, bo w prawdziwym życiu wolimy na nie przymknąć oko, przejść obok nich obojętnie. A Stenia nie pozwoli takim sprawom żyć własnym życiem, ona musi je rozwiązać.

Mam nadzieję, że ta krótka historia przypadnie do gustu nawet tym, którzy na co dzień nie sięgają po obyczajówki. Znajdziecie tutaj sporą dawkę dobrego humoru, bohaterki, z którymi będziecie chciały się zaprzyjaźnić i małomiasteczkowy niepowtarzalny klimat.

Polecam :)

Jest to 81 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek sierpień

środa, 28 sierpnia 2019

Huśtawka

TYTUŁ: Huśtawka

AUTOR: Agnieszka Lis

WYDAWNICTWO: Czwarta strona

ROK WYDANIA: 2018

LICZBA STRON: 471


Pozytywka, Karuzela, Jutro będzie normalnie - te książki pani Agnieszki Lis czytałam już jakiś czas temu i może nie umiałabym teraz na szybko przypomnieć sobie fabuły ale zostało ze mną wrażenie że te powieści mimo trudnych tematów które poruszają to takie spotkanie z przyjaciółką na kawie. Przyjemna narracja, szczerość, chwile bólu i radości. Z oczekiwaniami na podobne emocje zasiadłam do czytania "Huśtawki".

Początek nie był łatwy, trudno było się odnaleźć w narracji. Narratorem wszechwiedzącym okazała się Wanda, mama Małgorzaty i Kasi. Trochę ten zabieg wydał mi się dziwny ale po rozdziałach pisanych kursywą udało mi się zrozumieć dlaczego został zastosowany - ostatecznie wypadł on bardzo oryginalnie.

Małgorzata zajmuje się pracą naukową z dziedziny fizyki, dąży do bycia perfekcyjną w każdej dziedzinie. Jest żoną Karola (który często wyjeżdża na delegacje) i mamą Joanny która stawia pierwsze kroki w dorosłości. Relacje z mężem są poprawne, chociaż ostatnio para ma dla siebie bardzo mało czasu. Małgosia dużo uwagi poświęca badaniom naukowym licząc na awans, plany zawodowe jednak schodzą na dalszy plan gdy kobieta zaczyna chorować. Małgosia przechodzi wylew ale szybka reakcja rodziny i interwencja lekarzy są tutaj kluczowe i ta sytuacja nie ma większych konsekwencji. Tak się przynajmniej z pozoru wydaje...

Kasia, to kolorowy ptak, niepoważna trochę zakręcona. Kobieta prowadzi swój biznes, przez rodzinę lekceważąco nazywany sklepikiem, w rzeczywistości to dobrze prosperujący sklep plus świetnie zaopatrzona hurtownia ubrań azjatyckich. Teraz z tajemniczym narzeczonym wyrusza do Indii, a mieszkanie i cały interes zapisuje Joannie.

Asia to dziewczyna, która próbuje odnaleźć siebie, od zawsze rozpieszczana i wyręczana przez rodziców próbuje się usamodzielnić. Dziewczyna przyjaźni się z Arturem, chłopakiem który liczy na coś więcej, niestety ale Asia zamieszkuje z Grażyną i to z nią planuje wspólną przyszłość. Jak na to zareaguje Małgorzata? Która ledwo może przełknąć zmianę przez córkę kierunku studiów (a przecież anglistyka którą dla niej wybrała ma jej zapewnić spokojną przyszłość).

"Życie jest jak ten ptaszek. Szare i nieciekawe, dopóki nie zaśpiewa. Dopiero wtedy włos staje dęba. W życiu nie zawsze z zachwytu."

Autorka nie boi się poruszać trudnych tematów, one w miarę rozwoju akcji stają się coraz poważniejsze. By je przetrwać ważna jest siła rodziny, ale czy ta rodzina ma szansę dotrwać do szczęśliwego finału? Sporo się u bohaterów dzieje, ale pani Agnieszka Lis tak żongluje emocjami i faktami że nie są one przytłaczające, chociaż poważne mogą przytrafić się w każdej rodzinie. Postacie bardzo zróżnicowane, dobrze scharakteryzowane, nie są papierowe, ani czarno-białe, są po prostu ludzkie.

Ta książka to prawdziwa huśtawka emocji. Jak wspomniałam w pierwszym akapicie to takie szczere spotkanie przy kawie. Wanda jako nestorka rodu chcąc nauczyć córki jak żyć w zgodzie z młodszym pokoleniem sama musi wyjawić kilka rodzinnych sekretów. Ta historia to dobrze napisana obyczajówka, powieść przy której nie będziecie się nudzić, powieść którą będziecie chciały doczytać do końca. Szczerze polecam!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce Agnieszce Lis, a za udostępnienie pliku do recenzji, Iwonie Niezgodzie organizatorce niezależnego plebiscytu na polską książkę roku „Brakująca Litera” 2018.


Jest to 80 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek sierpień


poniedziałek, 26 sierpnia 2019

Sekret guwernantki

TYTUŁ: Sekret guwernantki

AUTOR: Marta Grzebuła

WYDAWNICTWO: Lucky wydawnictwo

ROK WYDANIA: 2019

LICZBA STRON: 527


Odkąd zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Uwielbiam sekrety, stare historie, tajemnicze listy - po tej książce o sporym gabarycie spodziewałam się wiele.

Natalia Valiant młoda bibliotekarka z Wrocławia trafia na listy sprzed ponad stu lat. Autorką listów jest Martha Demurely młoda guwernantka, która wyraźnie obawia się o swoje życie. Natalia za zgodą dyrektora biblioteki przeprowadza małe śledztwo, próbuje zrozumieć treść listów, ale potrzebna jest szersza perspektywa. Dzięki staraniom przełożonego Natalia otrzymuję zaproszenie do posiadłości lordów Swindler w Anglii.

Dziewczyna jest zauroczona rezydencją i okalającym ją ogrodem, przyjechała tu jednak by pracować, by rozwiązać zagadkę Marthy Demurely. Pomocy dziewczynie udziela syn lorda, Arthur i bibliotekarz, a zarazem kronikarz rodziny Darren. Natalia ma dostęp do ksiąg, kronik i unikatowych dokumentów. Udaje jej się ustalić pewne fakty z życia guwernantki, która ściśle związana była z rodziną lordów Swindler. Autorka nie pokusiła się o dwa plany czasowe (nad czym trochę ubolewam), dlatego wszystko co dotyczy Marthy i czasów wiktoriańskich dowiadujemy się z rozmów pomiędzy bohaterami współczesnymi.

Natalia krąży wokół rozwiązania zagadki, swoje spostrzeżenia zapisuje w czerwonym notesie. Nie ze wszystkim dzieli się z Arthurem i Darrenem, zwłaszcza po tym gdy w rezydencji zaczynają dziać się bardzo dziwne rzeczy. W bibliotece dochodzi do trudnych do wytłumaczenia zjawisk, grzmoty, widma obrazów na ścianach, szelesty, głosy. Robi się coraz bardziej nieswojo, a Natalia przyznaje się że rozmawiała z duchem Marthy (w tym momencie niestety moja subiektywna ocena powieści spada, bo nie lubię wątków paranormalnych w powieściach obyczajowych). Duch duchem, ale czy byłby on w stanie zrzucić Natalię ze schodów? Tak się jednak dzieje. Czy ktoś chce uniemożliwić rozwiązanie zagadki tajemniczych listów?

Sekret Marthy Demurely nie jest łatwy do wyjaśnienia. To, że listy zawierają drugie dno to mało powiedziane. Natalia trafia albo na fałszywe tropy albo na zupełną pustkę w dokumentacji, gdy już wydaje się że udało się znaleźć jakieś nitki prowadzące do kłębka następuje kolejny zwrot akcji. To co Martha napisała w listach i to co w nich prawdopodobnie ukryła było przez bohaterów wielokrotnie wałkowane na wszystkie możliwe strony, z czasem niestety stało się to dla mnie nużące i zbyt chaotyczne. Do sekretów przeszłości należy dodać jeszcze to co dzieje się w teraźniejszości: dziwne zachowanie "ducha", spisek mający na celu wyeliminowanie Natalii i oczywiście romans... Tego elementu przecież nie mogło zabraknąć, niestety ja odebrałam go jako sztuczny i wprowadzony na siłę. To co działo się między bohaterami to na pewno nie zauroczenie, ja nie zobaczyłam tam nawet iskry czy czegokolwiek co mogłoby sprowokować wybuch wielkiej miłości.

Co do wyjaśnienia sekretu to autorka na zakończenie wprowadziła kolejne zaskakujące elementy gmatwające całą fabułę jeszcze bardziej. Tego co zadziało się w epilogu rok później kompletnie nie zrozumiałam, a może nie miałam już siły by rozumieć.

Po przeczytaniu całości odniosłam wrażenie że autorka postawiła na ilość nie na jakość. Zbyt dużo elementów sensacyjnych by można je uznać za wiarygodne. Wątek miłosny nieco sztuczny i bez polotu. Sama postać Marthy nie była aż tak charakterystyczna bym z zapartym tchem śledziła drogę do rozwiązana tajemnicy jej listów (swoją drogą jak ona mogła zadbać o ich ukrycie skoro po wysłaniu powinny być one u adresata a nie u niej). Mimo dość sporej objętości książkę czytało mi się szybko, nie było tutaj nużących opisów, a akcja rwała do przodu (niekiedy na łeb na szyję). Język prosty i zrozumiały, płynna narracja dużo dialogów.

Zawiodła mnie niestety ta książka. Bo mimo że zawierała wszystkie elementy które lubię w powieściach to chyba było ich jednak za dużo w jednym miejcu.

Autorka ma potencjał i głowę pełną pomysłów więc mam nadzieję że w.przyszłości obdzieli nimi kilka powieści a nie jedną.

Jest to 79 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek sierpień




sobota, 24 sierpnia 2019

Złapać milionera

TYTUŁ: Złapać milionera

AUTOR: Max Monroe

WYDAWNICTWO: Filia

ROK WYDANIA: 2017

LICZBA STRON: 547


Nowości nowościami, ale trzeba czasami poczytać coś co zalega na półce już dłuższy czas. Padło na książkę "Złapać milionera", którą to sprezentowałam sobie na dzień kobiet w 2018r. Książka dość pokaźnych gabarytów, ale miałam akurat troszkę czasu między lekturami recenzyjnymi więc dałam jej szansę.

Po tytule sądząc spodziewałam się raczej płytkiego romansu (czyli książka w sam raz na wakacyjne rozluźnienie), bohaterki raczej nie wybitnie inteligentnej ale na pewno sprytnej, i fabuły tak prostej jak budowa cepa. Zostałam miło zaskoczona, przede wszystkim postacią głównej bohaterki.

Georgia Cummings to dyrektorka działu marketingu w firmie Kline'a Brooks'a. Błyskotliwa, kreatywna i inteligentna kobieta nie ma szczęścia w miłości. Szuka tego jedynego ale jakoś nie może go znaleźć. Jako pracownica Brooks Media zobowiązana jest do posiadania konta w aplikacji TapNext (aplikacja dla singli), tam rozpoczyna niezobowiązującą pogawędkę z kimś o nicku BAD-Ruck. Wymiana wiadomości ma podtekst erotycznych, ale żadne z nich nie wychodzi z propozycja spotkania, z czasem stają sie dla siebie wirtualnymi przyjaciółmi i poruszają coraz bardziej osobiste tematy.

Kline Brooks właściciel, wartej wiele milionów dolarów, firmy. Jest młody, przystojny, może przebierać w kobietach, które chętnie spędziłyby z nim wieczór, noc, całe życie. On póki co jeszcze szuka, ale wyznaje żelazną zasadę by nie umawiać się ze swoimi podwładnymi. Co więc sprawiło, że zaprosił Georgię na przyjęcie charytatywne na którym musiał się pokazać? No cóż... mama próbowała go umówić z córką swojej przyjaciółki ;)

Od tego pamiętnego wieczoru relacja Georgia-Kline nabiera tempa i rumieńców. Kobieta ma jednak pewien sekret. Jest dziewicą, nigdy nie uprawiała seksu, bo zbliżenie oralne czy analne się nie liczy, a w tym ma sporą wprawę (!?). Tutaj nastąpił mały zgrzyt jeśli chodzi o mój odbiór bohaterki, no ale może ja się nie znam ;) Georgia zwierza się BAD-Ruck'owi a wtedy czytelnik ma szansę poznać jego tożsamość. Nie była to co prawda skomplikowana zagadka więc nie liczcie tutaj na jakiś element wow.

Związek Georgi i Klin'a to cud miód i orzeszki. Jest słodko ale da się wytrzymać. Sceny erotyczne są ale zapewniam was że nie na każdej stronie. Pojawiają się sporadycznie, czasami pozostając w niedopowiedzeniu zostawiając miejsce na wyobraźnię czytelnika i dla mnie to duży plus.

Gdy prawda dotycząca profili w aplikacji wychodzi na jaw można było się spodziewać różnych reakcji. Ja spodziewałam się raczej wielkiej awantury, a nie takiego zachowania bohaterów. Ona wzięła to bardzo do siebie, świat się zatrzymał, a potem stanął na głowie - koniec związku, koniec wszystkiego - katastrofa nuklearna. A on zamiast po prostu przeprosić i wyjaśnić szykuje akcję na ogromną skalę, akcję z ogromnymi konsekwencjami. W którymś momencie musiało to się wydać, nie oszukujmy się czekałam na ten moment, więc byłam zaciekawiona w jakim kierunku pójdzie jego rozwiązanie. Zrobiło się poważnie, ale akcja nadal utrzymana była w przyjemnym tonie.

Książka okazała się pozytywnym zaskoczeniem, nie miałam wobec niej wygórowanych oczekiwań, liczyłam na lekką i przyjemną lekturę. To dostałam, a bonusem była główna bohaterka, dobry humor i idealnie wyważone sceny erotyczne. Powieść czyta się błyskawicznie, dużo dialogów, wiadomości wymieniane w aplikacji, brak nużących opisów - ta historia idealnie sprawdziła się na leniwe wakacyjne czytanie.

Kto nie czytał temu polecam, a ja sama poszukam 2 tomu i nie pozwolę mu tak długo na siebie czekać.



Jest to 78 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek sierpień

czwartek, 22 sierpnia 2019

Oświecony

TYTUŁ: Oświecony

AUTOR: Łukasz Mularski

WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Nowoczesne

ROK WYDANIA: 2019

LICZBA STRON: 169


Taka niepozorna rozmiarem, ale z piękną okładką książka trafiła w moje ręce. Opis był co prawda intrygujący, ale sięgnęłam po nią z pewną obawą, że przesycona będzie filozofowaniem i wewnętrznymi rozterkami bohatera, a jak było przekonacie się czytając recenzję.

Historia zaczyna się w bardzo ciekawy sposób, mężczyzna śpiący na cmentarzu otrzymuje nagle pomocną dłoń. Nieznajomy zabiera go do baru, stawia posiłek i jest bardzo ciekawy historii jego życia. Czy tych mężczyzn coś łączy? Trudno to stwierdzić, młodszy z nich zaczyna snuć opowieść, jak życie które zapowiadało się na prawdę wspaniale zakończyło się przy zimnej cmentarnej płycie.

Mikołaj już w szkole zauważył że sport przynosi mu dużo satysfakcji, to z nim chciałby związać swoją przyszłość. Chłopak nie miał jednak konkretnych planów, trenował piłkę nożną, potem trafił do drużyny pływackiej. Spora część tej historii to opis życia studenckiego, zawieranie nowych znajomości, zdobywanie doświadczeń seksualnych, szukanie pomysłu na siebie. Na jednej z imprez Mikołaj poznaje Justynę. Dziewczyna ma wyznaczony jasno cel - chce otworzyć szkołę jogi, a jej marzeniem jest podróż do Indii. Dość szybko zaczynają być parą, Mikołaj poczuł co to jest miłość, Justyna zaraziła go swoją pasją, więc wspólna droga wydawałaby się jak najbardziej tą właściwą.

Niestety Justyna miała pewien sekret. Zdarzało się, że znikała na miesiąc i oprócz kilku zdawkowych telefonicznych rozmów nie było z nią kontaktu. Mikołaj początkowo przymykał na to oko wierząc że w przyszłości dziewczyna podzieli się z nim tą tajemnicą. Prawda jednak wyszła od kogoś innego, a Mikołaj nie czekając na wyjaśnienia dziewczyny ucina tę znajomość i wyjeżdża z kraju. Chłopak zaczyna pracę w Niemczech, zapalił się do pomysłu utworzenia szkoły jogi i na to zbierał pieniądze. Nieoczekiwanie otworzyły się przed nim nowe możliwości, to co uważał za błąd i porażkę przekuł w sukces. Znalazł się ktoś kto zechciał w niego zainwestować, Mikołaj otrzymał kilka wskazówek biznesowych i otworzył sieć szkół, prowadził szkolenia, organizował wyjazdy do Indii - spełniał marzenia, nie swoje, te które mieli wspólnie z Justyną.

"Po co dążyć do spełnienia marzeń, skoro tylko elity mogą coś osiągnąć? Lepiej wpatrywać się bezmyślnie po raz dziesiąty w ten sam serial na ekranie telewizora. To nie dla mnie, działanie i to tylko działanie w celu spełnienia marzenia daje pozytywne efekty. Nikt za ciebie nic nie zrobi, nawet masoni." - ten cytat dokładnie podsumowuje Mikołaja i jego poglądy dotyczące społeczeństwa oraz sukcesu, który zamierzał osiągnąć. I mimo, że nie doceniał pomocy z zewnątrz, to właśnie wsparcie innej osoby pomogło mu osiągnąć sukces. A co wspólnego mają z tym masoni? Oni też się tutaj pojawiają. Ten wątek jest ciekawie poprowadzony, jest spójny i przemyślany (nie wyskakuje nagle jak królik z kapelusza, ale pasuje idealnie do tego co spotkało Mikołaja w Niemczech).

Książka tak mnie wciągnęła, że przeczytałam ją w jeden dzień. Nie mogłam jej odłożyć bo musiałam dowiedzieć się co takiego stało się w życiu Mikołaja, że znalazł się on w punkcie który opisuje prolog. Historia okazała się więc dobrze napisana, ciągle wzbudzała zainteresowanie. Bałam się na początku że mimo niewielkiego rozmiaru będzie ona przegadana, ale nic bardziej mylnego. Polecam, bo nie musicie się tutaj martwic o filozofowanie bohatera (było troszkę na temat filozofii jogi ale to raczej w formie ciekawostki), a te informacje które dostaniecie na pewno was samych skłonią do refleksji - i to mi się podoba, że książka zostaje ze mną na dłużej i wymaga ode mnie odpowiedzi na sytuacje i pytania z którymi musiały zmierzyć się postacie, które autor oddał w nasze ręce.

Polecam!

Jest to 77 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek sierpień
#czytambopolskie u Poligon domowy sierpień

wtorek, 20 sierpnia 2019

Zielony żuk i biały gołąb rozpaczy

TYTUŁ: Zielony żuk i biały gołąb rozpaczy

AUTOR: Albin Perc

WYDAWNICTWO: Novae Res

ROK WYDANIA: 2018

LICZBA STRON: 262



Opis: 
Jak przerwać zaklęty krąg rodzinnych grzechów?

W życiu nastoletniego Lucjana nic nie jest proste. Chłopak mieszka z matką i autystycznym bratem w starej kamienicy. Ojca nigdy nie poznał, a jego stosunki z matką znacznie się komplikują, gdy wychodzi na jaw, że ta zarabia na życie prostytuowaniem się. Pewnego dnia Lucjan zostaje pobity, a z opresji ratuje go Gabriela, dziewczyna, z którą wkrótce połączy go uczucie, jakiego wcześniej nie znał...

W tej wielowarstwowej opowieści świat realny ściera się z fikcyjnym, a losy bohaterów są pretekstem do zadania pytań, na które trudno znaleźć jednoznaczną odpowiedź. Czy można wyzwolić się od błędów popełnianych przez naszych najbliższych? Czy rodzinne traumy dziedziczy się z pokolenia na pokolenie? I czy miłość można odnaleźć również wtedy, gdy nie ma się już na nią żadnej nadziei?


***

Autor przygotował wielowątkową i wielowymiarową historię, która zaczyna się już od dość enigmatycznego tytułu. Czy bedzie to powieść symboliczna, pełna alegorii? Na pewno nie jest to powieść łatwa, bo angażuje czytelnika w 100%, wymaga spojrzenia w głąb siebie, w te najciemniejsze zakamarki.

Ta książka to jakby 3 osobne historie zależne od siebie - to historie w historiach - takie literackie matrioszki. Nie do końca ten pomysł przypadł mi do gustu bo miejscami wprowadzał nieco chaosu. Gdyby były to po prostu 3 odrębne historie na pewno byłoby łatwiej, ale czy w tedy wywołałyby takie emocje?  Jest to więc moje subiektywne odczucie. Tyle o konstrukcji, a teraz kilka słów o treści:

Lucjan to nastolatek, który opowiada historię swojego życia. Pomyślicie banalne, infantylne - nic bardziej mylnego. Ten chłopak miał od początku pod górkę, życie go nie rozpieszczało a jest na tyle inteligetny by wyciągnąć z tego niezbyt optymistyczne wnioski dla siebie i świata. Od najmłodszych lat żył marzeniami o ojcu, który pewnego dnia wróci do domu. W tym czasie nim i młodszym chorym bratem zajmował się matka. Kobieta utrzymywała swoją rodzinę uprawiając najstarszy zawód świata. Chłopak z tego powodu wdaje się w bójkę na szkolnym boisku, a gdy przyłapuje matkę z kochankiem pękają wszelkie tamy. 

Do samotnego chłopaka rękę wyciąga Gabriela. Początkowo nieśmiało ale z pewnym uporem walczy o tę znajomość. Lucjan otrząsa się z marazmu i zaczyna żyć, pierwsza miłość zawsze dodaje skrzydeł. W tym czasie Lucjan poznaje też Franca, chłopca wyjętego spod prawa. Poglądy chłopaka zajmują tutaj dość sporo miejsca i ocierają się o filozofowanie i wywody dotyczące psychiki nastolatków. Te wynurzenia przesycone są pesymizmem, przytłaczają ciemnością barw.

Po krótce wspomnę o dwóch pozostałych historiach:

Opowieść o chłopcu uzaleznionym od narkotyków, dla którego jedynym.ratunkiem jeat pobyt w leśnej głuszy w lecznicy dla zwierząt.
Fragment książki w której mały bohater przetrzymywany był przez matkę w szafie, a teraz po uwolnieniu próbuje zrozumieć otaczający go świat.

W opisie książki znajdziemy wiele pytań na które Lucjan próbował znaleźć opowieść. Wnioski nie napawają optymizmem, wydarzenia w które zostają wplatani bohaterowie niejednokrotnie zaskakują. Zło czai się w każdym z nas, nie można mu jednak pozwolić na dominację.


To jedna z trudniejszych książek które czytałam, po pierwsze ze wzgledu na formę i styl "filozoficzny" oraz na treść która wymaga głębokiej analizy, wychwycenia zależności i symboliki.


Polecam jeśli macie ochotę na wędrówkę po ciemnych zakamarkach duszy, jeśli macie filozoficzne zacięcie i patrzycie szerzej niż tylko na to co tu i teraz. Ostrzegam jednak że ta książka przytłacza, nie daje nadzieji, próżno w niej szukać optymizmu. 

Podejmiecie wyzwanie?

Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję autorowi, Albinowi Percowi

Za udostepnienie pliku do recenzji dziękuję Iwonie Niezgodzie, która zorganizowała jej promocję

Jest to 76 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek sierpień
#czytambopolskie u Poligon domowy sierpień



niedziela, 18 sierpnia 2019

Pogoń wszystko albo nic

TYTUŁ: Pogoń wszystko albo nic

AUTOR: Agnieszka Frątczak

WYDAWNICTWO: Novae Res

ROK WYDANIA: 2019

LICZBA STRON: 356


Bardzo szybko, bo w trakcie 3 roku studiów zostałam mamą, gdy chciałam wrócić do nauki i spróbować swoich sił w wyuczonym zawodzie po raz drugi byłam w ciąży. Dlaczego o tym piszę? To taki mały wstęp, w którym chciałabym zaznaczyć, że pojęcie "wyścig szczurów" nie jest mi znane z autopsji. Ten termin znam z telewizji, Internetu, a teraz również z książki. To o czym czytałam, to dla mnie fikcja, zupełnie nowy świat, jednak dla osób pracujących w korporacji to zapewne codzienność.

Ewka pochodzi ze wsi, jej rodzice byli biedni ale starali sie zapewnić córce jak najlepsze warunki do życia. Dziewczynka była w szkole poniżana i wyśmiewana z powodu skromnych warunków w jakich przyszło jej żyć. Mała Ewa miała marzenie by wyrwać się z tego miejsca i podbić wielki świat. Wiedziała, że osiągnie to tylko dzięki swojej ciężkiej pracy. Każde zarobione w wakacje pieniądze odkładała do skarbonki z napisem STUDIA. Odłożyła odpowiednią kwotę, zdobyła stypendium i poświęciła się zdobywaniu wykształcenia. Ewa nie chodziła na imprezy, nie prowadziła jałowych rozmów, nie zawierała nowych znajomości. Każdą wolną chwilę poświęcała na naukę, na zdowbywanie wiedzy i doświadczenia. Zaczęła staż w jednej z większych w Warszawie agencji marketingowej. Tutaj nie oglądajac się na nikogo zaczęła piąć sie po szczeblach kariery. Ewa swoim uporem i zaangażowaniem dopieła swego została zastępcą prezesa, a gdy ten odchodził na emeryturę była gotowa przejąć jego stanowisko. Kobieta każdy dzień miała zaplanowany niemal co do minuty, kalendarz wypełniony terminami spotkań, datami konferencji i szkoleń. Ona nie poprzestała na laurach, dążyła do tego by w swojej dziedzinie wiedzieć jak najwięcej.

To jednak strona medalu: dziewczyna, która wyrwała się ze wsi, która swą pracowitością zdobyła wymarzone stanowisko, tak Ewa mogła nazwać siebie kobietą sukcesu. Z drugiej jednak strony Ewka była kobietą samotną, która nie ma życia prywatnego, nie ma przyjaciół, właściwie to ona nie ma nawet znajomych. Do rodziców dzwoni bardzo sporadycznie a widziała ich ostatnio 5 lat temu.

Nagle przychodzi moment otrzeźwienia i na pewno nie jest to łagodne przebudzenie. Los przygotowal dla niej kilka kubłów zimnej wody. Jako pani prezez kobieta nie budziła szacunku wśród swoich pracowników, w kuluarch zastanawiano się ile łóżek musiała zaliczyć by dojść tak daleko. Zazdrośni współpracownicy zawiazali spisek który miał pogrążyć Ewkę.

Stres, nowe obowiązki, podjazdowa walka z obecnym wiceprezesem negatywnie wpłynęły na zdrowie Ewy. Zaczęła coraz częściej mieć złe samopoczucie, zemdlała w pracy i trafiła na oddział doktora Adama Jasiuka. Przystojny lekarz zwrócił uwagę na piękną kobietę, ale on podobnie jak ona poświęcił się pracy.

Oatateczny cios spadł na Ewke gdy znalazla w.skrzynce pocztowej list od matki, sprzed 2 tygodni... Czy kobieta wybaczy sobie że odciela się od rodziców i nie wspierala ich gdy najbardziej jej potrzebowali? A może ten błąd uda się jeszcze naprawić?

Ta powiesc pokazuje jak karty losu potrafią szybko się obrócić. Jak nasz sukces moze nie podobac sie innym, jak zrobią wszystko by nas zniszczyć, a w nastepnej chwili proszą nas o pomoc. Tak jak wspomnialam wcześniej praca.w korporacji jest.ki obca, dlatego z.wielkim zaciekawieniem siegnelam po tę powieść. Autorka w ciekawy sposób opisała korpozycie, walkę o stołki, bezduszność biurowców.

Morał z tej powieci jest taki: praca to nie wszystko. Jest jeszcze rodzina, zdrowie i życie które toczy się po za murami biura.

Ewka to postać bardzo dobrze scharakteryzowana. Jej motywacje, jej wysiłek wlozony w spelnienie marzeń oraz późniejsza przemiana - ten obraz jest spójny i dopracowany.

Z dużą ciekawościa weszłam w ten korporacyjny świat, książka jak najbardziej zaspokoila moją ciekawość w tym temacie.

Polecam, bo oprócz głównej bohaterki znajdziemy tutaj plejadę postaci drugoplanowych które wprowadzaja chaos w zycie Ewki. Tło wydarzeń bardzo dopracowane, wszystkie elementy ze sobą współgrają więc czyta się z wielką przyjemnością. Polecam.

Książkę przeczytałam dzięki współpracy z portalem Sztukater.pl


Jest to 75 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek sierpień
#czytambopolskie u Poligon domowy sierpień

czwartek, 15 sierpnia 2019

Sekret pustej książki

TYTUŁ: Sekret pustej książki

AUTOR: Marta Kucharz

WYDAWNICTWO: Skrzat

ROK WYDANIA: 2019

LICZBA STRON: 98


Staram się by w wakacje nie wiało w naszym domu nudą. Popołudnia spędzamy z dziewczynami dość aktywnie, spacer, rower, wyjazd nad jezioro. Wieczory jednak są spokojne, to jest czas by poczytać do poduszki.

Książką, która ostatnio wpadła w nasze łapki jest "Sekret pustej książki" - tajemniczy tytuł zachęca do zapoznania się z tą historią.

Hania przeprowadza się z rodzicami i młodszym bratem do nowego domu. Nikogo nie zna w tej okolicy. Już pierwszego dnia zauważa w sąsiedztwie staruszkę, którą przezywa w myślach "pani Widmo" i dziewczynkę w okularach zajętą czytaniem książki - co za nudziara - myśli sobie Hania.

Szybko okazuje się, że dziewczynka jest w wieku Hani, ma na imię Aurelia. Początkowo nie bardzo mają o czym rozmawiać, ale porządkując biblioteczkę w nowym pokoju Hani temat sam się znajduje. Czytanie to dla Hani przykry obowiązek, Aurelia natomiast uwielbia przygody opisane w książkach. Z radością więc pomaga Hani uprzątnąć książki, które pozostawili poprzedni właściciele domu. Dziewczynki znajdują książkę, która jest pusta, bardzo je to zaintrygowało, przewracając puste kartki trafiły na wskazówkę, która miała je doprowadzić do skarbu. I nagle wakacje przestały być nudne, nowy dom nie jest już taki nieprzyjemny, dziewczynki dają się porwać przygodzie i zaczynają szukać skarbu.

Zadanie polegało na odkrywaniu kolejnych wskazówek. Zajęło to dziewczynkom kilka dni. W tym czasie Hania zupełnie zmieniła zdanie o Aurelii, bo przecież nie mogła być ona nudziarą skoro wspinała się na drzewa, nie bała się iść do pani Widmo i znała wiele ciekawych opowieści.

Skarb udaje się znaleźć, ale jego wartości nie można przeliczyć na żadne pieniądze. Dzięki tej przygodzie każdy coś zyskał: dziewczynki przyjaźń, pani Wanda nowych znajomych, kot Leopold nowe ręce do głaskania.

Ta książka jest bardzo wartościową lekturą dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym. Mały czytelnik wraz z bohaterkami próbuje rozwiązać zagadki i odnaleźć skarb. Uczy się że nie można oceniać ludzi na podstawie pierwszego wrażenia gdy nic o tej osobie nie wiemy. Najważniejszym skarbem nie jest to co kosztowne ale więź miedzy ludźmi.

Co do ilustracji wykonanych przez Elżbietę Moyski to bardzo spodobała mi się mimika postaci. Nim przeczytałyśmy fragment dziewczyny zastanawiały się np. dlaczego ta dziewczynka jest smutna czy zła. To prowokuje do rozmów o emocjach do których każdy ma prawo.

A co o tej książce myślą moje dziewczyny?

Gabi: podobało mi się jak dziewczynki rozwiązywały zagadki, najbardziej to odszukanie tekstu na pustej kartce i jak znalazły skarb. Fajny był też kot Leopold który trochę przypominał psa, i też pomagał przy szukaniu skarbu.

Lidka: byłam ciekawa co to za skarb, dobrze że ja mam koleżankę Madzię to może uda nam się też kiedyś zrobić taką skrzynkę jak znalazły Hania i Aurelia. Lubię się wspinać po drzewach i fajnie że dziewczynki miały takie zadanie do wykonania.

Polecamy więc z całego serca pełną przygód, z mądrym przekazem, książkę Marty Kucharz Sekret pustej książki.


wtorek, 13 sierpnia 2019

Gdzie jest Olga?

TYTUŁ: Gdzie jest Olga?

AUTOR: Danka Braun

WYDAWNICTWO: Prozami

ROK WYDANIA: 2019

LICZBA STRON: 363


Już ponad 2 lata minęły odkąd przeczytałam pierwszą dla mnie powieść Danki Braun. Krwawy medalion zapadł mi w pamięci jako powieść pełna tajemnic i intryg recenzja <klik>. Dzięki portalowi Sztukater miałam okazję przeczytać najnowszą powieść autorki.

"Gdzie jest Olga?" to drugi tom serii Akta Mirka Filera. Dla osób które nie znają części 1, 2  tom jest spoilerem, bo mamy tutaj jasno powiedziane kto był wtedy mordercą. Fabularnie jest to również ciąg dalszy ale bez większego problemu można się połapać kto z kim i gdzie. Od was więc zależy czy czytacie te książki jako cykl czy wybieracie książkę jako osobną treść.

Mirek Filer to mężczyzna w okolicach trzydziestki. Prywatny detektyw z głową w chmurach, taka trochę mieszanka wybuchowa zwłaszcza gdy w grę wchodzą stosunki z kobietami. Mirek to Piotruś Pan, który nagle musi dorosnąć. Była żona powierzyła mu opiekę nad 5-letnią córką, zrzekła się praw rodzicielskich i nakazała Filerowi powiedzieć dziecku, że nie żyje. Okrutne (ale poznając motywy jej działania można ją w pewien sposób rozgrzeszyć). Mirek podejmuje się pierwszej części zadania i opiekuje się Nelą. Sprawa jest nie łatwa, bo dziewczynka jest rozpuszczona, lubi postawić na swoim i wszystko musi wiedzieć - a prowadzi to do dość zabawnych sytuacji gdy ojciec zmuszony jest tłumaczyć jej kto to jest dziwka.

Ojcowskie obowiązki pochłaniają Mirka ale czas wracać do pracy. Najlepsza przyjaciółka jego matki zaginęła, a jej mąż nie żyje. Policja ujawnia, że doszło do morderstwa, a główną podejrzana jest żona Olga Głowacka. Wątek kryminalny został sprawnie i intrygująco zawiązany. Wszystkie koleżanki zazdrościły Oldze takiego męża, zaradnego, przynoszącego pieniądze do domu, dbającego o rodzinę, nie pozwalającego żonie pracować. Czy to możliwe, że kobieta która żyła u boku takiego męża jak pączek w maśle mogłaby się posunąć do tak okrutnego czynu? Mirek podejmuje próbę znalezienia mordercy i odszukania Olgi. Na próbie się jednak kończy, mężczyzna jakoś specjalnie się nie wysila prowadząc to śledztwo. Z oczywistych powodów skupia się na córce, większość czasu (który mógłby poświęcić pracy) jednak spędza na rozmyślaniu o Magdzie, kobiecie swojego życia, która niestety go zostawiła. 

Książkę określiłabym mianem powieści obyczajowej z elementami kryminału. Duża część fabuły skupia się na relacjach ojciec-córka, obserwujemy zmianę zachowania bohatera, który nareszcie dojrzewa. Co do zaginięcia Olgi to wątek ten prowadzi czytelnika w bardzo ciekawy ale i mroczny rejon przemocy psychicznej w małżeństwie. Tak jak pisałam wcześniej małżeństwo Głowackich uznawane było przez otoczenie za idealne. Czytając jednak pamiętnik Olgi poznajemy tę rodzinę od środka. Roman jest byłym policjantem jeździ na taksówce, całe życie pracował na swoją żonę i dzieci, o ile dla syna i córki zrobi wszystko nie wymagając w zamian nic, żonę rozlicza z pieniędzy, podważa jej autorytet, tłamsi wszelkie jej zainteresowania. Czy to jednak wystarczający powód by popełnić zbrodnię?

Jako scharakteryzowanie i analiza pewnych zachowań powieść ta jest bardzo dobra. Jeśli jednak określić ją mianem kryminału to nie spełniła moich oczekiwań, śledztwo prowadzone jest niedbale, a tropy pojawiają się nagle bez większego wysiłku ze strony detektywa. Zostańmy więc przy określeniu powieść obyczajowa. I jako taką książkę jak najbardziej polecam. Wątek kryminalny urozmaica lekturę, ale w moim odbiorze nie został do końca dopracowany, więc jeśli liczycie na mocne wrażenia i dynamiczne śledztwo to poczujecie spory niedosyt. Powieść oceniam na 4 z plusem, ale uprzedzam że dużo zależy od waszych oczekiwań.

Książkę przeczytałam dzięki współpracy z portalem Sztukater.pl




Jest to 74 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek sierpień
#czytambopolskie u Poligon domowy sierpień

niedziela, 11 sierpnia 2019

Błahy incydent

TYTUŁ: Błahy incydent

AUTOR: Justyna Edmondson

WYDAWNICTWO: Oficynka

ROK WYDANIA: 2019

LICZBA STRON: 341


Obiecuje sobie, że nie będę zamawiała nowych książek, że podejdę do współprac bardziej pragmatycznie, że zacznę czytać książki które od długiego już czasu czekają na swoja kolej. Ale gdy widzę opis, który w połączeniu z okładką daje intrygujący efekt, to nie mogę przejść obok niej obojętnie. W ten sposób trafiła do mnie powieść "Błahy incydent" Justyny Edmondson.

Zacznę od tego, że jest to ksiazka specyficzna. To nie jest powieść przez, którą sie płynie, poznając losy bohaterów. Historia tutaj opisana jest porwana na krótkie rozdziały i na krótkie zdania. Te krótkie zdania nie tworzą dynamicznej akcji, one podkreślają wagę tego co się dzieje z człowiekiem, którego ogarnia samotność. A dzieje się dużo, tak dużo że czasami trudno powstrzymać łzy, że trudno stłumić chęć przytulenia bohaterów by okazać im wsparcie.

Tereska - mieszka na jednym pokoju z babcią, mamą i niepełnosprawnym ojczymem. Jej sprzymierzeńcami są wszy, bo wtedy nie musi chodzić do szkoły gdzie wszyscy się na nią gapią. Tereska opanowała sztukę znikania, kurczy się w sobie, odcina od świata i już jej nie ma, w tym małym zagraconym wersalkami pokoju nie ma jej. Dopóki była dzieckiem ta sztuczka świetnie jej się udaje, gdy jednak zaczyna zmieniać się w młodą kobietę zauważa ją ojciec...

Alicja - jej świat podporządkowany jest wizytom u fryzjera, wtorki i soboty - stały rytuał. Trwała, farbowanie, tony lakieru, żaden kosmyk nie ma prawa żyć własnym życiem. Alicja jest mamą Krysi, żoną Janusza, lubi być przez męża adorowana, a wszystko czym ona się zajmuje robi by sprawić jemu przyjemność. Małżeństwo idealne? Prawie, bo jest na tym obrazku rysa, a właściwie 44 rysy na przedramionach Alicji zrobione żyletką. Co jest w tej kobiecie takiego że potrzebuje naciąć skórę, poczuć krew by doświadczyć życia? By wydobyć z siebie emocje?

Edward- wychowywany przez matkę, którą miał każdy osiedlowy menel, każdy pijak spod sklepu. Chłopiec który zakochał sie w muzyce, wrodzony talent, który dostał szansę by zaistnieć. Stypendia, koncerty, szacunek, a w sercu wielka dziura której nie sposób załatać.

To tylko trzej bohaterowie których historie poznajemy dość szczegółowo. Są też postacie drugoplanowe, które również zmagają się z samotnością. Zakończenie daje iskierkę nadziei, że los może się odmienić. Czasami ta iskierka wystarczy by życie wróciło na swoje tory.

Ta książka robi na prawdę ogromne wrażenie. Nie jest łatwa w odbiorze, zmusza czytelnika do refleksji, do zatrzymania się i rozejrzenia dookoła by zauważyć człowieka i jego ukrytą samotność.

Specyficzny charakter tej książki, rzadko spotykana konstrukcja krótkich zdań czyni tę książkę wyjątkową. Z ogromnym bagażem emocjonalnym, bólem, samotnością, chorobą, odcięciem się od świata nie jest powieścią lekką i przyjemną. Dla mnie jednak najlepszą przeczytaną w tym roku. Polecam.

Jest to 73 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek sierpień
#czytambopolskie u Poligon domowy sierpień

czwartek, 8 sierpnia 2019

Sekrety Julii

TYTUŁ: Sekrety Julii

AUTOR: Anna Płowiec

WYDAWNICTWO: Między Słowami

ROK WYDANIA: 2019

LICZBA STRON: 487


Debiutem pani Anny Płowiec byłam zachwycona. "W cieniu magnolii" to była przepiękna książka o utraconej miłości, którą można znaleźć na nowo, recenzję przeczytacie <tutaj>. Z niecierpliwością wyczekiwałam więc kolejnej książki. I o to w moje ręce trafiły "Sekrety Julii".

Julia to mama Alicji znanej nam z poprzedniej książki. Ale nie musicie się obawiać, jeśli jej nie znacie. By zachować chronologie fabuły to raczej polecałabym zacząć właśnie od Sekretów.

Alicji bardzo trudno jest pogodzić się ze śmiercią mamy. Były zawsze we dwie, bo Ala nie znała swojego ojca, a mama nigdy o nim nie opowiadała. Po śmierci babci cierpi też wnuczka Kasia, która niedawno straciła również tatę. Alicja musi poradzić sobie z podwójną żałobą, a także musi pomóc córce w tym trudnym dla niej okresie.

Wsparciem dla Ali jest przyjaciółka Danka, pomaga w opiece nad córką, a co najważniejsze jest blisko gdy Ala próbuje zmierzyć się z przeszłością i zaczyna porządki w pokoju mamy. Oprócz starych rachunków i umów, kobiety w szufladzie zmarłej Julii znajdują zdjęcia i listy. Listy z Ameryki. Ala jest zaskoczona, czyżby w tych listach kryła się tajemnicza historia jej pochodzenia? Mama wychowywała ją sama, o ojcu nigdy nie chciała mówić. Czy Alicja odważy się zajrzeć za kotarę przeszłości by poznać prawdę?

Stare listy, rodzinna tajemnica - uwielbiam takie elementy w powieściach. Dwutorowy czas akcji, przeszłość i teraźniejszość pozwalają zgłębić historię. W rozdziałach poświęconych teraźniejszości mamy ból, tęsknotę, żałobę, Alicję przepełniają te emocje. Autorka w bardzo plastyczny sposób oddała uczucia bohaterki, jej próbę powrotu do świata i mierzenie się z przeszłością. Rozdziały z przeszłości to młodość Julii przełom lat 60 i 70 XX wieku.

Julia pochodzi z dobrego domu, w październiku idzie na studia, a teraz trwają jeszcze wakacje. Wraz z koleżanką, z pozytywnie zakręconą Ewką, miała odwiedzić ciotkę w Zakopanym. Ewa miała jednak inny plan - ona chciała ruszyć w góry. Ta wyprawa mogła skończyć się tragicznie ale na ratunek dziewczynom ruszyli Sylwek i Adam. Tak rozpoczęta znajomość musiała mieć ciąg dalszy, cała czwórka pochodziła z Krakowa więc okazji do kolejnych spotkań nie brakowało.

Nie ukrywam, że podczas czytania takich powieści odzywa się we mnie romantyczna dusza. Lubię śledzić bohaterów, którzy odkrywają siebie, którzy orientują się, że przyjaźń zmienia się w coś głębszego. Tutaj również autorka wykazała się talentem i doskonale poprowadziła Julię przez wszystkie etapy znajomości, zauroczenia aż do wielkiej miłości.

Znajomość Julii i Sylwka nie była jednak mile widziana. Ojcu dziewczyny nie podobało się to, że chłopak rzucił studia by włóczyć się po górach. Większość spotkań była więc potajemna, Julia nauczyła się kłamać, wszystko chciała poświęcić tej miłości. Tak to już jest, że zakazany owoc smakuje najlepiej i właśnie mimo zakazów (albo właśnie przez nie) stawiamy wszystko na jedną kartę, na kartę miłości. Drugim, o wiele większym przeciwnikiem tej miłości była polityka. Sylwek był z pochodzenia Żydem, na początku lat 70 musiał z rodzicami uciekać za granicę. Z tamtego okresu zachowały się listy które pisał do Julii. Cóż jednak młodej dziewczynie po listach kiedy została w kraju z malutkim dzieckiem...

Historia o miłości tak wielkiej, że przenosi góry... Czy miłość Julii i Sylwka pokona wszelkie trudności i zakończy sie happy end'em? Przeczytajcie sami, bo Anna Płowiec kolejny raz oddała w ręce czytelniczek romantyczną, kobiecą powieść z całą gamą emocji. Powieść jest dopracowana w najmniejszym szczególe, realia lat 70 doskonale odzwierciedlone, a oprócz głównych bohaterów mamy również postacie drugoplanowe, które wprowadzają sporo uśmiechu w niełatwe życie Julii i Alicji. Polecam.



Jest to 72 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek sierpień
#czytambopolskie u Poligon domowy sierpień

wtorek, 6 sierpnia 2019

Wiedziałam, że tak będzie

TYTUŁ: Wiedziałam, że tak będzie

AUTOR: Kasia Pisarska

WYDAWNICTWO: Muza

ROK WYDANIA: 2017

LICZBA STRON: 270


Miałam tę książkę na swojej czytelniczej liście od 2017 roku. Nie było jednak okazji by ją przeczytać, lub po prostu kupić i postawić na półce. W tym roku moi znajomi na urodziny postanowili uszczęśliwić mnie bonem do empiku. Co to było za szaleństwo przeglądać te wszystkie tytuły. Trafiłam jednak do działu z książkami w wersji kieszonkowej, a tam w promocji "Wiedziałam, że tak będzie" - musiałam wrzucić ją do koszyka. Wiecie jak to jest kupić i od razu przeczytać - szanse równe zero. Nie tym razem, format kieszonkowy się wybronił bo idealnie sprawdził się na plaży :)

Weronika śledząc niewiernego męża ruszyła za nim do Włoch. Załamana kobieta spróbowała sprawdzić swoje szczęście i zagrała w grę losową (odpowiednik naszego Lotto). Udało się, wygrała ponad 17 milionów euro!

Laura to najbliższa przyjaciółka Weroniki. Od lat pracuje w modowym piśmie, dawno wypaliła się zawodowo, a jedyne czego szef od niej oczekuje to błyskotliwy artykuł na temat rajstop. Laura nie ma męża, jeszcze nie trafiła na tego jedynego. Wspiera Weronikę w ciężkiej rozwodowej batalii.

Obie kobiety zbliżają się do 40, znają się od dziecka, a ich przyjaźń jest prawdziwa i szczera.
Przyjaciółki wyruszają do Włoch by odebrać wygraną. Niestety nic nie przebiega tak gładko jak planowały. Obie mają skłonności do pakowania się w kłopoty, ale we Włoszech zawsze znajdzie się ktoś kto im pomoże.

Gdy już udaje się odebrać pieniądze czas zastanowić się co zrobić z tak wielką wygraną? Na pewno nie można się nią pochwalić. Pazerny były mąż Weroniki szybko znalazłby sposób by odebrać jej pieniądze. Kobiety postanawiają ulokować je właśnie we Włoszech i kupują zamek. Oficjalnie jednak dostały pracę i są odpowiedzialne za promocje regionu, a ten zamek to właściwie takie mieszkanie służbowe ;) Bohaterki nie raz zaskoczą swoją rodzinę błyskotliwymi pomysłami, bo przecież jakoś trzeba się wytłumaczyć z drogich prezentów dla najbliższych.

Tę książkę czytało się świetnie. Włoskie klimaty, a przede wszystkim jedzenie pobudzały wyobraźnię i apetyt. Autorka w bardzo plastyczny sposób opisała urokliwe miasteczko, góry i równiny Italii. Włoska rodzina, która zaprzyjaźniła się z naszymi bohaterkami to prawdziwa familia - tutaj wszyscy się wspierają, a mama gotuje najlepiej na świecie. Spora dawka humoru w dobrym stylu (brak tutaj absurdalnych sytuacji), ciekawie wykreowane bohaterki i ich pomysły by spełnienić marzenia.

Jest też wątek romantyczny, bo przecież same pieniądze szczęścia nie dają. Laura która cały czas szukała wielkiej miłości znajduje ją, a wtedy jej życie znacznie nabiera tempa. Tutaj akurat nie było zaskoczenia, ale wplecenie tego wątku w fabułę jak najbardziej pasowało do stylu powieści.

Tak jak wspomniałam wyżej książkę sprawdziła się na plaży idealnie. Polecam na wakacyjne letnie czytanie, będzie w sam raz.

Jest to 71 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek sierpień
#czytambopolskie u Poligon domowy sierpień

niedziela, 4 sierpnia 2019

Szkarłatna głębia

TYTUŁ: Szkarłatna głębia

AUTOR: Krzysztof Bochus

WYDAWNICTWO: Muza

ROK WYDANIA: 2018

LICZBA STRON: 268



Moim postanowieniem na 2019 r było czytanie większej ilości kryminałów, w lipcu udało przeczytać się ich 3. Dziś recenzja jednego z nich, który okazał się czytelniczym strzałem w 10.

"Szkarłatna głębia" to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora Krzysztofa Bochusa. Jest to tom 3 serii o Christianie Abell'u, nieznajomość poprzednich ksiażek nie przeszkadza w lekturze, a zapewniam was że jej przeczytanie na pewno zaowocuje chęcią poznania poprzednich tomów.

Czas akcji zima 1934 roku. W domu modlitwy w Elblągu znaleziono okrutnie okaleczone ciało Wima Oxelrode przewodniczącego gminie mennonickiej. Mennonici są zamkniętą grupą społeczną, to bardzo spokojni ludzie, pacyfiści cóż więc się stało że ofiarą tak bestialskiego ataku stał się starszy gminy? Tę zagadkę będzie musiał rozwiązać radca kryminalny Christian Abell.

Abell na Mierzeję Wiślaną przyjechał z Wolnego Miasta Gdańska - tutaj kroki bohatera zależne są od decyzji politycznych i wydanych pozowoleń. Nazizm szerzy się coraz bardziej, teraz trzeba już uważać na każde wypowiadane słowo. Wszystko to utrudnia i tak już skomplikowaną sprawę. Mennonici nie chcą współpracować, nie ufają  obcym, mają silną wiarę w to, że nie zbadane są wyroki Boskie.

Abell szukając motywu zbrodni poznaje życiorys ofiary, trafia na artykuły dotyczące śmierci jego żony. Dociera do wysoko postawionego człowieka, biznesmena nie do końca zajmujacego się legalnymi interesami. Trafiła jednak kosa na kamień i mężczyźni zaczynają prowadzić prywatna wojnę - kto kogo . Odniosałam wrażenie że Abell próbuje dopasować dowody do winy, którą przypisł temu niebezpiecznemu mężczyźnie. Atmosfera się zagęszcza, popełniona zostaje kolejna zbrodnia, trwa wojna podjazdowa między radcą Abellem a podejrzanym, co dla tego pierwszego może skończyć się tragicznie. 

Chciałabym wspomnieć równiez o wachmistrzu Kukulce - to współpracownik Abella. Ten mężczyzna skrywa mnóstwo mrocznych sekretów, a bohaterów łączą jakieś dramatyczne przeżycia, o których jak się odmyślam można przeczytać we wcześniejszych tomach. Kukulka ma niekonwencjonalne metody jeśli chodzi o wyciaganie zeznań ze świadków. Nasuwa sie pytanie po której on właściwie jest stronie? Tych dobrych czy tych złych - osobiście lubię takie niejednoznaczne postacie w powieściach.

Na tło historyczne składają się ciekawostki dotyczące mennonitów, Mierzei Wiślanej i bursztynu. Wplecione zostały jednak w taki sposób, że stanowią podstawę do rozwiązania zagadki kryminalnej. Autor odmalowal nastroje spowodowane zminami politycznymi w Niemczech. Ideologia faszystowsko-nazistowska daje o sobie znać nie tylko w sferze politycznej, zmienia się także mentalność obywateli. Krzysztof Bochus stworzył niesamowitą atmosferę, nierozerwalną otoczkę dla właściwego wątku, otoczkę która jest swego rodzaju wehikułem czasu. 

Teraz pora na dwa małe minusiki, jeden fabularny jeden techniczny. Przedostatni podrozdział nie koniecznie przypadł mi do gustu, takiego naciągania historii tzn. spotkań bohaterów z rzeczywistymi postaciami historycznymi nie lubię, ale już epilog i "przypadkowe spotaknie" jak najbardziej mi się podobało. Minus techniczny to przypisy na końcu księżki, czytałam e-booka wiec konieczne było scrollowanie stron co bywało męczące.

Podsumowujac: doskonale odmalowane realia epoki, skomplikowana zagadka, silni bohaterowie, przyjemna narracja - wszystkie te elementy złożyły sie na moją wysoką ocenę tej książki. Słusznie powieść ta zdobyła wiele nagród m.in plebiscytu "Brakujaca litera". Jeśli lubicie kryminały w klimatach retro to ta seria będzie dla was idealna. Polecam.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi Krzysztofowi Bochusowi, a za udostępnienie pliku do recenzji, Iwonie Niezgodzie organizatorce niezależnego plebiscytu na polską książkę roku „Brakująca Litera” 2018.



Jest to 70 książka przeczytana w 2019 r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
#czytambopolskie
#olimpiada czytelnicza

piątek, 2 sierpnia 2019

Podsumowanie lipca


Nie pytajcie mnie jak to się stało, że lipiec, a co za tym idzie półmetek wakacji za nami. Czas biegnie jak szalony mimo, że większość dni spędzamy na przyjemnym lenistwie. Udało mi się z dziewczynami wyjechać na 5 dni nad jezioro, pogoda nie bardzo sprzyjała plażowaniu ale czas spędzony z córkami jest bezcenny (zwłaszcza, że z zasięgiem było tam kiepsko więc się w końcu oderwałam od telefonu). Skończyłam się opiekować słodką roczną dziewczynką, dzięki której zyskiwałam 2 godzinki dziennie czasu na czytanie gdy miała drzemkę. W sierpniu zaczynam opiekować się 2 latką - chyba już poszła fama na wsi że jestem dobrą nianią ;) Najważniejsze, że moim dziewczynom taka "praca" mamy się podoba, bo wtedy i one mogą bawić się bez ograniczeń, a taki maluch sprawia dużo radości.

Koniec prywaty ;) czas zabrać się za blogowe sprawy. W lipcu przeczytałam 12 książek (2 czekają jeszcze na recenzje). Udało się powrócić do czytania kryminałów - z tych 12 to aż 3 książki + powieść szpiegowska. Było też trochę fantastyki, trochę komedii i powieści obyczajowych. Czyli jak u mnie misz masz :)


Najlepsza książka lipca? Akuszerka z Sensburga <klik> i Szkarłatna głębia (recenzja już w niedzielę) - czyli trochę klimatów międzywojennych.
Nie trafiłam na żadną słabą książkę, trochę niżej od pozostałych oceniłam jednak 1000 pierwszych szeptów <klik>

Lipiec to miesiąc, w którym udało mi się przeczytać najwięcej stron i najwięcej książek od początku roku. Mogłoby się wydawać, że mój stosik hańby dzięki temu uległ znacznemu zmniejszeniu, ale nie ma tak pięknie. W sumie w lipcu moje półki zasiliło 17 nowych książek, większość z nich to egzemplarze recenzenckie, a 4 to zakup w ramach urodzinowego prezentu.



Co kupiłam sama dla siebie? 3 i 4 tom serii owoc granatu Marii Paszyńskiej - teraz mam już całą serię więc konieczne muszę przeczytać, "Wiedziałam że tak będzie" komedię którą miałam na swojej liście od 2017 roku i którą udało mi się już przeczytać (recenzja w najbliższym czasie). Oraz "Obserwuje cię" Teresy Driscoll, bo na prawdę mało thrillerów czytam.

Tyle lipiec, a jak zapowiada się sierpień? Na pewno będzie to wygrzebywanie się ze stosu recenzenckiego, ale lubie to! Więc nie narzekam. Poniżej 2 tytuły, na które już dzisiaj chciałam zwrócić waszą uwagę.

Oświecony Łukasza Mularskiego



Pierwsze miłosne zauroczenia bohatera przeplatają się z wyuzdaną namiętnością, dbałość o tężyznę fizyczną z rozwojem duchowym, a świeżo rozbudzona fascynacja literaturą z odkrywaniem tajników jogi. W tym chaosie jest jednak porządek, w pozornych sprzecznościach kryje się harmonia.

Towarzyszymy Mikołajowi, kiedy z młodego chłopaka przeistacza się w dojrzałego mężczyznę. Ile błędów musi popełnić i jak daleką drogę przejść, aby odnaleźć siebie?

Z pewnością nie będzie to łatwa podróż, tym bardziej że jego ukochana skrywa przed nim tajemnicę, a on będzie musiał dokonać trudnych wyborów, starając się pogodzić budowanie własnego biznesu ze stawianiem pierwszych kroków w roli pisarza, zaś w całą historię wmieszają się iluminaci...

Razem z tytułowym oświeconym przespacerujemy się po urokliwych uliczkach Krakowa, odwiedzimy egzotyczne Indie i spróbujemy uciec od kłopotów do Niemiec. Czy chłopak będzie potrafił zdecydować, co jest dla niego najważniejsze - miłość, kariera, a może przygoda?

Sekret guwernantki Marty Grzebuła



Pewnego dnia w ręce Natalii Valiant, młodej bibliotekarki z Wrocławia, przypadkowo trafiają listy sprzed ponad stu lat. Ich autorką jest młoda guwernantka, Martha Demurely. Kobieta zginęła w tajemniczych okolicznościach, bo wiedziała coś, czego wiedzieć nie powinna. Znalezisko uruchamia serię zdarzeń, które przybiorą nieoczekiwany dla głównej bohaterki obrót. Natalia rozpoczyna śledztwo, ale konfrontacja z przeszłością okażę się wcale nie taka prosta. 

Sekret, który skrywała Martha Demurely połączył losy dwóch kobiet. Jedna musiała zginąć, bo wiedziała za dużo. Druga nie spocznie, póki nie pozna prawdy. Nie powstrzymają jej nawet ci, którzy od lat strzegą tajemnicy i nie cofną się przed niczym, aby pilnie chroniony sekret nie ujrzał światła dziennego.
Tajemnica, śledztwo i miłość – wszystko to znajdziesz w najnowszej powieści Marty Grzebuły. Sekret guwernantki czeka… Daj się wtajemniczyć…