sobota, 30 stycznia 2021

Pokój kołysanek

 TYTUŁ: Pokój kołysanek

AUTOR: Natasza Socha

WYDAWNICTWO: Edipresse książki

ROK WYDANIA: 2018

LICZBA STRON: 299

Żałuję bardzo że nie miałam więcej czasu by poczytać tę książkę, że chwile na lekturę były kradzione. Ta historia wymaga zimowej oprawy, mięciutkiego koca, ciepłej herbaty by w pełni się nią delektować. Za mną zabiegany tydzień więc książka ta była sposobem na złapanie oddechu.

Joachim ma 85 lat i przytula dzieci. Ale dzieci nadzwyczajne, które nieco pospieszyły się z przyjściem na świat. Mężczyzna jest wolontariuszem w szpitalu położniczym, ofiaruje tym bezbronnym istotom swój dotyk i opowieści. Joachim wspomina swoje podróże po świecie, miejsca które odwiedzał z wycieczkami lub samotnie. Całe życie był w ruchu, ciągle czegoś szukał, zawsze interesowało go to co jest za kolejnym zakrętem.

Był jednak czas, który Joachim spędził w spokojnej przystani. W domu dziecka Koraliki został zatrudniony jako złota rączka. Zżył się z dziećmi, opowiadał im historie, przygotowywał przedstawienia. Zakochał się w pięknej Helenie, młodej kobiecie która całą siebie ofiarowała osieroconym dzieciom. Joachim był pewien swoich uczuć, ale nie był pewien czy Koraliki to jego miejsce na ziemi, chciał szczęścia dla siebie poszukać gdzie indziej. Helena też kochała, ale ona miała pewność że jest we właściwym miejscu. Czy udało się osiągnąć kompromis? Czy Joachim w swych podróżach znalazł szczęście? 

Sporo tutaj retrospekcji, ale bardzo przyjemnie zbiera się wszystkie elementy układanki. Ta historia rozczula. Lekka narracja, niesztampowa historia, święta w tle, pełnowymiarowi bohaterowie takie lektury to jedna wielka przyjemność. Może momentami jest nieco patetycznie, ale da się to przełknąć.

Przeczytajcie i spróbujcie razem z bohaterami odpowiedzieć sobie na pytanie czy można odzyskać stracone marzenia i co jest w życiu najważniejsze.

Książka bierze udział w wyzwaniu #wyzwaniewypożyczone. Szczegóły u Rudym spojrzeniem.pl

poniedziałek, 25 stycznia 2021

Rozdroża

 TYTUŁ: Rozdroża

AUTOR: Augusta Doucher

WYDAWNICTWO: EditioRed

ROK WYDANIA: 2019

LICZBA STRON: 374

Augusta Doucher (Beata Majewska) to autorka której przeczytałam najwięcej książek.

Kryształowe serce <klik>

Anatomia uległości <klik>
Baśnik <klik>

"Moja twoja wina" <recenzja>
"Zapisane w chmurze" <recenzja>
Konkurs na żonę <klik>
Bilet do szczęścia <klik>
Zdążyć z miłością <klik>

Cała ja <klik>
Płatki wspomnień <klik>
Najlepszy powód by żyć <klik>
Wiele powodów by wrócić <klik>

Zastępcza miłość <klik>

Jednak od wydania "Rozdroży" zaczęły mi się robić spore zaległości. Ta książka to fanfiction  oparty na powieści Dziwne losy Jane Eyre. Chciałam na początek przeczytać oryginał, ale się nie udało, a powieść Augusty Doucher kusiła, bo już od jakiegoś czasu stała na półce. A kolejne książki już miały swoje premiery.

Jane Eyre jest na świecie sama, po śmierci przyjaciółki postanawia postawić wszystko na jedną kartę i wyjeżdża do Anglii. Została przyjęta do pracy jako ekskluzywna opiekunka do dziecka. Majątek w którym przyjdzie jej mieszkać to posiadłość Thornfield Hall, która jest imponująca. Pan Edward Rochester oczekuje od Jane profesjonalizmu, zaangażowania i dyskrecji. Nie spodziewał się jednak że młoda amerykanka ma bezkompromisowe podejście do obowiązków. On i ona nie raz spierają się w kwestiach wychowania Adelki, ale kobiecie często udaje się przekonać mężczyzne do swoich racji.

Jak nie trudno się domyślić między Jane i Edwardem zaczyna iskrzyć. W moim odczuciu trochę za szybko się to podziało ale może tak było w oryginale? Para nie ma szans na szczęśliwy związek dopóki Rochester nie uporządkuje swoich spraw z przeszłości. Pojawiają się wątki sensacyjne, akcja nabiera tempa, a zakończenie przestaje być oczywiste.

Książkę czytałam z wielką przyjemnością, a to za sprawą lekkiej i swobodnej narracji pierwszoosobowej. Jane jest do bólu szczera ze sobą, zna swoje wady, nie umniejsza ich ale też nie wyolbrzymia. Ma cięty język zwłaszcza w kontaktach z Rochester'em ;) 

Rozwój wydarzeń mamy też szansę obserwować z perspektywy Edwarda. Tutaj relacja jest bardzo konkretna, ale czasami pozwala on sobie na uczuciowość. Przez co postacie zyskują na wiarygodności.

Książka rozpoczyna cykl Z kals[yk]ą w łóżku spodziewać się można więc mocnej erotycznej odsłony najbardziej znanej powieści Charlotte Brontë. Tutaj powiem szczerze że autorka zaskoczyła mnie powściągliwością, scena erotyczna była jedną ale za to konkretna. Autorka jednak potrafi tak dobierać słowa by wszystko mieściło się w granicach dobrego smaku.

Co do rozwiązań fabularnych nie mam zastrzeżeń, mimo że akcja dzieje się w XXI wieku to jakieś naleciałości z przeszłości są i nawet fajnie to wypadło. Ta książka to dla autorki była zapewne zabawa słowem chociaż sama nazywa ją herezją i profanacją ;)

Jak najbardziej polecam, a sama z chęcią przeczytam oryginał i kolejne książki Augusty Doucher z tej serii.







wtorek, 19 stycznia 2021

Programowanie - zajęcia zdalne.

 Zarówno zajęcia lekcyjne jak i dodatkowe przeniosły się do Internetu. Nauka zdalna to niestety zmora 2020 roku, ale zajęcia na które ostatnio trafiły moje dziewczyny okazały się fajną formą spędzania czasu przed ekranem. W grudniu przeczytałam książę "Jak nie zwariować ze swoim dzieckiem. Edukacja, w której dzieci same chcą się uczyć i rozwijać." <klik>; jedną z rad było pozwolenie dzieciom na gry komputerowe, w ten sposób uczą się przecież tego co może przydać im się w przyszłości. Programowanie stanie się wkrótce jedną z najbardziej pożądanych umiejętności. 

Czym jest Code&Fun Formula?



Grafika pochodzi ze strony https://www.kodujwdomu.pl/

Ten kurs to przede wszystkim praktyczne zajęcia z kodowania, a dzieci pracują na znanej grze Minecraft. Zdecydowanie pobudza to ich ciekawość w poznawaniu tajnik programowania, uczą się nowych techniki od zera. Łącząc się z trenerką przez aplikację Zoom mogą na bieżąco kontrolować swoje postępy wyjaśniać wątpliwości i mierzyć się z coraz bardziej zaawansowanymi zadaniami. Ta godzina w tygodniu wykorzystana jest maksymalnie na kreatywne myślenie i wyszukiwanie nowych rozwiązań w podanych zadaniach.

W czasie kursu można towarzyszyć dziecku. Ja oczywiście podpatruje dziewczyny i widzę że te zajęcia uczą je też współpracy. Trenerka krok po kroku wyjaśnia omawiane zagadnienia, tłumaczy jak poradzić sobie z problemami technicznymi (co również przyda się podczas zajęć szkolnych).



Technologia cały czas się rozwija, a lekcje informatyki w szkole utknęły chyba na początku XX wieku. Kurs jest więc świetną inwestycją w przyszłość dzieci. Już tutaj uczą się zrozumienia typowych pojęć programistycznych, rozwijają matematyczno-logiczne myślenie i wyobraźnię przestrzenną. A wszystko to zupełnie niepostrzeżenie tworząc nowe światy w Minecraft.

Ten kurs i prowadzone lekcje to sama przyjemność bo dzieci od razu widzą efekt swojej pracy.

Jak dla mnie same plusy! Polecam.




A co na to moje dziewczyny:

Gabi (10 lat) - programowanie wcale nie jest trudne, można stworzyć na prawdę wiele niesamowitych rzeczy. Trochę kodów i świetna zabawa gotowa.

Lidka (9 lat) - lubię Minecraft'a coś można zbudować i coś można rozwalić. Pani fajnie podpowiada nowe pomysły i łatwo zrozumieć jak je umieścić w grze.

niedziela, 17 stycznia 2021

Melodia zapomnianych miłości

 TYTUŁ: Melodia zapomnianych miłości

AUTOR: Dorota Gąsiorowska

WYDAWNICTWO: Między słowami

ROK WYDANIA: 2017

LICZBA STRON: 463

Do książek pani Doroty mam pewien sentyment, jej debiut to była również moja pierwsza zrecenzowana książka. Sięgam więc po jej powieści z dużą dozą sympatii. "Melodie..." stały na półce zdecydowanie za długo, a styczeń jest dobrym miesiącem na zmniejszanie stosu hańby więc wybór padł na nie.

Na wstępie powiem że nieco mnie ta książka wymęczyła (może sięganie po obyczajówkę zaraz po Żywicy było błędem?) . Akcja rozwijała się bardzo, bardzo wolno. Sekrety rodzinne jakoś nie chciały ujrzeć światła dziennego,a podkreślanie jak bardzo misja Blanki jest tajemnicza było irytujące.

Blanka to kobieta w okolicach trzydziestki. Uczy gry na skrzypcach, jej ojciec gra w filharmonii, a babka była bardzo utalentowaną skrzypaczką. Instrument babki Walentyny to rodzinna pamiątka dotąd ukryta w szafie. Zygmunt wie że matka po wojnie już na nich nie grała a wiązała się z tym jakaś tragiczna historia.

Bianka dostaje propozycję pracy, ma wakacje spędzić w Kazimierzu Dolnym w domu pani Klary. Czym dokładnie ma zajmować się dziewczyna pozostaje tajemnicą ale dotyczy zamkniętego w sobie, niewidomego Sama, syna Klary. Dom w Kazimierzu jest bardzo ponury, jego właścicielka ekscentryczna i nieprzyjemna. Bianka znajduje jednak wsparcie w gospodyni domowej pani Marcie. Samuel, któremu przynosi do pokoju posiłki odpycha od siebie wszystkich i nie ma szans by Blance udało się do niego dotrzeć.

Blanka spędza bardzo mało czasu z Samem, kilka zdawkowych rozmów, jego napady złości, przytłaczające milczenie - tak to najczęściej wyglądało. Więcej chwil kobieta spędza na spacerach po miasteczku i w odwiedzinach u nowopoznanych znajomych.

Sam był światowej klasy skrzypkiem. W wyniku wypadku jego ojciec zginął, a on sam stracił wzrok. Mężczyzna odciął się od wszystkich a całe dnie spędza zamknięty w pokoju. Czy gra Blanki którą słyszy przez ścianę zmiękczy jego serce?

Ciężko mi było wykrzesać zainteresowanie rodzinną tajemnicą. Zbyt długi był ku temu wstęp ale mroczny dom, w którym się nie rozmawia a rzuca rozkazy zdecydowanie spełnił swoje zadanie jako siedlisko rodzinnych sekretów. Połączenie losów Klary i babki Walentyny wypadło dobrze, ale gdyby wokół tej historii skupiła się większa część fabuły na pewno wypadłoby to bardziej realnie. W moim odbiorze książka była przegadana, zabrakło też emocji. Blanka jako bohaterka była raczej nijaka, to już większe emocje budziła córka pani Marty i jej rodzinne problemy.

Dla fanek lekkich, niezobowiązujących obyczajówek powieść powinna być satysfakcjonująca. Dla tych szukających większych wrażeń może okazać się zbyt nudna



środa, 13 stycznia 2021

Moje emocje

 


Czy potraficie nazwać swoje emocje, które towarzyszą Wam w ciągu dnia? Radość, smutek, gniew – podstawowe emocje łatwo nazwać nam dorosłym, ale co z dziećmi, które dopiero poznają siebie i swoje reakcje na rzeczywistość?

Z pomocą rodzicom przychodzi wydawnictwo Jedność dla dzieci z książką „Moje emocje. Pokazuje, co czuję.”  To właśnie jest zadaniem rodziców nauczenie dzieci rozpoznawania, nazywania i radzenia sobie z falami emocji.  Książka została przetłumaczona z języka francuskiego, a jej autorką jest pedagożka i terapeutka. Stephanie Coutrier pokazuje skuteczne sposoby wspomagania dzieci w ich rozwoju.

Ta książka to nie tylko dobre rady czy teoria, to zestaw zadań, które dziecko chętnie wykona z naszą pomocą. Pierwszym zadaniem jest dopasowanie minek do każdej emocji: radości, nieśmiałości, dumy, smutku, strachu, złości i zazdrości. Już na pierwszej stronie możemy sprawdzić ile nasze dzicko wie i jak bliska jest mu strefa emocji. W tej publikacji każda emocja zyskała postać kolorowego sympatycznego stworka (nawet złość!). Każdy kolejny rozdział to opis emocji, by wiedzieć jak dziecko rozumie daną emocję przygotowano pomocniczy zestaw pytań. Na każdej stronie znajdziemy zadania, do których wykonania wystarczy ołówek lub dołączone do książki kolorowe naklejki. Jednym z zadań jest ułożenie historyjki obrazkowej, postacie na obrazkach muszą sobie z daną emocją w jakiś sposób poradzić . W każdym rozdziale znajdziemy wyróżnioną ramkę, a w niej zestaw praktycznych rad jak poradzić sobie z nadmiarem jakiejś emocji, ćwiczenia z oddychania, wizualizacje, praktyczne ćwiczenia z pozbywania się negatywnych emocji.

Na zakończenie możemy całą rodziną zagrać w memory. Do wycięcia przygotowano kolorowe kwadraciki z postaciami emocji. Ta zabawa pomoże dziecku utrwalić nazwy poznanych emocji i utożsamiać je z bohaterami tej książki. Fajną zabawą jest też koło emocji, gdy widzimy nasze dziecko naładowane energią, niekoniecznie pozytywną dajmy mu czas na nazwanie swoich emocji, niech wskaże na kole jak się dziś czuje. Nazwanie tego co dzieje się w środku zdecydowanie będzie pierwszym krokiem do zapanowania nad emocjami i stawienie im czoła.

Znacie zabawę „piekło-niebo” – składaną „żabkę” z origami? Tutaj mamy możliwość świetnej zabawy, wystarczy wciąć kwadrat i odpowiednio go złożyć. A potem odpowiadać na pytania, które znajdziemy w środku. Każde z pytań dostosowane jest do wieku dziecka. Cała książka dedykowana jest przedszkolakom, bo to one mierzą się z falami emocji, które zalewają je każdego dnia, a funkcjonując w społeczeństwie muszą je niekiedy powściągnąć.

Książka została wydana w formacie nieco większym niż A4, jest bardzo kolorowa. Ilustracje są duże, zadbano o szczegóły przede wszystkim w mimice twarzy i postawie ciała bohaterów. Bo przecież emocje wychodzą na zewnątrz nas .

Wspólne wypełnianie książki na pewno zbliży do siebie rodziców i dzieci. Jeśli nauczymy maluchy, że o emocjach warto rozmawiać i wspólnie znajdować rozwiązanie gdy nawarstwia się ich zbyt dużo to wtedy zdecydowanie łatwiej będzie nam się dogadać gdy nasze dzieci będą już nastolatkami.  Można książkę przeczytać na raz, a można po nią sięgnąć w tedy gdy akurat będzie nam potrzebna, a jakaś emocja szczególnie mocno zapanuje nad dzieckiem.

Odebrałam tę książkę bardzo pozytywnie, powiedziałabym nawet że jest niezbędnikiem każdego rodzica. Zabrakło mi w niej jednak jakiejś przedmowy, kilku słów do rodziców, bo oni przecież też zmagają się z emocjami.

poniedziałek, 11 stycznia 2021

Żywica

 TYTUŁ: Żywica

AUTOR: Ane Riel

WYDAWNICTWO: Zysk i s-ka

ROK WYDANIA: 2020

LICZBA STRON: 280

O tej książce było głośno w okolicach jej premiery, teraz szum medialny nieco opadł, ale mimo to powieść od czasu do czasu się u kogoś pojawia. U mnie Żywica trochę postała na półce; nieco sprowokowana przez Femina Domi, a także dlatego że pasuje mi do wyzwania i zimowego krajobrazu postawiłam ją właśnie teraz przeczytać (świetne powody wyboru książki 😂 jakie by jednak one nie był to zdecydowanie Żywica ma w sobie to coś).

Co to była za powieść! Wciągająca od pierwszych stron, a od połowy czytana z rosnącym przerażeniem. Z każdą kolejną stroną otwierałam szerzej oczy. 

Liv mieszka z rodzicami na wyspie zwanej Głową, tylko oni zamieszkują ten obszar. Ich wyspa połączona jest z drugą, większą ciasnym przesmykiem. Rodzina Haarder stworzyła tam sobie idealne warunki do życia. Jeans uczy swoją małą córeczkę polować na zwierzęta, oskórowywać króliki i okradać mieszkańców głównej wyspy. Wszytko to tłumaczy dziewczynce czynieniem dobra, w ciemnościach zwierzęta nie odczuwają bólu, a starszym osobnikom pomagają umrzeć by nie cierpiały, a mieszkańcy wyspy? Przecież oni nie są w stanie zjeść wszystkiego, a przedmioty którymi się otaczają nie są należycie przez nich wykorzystywane.

Jeans umie się nimi zająć. 

Nie, nie było rzeczy zbędnych. Co go opuści, już nie wróci. Dlatego nic go nie opuszczało. Za to regularnie czegoś przybywało.

Jeans jest zbieraczem, znacie program "Mania chomikowania"? Tutaj proces przybywania rzeczy na wyspę, ich składowania został świetnie opisany. Zależność istnienia Jeansa od tych przedmiotów również.

Jednak nie tylko o chomikowanie tutaj chodzi. Mężczyzna zgłasza na policji, że jego córeczka utonęła. Mieszkańcy wyspy szanują żałobę rodziny i pozostawiają ją samą sobie. A tam poziom szaleństwa wzrasta. Bo jak inaczej wytłumaczyć podarowanie trumny pod choinkę własnej matce, która chciała trochę tutaj posprzątać?

Narracja jest mieszana, narrator wszechwiedzący próbuje odkryć przed czytelnikiem motywy zachowania Jeansa. Liv z perspektywy swoich kilku lat naturalnie przyjmuje nauki ojca, a w to wszystko wplecione zostają listy żony Jeansa, która zapewniając córkę o swojej miłości stara się wytłumaczyć to co zadziało się na wyspie.

Powieść angażuje wszystkie zmysły, czujemy zapach lasu i spływającą po pniach żywicę, nasłuchujemy nadejścia intruzów, widzimy zbierający się w domu kurz, dotykamy wiórów w stolarskim warsztacie. Intrygująca, niepowtarzalna, zostawiająca czytelnika z mętlikiem w głowie. Tylko dla osób o mocnych nerwach, bo zdecydowanie przez większą część lektury są one napięte jak postronku! Oceńcie ich siłę i wtedy zanurzcie się w tę powieść.



sobota, 9 stycznia 2021

Gambit królowej

 

TYTUŁ: Gambit królowej

AUTOR: Walter Tevis

WYDAWNICTWO: Czarne

ROK WYDANIA: 2020

LICZBA STRON: 357

MOJA OCENA 6 NA 6

Jak to się dzieje, że książka napisana w latach 80 XX wieku zdobywa nagle popularność? Wystarczył jeden mini serial na platformie Netflix by świat oszalał na punkcie bohaterki powieści Waltera Tevisa – Beth Harmon.

Elizabeth po śmierci mamy trafia do sierocińca. Jest zdezorientowana, a nikt z dorosłych nie stara się wytłumaczyć sytuacji, w której się znalazła. Mimo obecności innych dziewcząt czuje się niezwykle samotna. Jedynie Jolen czarnoskóra, nieco od niej starsza dziewczynka zawraca na nią uwagę i wprowadza w bezwzględny świat, w którym liczy się tylko to by przetrwać.  Opiekunowie sierocińca dbając by dzieci były posłuszne podawali im zielone tabletki na lepszy sen. Tabletki były wybawieniem dla Beth, ale z czasem ich brak stał się przekleństwem.

Beth była najlepszą uczennicą, w nagrodę mogła schodzić do piwnicy by wytrzepać ścierki do tablicy. Tam urzędował pan woźny, który siedząc na skrzynce po mleku grał w przedziwną grę. Dziewczynka była oczarowana. Schodziła do piwnicy najczęściej jak się dało, chłonęła zasady, podziwiała figury. Gdy zasiadła przy szachownicy intuicyjnie wiedziała co robić. Jednak jak rozwijać talent w piwnicy? Woźny próbuje popchnąć ją dalej, ale dziewczynka dostaje karę gdy wykrada zapas zielonych tabletek.

Szansą dla Beth była adopcja. Udało się, dwunastoletnią dziewczynkę przysposobili pan i pani Wheatley. Nowa rodzina nie była szczęśliwa, bo pan Wheatley szybko się z niej ulotnił. Beth i pani Wheatley nauczyły się z sobą mieszkać, a dla dziewczynki otwarły się nowe możliwości. Objawiła się światu jako niezwykle inteligentne, i utalentowane dziecko. Szła jak burza w turniejach szachowych.  Mistrzostwo stanu to było jednak za mało. Beth potrzebowała wyzwań, a jednym z nich było zdobycie szczytu światowych rankingów.

Szachy to gra w której liczy się przede wszystkim strategia. Beth grała intuicyjnie, ale gdy jej przeciwnikiem miał zostać mistrz świata konieczna była nauka szachów. Analizowanie partii, planowanie ruchów, przewidywanie posunięć przeciwnika. Dla kogoś kto nie gra w szachy może to wydawać się skomplikowane, ja na przykład nie gram i przedstawione tutaj opisy partii były niczym czarna magia, ale! Czytało się to wybornie. Szachy to nie nudna gra, gdzie na ruch trzeba czekać nawet kilkadziesiąt minut, to gra podczas, której umysł pracuje na najwyższych obrotach. Te trybiki muszą pracować na najwyższym poziomie. W powieści zostało to przedstawione doskonale, rozważanie swojej pozycji, presja, pragnienie wygranej ta mieszanka może być wybuchowa. By osiągnąć sukces trzeba być maksymalnie skupionym i opanowanym. A co jeśli myśli uciekają do zielonych tabletek i butelek wina? Beth musi walczyć nie tylko z przeciwnikiem po drugiej stronie szachownicy, ale przede wszystkim sama z sobą. Nałóg to niszczycielska siła.

„Gambit królowej” to niezwykła powieść społeczno-obyczajowa. Główna bohaterka została przedstawiona z drobiazgową szczegółowością. Samotna dziewczynka, która szuka swojego miejsca w świecie, a trafia w obszar zdominowany przez poważnych mężczyzn. Szybko deklasuje najlepszych zawodników, wzbudza podziw w szachowym środowisku, ale nikt nigdy tak naprawdę nie poświęcił chwili by ją poznać. Właśnie ta walka z samotnością i z życiem jest największym atutem tej powieści.

- Jutro zaczyna się turniej. Muszę popracować nad końcówkami. Pani Wheatley siedziała na brzegu łóżka i oglądała swoje stopy

Beth, kochanie - zaczęła z rozmarzeniem. - Powinnaś - raczej popracować nad sobą. Życie w żadnym razie nie kończy się na szachach.

- Szachy to jedyne, na czym się znam.

Pani Wheatley wydała z siebie przeciągłe westchnienie. - Doświadczenie nauczyło mnie, że to, na czym się znasz, nie zawsze jest najważniejsze.

- A co jest najważniejsze?

- Żyć i wzrastać - stwierdziła kategorycznie. - Przeżywać swoje życie.

Narracja jest trzecioosobowa, a język powieści jest przystępny, przez fabułę dosłownie się płynie. Czyta się lekko i swobodnie.  Bardzo spodobało mi się kilka słów na wstępie od tłumaczki. Wspomina ona, że precyzyjnie skonstruowane pojedynki szachowe zupełnie nie przeszkadzają w odbiorze psychologicznym powieści. I tego należy się trzymać sięgając po tę książkę, bo warstwa psychologiczna jest bardzo bogata.

Polecam!

czwartek, 7 stycznia 2021

Świąteczny układ

 TYTUŁ: Świąteczny układ

AUTOR: Vi Keeland i Penelope Ward

WYDAWNICTWO: Editiored

ROK WYDANIA: 2020

LICZBA STRON: 237

Jeśli chodzi o świąteczne historie to w ostatnim okresie opierałam się na antologiach. Ten zbiór wypożyczałam z biblioteki i przeczytałam jako pierwszą książkę w 2021r.

"Seksowne opowiadania pod choinkę" - brzmi to z jednej strony kusząco, a z drugiej budzi lekkie obawy. Jak połączyć święta, które kojarzą się z rodzinną, miłą atmosferą z namiętnością i seksem? Sprawdziłam to, a w dodatku poznałam się z twórczością znanego duetu (tak, jeszcze nie czytałam żadnej książki napisanej przez Vi Keeland i Penelope Ward).

Zbiór zawiera 4 opowiadania pisane wspólnie przez autorki.

🎄 "Świąteczny Uber"  - w wigilijne przedpołudnie Meredith jedzie do sądu, nie liczy na wygraną, a wręcz spodziewa się porażki. Dzielony przejazd Uberem zdaje się odwrócił kartę złego losu (zabawnie i przewrotnie - uśmiałam się nie raz).

🎄 "Świąteczna wpadka" - Piper chce w tym roku podarować w prezencie dobre uczynki, jednym z nich jest pomoc bezdomnemu. Niestety mężczyzna któremu chciała kupić obiad okazał się synem jej sąsiada, staruszka z którym dziewczyna bardzo dobrze się dogaduje (ciepła i przyjemna historia, a dobre uczynki spełnione w wigilię liczą się podwójnie).

🎄 "Świąteczny pocałunek" przyjaciółka Margo próbuje wzbudzić w niej spontanicznie odruchy. Rzuca wyzwanie, a Margo musi pocałować nieznajomego mężczyznę w kawiarni. Jak się okazało mają oni ze sobą sporo wspólnego między innymi jedną trudną sprawę rozwodową (zaskakujące zwroty akcji i sporo namiętności było gorąco).

🎄 "Świąteczny układ" maile Riley często trafiają do skrzynki innego pracownika, on zwracając je zawsze zostawia jakiś niewybredny komentarz. Gdy dziewczyna pisze do kącika porad, a odpowiedź trafia nie tam gdzie trzeba czas by wirtualną znajomość przenieść do prawdziwego życia. Czy układ który zaproponuje Kennedy będzie dla obu korzystny i czy maile zaczną trafiać do adresatów? (Ależ tutaj było słodko! Romantyczne wyznania level hard).

Wszystkie opowiadania były naiwnie urocze, bajkowo słodkie. Sceny seksu zostały pominięte, ale podtekst i napięcie były wyczuwalne, wiadomo było dokąd zmierza finał, ale zupełnie nie przeszkadzało to w czytaniu. Nowy York - tutaj wszyscy mężczyźni są piękni i bogaci, a kobiety szukają tego jedynego. Święta to piękny czas i ich magia została tutaj fajnie ukazana.

Narracja lekka i płynna. Bardzo przyjemnie czytało mi się każde opowiadanie. Nie było tutaj nic odkrywczego, fabuła nie była skomplikowana, w sam raz jako przerywnik podczas przedświątecznej gorączki, lub na powitanie nowego roku z kieliszkiem wina.

Ja jestem usatysfakcjonowana, więc jeśli potrzebujecie lekkiego romansu, świątecznej atmosfery i zimy to bez wahania sięgajcie po tę książkę. Polecam!



wtorek, 5 stycznia 2021

Damy,dziewuchy,dziewczyny

 TYTUŁ: Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy

AUTOR: Anna Dziewit-Meller

ILUSTRACJE: Joanna Rusinek

WYDAWNICTWO: Znak emotikon

ROK WYDANIA: 2020

LICZBA STRON: 156


Jako mama dwóch dziewczynek z wielką ciekawością zajrzałam do książki "Historia w spódnicy" - zajrzałam i przepadłam. A właściwie przepadłyśmy wszystkie trzy. Heńka Pustowójtówna, która walczyła w powstaniu styczniowym przedstawia swoje "koleżanki". Kobiety które wyróżniły się w historii Polski i świata. 

Narracja jest pierwszoosobowa, dostosowana do dzieci w wieku 8+. Trudniejsze słowa czy zagadnienia zostają szczegółowo wyjaśnione po pierwszym rozdziale. Całość czyta się bardzo przyjemnie, bo każda sylwetka przedstawiona jest na 3-4 stronach, nie ma więc mowy o tym by się znudzić. 

Na przestrzeni wieków dziewczynki nigdy nie miały łatwo. Ograniczano im dostęp do edukacji, ważne by umiały zachować się na salonach, dobrze gospodarować i prowadzić nienagannie dom. Determinacja i głód wiedzy sprawiły jednak że możemy teraz podziwiać wybitne Polki, poznać ich historię i samemu zgłębić szczegóły.

Kobieta król, kolekcjonerka dzieł sztuki, naukowa mistrzyni świata, feministki, pani od przyrody, poetki, malarki, kobieta chirurg i szpieg w spódnicy. Musicie przyznać że wiele tutaj barwnych postaci i wiele dziedzin w których się specjalizowały. Paleta możliwości jest ogromna. 

Przede wszystkim najważniejszym przesłaniem tej książki jest podążanie za swoimi pasjami. Czasami konieczne jest płynięcie pod prąd, ale realizacja swoich marzeń przynosi satysfakcję. Widać to świetnie na przykładzie Barbary Hulanicki, która sprzeciwiła się cioteczce pijającej herbatę z filiżanki i stała się prekursorką odważnych posunięć w modzie.



W pakiecie z książką dostałyśmy też maski. Inspiracji do zabawy jest wiele. Na pewno skorzystamy odgrywając scenki.

Lidka (8 lat) - zaciekawiło mnie to że czasami dziewczyny musiały przebierać się za chłopaków by chodzić do lepszej szkoły. Ale częściej się nie poddawały i pokazały że kobieta w spódnicy też dużo potrafi.

Gabi (10 lat) - ja uwielbiam chodzić do szkoły, i z chęcią poznawałam bohaterki, które zdobyły osiągnięcia w nauce. Ale poetki i malarki też miały ciekawe życie.

W kobietach tkwi ogromna siła. I warto o tym mówić głośno i pokazywać dobre przykłady. Książka jest bardzo ładnie wydana i zdecydowanie trafiła w dobry czas. Teraz w XXI wieku kiedy kobiety nadal muszą walczyć o swoje prawa i miejsce w świecie warto mówić chłopcom i dziewczynkom, że można osiągnąć wiele, wystarczy tylko chcieć.

Polecamy.

poniedziałek, 4 stycznia 2021

Czwarta prawda

 

TYTUŁ: Czwarta Prawda

AUTOR:  Anna Singh

WYDAWNICTWO: Novae Res

ROK WYDANIA: 2019

LICZBA STRON:  528

MOJA OCENA 5,5 na 6


Po debiuty autorskie sięgam zawsze z pewną dozą ekscytacji, przecież jest to szansa na odkrycie jakiejś perełki. Ten tytuł zaintrygował mnie przede wszystkim tłem wydarzeń, a mianowicie fascynującymi Indiami. Pani Anna z wykształcenia jest psychologiem, a z zamiłowania indologiem, bardzo więc byłam ciekawa jak wykorzystała swoją wiedzę i pasję do Indii w konstrukcji powieści.

Raju i Charan to dwaj przyjaciele, ich daty urodzenia różni zaledwie tydzień. Mieszkając po sąsiedzku dzielili każdą chwilę swojego dzieciństwa. Razem dokazywali na podwórku, razem chodzili do szkoły, razem dorastali. Wspólne doświadczania ukształtowały ich charaktery, mimo że dojrzewali  w niemalże identycznych warunkach byli od siebie zupełnie różni.

Historia którą poznajemy rozpoczyna się 22 października 2015. Charan wraz z żoną i synkiem wybierają się do miasta na obchody Dushery jednego z najważniejszych świąt w hinduizmie. Ma to być wyjątkowe święto, pierwszy raz od bardzo dawna spędzone wspólnie, bo dotąd Charan spędzał je w pracy. Podczas kulminacyjnego obrzędu mężczyzna staje oko w oko ze swoją przeszłością, a mianowicie z przyjacielem, w którego pogrzebie uczestniczył kilka lat temu…

Kolejne rozdziały to retrospekcje, ale nie są one ułożone chronologicznie. Wspomnienia spisane w pierwszej osobie z perspektywy Charana przeplatają się. Mężczyzna opowiada o kobiecie, w której zakochał się Raju, a nie uzyskawszy zgody jej ojca na ślub ucieka z nią do miasta. W tej ucieczce pomagał oczywiście Charan, ale nie robił tego bezinteresownie. On sam zakochał się w pięknej Simran. Czy spalanie się w niespełnionym uczuciu to to czego pragnie, czy pomaganie przyjacielowi będzie teraz jego priorytetem?

Czy przyjaźń mężczyzn będzie ważniejsza niż miłość do jednej kobiety. Czy dla Raja zdobycie Simran było tylko zabawą, a jego prawdziwą namiętnością był biały proszek? Czy Chamran traktujący Raja jak brata będzie umiał wyrwać go ze szponów nałogu? Pierwszoosobowa narracja zdecydowanie pomaga tutaj poznać motywacje głównego bohatera, portret psychologiczny jest bardzo pogłębiony.

By poznać ścieżki którymi podążały życia Raju i Charana i odkryć moment w którym zaczęły się od siebie rozdzielać należy cofnąć się do przeszłości. Tutaj Charan opisuje najwcześniejsze lata i najważniejsze momenty ich życia. Ten zabieg to nie tylko przedstawienie życiorysu bohaterów, to przede wszystkim nakreślenie obrazu Indii. Bieda i przepych, tradycje i zabobony, rytuały i święta. Prosta wiejska codzienność , bezprawie, korupcja i narkotyki. Indie są wielowymiarowe i tą wielowymiarowość udało się autorce w bardzo plastyczny sposób przedstawić. Do tego należy wspomnieć o zapachach dobywających się z kuchni siostry Charana, słodkości które serwowała sprawiły, że chętnie spróbowałabym rarytasów tej dalekowschodniej krainy.

Zakończenie zdecydowanie wbiło mnie w fotel. Dałam się zaskoczyć, bo takiego obrotu sprawy zupełnie się nie spodziewałam. Epilog to dokończenie pierwszego rozdziału i potrzeba było aż pięciuset stron by było ono aż tak zaskakujące, a z drugiej strony przecież jedyne z możliwych. Taka sztuczka sprawiła, że książka nabrała wyjątkowego charakteru i oczarowała mnie swoją wyjątkowością.

Podsumowując „Czwarta prawda” to wielowątkowa i wielowymiarowa powieść. Odbierać ją możemy na wielu płaszczyznach. Zdecydowanie to powieść obyczajowa w pełnym tego gatunku znaczeniu. To coś więcej niż historia przyjaźni czy romans, to przepiękny obraz Indii z jego tradycjami i ciemnymi kartami. Bez wahania polecam jako doskonałą lekturę, która zaskoczy was w nie jednym momencie.

piątek, 1 stycznia 2021

Podsumowanie roku

 

Post podsumowujący rok pojawia się tradycyjnie w sylwestrową noc.

Zanim jednak przyjdzie pora na podsumowanie roku, trzeba podsumować grudzień :)

Udało mi się przeczytać 6 książek - jeden poradnik, dwie świąteczne antologie i trzy powieści. Dodatkowo zrecenzowałam 5 książek dla dzieci i jedną grę - bo grudzień to czas spędzony przede wszystkim z córkami.



❄️ Czwarta prawda (recenzja wkrótce) - to powieść obyczajowa, ale w pełnym tego gatunku znaczeniu, rzeczywisty obraz indyjskiej wioski, tradycji, obrzędów
❄️ PS i życzę ci dużo miłości to antologia opowiadań miłosnych na gwiazdkę, było lekko przyjemnie i romantycznie
❄️Organista z martwej wsi to historia syna więźnia, ale przede wszystkim pogłębiona refleksja na temat więzi międzyludzkich
❄️ Świąteczna noc to antologia opowiadań klasyków literatury polskiej i światowej
❄️ Siedem sióstr zdecydowanie za długo pozwoliłam tej książce czekać na półce, bo ja uwielbiam takie historie, retrospekcje i odkrywanie sekretów rodzinnych
❄️ Jak nie zwariować ze swoim dzieckiem. Edukacja w której dzieci same chcą się uczyć - poradnik jak pomóc dzieciom odkryć radość z uczenia się, w obecnej sytuacji gdy nauka odbywa się w domu bardzo pomocny

Czytelniczo bardzo udany miesiąc, chociaż liczyłam że uda mi się przeczytać jedną książkę więcej. Nowych tytułów też mi kilka przybyło więc zapasy czytelnicze na kolejne miesiące są ;)
Walka ze stosem hańby okazała się lekką porażką, ale to tylko zabawa, a miejsce na półce jeszcze jest.



Takie książki znalazłam pod choinką od przyszłej bratowej - myślę że dobrze zapunktowała :) Chociaż za świąteczne tytuły zabiorę się pewnie w okolicach przyszłej gwiazdki.




A teraz pora by podsumować mijający rok. Udało mi się przeczytać 96 książek - biorąc pod uwagę wszystkie zawirowania 2020r jest to niezły wynik, napisałam 128 postów. Najchętniej czytanym przez Was postem jest recenzja Harrego Pottera i Zakonu Feniksa <klik>

Plany czytelnicze udało mi się zrealizować połowicznie. Przeczytałam 6 tom Chyłki "Oskarżenie" i na tym już zakończę tę przygodę. Po książki z serii Lipowo nadal nie udało mi się sięgnąć (do nadrobienia!), seria owoc granatu przeczytana w połowie - bardzo mi się podobała więc mam nadzieję że szybko uda mi się zabrać za kolejne części. Jeśli chodzi o Kwiat paproci to odsłuchałam dwa tomy serii i przekonałam się do audiobooków!

Nie udało mi się ukończyć wyzwania MINI CZELENDŻ 2020 <klik> , te książki nadal czekają na swoją kolej. Udało mi się natomiast zgłaszać co najmniej jeną książkę co miesiąc w wyzwaniu #podhasłem u Ejotkowe postrzeganie świata

Teraz zapraszam na moją listę TOP 2020

Powieści obyczajowe
Drzewo anioła Lucinda Riley
Ciężar pianina Chris Cander
Gdyby ocean milczał Anna Wysocka-Kalkowska
Uskrzydleni Joanna Parasiewicz
Księga wieszczb Erika Swyler
Maria Magdalena Ewa Kassala
Zorza Anna Rosłoniec
Organista z martwej wsi Danuta Chlupowa

Kryminały i thrillery
Czwarta małpa i Piąta ofiara J.D Barker
Chirurg Michał Larek
Strach który powraca Magda Stachula
Inspiracja Adrian Bednarek
Zgadnij kim jestem Kamila Cudnik
Likwidacja Nadia Szagdaj

Powieść przygodowa
Syryjska legenda Wojciech Kulawski




TOP 3 książek dla dzieci 
Kraina opowieści Powrót Czarnoksiężnicy Chris Colfer - to nasz wspólny rodzinny wybór
Szalone kury pana Dropsa - książka wskazana przez Lidkę
Seria Biuro Detektywistyczne Lessego i Mai to odkrycie roku Gabi, spodziewajcie się recenzji już wkrótce
 

Niestety trafiły się też i słabsze książki 
Frontier Paweł Laskowski
Wstrzymując oddech Małgorzata Mikos - wiem, że dla wielu osób ta książka była bardzo dobra, niestety moja subiektywna ocena jest bardzo niska.

A jak Wam czytelniczo minął 2020 rok, czy lektury chociaż trochę zrekompensowały to co dzieje się wokół nas? Czy były odskocznią przynoszącą ulgę? Mam nadzieję że tak. I tego chciałabym Wam życzyć w nowym roku - wielu cudownych lektur, książek które otwierają nowe światy, które pozwalają przeżyć niesamowite przygody, które dostarczają całych wachlarzy niezapomnianych emocji.