wtorek, 29 grudnia 2020

Mopsik który chciał zostać reniferem

 TYTUŁ: Mopsik który chciał zostać reniferem

AUTOR: Bella Swift

WYDAWNICTWO: Wilga

ROK WYDANIA: 2020

LICZBA STRON: 138


Czy Wasze dzieci znalazły książki pod choinką? U nas i takie prezenty oczywiście się znalazły  :) Dla Gabi dwa tomy Biura detektywistycznego Lessego i Mai, a dla Lidki dwa tomy przygód uroczego mopsika. I dzisiaj właśnie chciałabym Wam opowiedzieć o Peggy, która chciała zostać reniferem.

Peggy to Mopsik, który rok temu został adoptowany przez rodzinę Chloe. Piesek pamięta cudowną atmosferę świąt, która trwała już od początku grudnia. W tym roku jednak coś jest inaczej - nikt się nie cieszy na zbliżające się święta.

Chloe chyba straciła najlepszą przyjaciółkę, bo ta woli bawić się z inną dziewczynką. Ruby ma problem z nową nauczycielką i chodzenie do przedszkola przestało być przyjemnością. Finn przygotowuje swój zespół do szkolnego występu, niestety gitarzysta ma w tym czasie inne zobowiązania i wszystko wskazuje na to że koncert będzie klapą. Na domiar złego do nowootwartej kawiarni mamy zagląda niewielu gości, a rachunki same się nie zapłacą.

Rodzina przytłoczona problemami codzienności nie zauważa że święta tuż tuż. Ale od czego mają Peggy. Piesek postanawia stać się reniferem by odrobiną świątecznej magii pomóc swoim najbliższym. Starania Peggy generują zabawne sytuacje, ale pewnego dnia piesek znika. Suczka zrozumiała że nie da rady zmienić się w renifera, dlatego wyrusza na poszukiwanie świętego Mikołaja. Piesek trafia na charytatywny bieg Mikołajów - ja ma rozpoznać w tym tłumie tego prawdziwego?

Historia jest lekka i przyjemna, w sam raz to poczytania wieczorem przy blasku choinki. Peggy odkrywa gdzie leży prawda o magii świąt, a jej rodzina na reszcie jest szczęśliwa. Z tej powieści przebija przede wszystkim ciepło rodzinnej bliskości i przyjaźni.

Polecamy nie tylko od święta również pozostałe części gdy Peggy próbuje zostać jednorożcem i króliczkiem. Oj będzie się działo! Czytajcie.



sobota, 26 grudnia 2020

PS i życzę ci dużo miłości

 TYTUŁ: PS i życzę ci dużo miłości

AUTOR: Magdalena Witkiewicz, Agnieszka Krawczyk, Agnieszka Lingas-Łoniewska, Natasza Socha, Ilona Gołębiewski, Magda Knedler, Małgorzata Warda, Katarzyna Misiołek

WYDAWNICTWO: Muza

ROK WYDANIA: 2020

LICZBA STRON: 351




Święta Bożego Narodzenia to czas spędzony z rodziną, to chwilę wzruszeń i radości - mam nadzieję że tak właśnie jest u was. Ja wykorzystując chwilę odpoczynku przy kawie, gdy dziewczyny oglądają bajkę, przychodzę do was z krótką recenzją.

W tym roku jeśli chodzi o świąteczne historie to postawiłam na opowiadania. Recenzję antologii z opowiadaniami klasyków znajdziecie tutaj ➡️ "Świąteczna noc" . A teraz zapraszam na coś bardziej współczesnego. Osiem polskich autorek przygotowało najpiękniejsze opowieści o miłości z świętami w tle. Motywem przewodnim są życzenia świąteczne które docierają do adresata po latach. 

Wszystkie opowiadania bardzo mi się podobały, mimo wspólnego mianownika który je połączył każde było inne. Przyjemne, wzruszające, romantyczne - takie idealne do poczytania w świąteczny czas. Chętnie poznałabym rozwinięcie historii zaprezentowanej przez panią Magdalenę Witkiewicz - koniecznie w dwóch ramach czasowych! List znaleziony w starej szufladzie opowiada o niezwykłej miłości. "Kłębek wskazidrożek" Magdy Knedler to niesztampowa historia zahaczająca nieco o temat tabu. Wychowankowie domu dziecka, teraz już dorośli pozwalają sobie na szczerość wobec siebie i swoich uczuć.

Teraz jest najlepszy czas na tę książkę. Otoczeni blaskiem choinki, kiedy w domu nadal pachną pierniki i mandarynki, z kubkiem kawy można się wygodnie rozsiąść i z przyjemnością poczytać. Takie lekkie i przyjemne historie, wciągające, a mimo to nie wymagające od nas maksimum uwagi, takie świetnie dobrane by dopełnić czas relaksu i odprężenia. Polecam




wtorek, 22 grudnia 2020

Organista z martwej wsi

 TYTUŁ: Organista z martwej wsi

AUTOR: Danuta Chlupova

WYDAWNICTWO: Novae Res

ROK WYDANIA: 2020

LICZBA STRON: 321

Danuta Chlupova to Polka mieszkająca w Czechach. Jej dom to Zaolzie – część Śląska Cieszyńskiego i to właśnie tam rozgrywa się akcja powieści „Organista z martwej wsi”.

Teodor jest organistą, uczy też muzyki w polskiej szkole na Zaolziu, niestety za swoje przekonania zostaje zwolniony. Mężczyzna nie jest komunistą i nigdy nie będzie - nie wie, że tak odmienne, od jedynie słusznych przekonań, podejście do polityki może mieć katastrofalne skutki.

Sąsiadami Teo, Lidki i małego Adasia jest rodzina Henryka Woźnicy. Mężczyzna nadużywa alkoholu, a całe swoje negatywne emocje wyładowuje na żonie, obserwatorką tych domowych awantur jest kilkuletnia Halinka. Teodor stara się pomóc Wandzie, ale jego działania wywołują odwrotny skutek. Henryk coraz bardziej zazdrosny o żonę pije jeszcze więcej i częściej.

Wszyscy mężczyźni z Dworów w ramach czynu społecznego remontują szkołę. Henryk i Teodor podczas pracy na schodach głośno się sprzeczają, dochodzi do przepychanek i Henryk spada. Głośne uderzenie o beton nie pozostawia wątpliwości - mężczyzna nie przeżył.

Teodora czeka proces. Zdarzenie nie zostało uznane za nieszczęśliwy wypadek, co więcej nadano mu wymiar polityczny, brutalne przesłuchania i wysoki wymiar kary. Teo stracił wszystko, chciał pomóc sąsiadce, a skończył w więzieniu. On za kratami, a jego żona będzie borykała się z trudną codziennością, z samotnym wychowywaniem syna.

Po powrocie z więzienia odbudowanie rodzinnych relacji nie jest proste. Adam jest już nastolatkiem, jak się okazało po ojcu odziedziczył talent muzyczny. Niestety chłopak nie dostał się do wymarzonej szkoły, przeprowadzony wywiad pokazał, że jego ojciec jest wrogiem systemu - czy ojciec i syn pokonają mur, który powstał między nimi, czy żal będzie jednak narastał?

Historię rodziny Teodora opowiada po ponad pięćdziesięciu latach jego syn Adam. Adaś Szynder jest wirtuozem organów, wykłada na uczelni, ale rzadko już koncertuje. Tym razem postanowił zrobić wyjątek i zagrał na koncercie charytatywnym dla dzieci więźniów. Sam po raz pierwszy przyznał, że i on jest takim dzieckiem. To wyznanie bardzo intryguje młodą dziennikarkę Sabinę Pieńkowską. Kobieta postanawia zrobić wywiad z profesorem, ma w tym osobistą motywację – jej samej trudno ułożyć dobre relacje z ojcem, więc ciekawi ją czy pan Adam potrafił żyć ze świadomością, że jego ojciec zabił człowieka?

Szynder decyduje się na coś więcej niż wywiad. Razem z Sabiną planuje napisanie książki, zabiera kobietę w podróż do przeszłości. Dwory już nie istnieją, został tam tyko cmentarz; kiedyś była to wieś w pobliżu kopalni węgla. Jej mieszkańcy żyli dzięki niej, ale z biegiem lat kopalnia zaczęła zabierać ich domy.

Teodor to bardzo złożona postać, mężczyzna czuje w sobie ogromną chęć niesienia pomocy. Znając sytuację sąsiadki robi wszystko by uchronić ją przed pijanym mężem. Czuje się odpowiedzialny za swojego ucznia i jego matkę, która została wdową, a musi teraz opuścić dom w Dworach. Można powiedzieć że mężczyznę cechuje wysoki poziom empatii, niestety przysłania mu to nieco potrzeby najbliższej rodziny. Mężczyzna nie jest postacią kryształową, ale bohaterem złożonym mającym i dobre i złe strony. Teo co prawda znajduje się w centrum tej powieści, ale najważniejszym jej tematem są relacje międzyludzkie, małżeńskie, sąsiedzkie, rodzicielskie. Autorka dokładnie opisała emocje towarzyszące bohaterom w trudnych chwilach, ich troskę o swój los, o byt najbliższych.

Jedno wydarzenie, postawa przyjacielskiej pomocy miała swój tragiczny finał, wpłynęła na życie wielu osób. Powieść jest niezwykle zajmująca. Historia przedstawiona w sposób spokojny i wyważony pozostawia chwilę na refleksje nad własnymi relacjami z najbliższymi. Serdecznie polecam, bo to niebanalna powieść, która pozostanie w was na długo.

Polecam również powieść "Trzecia terapia" pani Danuty, recenzje znajdziecie tutaj <klik>



niedziela, 20 grudnia 2020

Święta królowa Jadwiga

 


Bardzo cieszy mnie fakt, że wydawnictwo Święty Wojciech dba i o najmłodszych czytelników. Dla mnie i moich córek, które mają 9 i 11 lat to pierwsze spotkanie z serią „Święci uśmiechnięci”. Autorką książki poświęconej świętej Jadwidze jest pani Eliza Piotrowska.

Okładka jest przyjemnie miękka, a ilustracja zdecydowanie zwraca na siebie uwagę. Królewna na koniu, z proporcem orła białego, a w tle walczący rycerze. To musi być niesamowita historia!

Sięgając po tę książkę zupełnie nie spodziewałam się, że będzie to wierszowana opowieść. Święta królowa Jadwiga to niesamowita postać, nim dzieci poznają jej sylwetkę w szkole podczas lekcji historii warto przedstawić im ją znacznie wcześniej. A taki sposób podania wiedzy, który nie odbywa się w szkolnej ławie jest zdecydowanie przyjemniejszy.

Król Węgier czekał na narodziny syna, ale niestety urodziła się trzecia dziewczynka. Brak następcy tronu budził spore zaniepokojenie. Emocje wywołane tym faktem podkreślone są w tekście dużą ilością wykrzykników. Mała Jadwiga nie do końca rozumie powagę sytuacji, i próbuje uzyskać odpowiedź na pytanie w czym i dlaczego księżniczka jest gorsza od księcia? Podczas czytania dwie sytuacje wzbudziły w moich córkach ogromne zaskoczenie, pierwszą z nich były zaręczyny czteroletniej dziewczynki z ośmioletnim Wilhelmem. Cóż, takie wtedy panowały zasady na dworach królewskich. Królewna wyrusza do Wiednia by tam nauczyć  się  dworskiej etykiety, śpiewu, tańca i języków. Czas spędzony z młodym księciem był bardzo przyjemnych, więc w listach do rodziców Jadwiga wyrażała zadowolenie z zaręczyn. Los przygotował jednak dla niej coś innego, niespodziewana śmierć ojca spowodowała iż Jadwiga musiała zasiąść na tronie w Krakowie. Drugi zaskakujący moment to ten w którym dziesięciolatka została królową, a właściwie królem (bo królowa to żona króla, a Jadwiga męża nie miała). Już będąc w tym wieku Jadwiga odznaczała się wielką mądrością, wiedziała że dla kraju który włada korzystniejsze jest pokojowe załatwianie sporów niż wszczynanie wojen. Do rozstrzygnięcia pozostawała też kwestia jej ślubu z Wilhelmem, na to nie chcieli się zgodzić polscy panowie, mieli oni bowiem dla niej innego kandydata. Sporo starszego od niej Wielkiego Księcia Litwy Władysława Jagiełłę. Dzięki decyzji Jadwigi doszło do zjednoczenia Polski Litwy, Jagiełło przyjął chrzest, a z nim wszyscy jego poddani. Jadwiga angażowała się w politykę zarówno wewnątrz kraju jak i po za granicami szczególnie mając na uwadze dobro kościoła. Często korespondowała z papieżem. Jej marzeniem było utworzenie w Krakowie uniwersytetu, na ten cel przeznaczyła osobiste klejnoty i stroje. Młodą królową podziwiali dworzanie i poddani, oddana krajowi nie zapominała o modlitwie i Bogu. Działania Jadwigi przynosiły wiele dobrych skutków, jej dzieła i zamysły były kontynuowane po jej przedwczesnej śmierci. W 1997 r. papież Jan Paweł II kanonizował ją na świętą.

Ta krótka lekcja historii przedstawiona w tak przyjemny i przystępny sposób była dla nas bardzo ciekawa. By sprawdzić swoją wiedzę na zakończenie autorka przygotowała krzyżówkę, do odgadnięcia jest siedem haseł. Jest to bardzo fajny sposób połączenia nauki i zabawy.

Historia Jadwigi jest bogato ilustrowana przez samą autorkę. Postać małej dziewczynki w dużej koronie budzi sympatię. Bohaterka przedstawiona została w samych superlatywach, takie cechy jak mądrość i zaangażowanie w sprawy kraju zostały mocniej wyeksponowane. Jadwiga może być stawiana za wzór, dobrze jeśli będzie inspiracją dla małych dziewczynek.

Nie tylko superbohaterki mogą zmieniać świat, mądre królowe mają większy wpływ. Polecam waszej uwadze tę książkę bo dla nas okazała się punktem wyjścia do domowej lekcji historii.



piątek, 18 grudnia 2020

Biedronki z Kalinowej łąki

 TYTUŁ: Biedronki z Kalinowej łąki

AUTOR: Joanna Kalina

WYDAWNICTWO: Nowoczesne

ROK WYDANIA: 2020

LICZBA STRON: 57

Świat owadów od zawsze fascynował moje córki, często na spacerze przystawały by podejrzeć pracę mrówek, spacer biedronek lub by obejrzeć motyla. Tę fascynacje często wykorzystywałam by pogłębić ich wiedzę w tym temacie. Zdarza się też że sięgamy po książki w których bohaterami są właśnie owady. Taką historią, która ostatnio się u nas pojawiła jest opowieść pani Joanny.

Hania to mała, ciekawa świata biedronka. Uwielbia zabawy na łące z przyjaciółmi. Często jednak zabawa jest dla niej ważniejsza niż bezpieczeństwo. Skoki z kwiatka na kwiatek i oddalenie się od grupy innych owadów mogą się źle skończyć, bo spotkanie z pająkiem wcale nie jest przyjemne. Opiekę nad Hanią sprawuje jej siostra siedmiokropka Ania. Starsza biedroneczka jest odpowiedzialna i doskonale wywiązuje się ze swojego obowiązku. Czasami niestety musi porzucić dobrą zabawę by wybawić siostrę z opresji. Hania i Ania bardzo się kochają, mimo wyraźnych różnic charakterów. Hania to mała przekora, której nic nie powstrzyma w rzuceniu się w wir przygód. Ania również ceni sobie czas mile spędzony z przyjaciółmi,ale przede wszystkim troszczy się o swoją siostrę.

Arek i Kamila to rodzeństwo które marzy o zwierzątku. Jaka więc była ich radość gdy udało im się złapać do słoika małą biedronkę. Dzieci wierzyły że kilka źdźbeł trawy wystarczy by owad czuł się w zamknięciu dobrze. Niestety brak dostępu do powietrza a przede wszystkim przestrzeni mógł przynieść smutny koniec biedronki Hani. Na szczęście dla owada mama pouczyła dzieci że tak nie należy robić - to wydarzenie było cenną lekcją zarówno dla biedroneczki jak i dla Arka i Kamili.

Historia przedstawiona przez panią Joannę jest bardzo przyjemna, lekka narracja w połączeniu z morałem tworzy bardzo wartościową lekturę. Książkę polecam dla dzieci już w wieku 5+ do wspólnego przeczytania i rozmowy o bezpiecznej zabawie na podwórku i tym że nawet życie owadów jest cenne. Historia sióstr biedronek jest bardzo pouczająca. Moje córki przyjęły ją ze zrozumieniem, ale też uznały ją za zbyt prostą, już chyba wyrosły z takich lekkich nieskomplikowanych historii.

Jak więc wspomniałam książka sprawdzi się raczej dla przedszkolaków. Macie w swoim otoczeniu dzieci w tym wieku?

środa, 16 grudnia 2020

Skąd jest Pola?

 TYTUŁ: Skąd jest Pola?

AUTOR: Magdalena Zarębska

WYDAWNICTWO: Skrzat

ROK WYDANIA: 2020

LICZBA STRON: 140

W długie zimowe wieczory zawsze jest więcej czasu na wspólne czytanie. Wydawnictwo Skrzat proponuje książki przy których miło spędza się czas, a przy okazji uczą nas pewnych wartości.

Sięgając po książkę "Gdzie jest Pola?" już po okładce widzimy że jednym z tematów będzie to jak ludzie się od siebie różnią. Pola jest czarnoskórą dziewczynką, która przeprowadziła się z mamą do Brzegu. Pola dotąd mieszkała z rodzicami w Warszawie. Tata ze względu na pracę musiał zostać w stolicy więc jest to dla niej dodatkowe utrudnienie. Pola zakłada, że z nikim się nie zaprzyjaźni, a cała ta przeprowadzka to zły pomysł.

Julek i Martyna mieszkają w sąsiedztwie, mają niesfornego psa Mazgaja. I to właśnie Mazgaj sprawia, że Pola otwiera się na nowe znajomości. Martyna jest przedszkolakiem więc zadaje bezpośrednie pytania, bardzo ciekawi ją dlaczego Pola i jej mama mają różne kolory skóry, gdzie jest tata dziewczynki i czy urodziła się ona w Afryce? Te pytania z jednej strony naturalne z drugiej potrafią sprawić przykrość. Tutaj mądrością wykazali się dorośli i dzięki temu Pola przestała czuć się nieswojo.

Nowa szkoła to też dla Poli nie lada wyzwanie. Nie wszystkim podoba się że przyszła do ich klasy. Złośliwe komentarze pod jej adresem sprawiają, że nie czuje się tam dobrze. Gdy zaczepki słowne zmieniają się w popychanie robi się nieprzyjemnie. I po raz kolejny dorośli poprzez rozmowę przekonują że tak naprawdę wszyscy jesteśmy tacy sami, a na nasz wygląd nie mamy wpływu, więc nie możemy z tego powodu czuć się od nikogo lepsi ani gorsi.

Ta książka w ciekawy sposób pokazuje czym jest tolerancja. Pola, dziewczynką która musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości wzbudza sympatię. Z początku nieśmiała potrafi być wspaniałą przyjaciółką. Jest dzieckiem, jak każde które znamy z podwórka czy ze szkoły, kolor skóry nie powinien sprawiać by czuła się odrzucona.

Kilka słów o książce od moich dziewczyn:

Lidka (8 lat) - bardzo polubiłam Połę i jej mamę która była artystką i zaprosiła wszystkich na wystawę obrazów. A potem Julek, Martyna i Mazgaj robili swoje prace.

Gabi (10 lat) - nie znam nikogo o ciemnym kolorze skóry, ale myślę że wcale by mi to nie przeszkadzało. Pola lubi czytać tak jak ja więc chętnie wybrałabym się z nią do biblioteki. Podobało mi się to że i Julek przekonał się do książek.

Jak widzicie książka niesie bardzo wartościowy przekaz. O tolerancji warto rozmawiać zwłaszcza teraz gdy świat tak na prawdę jest globalną wioską, gdzie mieszają się kultury, języki i wyznania. Warto mówić o szacunku, bo przede wszystkim wszyscy jesteśmy ludźmi.



poniedziałek, 14 grudnia 2020

Świąteczna noc

 TYTUŁ: Świąteczna noc. Opowiadania

AUTORZY: Eliza Orzeszkowa, Maria Dąbrowska, Karol Dickens, Bolesław Prus, J. W. Biskup Bandurski, Antoni Czechów, Maria Rodziewiczówna, Władysław Reymont, H. Ch. Andersen, L. M. Montgomery

WYDAWNICTWO: WasPos

ROK WYDANIA: 2020

LICZBA STRON: 364



Wydawnictwo WasPos przygotowało dla swoich czytelników wspaniały gwiazdkowy prezent. Zbiór zimowo-świątecznych opowiadań klasyków literatury polskiej i światowej. Ja jestem oczarowana, jako wielbicielka XIX wieku przepadałam w tych opowiadaniach.

Ten zbiór to 12 wyjątkowych historii. Najdłuższe napisane przez E. Orzeszkową i K. Dickensa wymagały sporo skupienia, archaiczny język, szyk zdania nie ułatwiały czytania. Historie przez nich przedstawione były wypełnione zagadkami, ukrytymi bohaterami, rodzinnymi tajemnicami, przejmującym finałem, a to wszystko w krótkiej formie angażującej czytelnika.

Wszystkie opowiadania łączy to czego pewnie w tym roku się nie doczekamy - mroźna, śnieżna zima. Wtedy pokój w którym rodzina czeka na święta wydaje się być jeszcze milszym i cieplejszym, blask ognia w kominku bardziej intensywny, trzask palonego drewna głośniejszy. Te historie to podróż w czasie, przypomnienie sobie tradycji strojenia choinki w jabłka, orzechy i gwiazdki z opłatków, to kolędnicy i drzwi otwarte dla niespodziewanego gościa. Te opowiadania zwracają uwagę na to co najważniejsze - na bliskość rodziny i to całe szczęście przez lata się nie zmieniło.

Najbardziej podobało mi się opowiadanie Marii Rodziewiczówny "W noc grudniową" gdzie sanie w mroźną noc mknęły przez lasy i pola. Oraz Biskupa Bandurskiego "Obrazek ze wsi"o powrocie panicza w rodzinne strony.

 Zaskoczyło mnie to że bardzo dobrze czytało mi się fragment "Chłopów", lektury przez którą w szkole nie przebrnęłam. Fragment tutaj przedstawiony jest krótki, ale pięknie ukazuje wiejskie obrzędy w czasie wigilii.

Opowiadania Ch. H. Andersena przeczytałam razem z córkami. Przejmująca historia Dziewczynki z zapałkami, tym bardziej dla nas wzruszająca że w tym roku i nasza babcia poszła do nieba. "Choinkę" znałyśmy już z animacji dla dzieci. 

Na zakończenie przenosimy się na Zielone Wzgórze. Cudowna wizyta, dla mnie pełna wspomnień, oczywiście wzbudzającą tęsknotę za Anią. Może w przyszłym roku będzie czas na przypomnienie sobie przynajmniej pierwszej książki z serii.

Antologię polecam Wam z całego serca, będzie doskonałym prezentem dla mamy, babci, cioci czy dorastającej córki. Piękne wydanie, kartki z dawnych lat poprzedzające opowiadania, cudowna atmosfera świat. Polecam

sobota, 12 grudnia 2020

Alicja w krainie słów

 


Dzisiaj nie książkowo, ale planszówkowo. Lubię Wam serwować takie posty w okolicy świąt,bo może być to dla Was fajna inspiracja.

Imprezowa gra planszowa dla całej rodziny to wspaniały sposób na wspólne spędzenie jesienno-zimowych wieczorów. Gra która proponuje dynamiczną rozgrywkę jest bardzo atrakcyjna, bo na pewno szybko się nie znudzi i pobudzi kreatywność.

Motywy z Alicji w krainie Czarów są dość często używane w literaturze i filmie. Czy wykorzystywanie znajomych postaci i oparcie fabuły gry na znanej historii dla dzieci będzie strzałem w dziesiątkę? Ten pomysł zdecydowanie się tutaj sprawdził. Znamy już bohaterów i wiemy czego mniej więcej się po nich spodziewać.

Królowa Kier zaprasza wszystkich na herbatę, punktem centralnym spotkania jest rozmowa. Temat oczywiście narzuca królowa (wybiera go z talii kart), a goście (gracze) muszą znaleźć jak najwięcej słów z danej kategorii – dopuszczalne są i rzeczowniki i czasowniki. Żeby nie było zbyt łatwo mamy dwa utrudnienia. Ogranicza nas czas, czas który odmierza grający imbryk, jest to 15 sekund w wariancie łatwiejszym, a 10 w wersji trudniejszej. Melodia czajniczka ma zadanie również dekoncentrować zawodników. Drugim utrudnieniem są zakazane litery, które losujemy z dwóch kolorowych stosów (niebieskiego i fioletowego). Tych literek nie możemy użyć podając nasze wyrazy.

Jeśli minie czas na odpowiedź lub podany wyraz będzie zawierał zakazane litery niestety zawodnik odpada i dobiera pierwszą kartę ze stosu punktacji. Gdy w rozgrywce pozostanie jeden zawodnik dobiera on ostatnią kartę punktacji i wtedy rozdzielamy punkty. Punkty to żetony z odpowiednimi liczbami zapisanymi na filiżankach. W ten sposób kończy się pierwsza runda. Rund rozgrywamy tyle ilu jest uczestników herbatki u królowej.

W wariancie zaawansowanych mamy aż trzy zakazane litery, a czas na odpowiedź to 10 sekund. W tej rozgrywce biorą udział karty postaci (jest ich do wyboru aż osiem, a każda ma inne zdolności – jedna z nich może dołożyć jeszcze jedną zakazaną literę). Po każdej rundzie wymieniamy się kartami postaci, przekazując kartę graczowi po naszej lewej stronie.

Pierwsza rozgrywka może być nieco przerażająca (och ten upływ czasu!), ale po kilkukrotnym rozegraniu jest już łatwiej. Zasady nie są bardzo skomplikowane. Niekiedy szalone odpowiedzi (ale zawsze zgodne z tematem) wpadają do głowy więc jest naprawdę sympatycznie.

Sugerowany wiek graczy to 10+ jak najbardziej jest to słuszne oznaczenie. Można jednak zagrać w grę i z młodszymi członkami rodziny, modyfikując nieco zasady. Przede wszystkim warto wybrać tematy oznaczone trzema figurkami , bo te propozycje haseł są łatwiejsze. Czajniczek niech będzie wtedy elementem dekoracyjnym, bo zbyt szybki upływ czasu może dzieci zniechęcić do podjęcia rozgrywki.

Wizualnie gra jest bardzo dobrze przygotowana, karty postaci są przygotowane z wielką dbałością o szczegóły. Żetony punktacji różnią się od siebie wielkością w zależności od wartości punktów. Karty zakazanych liter wyróżnione są kolorami, a na kartach tematów widnieje obrazek, który umieszczony jest na pudełku. Czajniczek odmierzający czas jest uroczy i idealnie dopasowany do tematyki gry. Pudełko jest solidne, więc gra po odłożeniu na półkę jest bezpieczna. W zestawie brak baterii do czajniczka, pamiętajcie o tym jeśli gra ma być prezentem i obdarowany będzie chciał jak najszybciej rozegrać pierwszą partię. Plusem jest to iż można odpowiednio dla siebie ustawić głośność.

Gra sprawdzi się podczas rodzinnych spotkań, można w nią zagrać aż w 8 osób. Szybkie i logiczne myślenie na pewno się tutaj sprawdzi, wybuchy śmiechu gwarantowane. Rozgrywka jest szybka i dynamiczna, więc na pewno herbata nie zdąży ostygnąć a wspólny wieczór nabierze nowego wymiaru. Polecamy

 Za grę dziękujemy portalowi Sztukater



wtorek, 8 grudnia 2020

Siedem sióstr

 TYTUŁ: Siedem sióstr

AUTOR: Lucinda Riley

WYDAWNICTWO: Albatros

ROK WYDANIA: 2017

LICZBA STRON: 530



"Siedem sióstr" dostałam od mamy na mikołajki w 2018 roku... Odłożyłam książkę na półkę i jakoś zawsze omijałam ją wzrokiem, bo jakoś na fantastykę nie miałam ochoty. I teraz UWAGA! przez dwa lata żyłam w świadomości że to fantastyka, ale jestem na siebie zła że tego dokładnie nie sprawdziłam. Zmyliło mnie to że inspiracją dla autorki był mit o Plejadach. Och nawet nie wiecie jak bardzo się myliłam, a powinnam zaufać wyborowi mamy. Ona co prawda dużo sama nie czyta, nie śledzi nowości wydawniczych ale intuicyjnie wybiera dla mnie świetne lektury (wymienię tutaj np. W cieniu pałacu Zimowego). 

Przejdźmy do recenzji:

U wybrzeża jeziora Genewskiego znajduje się posiadłość jak z bajki. W tym domu wychowało się sześć dziewczynek, wszystkie zostały adoptowane, każda z nich jest inna, ale wszystkie bez wyjątku były kochane przez ojca Pa Salta i opiekunkę Marinę. Dziewczynki to już właściwie młode kobiety, każda z nich znalazła swoje miejsce w świecie, rozwija swoje pasje, czerpie z życia garściami. Tylko najstarsza Mają pozostała w domku na obrzeżach posiadłości, schowana przed światem tłumaczy książki. Niespodziewana śmierć ojca ściąga dziewczęta do domu,w testamencie Pa Salt każdej z nich zostawił wskazówki dotyczące ich pochodzenia. Teraz od nich zależy czy zechcą poznać swoją przeszłość.

Maja nie podchodzi z entuzjazmem do pomysłu szukania swoich korzeni. Była szczęśliwa i kochana, Pa Salt zapewnił jej wszystko czego potrzebowała, a z każdą z sióstr połączyła ją przyjaźń. Czy teraz ma porzucić bezpieczny kokon i wyruszyć na spotkanie przeszłość? Splot wydarzeń sprawia jednak że Maja wyrusza w podróż do Rio de Janeiro, a to właśnie tam rozpoczęła się jej historia.

W ręce Mai trafiają listy jej prababki. A czytelnik dzięki retrospekcjom obserwuje wydarzenia sprzed 80 lat. Córka plantatora kawy tuż przed ślubem wyrusza w podróż po Europie. Na starym kontynencie poznaje utalentowanego rzeźbiarza, który pomaga w pracy nad posągiem Chrystusa który ma stanąć w Rio. Powrót do domu był bolesny bo Izabella zrozumiałą czym jest miłość, a zaaranżowane małżeństwo opierało się tylko na wzajemnych korzyściach obu rodzin.

Ta powieść jest bardzo drobiazgowa. Charakterystyka Mai i jej życia, a później podróży do Rio pozwalają poznać kobietę która zmaga się z własnymi demonami, która osiągnęła tylko pozorny spokój. Bohaterkę da się lubić, a towarzyszenie jej w odkrywaniu rodzinnych tajemnic było pasjonujące. Rio lat 20 XX wieku to świat konwenansów i biznesu. Autorka w bardzo ciekawy sposób przedstawiła pracę nad budową posągu Christo (zdecydowanie prowokuje do dalszych poszukiwań w tym temacie). 

"Choć moje życie zostało ukształtowane przez wydarzenia, na które nie miałam wpływu, to decyzję, zareagować na nie tak, a nie inaczej, podjęłam ja."

Po odkryciu prawdy Maja musi przewartościować swoje życie. Przede wszystkim ważne jest by nabrała odwagi, by nie bała się pozwolić siebie na szczęście.

Ta książka zawiera moje ulubione literackie motywy. Rodzinne tajemnice, listy, retrospekcje. Narracja jest płynna w rozdziałach dotyczących Mai pierwszoosobowa, a w tych o Izabeli trzecioosobowa. Styl i język proste, bez zbędnych zdobień, w sam raz na odprężającą lekturę. Zdecydowanie widać ogrom pracy jaki autorka włożyła w powieść.

Ja zostałam oczarowana i z przyjemnością sięgnę po kolejne tomy. Polecam!

niedziela, 6 grudnia 2020

Na tropie złodzieja psów

 TYTUŁ: Na tropie złodzieja psów

AUTOR: Justyna Balcewicz

WYDAWNICTWO: Skrzat

ROK WYDANIA: 2020

LICZBA STRON: 134



Od kiedy mamy psa tym chętniej sięgamy po lektury w których występują czworonogi. A jeśli dodatkowo wiemy że to książka detektywistyczna to tym bardziej nas cieszy.

Kornel przeprowadził się z mamą i młodszym bratem z Warszawy do Grodziska Mazowieckiego. Chłopiec jest bardzo nieśmiały i obawia się pierwszego dnia w nowej szkole. Jego obawy okazują się być niestety słuszne, trudno mu było nawiązać nowe znajomości, a do tego ze względu na niepozorny wygląd stał się obiektem kpin klasowego osiłka. Pocieszeniem dla Kornela jest to, że gdy wróci do domu będzie mógł spędzić czas ze swoim najlepszym przyjacielem - mastifem angielskim - Brzydalem. Brzydal mierzył ponad metr i ważył 120 kg. 

Drugi dzień szkoły był już nieco bardziej przyjemny, klasowa gwiazda siatkówki, Julia, zgodziła się pracować razem z Kornelem nad projektem z biologii. Zadanie muszą dokończyć w domu, ale najpierw trzeba nakarmić psa. Kornel zauważa zadrapania na zamku furtki, Brzydala nie ma na podwórku, a na trawie leży nadgryziony kawałek kiełbasy. Gdzie się podział pies? Julia proponuje udać się do weterynarza który pomoże zbadać kiełbasę. Okazuje się że jedzenie było zatrute, a Brzydal nie jest jedynym psem który zaginął ostatnio w Grodzisku.

Sprawa zostaje zgłoszona na policję. Niestety raczej nie wygląda na to by ktokolwiek na komisariacie się tym zajął. Dzieci postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce. Do Julii i Kornela dołącza Delfina, dziewczynka bardzo ekscentryczna. Dela uczy się w domu, jej rodzice to artyści, a ona pracuje w przychodni weterynaryjnej. 

W śledztwo zaangażował się również weterynarz. Dzieci wpadły na trop, a on pomaga im zorganizować pewną prowokację. Niestety nikt nie przewidział że ta akcja może okazać się bardzo niebezpieczna. 

Książkę czytało nam się bardzo dobrze, dreszczyk emocji był bardzo wyczuwalny. Trudno było oderwać się od czytania, bo koniecznie musieliśmy sprawdzić co będzie dalej. Zakończenie nieco nas jednak rozczarowało, bo mimo iż złodziej został wskazany nadal nie wiemy kto to jest... Tzn nie występował wcześniej w książce jako np. znajomy z sąsiedztwa i nie było szans by samodzielnie, zbierając wskazówki razem z bohaterami, wskazać sprawcę.

Polecając Wam tę książkę chciałabym się skupić na wątku przyjaźni. I Kornel i Julia i Dela potrzebują tej relacji jak powietrza. Kornel to chłopiec który musi się odnaleźć w nowej rzeczywistości, Jula chociaż popularna w szkole, bardzo tęskni za rodzicami, którzy większość czasu spędzają w pracy, oraz Dela uważna powrzechnie za dziwaczkę. Klub obrońców czworonogów to szansa na wspólne spędzanie czasu, wspieranie się i dzielenie pasji. Zagadka detektywistyczna połączyła tę trójkę, co prawda między dziewczynami nie wszystko od razu dobrze się układa ale docinki w ich rozmowach wypadają bardzo naturalnie. 

Kilka słów od Gabi:

Książka bardzo mi się podobała bo lubię zagadki detektywistyczne. Złodziej psów okazał się bardzo niebezpieczny, można było się wystraszyć i martwić o bohaterów chociaż wierzyłam w dobre zakończenie.

Lidka (8 lat):

Chciałabym mieć takiego olbrzymiego psa, też by stanął w mojej obronie. Polubiłam Kornela, Julie i Dele - fajny z nich zespół, ciekawe czy będą kolejne części serii.

Jak widzicie książkę polecamy i życzymy udanej lektury.



piątek, 4 grudnia 2020

Jak nie zwariować ze swoim dzieckiem

 TYTUŁ: Jak nie zwariować ze swoim dzieckiem. Edukacja, w której dzieci same chcą się uczyć i rozwijać

AUTOR: Mikołaj Marcela

WYDAWNICTWO: Muza

ROK WYDANIA: 2020

LICZBA STRON: 300



Nauczanie zdalne... u nas razy 2. W klasie II i IV. Lekko nie jest, chociaż już się nieco do tego systemu przyzwyczaiłysmy, na pewno jest lepiej niż wiosną jeśli chodzi o organizację i kontakt z nauczycielem. Często jednak dziewczyny popadają w zniechęcenie, tęsknią za koleżankami, a i sposób przekazywania wiadomości nie jest mobilizujący do poszerzania wiedzy.

Dlatego wypożyczając lektury w bibliotece wybrałam dla siebie książkę Mikołaja Marcela. Wniosek po jej przeczytaniu jest raczej niefajny - długa przed nami droga by zmienić podejście do edukacji. System jest przestarzały i nastawiony na zaliczanie egzaminów i wkuwanie rzeczy które nigdy później się nam nie przydadzą.

Autor zwraca uwagę na indywidualne podejście do ucznia, do wzbudzenia jego wewnętrznej motywacji. Faktem jest że dzieci zmęczone materiałem który muszą przerobić nie mają już siły na realizowanie swoich pasji, godziny spędzone przy książkach przy odrabianiu prac domowych gaszą ich entuzjazm i chęć zdobywania wiedzy z dziedziny która na prawdę je interesuje.

Znalazłam sporo wskazówek jak pomóc córkom czerpać radość z nauki. Autor przedstawiła jednak  wiele ogólników ale to tylko dlatego że do każdego dziecka trzeba podejść indywidualnie.

Teraz będąc z dziećmi w domu mamy większy wpływ na to jak się uczą i jakie metody będą dla nich najlepsze. Materiał nadal trzeba przerobić i zaliczyć na sprawdzianie, ale można to wzbogacić o rozmowy w rodzinnym gronie. 

Dziecko nie musi być we wszystkim dobre,a nawet nie powinno. Warto pomóc dziecku znaleźć jego dobre strony i na nich bazować podczas uczenia. Zmieniłam też nieco nastawienie do dziecięcej nudy, trzeba dzieciom pozwolić by same znalazło sobie zajęcie, a nie wyręczać je w wymyślaniu zabaw (mój błąd, ale do naprawienia).

Książkę polecam bo zdecydowanie przyda się rodzicom i dzieciom, ale również nauczycielom. Warto inaczej spojrzeć na edukację którą znamy ze swoich czasów szkolnych (a która nie raz wzbudzała w nas niechęć), świat się zmienia i warto by dzieci same chciały poznać te jego aspekty, które najbardziej je interesują.

Polecam!

środa, 2 grudnia 2020

Podsumowanie listopada

 


Zupełnie nie mam pojęcia gdzie się podział listopad... Ale skoro już jesteśmy w końcówce roku, to witajcie w grudniu!

Listopad minął mi zdecydowanie spokojnie, wdrożyliśmy się jakoś w to zdalne nauczanie. Lekcjom podporządkowana jest pierwsza połowa dnia, później obowiązkowo ruch na świeżym powietrzu. Wieczory przeznaczamy na wspólną zabawę i czytanie. Cóż popadliśmy w rutynę, ale już nie raz przekonałam się że dla zdrowia psychicznego jest ona bardzo ważna.

Przeczytane w listopadzie:


  • Grzech zaniechania długo czekałam na przeczytanie kolejnego tomu, dla mnie to było jak spotkanie z dawno nie widzianym przyjacielem, w książce znalazłam wszystko to co urzekło mnie w poprzednich tomach
  • Szalone kury pana Dropsa wspaniała i zabawna historia dla całej rodziny
  • Wstrzymując oddech nie lubię elementów fantastycznych w powieściach obyczajowych, autorka poruszyła bardzo ważny temat przeżywania żałoby, ale forma którą wybrała nie do końca do mnie przemawia
  • Pierwsza osoba liczby pojedynczej pierwsze spotkanie z twórczością Murakamiego było intrygująco!
  • Cup of therapy ilustrowany poradnik, jak przede wszystkim uszczęśliwić siebie
  • Zapomniana piosenka wzruszająca historia z świętami w tle
  • Nieboszczyk sam w domu komedia kryminalna, trup w ubraniu Mikołaja to nie jest wymarzony prezent pod choinkę
  • Ziele Marianny takie powieści obyczajowe bardzo lubię, czasy powojenne i próba odnalezienia się w nowej rzeczywistości
  • Kuzynka Marie tom 2 intrygująca kontynuacja tomu 2, rodzinne tajemnice i ukryte namiętności, przeczytajcie całość

  • Stos hańby nadal wygląda imponująco! Ale lubię otaczać się książkami i widzieć pełne półki. Fakt, że zaczyna już na nich brakować miejsca ale tak trudno się powstrzymać widząc tyle nowości wydawniczych 😉
  • Grudniowe plany: na pewno antologia od WasPos


Odnajdziecie w tym zbiorze wielu klasyków literatury zarówno polskiej, jak i światowej, m.in. Antoniego Czechowa – z jego smutnym opowiadaniem o chłopcu imieniem Wańka, baśnie Hansa Christiana Andersena, nostalgiczne opowiadanie nominowanej do nagrody Nobla Marii Dąbrowskiej, znaną wszystkim Elizę Orzeszkową, trochę zapomniane wigilijne opowiadania Marii Rodziewiczówny, losy pewnego świerszcza – Karola Dickensa czy fragment wielbionej przez wielu książki „Ania z Zielonego Wzgórza”. Nie są to jednak wszyscy autorzy, którzy znaleźli się w tym zbiorze. Mamy nadzieję, że pomoże on odnaleźć Wam to, czego szukacie – magię świąt, zimowych dni i nocy, oraz przypomni o tym, że niestety nie każdy ma tyle szczęścia, by spędzać je w radosnym gronie przyjaciół i rodziny.


Wielu przyjemności w grudniu! Trzymajcie się ciepło 🤗