wtorek, 30 kwietnia 2019

iGen

TYTUŁ: iGen
              Dlaczego dzieciaki dorastające w                 
              sieci są mniej zbuntowane, bardziej             
              tolerancyjne, mniej szczęśliwe - i                 
              zupełnie nieprzygotowane do                       
              dorosłości*
              * i co to oznacza dla nas wszystkich

AUTOR: Jean M. Twenge

WYDAWNICTWO: smak słowa

ROK WYDANIA: 2019

LICZBA STRON: 351



Po literaturę popularno naukową sięgam rzadko. Jednym z powodów jest strach przed topornym zbyt specjalistycznym językiem. Skąd więc pomysł na przeczytanie takiej książki. Po pierwsze intrygujący podtytuł, po drugie chęć zrozumienia świata, w którym będą dorastały moje córki. Badania przedstawione w tej książce dotyczą co prawda nastolatków w Stanach Zjednoczonych ale myślę że większość wniosków można przenieść na nasz polski grunt.

Jean M. Twenge to profesor psychologii, autorka ponad 120 publikacji naukowych i dwóch książek, które napisała na podstawie własnych badań ("Pokolenie ja" i "Epidemia narcyzmu").

iGen to pokolenie osób urodzonych w latach 1995-2012 (są to granice umowne) (obie moje córki mieszczą się w tym przedziale). Żeby zrozumieć to pokolenie autorka porównuje iGen z poprzednimi pokoleniami w momencie, gdy ich przedstawiciele także byli młodzi. Ta książka to analiza badań panelowych. Firmy prowadzące badania corocznie od połowy lat 60 XX wieku przepytują nastolatków zadając im setki pytań. W książce oprócz tekstu mamy wykresy które dokładnie obrazują to jak zmieniały się poglądy młodzieży na przestrzeni lat. Kultury się zmieniają, a wraz z nimi zmieniają się też pokolenia.

Wnioski z analizy ankiet i rozmów z nastolatkami:
iGen nie spieszy się z dorastaniem, mniej pracuje, mniej czasu spędza na odrabianiu pracy domowej, mniej wychodzi na spotkania z przyjaciółmi, mniej pije. Każdą wolną chwilę spędzają ze smartfonem w ręku - taki wniosek możemy wykuć nie opierając się na badaniach tylko obserwując rzeczywistość. Autorka przytacza przykłady jak zmienił się rozkład dnia nastolatków, dopytuje co takiego interesującego jest w sieci że odrywa ich od życia w realu?

Paradoks iGenu: optymizm i pewność siebie w sieci, a w prawdziwym życiu skrywana głęboko wrażliwość i bezbronność, a nawet depresja. Tak właśnie wygląda historia życia generacji internetu w mediach społecznościowych.

Depresja i próby samobójcze to najmroczniejsza odsłona iGenu. Samopoczucie nastolatków zależy od liczby lików i serduszek. Brak kontaktów twarzą w twarz znacznie osłabiło kompetencje społeczne. Oni nie znają czasów sprzed Internetu jak więc mieliby się od niego uwolnić. Autorka podaje kilka rad - przede wszystkim kontrolę rodzicielską, danie dziecku smartfona najpóźniej jak się da. A co z tymi, którzy już tak mocno wniknęli w ten świat, że można to uznać za uzależnienie? Tutaj konieczna jest pomoc psychologa i jak wynika z badań coraz więcej osób z tego korzysta - jest więc nadzieja na przyszłość. 

Młodzi ludzie naszych czasów to pokolenie "wychuchane", od najmłodszych lat dbano o ich komfort życia, eliminowano wszelkie zagrożenia z którymi mogliby sie zmierzyć. Nastolatkom nie spieszy się ze zdobyciem prawa jazdy, bo wolą polegać na rodzicach, nie podejmują pracy zarobkowej, a ich zachcianki sponsorują rodzice. Nie chodzą na imprezy, bo całe życie towarzyskie dzieje się w sieci. Młodym osobom odpowiada taki styl życia i nie spieszy im się do dorosłości, która oznacza odpowiedzialność i obowiązki.

Dużym zaskoczeniem dla mnie była informacja o tworzeniu bezpiecznych przestrzeni dla studentów. Władze uczelni wolą rezygnować z zapraszania kontrowersyjnych gości, których poglądy prowadzą do dyskusji by przypadkiem nie urazić uczuć studentów. Stonowano listę lektur, duży nacisk kładzie się na stan emocjonalny studentów, a nie na ich rozwój intelektualny. Z drugiej jednak strony przedstawiciele iGenu nie zamykają się w bezpiecznym kokonie swoich pasji. Wybierają kierunki studiów nie w zgodzie ze swoimi zainteresowaniami ale takie które zagwarantują im pracę. iGen to pokolenie praktyczne, patrzące w przód, ceniące przede wszystkim bezpieczeństwo.

Trzy cechy charakteryzujące iGen: powolne dorastanie, indywidualizm, bezpieczeństwo.

Autorka kilkakrotnie podkreśla i plusy i minusy nowego pokolenia, nowej generacji. Młodzi ludzie którzy wkraczają w dorosłość będą musieli opuścić bezpieczne gniazda. Będą musieli wyciągnąć nosy ze smartfonów by zacząć żyć.
Język tej książki jest dość prosty w odbiorze wiec lektura nie sprawia większych problemów. Mnie tylko denerwowało wielokrotne powtarzanie pewnych wniosków. Autorka przeanalizowała również podejście iGenu do tematu LGBT, różnorodności rasowej, do polityki. Książka okazała się więc bardzo ciekawa. Tak jak wspomniałam wcześniej mimo że tezy odnoszą się do społeczeństwa USA to bez problemu można je przenieść na nasz grunt.

Polecam

Jest to 39 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek kwiecień



niedziela, 28 kwietnia 2019

"W" jak morderstwo

TYTUŁ: "W" jak morderstwo

AUTOR: Katarzyna Gacek

WYDAWNICTWO: Oficynka

ROK WYDANIA: 2018

LICZBA STRON: 437




Tak się ostatnio złożyło że czytam dużo powieści obyczajowych. Potrzebuje jednak jakiejś odmiany, czegoś mocnego i najlepiej krwawego. Sięgając po książkę pani Katarzyny Gacek sugerowałam się tytułem i okładką. Czy moje oczekiwania zostały zaspokojone? I tak i nie...

"W" jak morderstwo to powieść obyczajowa z elementami komedii i kryminału.
Taki mix w połączeniu z lekkim stylem autorki okazał się rewelacyjny. Dawno tak dobrze mi się nie czytało, 437 stron w dwa dni? Nie pamiętam kiedy ostatnio osiągnęłam taki wynik.

Główną bohaterką, a zarazem narratorką jest Magda, kobieta po 30. Żona, matka dwójki dzieci, kura domowa. Kobieta, która wszystkich za wszystko przeprasza. Jej relacje z mężem są bardzo niejasne, nie ma partnerstwa tylko nadrzędna racja męża. Magdą łatwo manipulować, a Tomasz wykorzystywał to bez skrupułów.  Coś jednak zmienia się gdy ona dostaje propozycję pracy na pół etatu. Magda z wykształcenia jest weterynarzem i w tajemnicy przed mężem zgadza się przyjąć posadę. Musi tak zorganizować życie domowe by prawda nie wyszła na jaw, a wynikiem tego jest wiele zabawnych sytuacji. A Podkowa w której mieszkają to niewielka miejscowość gdzie trudno cokolwiek ukryć.

Przejdźmy do wątku kryminalnego. Podczas wieczornego spaceru z psem Magda. znajduje zwłoki eleganckiej kobiety. Szef dochodzeniówki Komendy Głównej Jacek Sikora jest jednocześnie jej kumplem z dzieciństwa i mężem najlepszej przyjaciółki. Magda bardzo interesuje się śledztwem, bo mimo że nie znała ofiary to rozpoznała u niej wisiorek, który kiedyś należał do jej koleżanki Weroniki. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że Weronika zaginęła 17 lat temu, a wisiorek był na prawdę unikatowy. Magda z wrodzoną sobie ciekawością i gracją słonia w składzie porcelany rozpoczyna prywatne śledztwo czym doprowadza do szału Jacka. Mały minusik dałabym właśnie Jackowi za zbyt szybkie dopuszczenie Magdy do sprawy, ich przekomarzania się były bardzo fajnym elementem tej powieści.

Magdzie udaje się połączyć zaginięcie sprzed 17-lat z morderstwem, którego ofiarę znalazła. Dla czytelnika jest to również dość łatwa zagadka do rozwiązania. Nie było trudności z dopasowaniem wszystkich tropów, które sprawdzała kobieta. Jednak jej metody działania budziły pozytywne odczucia, niekiedy również szeroki uśmiech. Nie było elementu zaskoczenia podczas finału. I mimo, że marzył mi się kryminał w mrocznym klimacie to z tej lektury jestem bardzo usatysfakcjonowana. Było zabawnie, momentami tajemniczo, przeplatanie się spraw z przeszłości z teraźniejszością zostało dobrze rozegrane. Fabularnie jest to dopracowana w szczegółach książka.

Finał jednego z wątków obyczajowych też był łatwy do przewidzenia, ale tę przewidywalność (którą część czytelników może uznać za minus) równoważy humor. Humor sytuacyjny, humor postaci i humor w dialogach - ja się świetnie bawiłam czytając perypetie Magdy. Bohaterka przeszła swego rodzaju metamorfozę, zmieniła uczesanie, zaczęła pracować, a przede wszystkim wkręciła się w śledztwo. Jej nie ograniczały przepisy tylko wyobraźnia, a tę miała niemałą.
 
Powieść „W” jak morderstwo zaspokoiła moją potrzebę przeczytania dobrej książki. Wątek kryminalny był ciekawy ale podany w lekki sposób.
Polecam bo tę książkę dosłownie się pochłania. Nie trzyma czytelnika w szponach mrocznego klimatu ale Magda jest na tyle sympatyczna, że jej losy nie mogą nam być obojętne. Polecam przeczytajcie historię morderstwa, którego sprawcę prawie udało się wskazać przemiłej pani weterynarz. 


Recenzja powstała dzięki współpracy z platformą sztukater.pl.

Jest to 38 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek kwiecień

#czytambopolskie na poligondomowy.pl kwiecień

czwartek, 25 kwietnia 2019

Zostań ze mną

TYTUŁ: Zostań ze mną

AUTOR: Lidia Liszewska i Robert Kornacki

WYDAWNICTWO: Czwarta Strona

ROK WYDANIA: 2019

LICZBA STRON: 330



Miałam pewien plan dotyczący kolejności w jakiej będę czytała książki. Udało mi się zrealizować tylko punkt pierwszy, a wizyta w bibliotece zdezorganizowała mi resztę. Świeża dostawa książek, a tam wyczekiwany przeze mnie 3 tom historii Matyldy i Kosmy.

Odsyłam do recenzji 1 i 2 tomu Napisz do mnie i Zaczekaj na mnie. Krótko jednak przypomnę, że pierwszym tomem byłam oczarowana, listy zostawiane dla adresata w kawiarni, budzące się do życia uczucie dwojga dorosłych ludzi. Tom drugi to mniej akcji więcej uczuć, miłość spleciona silnie z tęsknotą.

Chronologia powieści jest delikatnie poplątana, teraźniejszość, wspomnienia, listy... wszystko osnute lekką mgiełką tajemniczości. Matylda i Kosma osiadają na Mazurach, ich życie to migawki szczęśliwych chwil. Parze nie dane jest jednak długo cieszyć się sobą, Matylda wyjeżdża do Włoch. Córki zostawia pod opieką Kosmy. W kontekście 2 tomu taka decyzja o rozłące jest trochę zaskakująca, jednak Matylda to artystka i to czego doświadcza w Italii to po prostu dopełnienie jej samej. Najdłuższy z listów Matyldy przenosi nas do innego świata, opis miejsc, klimatu, ciekawostki historii sztuki i ze.świata mody - bardzo mi ta część przypadła do gustu.

Kosma pozostawiony sam na placu boju radzi sobie całkiem nieźle. Dom na Mazurach to jego raj na ziemi, oprócz ciszy i spokoju znajduje tutaj pomysł na biznes który z powodzeniem wprowadza w życie. Nie najgorzej radzi sobie również z opieką nad bliźniaczkami.

W tej części poznajemy nową bohaterkę. To młoda kobieta, która umie walczyć o swoje marzenia. Oszukana niegdyś przez wspólnika daje radę wyjść z finansowych kłopotów. Prowadzi szkołę tańca, a jej drugą pasją jest pilotowanie samolotu. Na jej przykładzie pięknie ukazano głęboką relację córki z ojcem. Z Kosmą spotyka się przypadkiem gdy okazuje się, że uczy jego córki tańczyć.

Od połowy książki obawiałam się zakończenia. Już dawno nie podeszłam tak emocjonalnie do fabuły. W pewnym momencie miałam ochotę odłożyć książkę, bo poczułam się oszukana, nie chciałam już doczytywać zakończenia, bo ta historia nie taki miała mieć finał. A to jak się rzeczywiście zakończyła ścięło mnie z nóg.

Autorzy się postarali, bo ta książka (a właściwie cała seria) nie pozwoli o sobie długo zapomnieć. Emocje sięgają zenitu i w 3 tomie opierają się na akcji i na potężnych zawirowaniach w życiu bohaterów.

Komplikacje, tęsknota, współczucie, ojcowska miłość, przewrotność losu - znajdziecie w tej książce cały wachlarz emocji. Jeśli przeczytaliście tom 1 i 2 to naturalne że sięgniecie i po 3. Jeśli jednak nie znacie tej serii to koniecznie musicie poznać. Polecam

Jest to 37 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek kwiecień
#czytambopolskie na poligondomowy.pl kwiecień

wtorek, 23 kwietnia 2019

Wiele powodów by wrócić

TYTUŁ: Wiele powodów by wrócić

AUTOR: Augusta Docher

WYDAWNICTWO: OMG books

ROK WYDANIA: 2019

LICZBA STRON: 352


Miałam przyjemność czytania tej książki dokładnie w dniu premiery (17 kwietnia). Dobrym pomysłem było przeczytanie pierwszej części krótko przed tomem 2 - i szczerze wam to polecam!

Marcel i Dominika są szczęśliwi. W ich życiu pojawiła się Amelka, która zaraża śmiechem wszystkich wokół. Opieka nad 1,5 roczną dziewczynką nie jest łatwa, ale młodzi mają wsparcie ze strony rodziców Marcela i taty Domi.

Tata Dominiki wyszedł na wolność. To jest dla dziewczyny wielki powód do radości. Mężczyzna wprowadza zmiany w swoim życiu, wie ile czasu zmarnował, teraz chce się poświęcić rodzinie.

Nic nie wskazuje na to, że coś może zagrozić szczęściu tej rodziny. A jednak... Marcel i Tomek mają poważny wypadek samochodowy. Młodszy z braci ma poważny uraz mózgu i zapada w śpiączkę. Wystarczyła chwila, by poukładany świat runął w gruzach. 

Autorka podjęła na prawdę trudny temat - wypadku i śpiączki. W tej części są one inspirowane prawdziwymi wydarzeniami. Autorka nie boi się szukać u źródeł prawdziwych emocji, które później przypisuje swoim postaciom dzięki czemu bardzo zyskują na realności. Przeżycia wewnętrzne bohaterów przepełnione są bólem. Domi przez wiele tygodni czuwa przy łóżku Marcela, tylko po to by po jego przebudzeniu dowiedzieć się, że on jej nie pamięta. Dla dziewczyny jest to cios. Chłopak nie pamięta ostatnich dwóch lat - czy znajdzie w sobie wystarczająco wiele powodów by wrócić do Dominiki, dziewczyny, która jest dla niego teraz obcą osobą?

Ponownie mamy do czynienia z narracją naprzemienną, pisaną z perspektywy Dominiki i Marcela. Początkowe rozdziały to opis "przedtem" - poznajemy kilka istotnych faktów z życia Marcela, Wiktorii i Amelki. 
Co do postaci Wiktorii to gdybym nie znała osoby podobnej do niej i podejmującej podobne decyzje (!) uznałabym, że autorkę trochę poniosło. Z przykrością jednak stwierdzam, że takie kobiety istnieją - skaczą z kwiatka na kwiatek, dłużej zatrzymując się tam gdzie jest więcej pieniędzy, spychające dobro dziecka na dalszy plan.

Ta część wydaje mi się nieco mniej romantyczna, ale na pewno nie zabraknie tutaj elementów młodzieńczego zauroczenia. Marcel nadal ma charakterek - jest w swych komentarzach szczery, nawet tuż po wypadku nie przestaje być sobą (z tego co czytałam w recenzjach to wiele osób własnie styl bycia Marcela i jego język drażnił, a mnie się taki niesztampowy bohater podobał). Utrata pamięci wywołuje w nim agresję, ale z czasem udaje się ją opanować. Postanawia dać szansę sobie i Dominice. Wyniknie z tego kilka zabawnych sytuacji, a jaki będzie efekt końcowy, czy można zakochać się drugi raz w tej samej osobie?  Musicie sprawdzić sami.

Polecam :)

Jest to 36 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek kwiecień
#czytambopolskie na poligondomowy.pl kwiecień

środa, 17 kwietnia 2019

Zaczekaj na mnie

TYTUŁ: Zaczekaj na mnie

AUTOR: Lidia Liszewska i Robert Kornacki

WYDAWNICTWO: Czwarta Strona

ROK WYDANIA: 2018

LICZBA STRON: 358



Historia Matyldy i Kosmy z książki "Napisz do mnie" bardzo przypadła mi do gustu (recenzja tutaj <klik>. Spodobało mi się połączenie dwóch stylów, kreacje bohaterów przedstawione z męskiej i damskiej perspektywy. Zapisałam się w bibliotece po drugi tom i z wielkimi oczekiwaniami zabrałam się do czytania.

Początek wydawał mi się nieco chaotyczny, przez co trudno było mi się wkręcić. Łapałam się nawet na tym że robiłam wszystko by nie czytać (a od pierwszego tomu nie mogłam się oderwać!). Udało mi się jednak rozgryźć konstrukcję powieści - akcja toczy się dość wolno i spokojnie, mamy dużo retrospekcji, które przenoszą nas do czasów kiedy Kosma i Matylda byli najszczęśliwsi. Czas teraźniejszy to u bohaterów czas przemyśleń i analiz - każde musi się zmierzyć ze swoimi demonami.

Kosma rozstał się z Matyldą, bo chciał ją chronić, nie mógł dopuścić by widziała go w czasie walki z chorobą. Nie przypuszczał jednak, że mimo postępu choroby będzie nadal żył. Chwyta się wszystkich możliwych sposobów, odwiedza szeptunkę i zgadza się na terapię zaproponowaną przez profesora. Niespodziewanie dostaje propozycję eksperymentalnego leczenia w Szwajcarii. Walka z chorobą przeplata się z myśleniem o Matyldzie, kulminacyjnym punktem jest tutaj informacja, że ona wystawiła ich wymarzony dom na sprzedaż.

Matylda musi na nowo poukładać sobie życie, mimo że Kosma ją zostawił nie jest sama. Została mamą dwóch dziewczynek. Kobieta jakoś sobie radzi dzięki pomocy rodziców, jest jednak kłębkiem nerwów. Nie radzi sobie z nadmiarem uczuć, wpada w rozpacz, najprostsze czynności sprawiają trudność. Matylda ma jednak dla kogo żyć i tylko ta myśl spowodowała, że zaczęła szukać pomocy. Kobieta wyremontowała dom dbając o każdy szczegół, teraz jej zakątek na Mazurach wygląda dokładnie tak jak we wspólnych marzeniach jej i Kosmy, ale ona nie potrafiłby być w nim szczęśliwa. Dostaje propozycję od Violi by zamieszkała z nią we Włoszech, kobieta chce jej przekazać swoją artystyczną spuściznę, nauczyć jeszcze czegoś nowego. Matylda musi kolejny raz przewrócić swoje życie do góry nogami.

Jak wspomniałam wcześniej akcji w powieści nie ma za dużo. Jeden mocniejszy moment w połowie i zakończenie, które okazało wywarło na mnie spore wrażenie. Te kilka ostatnich stron wywołało we mnie większe emocje niż to co działo się przez całą powieść. W tym tomie autorzy postawili na refleksje, analizę, wspomnienia - bohaterowie poświęcają czas na moim zdaniem jałowe rozmyślania, a wydaje mi się ze minimum wysiłku włożonego w działanie mogłoby wiele spraw wyprostować. Wystarczyło wrócić do listów...

Nie mogę tutaj powiedzieć o klątwie drugiego tomu, ponieważ książka jest dopracowana i bogata w szczegóły. Ja jednak przedkładam akcję (nawet w obyczajówkach) ponad rozmienianie się na drobne, analizowanie jednej rzeczy ze 120 stron. Dla mnie osobiście ta książka wypadła słabiej, nie oceniam jej jednak całkowicie negatywnie, bo dużym plusem okazało się zakończenie, które daje nadzieję na świetny finał w tomie 3.

Jest to 35 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek kwiecień
#czytambopolskie na poligondomowy.pl kwiecień


poniedziałek, 15 kwietnia 2019

Oczami dziecka

TYTUŁ: Oczami dziecka

AUTOR: Klaudia Tokarz-Laska

WYDAWNICTWO: Psychoskok

ROK WYDANIA: 2018

LICZBA STRON: 102






Książkę otrzymałam od wydawnictwa Psychoskok w formie e-booka. Średnio lubię czytać w ten sposób (nie mam czytnika więc pozostaje telefon), ale nawet nie wiem kiedy minęło mi te sto stron.

Ta książka to zbiór historyjek, krótkich, ale z potężnym ładunkiem emocjonalnym. Na wstępie autorka zaznacza, że dla niej napisanie tej książki to forma terapii, oraz podziękowanie dla brata.

Książka podzielona jest na rozdziały, a te na pod rozdziały. Każda historia opowiedziana jest z perspektywy dziecka, pisana w pierwszej osobie najczęściej czasu teraźniejszego. Przedział wiekowy bohaterów jest różny od noworodka, przez przedszkolaka, nastolatka i dorosłe osoby. Ta Książka nie jest łatwa, opowiada jak dziecko reaguje na odtrącenie ze strony najbliższych, jak znosi brak zrozumienia i akceptacji. I to w codziennych sytuacjach, np. chłopiec woli bawić się w piasku a babcia przekonuje go że lepiej pograć z kolegą w piłkę nie, mogąc dojść do porozumienia zostają w domu. Wielokrotnie jako dorośli ustawiamy się w pozycji "ja wiem co jest dla ciebie najlepsze" - a to okazuje się częstym błędem. Przykład drugi: praca artystyczna nastolatka została zauważona, dostał propozycję studiowania na wymarzonym kierunku, jednak ojciec wie lepiej co dla syna jest dobre, co oczywiście rodzi konflikt, który trudno będzie złagodzić.

Są też przedstawione sytuacje skrajne (ale jakże często mają one miejsce!) gdy do głosu dochodzi alkohol i przemoc fizyczna. Te historie wywołują na prawdę bolesny skurcz serca...

Krótkie w swojej treści ale celne historie, o tym jak łatwo skrzywdzić dziecko słowem lub brakiem zainteresowania. Przeciwstawione są im treści pokazujące jak dobre relacje na linii rodzice-dziecko wpływają pozytywnie na dorastającego człowieka. To jak wyglądało nasze dzieciństwo rzutuje na naszą
 dorosłość. To rodzice mają wpływ na kształtowanie dobrych cech u dzieci to rodzice muszą wykonać olbrzymią pracę, ale pracę której fundamentem są miłość, szacunek i zrozumienie, a nie nadrzędna (w mniemaniu dorosłych) racja. Warto spojrzeć na świat z perspektywy dziecka - jak ono odbiera nasz brak zainteresowania, brak czasu na wysłuchanie ważnej dla niego rzeczy.

Polecam każdemu! Wnioski z tych historii są proste - nie zawsze jednak łatwo będzie wprowadzić je w życie, ale warto!

Na zakończenie piękna myśl autorki: "Moim zdaniem nie ma trudnych ludzi. Są tylko ludzie, którzy mieli trudne życie. A.dzieciństwo na nasze dorosłe życie ma ogromny wpływ. Dbajmy o uczucia naszych pociech. (...) Pamiętajmy: każdy z nas jest kłębkiem uczuć."

Jest to 34 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek kwiecień
#czytambopolskie na poligondomowy.pl kwiecień
Moim zdaniem nie ma trudnych ludzi. Są tylko ludzie,
którzy mieli trudne życie. A dzieciństwo na nasze dorosłe
życie ma ogromny wpływ
.

sobota, 13 kwietnia 2019

Najlepszy powód by żyć

TYTUŁ: Najlepszy powód by żyć

AUTOR: Augusta Docher

WYDAWNICTWO: OMG books

ROK WYDANIA: 2017

LICZBA STRON: 368



Niestety pozwoliłam długo tej książce czekać na swoją kolej. Trafiła do mnie w listopadzie z wpisem od autorki z życzeniami wielu wrażeń. Przeczytałam wcześniej 9 książek autorki i każdą kolejną wezmę w ciemno. Dlaczego więc tak późno się za nią zabrałam? Z jednego prostego powodu: wiedziałam że będzie kontynuacja a ja lubię serie czytać ciągiem. Uważam że to była dobra decyzja, bo nie muszę się na długo rozstawać z parą bohaterów (tom 2 już u mnie).

Dominika to pełna życia nastolatka. Ma chłopaka, najlepszą przyjaciółkę, marzenia i plany na przyszłość. Ma też duży dom i rodziców, którzy często się kłócą. Jedna z domowych awantur kończy się niemal tragicznie, bo Dominika znalazła się w niewłaściwym miejscu i w niewłaściwym czasie. Ojciec zamroczony alkoholem próbuje podpalić fotel stojący w salonie, niestety w pijackim amoku nie zauważa córki i zmienia ją w płonącą pochodnię. Autorka nie szczędzi drastycznych opisów pojawiających się w rozdziałach "przedtem". Poparzenia ponad połowy ciała, leczenie w klinice w Siemianowicach, groźba utarty nogi, przeszczepy skóry. Dominika została okrutnie naznaczona przez los. Ogień jednak oszczędził jej twarz więc w rozdziałach "teraz" jej blizny są ukryte, nikt nie powołany ich nie zobaczy.

Ojciec dziewczyny trafia do więzienia. Autorka nakreśli bardzo wyjątkową relację. Miłość córki do ojca jest silniejsza niż wypadek, który stal się jej udziałem, silniejsza niż cierpienie, którego doświadczyła. Jest to dość ciekawy motyw, mógł jednak zostać pogłębiony jeszcze bardziej (chętnie przeczytałabym rozdziały z perspektywy ojca).

Dominika próbuje wrócić do życia, spotyka się z przyjaciółką, daje się również namówić na domówkę. Niestety po wypiciu jednego drinka dziewczyna traci przytomność. Budzi się w samej bieliźnie i wpada w panikę, ktoś widział jej oszpecone bliznami cało. Podejrzanym jest Bartek - były chłopak Domi. Dziewczyna nie może sobie z tym poradzić i sięga po tabletki. Udaje się ją uratować, ale czy znajdzie jakiś powód by dalej żyć?

Na drodze Dominiki stają bracia Leśniewscy Tomasz i Marcel - starszy, chluba rodziców, lekarz anestezjolog; młodszy czarna owca w rodzinie. Tomek zaprzyjaźnia się z Dominiką, chociaż częściej spotykają się na gruncie zawodowym (mężczyzna pisze pracę na temat metod leczenia bólu). Marcel próbuje ją poderwać, ale trafia na opór co nigdy wcześniej mu się nie zdarzyło, dziewczyna go intryguje. Marcel jest zdeterminowany by bliżej poznać Domi, przebojem wkracza w jej świat. Chłopak jednak skrywa pewną tajemnicę, a to może zaważyć na wspólnej przyszłości.

Mimo bardzo trudnej tematyki czyta się bardzo lekko. Narracja jest pierwszoosobowa głos mają Dominika i Marcel (brakowało mi podczas lektury oznaczeń rozdziałów z czyjej perspektywy dzieje się akcja - można było się szybko połapać, ale byłoby wygodniej). Książka jest przyjemna w odbiorze, na pewno przypadnie do gustu młodzieży, bo zaliczana jest do gatunku New adult. Problemy z którymi mierzą się bohaterowie wykraczają po za wyobraźnię, to niesztampowa, wyjątkowa historia. Jej wyjątkowość została jeszcze podkreślona w podziękowaniach, autorka zdradziła, że wypadek.Dominiki jest inspirowany prawdziwymi wydarzeniami. Realność i dbałość o szczegóły w opisach rekonwalescencji wynika z czerpania wiedzy u źródła.

Przeczytacie, bo to niebanalna historia, o akceptacji samego siebie, o miłości dziecka do rodziców i o walce o szczęście. Romans jest raczej miłym dodatkiem, tutaj ważniejsza jest walka o zdrowie i sposób radzenia sobie z depresją oraz danie samemu sobie szansy na życie.

 Ostatni rozdział zapowiada że w kolejnej części nie zabraknie emocji.
Polecam. 


Jest to 33 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek kwiecień
#czytambopolskie na poligondomowy.pl kwiecień


czwartek, 11 kwietnia 2019

Dziś przychodzę do was z wpisem, który wyjątkowo nie będzie wpisem o książkach. Post ten powstał w ramach kampanii #niedyskryminujniepełnosprawnych, której inicjatorkami są dwie wspaniałe blogerki Karolina - Wysmakowana i Monika ze strony kartka z pamiętnika wózkersa.



Celem kampanii jest uświadomienie ludziom czym jest  niepełnosprawność. Pokazanie, że osoby zmagające się z chorobami czy różnymi dysfunkcjami mogą żyć tak jak każdy człowiek i cieszyć się w pełni życiem. Główne zadanie kampanii to spowodowanie, że niepełnosprawność nie będzie tematem tabu .

Jest to wpis, który zaczynałam pisać i kasowałam go. Napisałam i znów kasowałam. Czytam posty, które powstały w ramach tej kampanii i otwieram szeroko oczy - jak ja mało wiem o niepełnosprawności, jak mało wiem o rodzicach dzieci wyjątkowych, z jakimi oni muszą mierzyć się problemami (i nie chodzi mi tutaj tylko o aspekty medyczne). Dziękuję więc bardzo dziewczynom za zaproszenie i możliwość udziału w tej kampanii - z każdym kolejnym wpisem uczę się czegoś nowego.

Dziękuję Monice, która wspierała mnie podczas pisania tego tekstu, za wskazówki i porady. Wiecie, ja umiem (albo mi się tylko wydaje że umiem) pisać o książkach, a co do innych tematów... różnie to bywa. Zdecydowałam się więc zrobić podsumowanie dotychczas opublikowanych postów w ramach kampanii, myślę że to będzie taka fajna ściąga dla osób, które dopiero o tej akcji się dowiadują:

Kampanię rozpoczął bardzo osobisty wpis Moniki Z niepełnosprawnością przez życie. Monia to 21-letnia młoda kobieta, która od pierwszych chwil życia zmaga się z chorobą. Przedstawiła etapy leczenia, opisała swoją rodzinę i relacje z otaczającymi ją ludźmi. Przez ten tekst przebija się sporo żalu, bo w większości przypadków Monika spotkała sie z niezrozumieniem i odrzuceniem, To ona jest pomysłodawczynią kampanii, bo chce by ludzie zrozumieli że wystarczy odrobina tolerancji i zrozumienie, że inność nie jest zła.

Karolina w wywiadzie z Moniką, który zatytułowała Niepełnosprawność to nie wyrok zaznacza, że nadal bardzo rzadko w przestrzeni publicznej poruszane są tematy związane z niepełnosprawnością. Dziewczyny rozmawiały też o dyskryminacji, rozumiem, że dzieci z którymi nie rozmawia się na ten temat w domu mogą czuć pewne obawy w stosunku do osoby na wózku, ale trudno mi zrozumieć zachowanie wykształconych osób o których wspomina Monika. Osoba niepełnosprawna zmaga się ze swoimi ograniczeniami, chce wychodzić do ludzi, a to właśnie ludzie swoją obojętnością lub jawnym negatywnym zachowaniem sprawiają najwięcej bólu. Mam nadzieję, że poprzez teksty które pojawią się w tej kampanii otworzymy swoje serca, okażemy zwykłą życzliwość i pozwolimy sobie na empatię i przestaniemy dokładać cierpień osobom, które mają ich dość na co dzień.

Kolejny wywiad to rozmowa z Marcinem Tytyko, rozmowa która mnie zawstydziła. Zdarza mi się szukać wymówek żeby nie podejmować aktywności fizycznej, zdarza mi sie wątpić w swoje zdjęcia gdy spadają zasięgi na Instagramie - wstyd, że drobne niepowodzenia mnie hamują. Przeczytajcie wywiad i poznajcie Marcina, który pracuje zawodowo, udziela się jako aktor i wokalista, pasjonuje się fotografią, zajmuje się tancem towarzyskim na wózku. To mężczyzna wielu pasji, wszędzie go pełno bardzo się cieszę, że mogłam chociaż w sposób wirtualny go poznać. Wywiad znajdziecie tutaj:
Każdy jest w jakiś sposób niepełnosprawny

Na blogu Skarby na półkach znajdziemy poradnik savoir-vivre. Autorka zaznacza że nie jest to profesjonalny tekst tylko słowa płynące z głębi serca.  Ja tylko wypunktuje hasła, a szczegóły znajdziecie tutaj <klik> :
Akceptacja, wyśmiewane, pokazywanie, nie bój się, głupie pytania.
W komentarzach do tego tekstu zostało podkreślone, że to bardzo ważny tekst, że wystarczy odrobina empatii, wyobraźni i współczucia.

W swoim tekście Patrycja nakreśliła sylwetki znanych osób niepełnosprawnych. Zacytuję komentarz Karoliny: "Tekst pokazuje, że każdy ma szansę zostać kim sobie wymarzy, nie ważne czy jest mniej sprawny, czy bardziej." Jest to bardzo optymistyczny wpis, zachęcam do przeczytania. <klik>

Mamolova przytoczyła w swoim poście rozmowy z rodzicami dzieci niepełnosprawnych, z którymi spotyka się na co dzień. Problemy, z którymi zmagają się na co dzień to przede wszystkim niezrozumienie i odrzucenie. Wywiadu udzieliła pani Ania, mama Alexa i Anastazji którzy mają autyzm. To zaburzenie o którym wiem mało, a z tego tekstu wyniosłam kilka wskazówek które będę mogła wykorzystać gdy spotkam takie wyjątkowe dziecko. Rodzicom dzieci autystycznych jest ciężko, bo muszą dostosować swój świat do dziecka, dlaczego swoją ignorancją niekiedy dokładamy im zmartwień? To kolejny ważny tekst w tej kampanii, który pozwala nam uświadomić sobie, że tak na prawdę nie wiele trzeba z naszej strony tylko zrozumienie i akceptacja.

Szkoła to ostatnio trudny temat, okazuje się że jeszcze trudniejszy w kontekście niepełnosprawności. Na blogu Mamaijulka znajdziecie dopracowany, rzetelny tekst na temat trudności z jakimi spotykają się rodzice chcący posłać niepełnosprawne dziecko do szkoły. Autorka doskonale wywiązała się ze swojego zadania, ta kampania ma na celu informowanie i uświadamianie - takie teksty powinny trafiać do szerokiego grona odbiorców. Przeczytajcie: <klik>

Klikając w link który przeniesie was do postu Madki roku zaopatrzcie się w chusteczki. To opis dnia matki dziecka niepełnosprawnego, serce się kraje. Jednocześnie z tego wpisu bije siła i determinacja kobiety walczącej o szczęście swojego dziecka - prześlijmy odrobinę dobrej energii tutaj

W krótkich żołnierskich słowach Kamila przekonuje nas że warto przestać myśleć stereotypowo. Czas na empatię. Dzięki tej kampanii na pewno uda nam się otworzyć oczy internautów na problemy niepełnosprawnych, a później także i serca. Przeczytajcie post na blogu Znaciskiemnaszczescie.pl

Kochane moje czytelniczki tego bloga, mam nadzieję że przeczytacie chociaż jeden z przytoczonych przeze mnie wpisów. Ta kampania jest na prawdę bardzo ważna, powinno być o niej głośno, dlatego prośba z mojej strony: zróbmy wokół niej trochę pozytywnego szumu!

wtorek, 9 kwietnia 2019

Szept syberyjskiego wiatru

TYTUŁ: Szept syberyjskiego wiatru

AUTOR: Dorota Gąsiorowska

WYDAWNICTWO: między słowami

ROK WYDANIA: 2019

LICZBA STRON: 477



Nie miałam przyjemności czytać wszystkich książek pani Doroty, ale każdą jej kolejną powieść biorę w ciemno. W historiach, które tworzy autorka zawsze znajdziemy szczyptę magii (nie mylić z wątkami paranormalnymi) czyli to COŚ co nadaje książce wyjątkowości.

"Szept syberyjskiego wiatru" miał swoją premierę 4 kwietnia, książka wyrwała mnie z marazmu czytelniczego. Mimo lekko ograniczonego czasu udało się ją przeczytać w 3 dni, przez tę powieść po prostu się płynie.

Kalina w wieku 10 lat straciła w wypadku samochodowym rodziców, od tego czasu mieszka ze swoją ciotką w Szkocji. Mija dwadzieścia lat, dziewczyna zostaje oszukana przez przyjaciółkę i ma spory kredyt do spłacenia. Szansę na zarobienie odpowiedniej kwoty widzi w przyjęciu propozycji babci.

Babcia Kaliny - Leonia mieszka w Polsce i zarządza fabryką porcelany. Od lat próbuje ściągnąć wnuczkę do siebie ale ta zawsze odmawiała. Nadszedł jednak wyczekiwany przez starszą panią przyjazd Kaliny. Przewodnikiem dziewczyny ma być Sergiusz, prawa ręka Leoni. Młody mężczyzna zarządza fabryką w imieniu staruszki, wyraźnie widać że pojawienie się Kaliny pokrzyżowało mu plany.

Od samego początku relacja na linii Kalina - Sergiusz jest mocno napięta. Nie ma między nimi nawet nici porozumienia. Postawa Sergiusza jest dla Kaliny zupełnie niezrozumiała, jest w stosunku do niej arogancki. Tutaj zwrócę uwagę na zachowanie dziewczyny, które lekko mnie irytowało, w myślach umiała postawić się Sergiuszowi, wymyślała celne riposty w odwecie za jego nieprzyjemne odzywki. Niestety gdy tylko stawała z nim twarzą w twarz, spuszczała wzrok i nie umiała mu się przeciwstawić, zawalczyć o siebie. Były jednak momenty kiedy Kalinie udało się dostrzec w jego oczach jakiś tajemniczy smutny blask.

Stosunki miedzy wnuczką a babcią układały się poprawnie ale i tutaj Kalina nie zachowywała się szczerze. Myślała jedno, a mówiła co innego, ze strachu przed reakcją babci. Tak też było z planowanym przez staruszkę wyjazdem do Petersburga. Kalina i Sergiusz mieli polecieć razem w celach służbowych. Przy okazji Leonia poprosiła wnuczkę o przywiezienie tajemniczego pakunku. O ile sprawy związane z fabryką udało załatwić się pomyślnie, o tyle z tajemniczą przesyłką poszło gorzej. Znajoma babci nie mieszkała już w Petersburgu tylko na Syberii.

Syberia to dla mnie synonim mroźnego piekła na ziemi, wiadomo zsyłki, martyrologia naszego narodu, zima, surowy klimat - takie są moje skojarzenia. Wiecie jednak co się stało? Pani Dorota odczarowała mi Syberię. Pokazała jej naturalne piękno, ludzi którzy tam mieszkają i ich zwyczaje. Pokazała mi Bajkał i tajgę. To była na prawdę interesująca podróż. Podobnie rzecz ma się z Petersburgiem - wyważona liczba opisów działa na wyobraźnię oddając klimat tego miejsca.

Narracja jest trzecioosobowa ale skupia się głównie na Kalinie. Znamy dokładnie myśli dziewczyny, motywy jej zachowania. Razem z nią odkrywamy rodzinne sekrety - napisałabym, że to kolejna silna, charakterystyczna kobieca postać, którą stworzyła autorka. Ale niestety coś mi t u nie do końca zagrało; tak jak wspomniałam irytująca dla mnie była sprzeczność myśli i działań bohaterki. Ponadto to co zadziało się między nią, a Sergiuszem... No cóż niby nic na to nie wskazywało, ale chyba wszyscy znamy schemat jakim ta relacja podążyła, niestety wg mnie zadziało się to za szybko i fabularnie było to zaskoczenie.

Podsumowując, jest to interesująca powieść z ciekawym, bardzo rozbudowanym wątkiem podróży do Rosji, z tajemnicą rodzinną w tle, o szczerości i zaufaniu ale niestety wątek romantyczny wypadł słabo, podobnie kreacja bohaterki. Dodam jednak jeszcze jeden plus, którym jest wątek niepełnosprawnej Asi. Jest to młoda dziewczyna, która po wypadku straciła władzę w nogach, odcięła się od świata, ale kontakt z muzyką pomógł jej przezwyciężyć strach przed życiem.

Czy polecam? Tak ze względu na wyjątkowy klimat i piękną Syberię, ze względu na wątki poboczne i tajemnice rodzinne. Przeczytajcie i podzielcie się ze mną wrażeniami dotyczącymi wątku romansowego.

Jest to 32 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek kwiecień

niedziela, 7 kwietnia 2019

Czwarta ręka

TYTUŁ: Czwarta ręka

AUTOR: John Irving

WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka

ROK WYDANIA: 2017 (napisana w 2001)

LICZBA STRON: 350



Udało mi się ogarnąć wszystkie książki recenzenckie, z postami jestem trochę do przodu. Dlatego zyskany czas postanowiłam wykorzystać na nieco bardziej wymagającą lekturę. Skąd pomysł na powieść Irvinga? Do wyzwania "zatytułuj się" u ejotkowe postrzeganie świata potrzebowałam autora, którego nazwisko rozpoczyna się na I. Wybór tytułu nie był jednak przypadkowy, właśnie tę książkę podarowałam kiedyś koledze na 18-naste urodziny, więc chciałam sprawdzić czy to był trafiony prezent (niestety kontakt z kolegą się urwał więc nie mogłam się tego dowiedzieć od niego).

"Czwarta ręka" to moje pierwsze spotkanie z autorem, początkowo trochę trudno było mi się wgryźć w fabułę. Autor zadbał o szczegóły, szczególnie w charakterystyce bohaterów. Taka drobiazgowość była momentami irytująca, ale z każdą kolejną stroną czytało się lepiej.

Patrick Wallingford to dziennikarz telewizyjny, pracuje dla stacji emitującej wyłącznie wiadomości i programy informacyjne o zasięgu międzynarodowym. Stacja, w której pracował w kuluarach nazywana "katastrofiarą" lubowała się w przypadkowych i bezsensownych śmieciach. Patrick robił więc reportaż o cyrku w Indiach, gdzie akrobatka spadła z trapezu zabijając męża. Chcąc nieco ubarwić relację mężczyzna podchodzi bardzo blisko klatki z lwami. Na oczach milionów widzów lew odgryza mu rękę.

Mija kilka lat, Patrick pogodził się ze swoim losem kaleki, pracuje nadal w tej samej nowojorskiej stacji ale już jako prezenter. Nawiązuje z nim kontakt wybitny chirurg dr Zajac, ponieważ uznaje go za najlepszego kandydata do pierwszego w Stanach Zjednoczonych przeszczepu dłoni. Patrick przyjmuje propozycje, rozpoczynają się więc poszukiwania dawcy.

Do dr Zajaca zgłasza się kobieta z Wisconsin. Twierdzi że idealnym dawcą będzie jej mąż. Mąż jednak żyje i ma się całkiem dobrze. Dość długi rozdział zostaje poświęcony małżeństwu Clausen'ów. Gdy Otto (mąż) umiera Pani Clausen stawia warunki zarówno doktorowi jak i Patrickowi.

Pani Clausen chce mieć prawo do odwiedzin ręki po przeszczepie (co w rzeczywistości na pewno nie miałoby miejsca). Jej zachowanie zakrawa na obsesję. Dochodzi do tego również bardzo silna potrzeba posiadania dziecka i próba wykorzystania w tym celu Patricka.

Patrick to mężczyzna uległy, zazwyczaj robi to o co proszą go kobiety, a że jest przystojny to często są to sprawy łóżkowe. Od wypadku zyskał sławę jako "mężczyzna od lwów". Jest to bardzo ciekawa postać, która przechodzi metamorfozę, zmienia swoje podejście do życia, a przede wszystkim do pracy. Zdaje sobie sprawę że program informacyjny to sucha relacja zdarzeń (im straszniejszych tym lepiej) pozbawiona szerszego kontekstu i głębszej refleksji. Problem ten ukazany jest na przykładzie katastrofy samolotu J. F. Kennedy'ego.

Na okładce czytamy, że "Czwarta ręka" to niepoprawna politycznie komedia, satyra i erotyczna farsa. Jak wspomniałam, na początku trudno było wgryźć się w narrację, ale gdy już przyzwyczaiłam się do stylu autora zaczęłam odkrywać drugie dno. Lektura okazała się na prawdę ciekawa, poruszała niebanalne tematy: kalectwo, próbę przeszczepu, medialne zagrywki, pragnienie macierzyństwa i zrozumienie.potęgi miłości (zaskakujące).

Jeśli znajdziecie czas w natłoku nowości wydawniczych to dajcie szansę nieco starszym książkom. Przeczytam jeszcze jedną powieść autora (tak potrzebuję jeszcze jednego I do wyzwania) więc może wy mi coś polecicie? Czytaliście kiedyś coś Irvinga?

Odpowiadając sobie na pytanie czy to lektura odpowiednia dla 18- letniego chłopaka? Pewne wątki mogły zostać odebrane zbyt dosłownie, a druga warstwa ukryta głębiej by z łatwością można było ją znaleźć.

Jest to 31 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek kwiecień
* "zatytułuj się" u ejotkowe postrzeganie świata

czwartek, 4 kwietnia 2019

Harry Potter i więzień Azkabanu

TYTUŁ: Harry Potter i więzień Azkabanu

AUTOR: J. K. Rowling

WYDAWNICTWO: Media rodzina

ROK WYDANIA: 2001

LICZBA STRON: 450



Fascynacja Harrym trwa. 3 część przeczytałyśmy w marcu, staram się jednak przedłużać tę przyjemność więc czytam dość wolno. Oczywiście z każdym kolejnym zamknięciem książki padało pytanie czy mogę im powiedzieć co będzie dalej. Tak, moje córki były zdecydowanie żądne spoilerow.

Popołudnia które ja wykorzystuje na sprzątanie dziewczyny spędzają na zabawie w Hogwart. Oczywiście zamarzył im się zestaw Lego. Cena mnie zabiła, chociaż nie powiem sama bym sobie taki zamek ułożyła. Zgodziłam się jednak na zakup gazetek Lego z motywem HP. Gabi wybrała taką z naklejkami i tworzy teraz swoje scenki, a Lidka z figurką Harrego. Taki jeden ludzik wystarczył by z klocków które mają w domu ułożyły to co im wyobraźnia podpowiadała i tak stworzyły swoją wersję Hogwartu. Czasami podsłuchuję co tam się dzieje, a wierzcie mi że się dzieje, bo Lidka jest zagorzałą fanką Malfoy'ów.

Teraz trochę o książce i o filmie.

1. Ulubiona scena książkowa to:
Gabi: Malfoy i Goyle przebrani za dementorów i Harry, który zaskoczył ich używając zaklęcia.
Lidka: Malfoy jako dementor - ale miał sprytny pomysł ;) i napompowanie ciotki Marge.

Wspólnie: Snape w ubraniu babci Nevila.

2. Co Ci się nie podobało w tej części?
Gabi: zachowanie Hermiony, bo strzelała fochy i nie rozmawiała z Harrym i Ronem.
Lidka: to że szczur nie był szczurem tylko to był Peter. I lekcje wróżbiarstwa - zgadzam się z Hermioną.

3. Ulubiony bohater tej książki?
Gabi: Syriusz, ponieważ okazał się ojcem chrzestnym Harrego i przysłał mu Błyskawicę.
Lidka: nadal Malfoy, dlaczego było go tak mało w filmie skoro wyglądał lepiej w tej rozwianej fryzurze. (ja: Czy ona na prawdę ma 7 lat !?)

4. Najmniej lubiana postać?
Gabi: kat Macnair i nadal Snape
Lidka: kat Macnair i profesor Trelawney.

5. Jakim ty posłużyłabyś się wspomnieniem by wyczarować petronusa?
Gabi: przytulanie malutkich kotków
Lidka: zabawa z przyjaciółmi na moich urodzinach.

6. Która z dotychczas przeczytanych książek jest Twoją ulubioną?
Gabi: HP i Kamień Filozoficzny bo od tego wszystko się zaczęło.
Lidka: HP i Komnata Tajemnic, ale nadal myślę że to Malfoy mógł być dziedzicem Slytherina.

Duży entuzjazm wzbudziły sceny z Percy'em. Gdy tylko on się pojawiał zawsze kończyło się wybuchem śmiechu którejś z dziewczyn. Kibicowały Hagridowi jako nauczycielowi, bardzo były ciekawe jakie zwierze pokaże na 1 lekcji. Hipogryf trochę je rozczarował, bo przy Norbercie i Aragogu wypadł trochę słabo. Dopiero podczas oglądania filmu okazało się że jednak robi wrażenie podobnie jak Potworna księga potworów.
Końcówka książki była już lekko nudna, gdy Harry i Hermiona cofnęli się w czasie dziewczyny przyjęły to bez entuzjazmu. Myślę że trochę trudno było im to ogarnąć. Udało im się jednak odkryć że Harry zobaczył sam siebie.

Tajemnica Lupina była dla nich zaskoczeniem, ale jakoś przyjęły to bez większych ochów czy achów. Za to filmowy wilkołak zupełnie nie sprostał ich oczekiwaniom (moim też nie), wypadł bardzo słabo.

Ogólny zarys historii bardzo im się podobał, widzę że bardzo lubią świat przedstawiony. Na pewno nie zrozumiały kilku niuansów, szczegółów czy aluzji ale na to przyjdzie czas podczas samodzielnej lektury (bo ja za każdym razem odkrywam jakiś nowy szczegół). Film okazał się średni, fajnie było obejrzeć ale mogło być lepiej.

Trochę obawiam się czytania Czary Ognia, ale pewnie ulegnę. Może będę czytała na wyrywki?

Zapraszam również na pozostałe wpisy:
/film-vs-książka-spotkanie-1
harry-potter-spotkanie-drugie.
harry-potter-pierwsze-spotkanie.html

Jest to 30 książka przeczytana w 2019 roku.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek kwiecień
* "pod hasłem" u ejotkowe postrzeganie świata

wtorek, 2 kwietnia 2019

Podsumowanie marca


Minął już pierwszy kwartał 2019 roku. Pokusiłabym się o sprawdzenie jak idzie mi wypełnianie postanowień noworocznych ale obawiam się bardzo słabego wyniku.

Marzec okazał się przyjemnym, normalnym miesiącem. Pod względem liczby przeczytanych książek nie najgorszy. Przeczytałam 11 tytułów i połowę 12. Ponownie były to dobrze dobrane lektury, każda posiadała jakiś zachwycający element. Jedynie czepiałam się trochę "Dowodu" Ebena Alexandra o czym przeczytacie tutaj , ale to był raczej wynik moich zbyt wygórowanych oczekiwań.

Jak przedstawia się walka ze stosem hańby? A no tak, że w tym temacie stoję w miejscu jeśli chodzi o liczby, a rzeczywiście udało mi się przeczytać 2 książki, które stały na półce dłużej niż pół roku.


Z recenzenckimi książkami jestem prawie na bieżąco. 3 książki które pochodzą z wymiany to trylogia Agaty Przybyłek "Miłość i inne szaleństwa". Czytałam kiedyś "Nieszczęścia chodzą stadami" i o ile pamiętam nie było jakiegoś wow, ale nie było też najgorzej więc mam nadzieję że szybko uda mi się te książki przeczytać, bo liczę na przyjemne spędzenie czasu.


W marcu wzięłam udział w wyzwaniu #kobiecafotoszkola na Instagramie. Przez 5 dni wrzucałam posty zgodne z tematem wyzwania. Najważniejsze jednak były wskazówki udzielane przez Dominikę Dzikowską. Chciałabym poprawić jakość zdjęć na moim profilu i znaleźć na niego jakiś pomysł. Z drugiej strony dla mnie Instagram to zabawa, to fotki książek zrobione niekiedy w biegu, niekiedy z namysłem gdy mam czas na kawę. Czyli ten profil to cała ja :)

Brałam też udział w 3-dniowym kursie tworzenia stron internetowych czego efektem jest zmiana logo i wyglądu bloga. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Zmieniona została też zakładka O MNIE <klik> gdzie możecie przeczytać dlaczego tak lubię czytać i dlaczego książki są moją ucieczką.

Plany na kwiecień? Nadrobić czytanie powieści Augusty Docher "Najlepszy powód by żyć", bo już 17 kwietnia premiera kolejnego tomu.


OPIS: 

Wszystko trwało ułamek sekundy. Błysk ognia i nagle jestem w ognistej kuli. Dociera do mnie, że się palę. Jestem żywą ludzką pochodnią.

Dominika budzi się po kilku dniach.
Wie, że to był wypadek, a ukochany ojciec wcale nie chciał jej zabić.
Teraz, kiedy on jest w więzieniu, ona leży w szpitalu i walczy o życie.
Chociaż właściwie, to inni walczą za nią, ponieważ ona się już poddała.
Ale to, co miało być końcem, okazuje się być początkiem…

Przewrotny los stawia na jej drodze ambitnego młodego lekarza, który dostrzega w niej coś więcej niż tylko pacjentkę. Gdy on będzie leczył jej ciało, jego brat Marcel, czarna owca szanowanej rodziny, spróbuje uleczyć jej duszę.
Tylko czy to jest w ogóle możliwe? Czy pęknięte serce potrafi jeszcze kochać?
I czy ktoś, kto ma tyle powodów, by się zabić, odnajdzie ten jeden, by żyć?



OPIS: 
Czy pierwszą miłość można przeżyć drugi raz?

Marcel po wypadku nie odzyskuje przytomności. 

Dominika jest zdruzgotana – zamiast układać sobie życie z ukochanym, spędza długie godziny w szpitalu, czuwając przy jego łóżku. Heroicznie walczy o każdy oddech Marcela i nie traci nadziei, że ten pewnego dnia do niej wróci. Chwila, w której chłopak budzi się ze śpiączki, jest jedną z najszczęśliwszych w jej życiu. 

Radość błyskawicznie zamienia się w rozpacz, gdy Dominika odkrywa, że Marcel nie pamięta ostatnich dwóch lat. 

Czy łączące ich niegdyś uczucie okaże się silniejsze od zapomnienia?
Czy ktoś, kto odszedł tak daleko, znajdzie powód, by wrócić?
Jak Wam minął marzec i jak zapowiadają się wasze kwietniowe plany?

poniedziałek, 1 kwietnia 2019

Niedziela w Poznaniu

Niedziela 31 marca to był zwariowany dzień :) Od jakiegoś czasu planowałam  wyjazd do Poznania. Oczywiście przez zmianę czasu zaspałyśmy na pociąg, a na drugi ledwo co zdążyłyśmy. Za to w Poznaniu większość czasu spędziłyśmy na czekaniu na tramwaje (w niedziele jeżdżą co 20 minut). Było krótkie spotkanie z rodzinką i kawa wypita na stojąco. Była wyprawa do Palmiarni i oglądanie wystawy motyli - och chciałabym zobaczyć je kiedyś w naturalnych warunkach. Dziewczyny, a zwłaszcza Gabi, były zachwycone.





Po szybkim obiedzie udało mi się sprzedać dziewczyny cioci i mogłam sama (sama!) iść na spotkanie autorskie z Alkiem Rogozińskim.


 Prawdę mówiąc o nowej książce autora nie dowiedziałam się za wiele, po za historyjką która zainspirowała autora do napisania Śmierć blasku fleszy Wysłuchałam anegdotek czasów licealnych Alka i plotek z literackiego światka i jedno mogę powiedzieć ma chłop gadane;) Pani prowadząca spotkanie nie miała łatwo, bo autor sam zadawał sobie pytania i na nie odpowiadał. Całe szczęście, że w Poznaniu Alek był ograniczony czasem, bo jak wiem z relacji Moniki z bloga Kanapaliteracka.pl w Częstochowie spotkanie trwało 3 godziny. Udało się jednak uzyskać odpowiedzi na 5 pytań zadanych przez osoby z publiczności więc mam trochę konkretów: 15 maja nowa książka, tym razem o morderstwie na planie filmowym. Kolejna powieść w październiku, w między czasie pojawią się też opowiadania. Alek pisze książkę historyczną ale nie zanosi się na to by szybko ujrzała światło dzienne, bo wydawcy zdecydowanie wolą jego komedie kryminalne. Autor nie ma też planów na stworzenie pisarskiego duetu. Spotkanie w wypełnionej po brzegi sali było bardzo sympatyczne, dawno tak się nie uśmiałam. Naładowałam akumulatory pozytywną energią chyba na cały miesiąc. Nie mam niestety autografu i zdjęcia z Alkiem, bo kolejka po wpisy była ogromna, mnie niestety gonił czas i nie mogłam poczekać i ryzykować, że spóźnimy się na pociąg. Mam jednak nadzieję że będzie jeszcze okazja to nadrobić.