sobota, 30 listopada 2019

Na własną rękę


TYTUŁ: Na własną rękę 
AUTOR: Martin Cruz Smith
WYDAWNICTWO: Albatros
ROK WYDANIA: 2015
LICZBA STRON: 350


Patrząc na swoją domową biblioteczkę umiem określić skąd mam daną książkę czy to od wydawnictwa, czy wygraną w konkursie, czy to prezent czy kupiona dla przyjemności. Myśląc jednak o tej powieści zupełnie nie mogę sobie przypomnieć skąd ją mam i tak ją wiecie przez dłuższy czas zupełnie ignorowałam. Fabuła mieści się co prawda w kręgu moich kryminalnych zainteresowań, ale jakoś tak nie mogłam się zebrać. W styczniu Ejotkowe postrzeganie świata podało kategorie do wyzwania mini czelendż (czyli czytanie książek z półki wstydu) i ta właśnie książka pasowała mi idealnie. Ale jak widać od stycznia do teraz musiało minąć trochę czasu bym się za nią zabrała. 

Zawodowy tłumacz bierze udział w tajnym spotkaniu biznesowym, aby zapamiętać to o czym mowa sporządza notatki. Następnego dnia zostaje zamordowany na plaży w Kaliningradzie. Mordercy zależy na notesie, ale cały tekst jest zaszyfrowany dziwnymi obrazkami.

W Moskwie strzałem w głowę zamordowany zostaje Grisza Grigorienko głowa rosyjskiej mafii. Tego samego dnia samobójstwo popełnia, wyskakując z balkonu, dziennikarka Tatiana Pietrowna. Kobieta słynęła z artykułów obnażających afery polityczne, korupcję, naraziła się nie tylko Kremlowi ale i rosyjskim oligarchom. Policja zamknęła sprawę jednak inspektor Arkadij Renko nie wierzy w oficjalną wersję wydarzeń. Za zgodą prokuratora szuka ciała Tatiany, które dziwnym trafem zniknęło z kostnicy...

Renko ustala że Tatiana weszła w posiadanie tajemniczego notesu, przekazała go naczelnemu swojej gazety węsząc gruba aferę. Niestety notatek nie potrafi nikt odszyfrować, a kobieta nie żyje. Inspektor głowi się nad notatkami, wierzy ze wskazówek musi szukać w Kaliningradzie. 

Tymczasem w Moskwie trwa walka o przywództwo w mafii. Poznajemy kilku pretendentów na to stanowisko. Syn Griszy jest pewnym siebie człowiekiem liczy na to że poznanie zagadki skrywanej przez notes tłumacza przyniesie mu zwycięstwo. 

Książkę czyta się zaskakująco szybko, bez zbędnego przedłużania zostajemy wciągnięci w wir akcji. Trzy tajemnicze śmierci i notes z szyfrem. Kto złamie kod: dziennikarze, komisarz policji, mafia, a może bezdomny 17-latek, mistrz gry w szachy? Przyznaje że zagadka została świetnie skonstruowana - czytelnik też ma szansę ją rozwiązać, ponieważ ma wgląd w kartki z notesu. Akcja cały czas mknie do przodu, chwilę na oddech możemy złapać zwiedzając Kaliningrad. Na koniec tempo zostaje podkręcone jeszcze bardziej. 

Zakończenie może nie należy do tych najbardziej zaskakujących ale jest utrzymane na dobrym poziomie. Bohaterowie ciekawie skonstruowani, zarówno postacie pierwszo i drugoplanowe. Narracja swobodna, sporo dialogów, dość dużo wulgaryzmów ale zastosowanych odpowiednio do sytuacji i do ilości wypitej wódki. Rosyjscy oligarchowie i ich powiązania przedstawieni raczej ogólnie - myślę że w ten temat można by wejść znacznie głębiej. 

Arkadij Renko to postać budząca sympatię, a jego poczynania możemy śledzić w innych powieściach autora. Mężczyzna w sile wieku, wierzący w prawdę i szukający jej w najciemniejszych zakamarkach Rosji. 

Podsumowując: książka Martin Cruz Smith'a okazała się wciągającym kryminałem, którego akcja obejmuje obszar o którym zbyt często nie czytam. Autor ukazał zarówno piękno Rosji jak i jej brutalność. Tajemnica notesu to intrygująca zagadka. Jeśli więc macie ochotę na kryminał zza wschodniej granicy to jak najbardziej polecam. 


Jest to 119 ksiażka przeczytana w 2019r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek
* Mini czelendż u Ejotkowe postrzeganie świata




czwartek, 28 listopada 2019

Okruchy gorzkiej czekolady

TYTUŁ: Okruchy gorzkiej czekolady. Morze ciemności

AUTOR: Elżbieta Sidorowicz
WYDAWNICTWO: Zysk i s-ka
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 514



Do przeczytania tej książki skusiła mnie piękna, ale równocześnie tchnąca smutkiem okładka, ponadto sam tytuł też wzbudził moje zainteresowanie. Opis jest zwięzły, niby coś zdradza i przygotowuje na sporą dawkę emocji.

Zacznijmy od znanego wszystkim wątku starego domu, na wsi (tutaj to akurat obrzeża Warszawy), który wymaga remontu. Rodzice 17-letniej Ani kupują dom, który wymaga kapitalnego remontu, to stary dworek, którego piętro uległo zniszczeniu podczas pożaru. Tata dziewczyny jest architektem, dlatego stworzenie pięknego wnętrza nie jest dla niego problemem. W ciągu dwóch miesięcy wakacji, które Ania spędza na obozie konnym dom zmienia się nie do poznania zachowując jednak swój szlachecki urok. Daleko mu jednak do pełnego wygód, ciepłego domu (brak bieżącej wody, gazu) - jest to jednak spełnienie marzeń całej rodziny.

Rodzina Kielanowiczów nie miała szansy na radość ze spełnionego marzenia, deszcz, śliska droga, rozpędzony tir. Rodzice Ani giną w wypadku. Dosłownie chwila wystarczyła by świat dziewczyny runął w gruzach. To jak autorka oddała emocje opisując przeżycia dziewczyny w momencie przekazywania tej tragicznej informacji to majstersztyk, uzupełniony idealnie graficznym układem tekstu, uwierzcie mi tego się nie dało czytać na spokojnie. Łzy leją się strumieniami, a to jeszcze nie koniec... Najbliższą rodziną Ani jest teraz przyrodnia siostra jej mamy - Iwona. Kobieta roszczeniowa, zapatrzona w siebie egoistka. W kontaktach z Anią brak jej zupełnie empatii - ta kobieta ma uzyskać prawo do opieki nad dziewczyną, bardzo chętnie, bo upatrzyła w tym sporo korzyści dla siebie. Na szczęście losem Ani interesuje się jej wychowawczyni pani Barska, kobieta widząc w jakiej sytuacji jest jej uczennica nie waha się i dzięki pomocy syna (prawnika) adoptuje Anię. Ciotka nie bardzo o nią walczy, więc całą papierkologię udaje się sprawnie ogarnąć.

Pierwsze miesiące po śmierci rodziców są dla dziewczyny niezwykle bolesne, przechodzi przez wszystkie etapy żałoby wspierana przez panią Barską i psychologa. Ania jest silną dziewczyna, ale wystarczy wspomnienie, ulotna myśl, by ciężar który na nią spadł przytłaczał ją jeszcze bardziej. Dziewczyna chce jednak walczyć o siebie i jedynym rozwiązaniem jakie dla siebie widzi jest zamieszkanie w domu rodziców. Pani Barska ulega, ale chyba nie do końca zdaje sobie sprawę w jakich warunkach będzie mieszkała Ania. Brak wody i kłopoty z ogrzaniem domu, dojazdy do szkoły (1,5 godz w jedną stronę). Nie było lekko, ale upór nie pozwolił dziewczynie zrezygnować. Walka z domem to swego rodzaju terapia.

Ania uczy się w liceum plastycznym, jest bardzo uzdolniona. Gdy wraca do szkoły po miesięcznej przerwie okazuje się, że koledzy z klasy nie wiedzą jak z nią rozmawiać, obchodzą się z nią delikatnie i to najlepiej z daleka, okazuje się też ze najlepsza przyjaciółka zawiodła. Jest jednak Michał i Pola, nowa dziewczyna w klasie. Ten wątek doskonale pokazuje jak jesteśmy bezradni wobec tragedii, która przeżywa ktoś inny, jak mało w nas empatii, zwykłej uwagi i najprostszych słów.

Ta powieść to nie jest książka do przeczytania na raz, bagaż emocjonalny jest ogromny, gdy już wydaje się że Ania pogodziła się z tragedią otrzymuje kolejny cios od życia. Ta książka trafi prosto w serce, jest emocjonalną bombą która na pewno rozniesie was na kawałki. Może wyrażam się zbyt kolokwialnie, ale ta powieść nie jest przesycona patetyzmem, to zwykła ludzka historia przepełniona bólem. Strata rodziców jest niewyobrażalna, tym bardziej okrutna gdy w jednej chwili traci się oboje rodziców. Autorka wzięła na warsztat bardzo trudy temat, ale literacko udźwignęła go w cudowny sposób.

Styl narracji sprawia, że czyta się bardzo sprawnie. Akcja, dialogi ale też sporo przemyśleń, rozmów z Bogiem, próba ułożenia sobie świata na nowo. Autorka dodatkowo w fabułę wplotła ciekawostki ze świata architektury i malarstwa, nie są to nudne zapychacze ale kreowanie świata słowem. Plastyczne opisy, kolory, faktury, światło - widać tutaj ogromną wiedzę autorki w tym zakresie.

Podsumowując, nie czytajcie tej książki w słabszym dla was okresie emocjonalnym, bo trudno będzie wam przestać płakać. Autorka bardzo głęboko weszła w temat żałoby i relacji międzyludzkich, stworzyła wielowymiarowe postacie. Ta książka to 514 stron emocji. Polecam, bo jest to powieść z którą warto się zmierzyć, przemyśleć ją i odnieść do siebie.

Jest to 118 ksiażka przeczytana w 2019r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:

* Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek

wtorek, 26 listopada 2019

Lektury edukacja wczesnoszkolna

Lektury edukacja wczesnoszkolna.



Zauważyłam ostatnio, że często wyszukujecie postu o książce "Detektyw Pozytywka" <klik> i <klik>, jest to lektura w III klasie szkoły podstawowej. Postanowiłam więc zrobić wpis o lekturach, które do tej pory przeczytała Gabrysia. Słowo "przeczytała" jest tutaj trochę na wyrost, bo czytam głównie ja, na głos. Szczerze przyznam, że samodzielne czytanie dłuższych treści coś nam trochę kuleje, Gabi się zniechęca szybko, mówi że więcej rozumie jak ja czytam. Ok, nie mam z tym większego problemu, ponieważ cenię sobie wspólne chwile przy książce, jestem też na bieżąco z nowościami wśród lektur. Ale po cichu Wam powiem, że chciałabym żeby dała się porwać jakiejś książce, żeby trudno ją było oderwać od czytania, jednak nic na siłę, przyjdzie pewnie i na to czas.

Czy lektury zachęcają dzieci do czytania?


W pierwszej klasie dzieci fragmenty lektur znajdują w podręczniku, są to legendy, baśnie i fragmenty "Dzieci z Bullerbyn". Ja w swojej szkolnej karierze tej książki nie czytałam, więc postanowiłam zmierzyć się z tą lekturą, a co z tego wynikło możecie przeczytać tutaj <klik>.

W klasie II zaczynają się już konkretne lektury. O książki było początkowo dość trudno, bo to nowości a biblioteka szkolna nie była w stanie zakupić od razu większej ilości egzemplarzy. Ja jednak w książki inwestuję bez wahania więc kilka pozycji kupiłam. Na pierwszy ogień poszedł "Pamiętnik Czarnego Noska" (może to niekoniecznie nowość, bo pierwsze wydanie pochodzi z 1964 roku), czyli opowieść misia, który odpowiadał na listy dzieci, które przychodziły do redakcji czasopisma, w fabułę zostaje wplecionych wiele ciekawostek, a czytanie tej książki to sama przyjemność. Pozostając w temacie zwierzaków, kolejną książką jest historia kota Cukierka - "Cukierku ty łobuzie" Waldemara Cichonia. Sympatyczny kot próbuje znaleźć się w nowej rodziny, seria zabawnych przygód wciąga dzieciaki bez reszty. Kolejną lekturą jest trochę archaiczna "Karolcia" Marii Kruger i "Zaczarowana zagroda" Czesława Cętkiewicza - to lektury które pamiętam ze szkoły więc wróciłam do nich z przyjemnością, jednak moim dziewczynom nie koniecznie mała dziewczynka i jej niebieski koralik przypadły do gustu, pingwiny jednak jak najbardziej. Niekwestionowanym hitem wśród lektur, które moja córka przerabiała w II klasie to "Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek" Justyny Bednarek. Skarpetki żyją własnym życiem, zostają gwiazdami filmowymi, detektywami, politykami - każda z dziecięciu historii budzi emocje i pobudza dziecięcą wyobraźnię.

W klasie trzeciej robi się poważnie. Dwie pierwsze lektury są moim zdaniem nieco przytłaczające, smutne, niełatwe w odbiorze dla 9-latka.

"Asiunia" Joanny Papuzińskiej.


Asiunia to mała pani Joanna, która opowiada o wojnie. Najwcześniejsze wspomnienia dziewczynki to właśnie wojna, która zabrała jej rodziców i dom, dobrze że pozostawiła babcię. 
Prostymi słowami zrozumiałym dla dzieci w wieku 7-9 lat ukazano grozę wojny. Nie ma tu brutalnych opisów, jest strach i niepewność jutra. Jest też dobre zakończenie.

Ta książka to bardzo mądra lektura. Dzieci pytają, a nam czasami trudno znaleźć odpowiedź więc ta książka doskonale pomoże nam poprowadzić rozmowę. 
Polakom stawia się zarzut, że lubią rozdrapywać rany, pławić się w nieszczęściach przeszłości. Moim zdaniem to jednak warto uświadamiać dzieci ze kiedyś świat nie był taki piękny, mówić do czego prowadzi nienawiść i jak niszczycielską moc ma wojna.



"Dziewczynka z parku" Barbary Kosmowskiej" to historia dziewczynki, której niedawno umarł tata. Pozostawił po sobie ogromna pustkę i smutek, mama dziewczynki nie bardzo radzi sobie z tą sytuacją i spędza czas na tapczanie, pod kocem w kratę. Siły dziewczynce dodaje babcia i nowy kolega w klasie. Chłopcu trudno się zaprzyjaźnić z innymi, bo jest o rok starszy, klasę powtarza z powodu choroby ale wie o tym bardzo mało osób. Dziewczynce ulgę przynoszą również wspomnienia i ostatnie słowa taty. Bardzo smutna jest ta książka, jest ważna, potrzebna i dobrze napisana, ale niesamowicie smutna. Nie jestem do końca przekonana czy to dobry wybór dla trzecioklasistów, dla dzieci, które dopiero oswajają się z książkami, które powinny odnajdywać w nich przygody i pozytywne emocje. Wiem, że życie to nie tylko przyjemności i z bólem też trzeba się umieć zmierzyć, ale wydaje mi się że ta książka jest za mocna, jak na okres kiedy powinniśmy dzieci książkami zaciekawiać. Gabi i Lidka przyjęły te lekturę ze spokojem, z pewną zadumą.


Wczoraj skończyłyśmy czytać "Sposób na Elfa" Marcina Pałasza. Autor jest jednocześnie narratorem i bohaterem książki. Opowiada o adopcji psa, o tym jak aklimatyzował się w jego domu, jak zaprzyjaźnił się z jego synem. Pojawia się też wątek detektywistyczny, w którym pies odegra ważną rolę. Bardzo się nam ta książka podobała, bo lubimy psie historie.

Jak widzicie lektury są bardzo zróżnicowane. Są i te starsze i te nowsze, lekkie i przyjemne oraz trudniejsze. Wiele zależy od nauczyciela, od poprowadzonych zajęć związanych z lekturą. My póki co czytamy wspólnie i na temat każdej książki możemy sobie pogadać. Na jakim etapie edukacji są wasze dzieci? Co myślicie o nowym kanonie lektur?

niedziela, 24 listopada 2019

Dwanaście żywotów

TYTUŁ: Dwanaście żywotów Samuela Hawleya

AUTOR: Hannah Tinti
WYDAWNICTWO: Papierowy księżyc
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 508


Dawno nie miałam w rękach powieści amerykańskiej, bliżej mi ostatnio do naszego rodzimego podwórka. Lubię jednak przeplatać sobie lektury a ta książka zapowiadała się zupełnie inaczej niż to co czytałam w minionym czasie. Dodatkowym czynnikiem, który wpłynął na to że wybrałam tę książkę to blurb na tyle okładki napisany przez Ann Patchett, jej "Dziedzictwo" to jedna z lepszych książek przeczytanych przeze mnie w 2017 roku <klik>

Loo i Samuel Hawley - córka i ojciec. Od lat przemieszczają się z miejsca na miejsce, mieszkają w motelach, jedzą w przydrożnych barach, w każdej chwili Hawley może dać sygnał do wyjazdu. Na tego mężczyznę nagle, zupełnie niespodziewanie spadła opieka nad małym dzieckiem. Hawley radzi sobie jak umie, taka relacja mogłaby być pełna podziwu, ale on nie potrafi osiąść w jednym miejscu Czy ścigają go wspomnienia zmarłej żony czy coś gorszego?

Jedynym stałym elementem w życiu Loo jest "ołtarzyk" poświęcony jej matce. Hawley mimo, że nigdy nie opowiada o swojej żonie to pielęgnuję pamięć o niej w sposób bardzo nietypowy i niepokojący. W każdym miejscu, w którym się zatrzymują w łazience przykleja zdjęcia Lily, paragony z ostatnich zakupów które zrobiła, listę spraw do załatwienia którą sporządziła, resztki kosmetyków.

Dwie ramy czasowe - teraz czyli czas w którym Hawley nagle postanawia zamieszkać w Olympus blisko swojej teściowej. Jego próby zasymilowania się ze społecznością nie od razu są uwieńczone sukcesem. Gorzej taką stałość znosi Loo, teraz musi zawiązać jakieś znajomości, dać się poznać, przestać być odludkiem. Przeszłość kiedy poznajemy historię każdej blizny po ranie postrzałowej na ciele Hawley'a. Wspomnienia ułożone są chronologicznie i są bardzo dokładne. Narracja jest trzecioosobowa, ale pozwala nam poznać myśli i emocje bohaterów.

Strzał z pistoletu w zwolnionym tempie

"Nagle wszyscy mogli obejrzeć jego ciało - pokryte szeregiem dziur po kulach, teraz już zabliźnionych. Jeden otwór w plecach, drugi w torsie, trzeci w brzuchu, czwarty na lewym barku, kolejny na lewe stopie. Blizny były ciemniejsze od reszty ciała, miejscami skóra na nich zrobiła się pomarszczona, tak jakby kule, które wniknęły w siało Samuela Hawleya, wygryzły sobie drogę przez mięso."

Ta historia mogła wydarzyć się tylko w Stanach, Dziki Zachód - kowbojskie porachunki, ciemne interesy, Hawley mający kilka sztuk broni, dziewczyna która w prezencie daje chłopakowi pistolet ojca. Zabójstwo na środku oceanu. To czyta się z wypiekami na twarzy jak na prawdę dobry film akcji. Autorka nie szczędzi szczegółów i tych dotyczących broni jak i tych anatomicznych po spotkaniu kuli z ciałem

Klimat powieści jest mroczny, oczekiwanie na kolejne wspomnienie bohatera, próba powiązania ich z teraźniejszością. Czy Loo jest bezpieczna czy pewnego dnia dosięgnie ja przeszłość ojca, to pytanie tym silniej wybrzmiewa w czytelniku gdy poznaje szczegóły śmierci matki dziewczyny.

Relacja ojciec i córka.

Ta powieść wymaga od czytelnika dostrzeżenia głębszego dna. Ok, to może być historia strzelca-zawodowca od brudnej roboty, który ucieka przed zemstą (lub który sam staje się aniołem zemsty). Ale to przede wszystkim historia ojca, który próbuje zatroszczyć się o bezpieczeństwo córki. Jego życie przepełnione jest brutalnością i chłodną kalkulacją, ale Loo jest dla niego najważniejsza. To dla niej odcina się od przeszłości.

Książka jest mroczna i trzymająca w napięciu. Porównałam ją do dobrego filmu akcji, tak z każdego wspomnienia Hawleya można by zrobić niezłą scenę. Autorka świetnie posługuje się piórem, tworzy niepowtarzalny amerykański klimat. Polecam fanom literatury obyczajowej, fanom kryminałów znajdziecie w tej powieści elementy które na pewno was zainteresują i wciągną w niebezpieczny świat Samuela Hawleya. 

 Jest to 117 ksiażka przeczytana w 2019r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:

* Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek

czwartek, 21 listopada 2019

Powódź - Paweł Fleszar

Dzisiaj krótki post, który nie jest recenzją, a polecajką. Chciałabym zwrócić waszą uwagę na książkę bardzo współczesną, ale z wątkami nostalgicznymi, w sferze stosunków międzyludzkich opowiada m.in. o przyjaźni i zdradzie, a sedno jej intrygi jest rzadkie i oryginalne. Tak swoją powieść określa autor Paweł Fleszar. 
Ja miałam przyjemność przeczytania kilka stron tej powieści i powiem szczerze, że zapowiada się intrygująco. Oryginalna jest również szata graficzna, treść powieści poprzedzona jest kartką z kalendarza i wycinkami prasowymi lub artykułami internetowymi na temat wydarzeń - pobudza to znacznie apetyt na poznanie fabuły. Gdy tylko przeczytam powieść podzielę się z Wami wrażeniami po lekturze. 
Podrzucam wam opis:
Pewnej nocy czterdziestoletni Jakub wyskakuje z dziewiątego piętra wieżowca w Krakowie. Zostawia list pożegnalny ze zdjęciem pięknej dziewczyny. Być może jest to Zuza, o której Kuba napisał: „Zły człowiek zabrał Zuzę i odtąd moje życie straciło sens”.
Co tak naprawdę skłoniło mężczyznę do samobójstwa? Kim jest Zuza i co się z nią stało? Jaki związek z tym wszystkim mają budzące grozę filmy znalezione w smartfonie Jakuba? Odpowiedzi na te pytania próbuje znaleźć Kris, przyjaciel Kuby z dzieciństwa. Kris jest zawodowym żołnierzem, ale daleko mu do typowego bohatera, który samotnie stawia czoło złemu światu – kiepsko strzela, ma nadciśnienie i początki nadwagi. Tymczasem prywatne śledztwo, w którym pomaga mu dwójka nastolatków, prowadzi go do zaskakujących odkryć…
W tym obfitującym w humor kryminale autor podrzuca czytelnikowi różne tropy, sprowadzając go często na manowce. Tytułowa powódź nieubłaganie zbliża się do miasta…


Paweł Fleszar Od 1997 roku lat jest dziennikarzem. Najdłużej pracował w Tempie i Przeglądzie Sportowym, poza tym w dziennikach lokalnych, Nowinach i Gazecie Krakowskiej oraz w magazynach: Champion. Sport and more, futbol.pl, Super Volley. Prowadzi też stronę internetową sportkrakowski.pl.
W teście na inteligencję uzyskał wynik IQ 160, uprawniający do członkostwa w Stowarzyszeniu Mensa Polska. (Informacje o autorze pochodzą ze strony lubimyczytać.pl)

Czy taka krótka zajawka książki wzbudziła wasze zainteresowanie? Dajcie znać czy taka forma prezentacji książki (bez recenzji) zwraca Waszą uwagę na powieść? Czy sprawia że chcecie się jej przyjrzeć bliżej?



wtorek, 19 listopada 2019

Następnym razem

TYTUŁ: Następnym razem

AUTOR: Karolina Winiarska
WYDAWNICTWO: Szósty Zmysł
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 316

Lubię odkrywać nowe czytelnicze lądy, wypływać na dalekie wody w nieznane, taką literacką podróżą są debiuty. Wydawnictwo Szósty Zmysł postanowiło dać szansę debiutującej polskiej autorce. Karolina Winiarska to mama, żona i nauczycielka. Z wielką przyjemnością zasiadłam do lektury i dziś, w dniu premiery dzielę się z Wami wrażeniami.

Rok 1996 r. Olga i Michał poznają się na obozie we Włoszech. Miło spędzają czas wspólnie z rówieśnikami, delektując się beztroskimi chwilami przed maturą. Czas spędzają w grupie, a jednak ich spojrzenia ciągle się krzyżują, coś ich do siebie przyciąga. Rozmawiają ze sobą kilkakrotnie, jednak nieśmiałość nie pozwala żadnej ze stron na zrobienie odważniejszego kroku. Wszystko co dobre szybko się kończy, Michał wraca do Warszawy, a Olga do Rzeszowa.

Każdy z nich ma jakiś plan na życie, matura, studia, praca, rodzina. Nadszedł czas by zmierzyć się z życiem i te zamysły zrealizować. Pochłonięci codziennością mają jednak z tyłu głowy tą włoską atmosferę, ten powiew pierwszego nastoletniego zauroczenia. Narracja jest trzecioosobowa, a rozdziały naprzemiennie traktują o życiu Olgi i Michała. Dziewczyna dostaje się na wymarzone studia, rozpoczyna nowy etap, poznaje świetnego chłopaka, pamięta jednak to szybsze bicie serca i wpatrzone w nią oczy Michała.

Mijają lata. Dzięki zastosowanej naprzemiennej narracji poznajemy migawki z życia bohaterów. Ich nowe związki, sukcesy zawodowe, wzloty i upadki. Co jednak by się w życiu bohaterów nie zadziało, to ww wspomnieniach zostały te chwile przed maturą, te pamiętne wakacje, podczas których właściwie nic się nie wydarzyło, a tak na prawdę zdarzyło się wszystko. W latach 90 kontakt był utrudniony, młodzi myśleli raczej o nauce i ścieżce kariery, ale gdy po latach zdobywają swoje numery telefonów wymieniają SMS-y. Sytuacja Michała i Olgi trochę przypomina mi bohaterów książki "Love, Rosi" Ceceli Ahern. Mieli kilkakrotnie szansę by się spotkać, pogadać, spojrzeć sobie w oczy jeszcze raz, ale los potrafi być przewrotny.

Jeśli myślicie, że skoro książka należy do gatunku romans to zakończenie jest łatwe do przewidzenia. Akcja przecież zmierza do z góry ustalonego celu. Nic bardziej mylnego zakończenie na pewno was zaskoczy.

Udany debiut literacki 2019

Ta historia jest bardzo przemyślana, ukazanie bohaterów na różnych etapach ich życia jest bardzo realistyczne. Charakterystyka postaci jest bardzo wnikliwa, Olga jest osobą pragmatyczną jeśli chodzi o prozę życia, w sferze uczuć jest jednak idealistką i co nie jest dla niej dobre. Michał to człowiek nastawiony na sukces, gdy dociera na szczyt zauważa jednak, że nie o to mu w życiu chodziło, czy da radę zawrócić z raz obranej drogi?

Co do zauroczenia, które połączyło bohaterów to zabrakło mi tutaj intensywności. W kontekście całości początek był w moim odbiorze nieco słaby. Z czasem rozwoju akcji uczucia, które żywią do siebie Olga i Michał nabierają mocy. Emocje rosną, by na zakończenie uderzyć ze zdwojoną siłą.

Styl i język przyjemne w odbiorze, powieść czyta się bardzo szybko. Bardzo kobieca książka, pokazująca jak wiele zależy od nas samych, od naszej determinacji, od naszej walki o marzenia. Mimo drobnych mankamentów jestem bardzo zadowolona z lektury. Polecam, bo debiut Karoliny Winiarskiej zapewni wam niezapomniane wrażenia.

Jest to 116 ksiażka przeczytana w 2019r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:

* Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek


niedziela, 17 listopada 2019

Dziennik Reni

TYTUŁ: Dziennik Reni

AUTOR: Anna Rink

WYDAWNICTWO: Warszawska Firma Wydawnicza

ROK WYDANIA: 2019

LICZBA STRON: 305


Po książki, w których akcja rozgrywa się w czasie II wojny światowej sięgam raczej rzadko. Tutaj skusił mnie tytuł, bo wszelkie dzienniki czy pamiętniki czyta mi się dobrze, lubię zawarte w nich emocje, rozbudzam też swoją empatię. Autorką dziennika w tej książce jest 11 - letnia Renia, zapowiadała się więc nie łatwa lektura ale postanowiłam się z nią zmierzyć.

Renia jest najstarszą córką kierownika szkoły w Kamieńcu. Zaczyna pisać swój dziennik gdy jej tata zostaje aresztowany. Mama Anna zostaje w domu z siedmiorgiem dzieci, wkrótce na świecie ma się pojawić kolejne maleństwo. Rodzinna mieszka w budynku szkoły, mają do dyspozycji obszerne pomieszczenia i spory ogród. Dzieci od małego nauczone są posłuszeństwa i pracy, pomagają matce w codziennych obowiązkach, gdy rodzi się Jolka tych obowiązków przybywa. Renia w swym dzienniku skrzętnie notuje wydarzenia każdego dnia, opowiada o tęsknocie za ojcem, który nie wrócił po trzech dniach, a którego zesłano do obozu w Dachau. Opisy są drobiazgowe, dziewczynka opisuje kto odwiedza ich dom, jak pomagają im sąsiedzi przynosząc jedzenie, opisuje drogę na pocztę po paczki od rodziny, wymienia co mogli wysłać tacie. Spora część dziennika to właśnie takie wymienianki, kto napisał list, kto przyniósł jedzenie, co naszykowali tacie do paczki. Dla czytelnika jest to dość monotonne, nie ma tutaj akcji, tylko monotonia życia.

Z perspektywy czytelnika zbyt łatwo mi to napisać, że książka była monotonna, ale przecież tak wyglądała wojna na wsi. W Kamieńcu nie odbywały się żadne wojskowe działania, mieszkańcy byli pod okupacją niemiecką i musieli przestrzegać prawa i ograniczeń. Samotnej kobiecie na pewno nie łatwo było ogarnąć tę codzienność, w której dominowała tęsknota za mężem.

Gdy Renia kończy 13 lat musi zacząć pracować. Na szczęście udaje jej się znaleźć pracę blisko wuja w ogrodnictwie. Rodzinę odwiedza tylko raz w tygodniu i wtedy pisze swój dzienniczek. Wpisy są wtedy bardziej dynamiczne, bo nie skupiają się na drobiazgach. Dzieci dorastają, całe ich beztroskie lata pochłonęła okupacja. Czworo z rodzeństwa musiało pracować u Niemca, pani Ania mogła zostać z najmłodszymi w domu, uczyła dzieci czytać i pisać po polsku, codziennie odmawiała z nimi pacierz o rychłe zakończenie wojny i szczęśliwy powrót męża do domu.

Z dzienniczka Reni przebija przede wszystkim miłość do rodziny, szacunek do matki (tata w urodziny każdego dziecka przynosił swojej żonie kwiaty w podziękowaniu za trud wychowania). W dzisiejszych czasach rodzina z ośmiorgiem dzieci otrzymuje łatkę patologia, a na początku XX wieku to była norma. Jednak z kart tej książki na prawdę wyłania się obraz wspaniałej rodziny - jestem pełna podziwu.

Dziennik czytało się szybko, jest napisany prostym językiem. Moim zdaniem książka zyskałaby sporo gdyby dołączyć jeszcze wspomnienia mamy i opis pobytu taty w obozie. Takie wielowymiarowe spojrzenie na temat zawsze poczytuję na plus. Tutaj relacja jest tylko jednostronna.

Pamiętnik Reni rzeczywiście powstał w latach wojennych, opracowała go jej córka Anna. Polecam wam lekturę tej książki, codzienność wojenna, walka o przetrwanie, walka ze strachem i tęsknotą. "Dziennik Reni" to poruszający zapis historii pozbawiony krwawych scen, warty poznania, by uchronić przyszłe pokolenia przed widmem wojny.

Polecam.

Książkę przeczytałam dzięki współpracy z portalem Sztukater.pl


Jest to 115 ksiażka przeczytana w 2019r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:

* Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek

piątek, 15 listopada 2019

#zksiążkąpodkocykiem

#zksiążkąpodkocykiem


Dziś zapraszam na wpis w ramach kampanii Z książką pod kocykiem - to akcja blogerów tworzących KLUB KSIĄŻKI pod nazwą "PRZECZYTAJ I PODAJE DALEJ" promująca czytelnictwo.

Do grupy zapraszam tutaj <klik>

Pomysłodawczynią kampanii jest Magda z bloga Save the magic moments.

Akcja polega na poleceniu książki idealnej na jesienne czytanie pod kocykiem. Polecać nie będę tylko ja, ale również moje blogowe koleżanki. Ta kampania to również dni otwarte na blogach :) Zapraszam:

Monika z bloga Kanapa Literacka, to taka moja blogowa dobra dusza. Blog Moniki był jednym z pierwszych, które zaczęłam czytać. Kilka książek z jej polecenia trafiło na moją czytelniczą listę, a jeśli nie byłam do którejś do końca przekonana, to ona po prostu przesłała mi książki - no i jak ja mogłam ich nie przeczytać ;) o serii Nory Roberts, którą poleciła mi Monika przeczytacie tutaj <klik>.

Na dzisiejszą jesienną polecajkę Monika przygotowała mini recenzję powieści jednej z jej ulubionych autorek Paulliny Simons (książki tej autorki to jest mój ogromny wyrzut sumienia).



"Łowca Tygrysów" jest pierwszym tomem cyklu: Kres wieczności.
Młody i przystojny Julian Cruz wiedzie szczęśliwe życie w bajkowym Los Angeles. Ma dziewczynę, wspaniałego przyjaciela i pokłady młodzieńczej radości. W czasie wyjazdu do Nowego Jorku poznaje młodą aktorkę, która dubluje w spektaklu samą Nicole Kidman. Josephine Collins trafia w niego niczym piorun. Julian od pierwszego wejrzenia wie, że to kobieta jego życia. Kiedy dziewczyna przyjeżdża do Los Angeles, porzuca on całe swoje dotychczasowe życie byle tylko być przy niej. Jest ostrzegany przez bliskich. Josephine wydaje się być chodzącą zagadką. Otacza ją tak wiele tajemnic, że staje się przez to niemal nierzeczywista. Zakochani zachowują się, jakby świat wokół nich zniknął. Aż dochodzi do tragedii, a na jaw wychodzą wszystkie sekrety młodej aktorki.Załamany Julian ostatecznie porzuca swoje miasto i ucieka do Londynu. Tam egzystuje na granicy życia i śmierci. Aż trafia na zagadkowego mężczyznę. Devi Prak daje mu możliwość ponownego ujrzenia ukochanej.Julian rzuca wyzwanie wszystkiemu co logiczne i przekracza bariery czasu i przestrzeni, żeby znowu połączyć się z Josephine. Wyrusza w podróż, z której nikt jeszcze nie wrócił.Autorka znana z wielkich dramatów, opowiadających o równie wielkich emocjach, tym razem zupełnie zaskakuje swoich fanów. Czy ktoś mógł się spodziewać romansu fantasy? Jest to powieść, która przez bardzo długi czas utrzymuje się w absolutnie realnych ryzach, po czym dajemy głębokiego nura w fantastykę. Bez ostrzeżenia, bez nabrania oddechu. To lekko oszałamia.Uwielbiam wątki podróży w czasie i przestrzeni, więc i w tym przypadku czytałam z wypiekami na twarzy.Świetne przemyślenia, doskonałe konwersacje, niebywała wiedza filozoficzna i przepiękny styl literacki. Opisy emocji balansujące na granicy poezji podrywają serce do wielkich wzruszeń. Jeśli ktoś już czytał autorkę, szybko odnajdzie ją między stronami.Paullina Simons, która stworzyła już około piętnastu mocnych powieści sięga dalej i rozwija swój talent z równym rozmachem, z jakim pisze. Czy jej się to uda, okaże się po finalnym tomie Kresu wieczności.

Z Ewą "znam się" stosunkowo niedawno, to kolejna dobra duszyczka z blogosfery. Dzieli się ze mną informacjami o możliwości podjęcia fajnych recenzenckich współprac. Chętnie również doradza w wyborze zdjęć gdy czasami poniesie mnie z obróbką i nie wiem którą fotkę wybrać. Mamy podobny czytelniczy gust i zupełnie mnie nie dziwi że Ewa na polecajkę wybrała "Sekrety Julii" Anny Płowiec (chyba wspólne oczekiwanie na tę premierę nas jakoś do siebie zbliżyło ;) )


Ewa prowadzi bloga "Nie tylko o książkach"<klik>




„Sekretów Julii” to książka, która mnie zachwyciła i wzbudziła we mnie masę emocji.
Akcja powieści toczy się w dwóch czasoprzestrzeniach, przedstawiając losy matki – Julii, oraz jej córki Alicji. Narracja książki skupia się przede wszystkim na poznawaniu miłości Julii, która napotkała na swojej drodze wiele przeciwności. Czy uda się jej osiągnąć upragnione szczęście?

Wydarzenia rozgrywają się na malowniczych tatrzańskich szlakach i w magicznym Krakowie. Zachwycające opisy przyrody i okrutnego systemu panującego w powojennych czasach, pozwalają wyobrazić sobie scenerię w jakiej mają miejsce przypadkowe zdarzenia, naprzemiennie powodując smutek i radość. Nacechowanie powieści tak wieloma skrajnymi emocjami powoduje, że książka czyta się sama i nie sposób się od niej oderwać. 

Pełna opinię Ewy o tej niesamowitej powieści znajdziecie tutaj <klik>

Ja też długo się zastanawiałam jaką książkę Wam polecić, która z przeczytanych przeze mnie powieści umili wam jesienne wieczory. Przeglądając półki zatrzymałam wzrok na powieści, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie, która przeniosła mnie w zupełnie inny świat.




"Dżentelmen w Moskwie" Amor Towles
Hrabia Aleksander Ilijcz Rostow zostaje skazany przez bolszewicki sąd na dożywotnie przebywanie ekskluzywnym Metropolu, nie może go opuścić, ale może się po nim swobodnie poruszać. Nie jest samotny, doskonale dogaduje się niemal ze wszystkimi pracownikami hotelu. W jego życiu niespodziewanie pojawiają się też dwie małe dziewczynki, które na jego oczach stają się kobietami, a on ma wpływ na kształtowanie ich charakterów. Dzieje się również odwrotnie, postacie kobiece inspirują bohatera, mimo zamknięcia otwierają przed nim nowe możliwości.
Akcja dzieję się na przestrzeni trzydziestu dwóch lat  (1922-1954) - narracja bardzo dobrze poprowadzona, lekki styl i wyrazistość postaci. Wszystkie te czynniki dostosowane do sfery z której wywodził się hrabia.
Książka z nutą historii obyczajowej, takiej jak lubię najbardziej. W tle jednak Historia przez duże H, która dzieje się za murami Metropolu, a która czasami przekracza jej progi i ma wpływ na jego mieszkańców.
Piękna okładka, której elementy doskonale pasują do treści. Treść, która idealnie opisuje maksymę zawartą na okładce PRAWDZIWE BOGACTWO NOSIMY W SOBIE.
Ostatnie 100 stron przeczytałam jakby w zwolnionym tempie. Trudno było mi się rozstać z Aleksandrem Rostowem i pracownikami hotelu Metropol.
Zamknęłam ksiażkę z myślą że chcę przeczytać ją jeszcze raz. Może tej jesieni będzie ku temu okazja?



Mam nadzieję, że dzisiejsza wizyta na blogu dostarczyła Wam inspiracji. Jeśli macie ochotę na poszukiwania kolejnych wspaniałych czytelniczych pozycji zapraszam na Instagram.

czwartek, 14 listopada 2019

Branki w jasyrze

TYTUŁ: Branki w jasyrze

AUTOR: Deotyma (Jadwiga Łuszczewska)

WYDAWNICTWO: Mg

ROK WYDANIA: 2019 (pierwsze wydanie 1889 r.)

LICZBA STRON: 334



Kontynuuję swoją wędrówkę przez powieści historyczne, chociaż nie trzymam się chronologii. Była starożytność,  wiek XVIII, oraz przełom XIX i XX wieku. Teraz czas na recenzję książki, której akcja rozpoczyna się w 1240 r., smaczku dodaje fakt, że jest to powieść która została wydana po raz pierwszy w 1889 r.

Ludmiła mieszka w posiadłości swojej przyjaciółki i krewniaczki Elżbiety. Młoda kobieta jest sierotą, a o jej losie decydują stryjowie, którzy mają zamiar wydać ją za szwagra Elżbiety. Dla mężczyzn to świetny interes, ponieważ nieumiejętnie zarządzając majątkiem wychowanki popadli w długi. Elżbieta pełna trwogi o przyszłość przyjaciółki wybiera się z nią do Krakowa. Na tronie zasiada Bolesław Wstydliwy, a jego żoną jest Kinga (przyszła święta). Autorka pięknie odmalowała XIII wieczny drewniany Kraków, dwór królewski i życzliwość z jaką przyjmowani są goście. Sprawę fatalnych zaręczyn udaje się pomyślnie rozwiązać. Nasze bohaterki nie mogą jednak głęboko odetchnąć, nad krajem wisi widmo tatarskiego najazdu.

Mury obronne zamku w Żegnańcu niestety nie były w stanie obronić niewiast przed hordą Tatarów. Uciekając podziemnym tunelem wpadają w zasadzkę. Ludmiła, Elżbieta i jej syn Jasio trafiają do niewoli. Kobiety odznaczają się nieprzeciętną urodą dlatego przeznaczone zostają jako dar dla chana - przerażone tą wizją próbują ucieczki. We wrogim obozie udaje im się znaleźć sprzymierzeńca, niestety zostają rozdzielone. W heroicznym akcie Ludmile udaje się uratować Jasia i odesłać do wuja, brata zakonnego we Wrocławiu. Sama wraca do Elżbiety. W wyniku zawirowań i przesądów, splamiona ucieczką nie może być podarunkiem dla chana, pojmuje ją za żonę jeden z jego dowódców. Kobieta nie przyjmuje pokornie swojego losu, co bardzo podoba się Ajdarowi, który zgadza się na chrześcijański ślub.

Kobiety wędrują z tatarskim taborem i docierają do Mongolii. Podróż opisana jest z wielkim rozmachem, autorka w drobnych szczegółach oddała opis domów na kołach, przepysznych strojów, bogactwa. Branki wiodą w jasyrze spokojne dostanie życie, wszak są pod skrzydłami wysokich rangą obywateli. Ludmiła bierze udział w wyborach nowego chana - zaglądamy za kulisy dyplomacji, poznajemy intrygi, które nie były obce mongolskim ludom.

Kobiety nie były jednak szczęśliwe, tęskniły za krajem, za obrządkami chrześcijańskimi, a przede wszystkim za Jasiem, którego los był nie znany. To miłość do syna trzymała Elżbietę przy życiu, a Ludmiła nigdy nie opuściłaby przyjaciółki. W niewoli tatarskiej mija 20 lat, w tym czasie zmienia się kierunek polityki i chan szykuje wyprawę na Chiny. Jednak kilka mniejszych oddziałów wyrusza na zachód, w tym ten dowodzony przez męża Ludmiły. Podczas tej wyprawy kobieta zapada na trąd. Odtrącona przez męża razem z Elżbietą przedostaje się do Europy. Czy uda im się dotrzeć do Krakowa, czy odnajdą Jasia?

Książkę czytało się wyśmienicie, bogactwo opisów, historyczne perełki wszystko to poczytuje na plus. Fabularnie jednak były momenty gdy autorkę ponosiła wyobraźnia, mimo to losy bohaterek oddała bardzo spójnie. Druga część, czyli powrót do Europy, była jednak mało prawdopodobna ale doskonale wpisała się w średniowieczny nurt legend i żywotów świętych.

Jak już wspomniałam opisy odznaczały się drobiazgowością, ale nie było to nużące. Dla osób interesujących się historią ten jej wycinek, być może dotąd nie za bardzo zgłębiany może być nie lada gratką. Przyznam się szczerze, że z tego okresu niewiele pamiętam z lekcji czy wykładów dlatego była to dla mnie tak pasjonująca przygoda.

Głównymi bohaterkami są Ludmiła i Elżbieta, przedstawicielki średniowiecznych kobiet wyższego stanu. Ich indywidualna charakterystyka jest raczej ogólna, odznaczają się pobożnością, czystością myśli i czynu, pokładają ufność w Bogu. Tak, na podstawie opisu tych postaci możemy stworzyć ogólny obraz kobiet z XIII wieku.

Podsumowując: "Branki z jasyru" to powieść historyczna, opisana pięknym językiem, pełna szczegółów, zachwycająca w opisach. Fanom historii jak najbardziej polecam, a dla tych którzy za historią w szkole nie przepadali niech to będzie powieść przygodowa, która otworzy wam wrota przeszłości. Polecam.


Książkę przeczytałam dzięki współpracy z portalem Sztukater.pl
Jest to 114 ksiażka przeczytana w 2019r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:

* Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek

wtorek, 12 listopada 2019

Hope again

TYTUŁ: Hope again

AUTOR: Mona Kasten

WYDAWNICTWO: Jaguar

ROK WYDANIA: 2019

LICZBA STRON: 327


Bardzo dawno nie miałam w rękach książki z gatunku young adult. Książki autorki znam tylko z widzenia bo na Instagramie często pojawiają się zdjęcia jej powieści. Gdy więc nadarzyła się okazja sięgnęłam po Hope again czyli 4 tom serii Begin again.

Raczej średnio zaczynać czytać serię od środka ale łatwo można było się połapać więc ze zrozumieniem akcji nie było problemów. Każdy tom ma innego głównego bohatera, a pozostałe osoby to przyjaciele wspierający w trudnych chwilach. W tej części narratorką jest Everly - 21 letnia studentka.

Dziewczyna chodzi na zajecia z kreatywnego pisania, niby zwykły przedmiot w programie nauczania, ale dlaczego ona zawsze przychodzi na niego wcześniej, a tuż przed wejściem na salę dyskretnie poprawia makijaż? Odpowiedź jest tylko jedna - wykładowca, 28 -letni, zabójczo przystojny Nolan. Mężczyzna ma bardzo dobry kontakt ze studentami, zadaje im ciekawe prace domowe, które omawiają na zajeciach lub indywidualnie wymieniając maile. Everly często w swoich wypracowaniach odnosi się do trudnego dzieciństwa, Nolan zauważa wyjątkową wrażliwość dziewczyny. Nocna wymiana meili dotycząca zajęć z czasem zmienia się w zwierzenia.

Everly ma spory bagaż przykrych doświadczeń, jej ojciec był przemocowcem. Gdy mama wreszcie się od niego uwolniła desperacko poszukiwała miłości pakując się w nieodpowiednie związki. Dziewczyna czuje się za nią odpowiedzialna, dlatego z nieufnością podchodzi do jej nowego partnera. Do tego wychodzi na jaw iż kobieta kontaktuje się z byłym mężem i spłaca jego długi. Everly trudno siebie z tym poradzić, zwlaszcza, że to sekret który stara się zachować dla siebie, nie chce nim obarczać przyjaciół. Jedyną osobą przed którą może się otworzyć jest Nolan. Mężczyzna jednak wie, że związek studentki i wykładowcy nie ma szans na przyszłość.

Co jednak gdy Everly zrezygnuje z zajęć kreatywnego pisania? Okazuje się, że ona też nie jest mu obojętna. Czy to już prosta droga do happy end´u? Jeszcze nie, ponieważ młody mężczyzna też ma za sobą trudną przeszłość i demony, z którymi jeszcze się nie uporał.

Książkę czyta się lekko i przyjemnie. Studenckie życie, kawa pita w kafejce, spotkania z przyjaciółmi, pierwsza miłość. Relacje opisane w tej książce nie należą do najłatwiejszych, każdy z bohaterów zmaga się ze swoimi problemami i by stworzyć coś głębszego z drugą osobą musi przepracować swoją przeszłość. Autorka obarczył bohaterów ciężkimi problemami ale są one jak najbardziej realne, możliwe w prawdziwym życiu. Poprzez narrację pierwszoosobową możemy lepiej zrozumieć emocje z którymi boryka się Everly.

Chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze jeden ciekawy wątek. Wybór kierunku studiów Everly związany
był ściśle z marzeniem jej mamy o założeniu agencji literackiej. Dziewczyna co prawda lubi literaturę, ale nie jest pewna czy chciałaby z nią wiązać całe życie. Jak jednak powiedzieć to mamie która wzięła spory kredyt by córka mogła się uczyć? Everly stanie przed wielkim dylematem - własne potrzeby czy.marzenia mamy?

Książka okazała się miłym przerywnikiem od historycznych i kryminalnych klimatów. Słodko-gorzka powieść z ciekawie wykreowanymi bohaterami. Jako młodzieżówka jak najbardziej wpasuje się w młodzieńcze gusta. Jak pisałam dla mnie była przyjemnym czytadłem ale nie czuję potrzeby by jakoś desperacko szukać wcześniejszych tomów, przy odrobinie czasu i chęci na czytelniczy reset jednak im nie odmówię.

Książkę przeczytałam dzięki współpracy z portalem Sztukater.pl

Jest to 113 ksiażka przeczytana w 2019r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek

niedziela, 10 listopada 2019

Amber gold

TYTUŁ: Amber gold
AUTOR: Krzysztof Beśka

WYDAWNICTWO: Oficynka
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 496




Bez problemu odnajduję się w gatunku jakim jest kryminał retro dlatego coraz częściej sięgam po takie książki. Powieść Amber gold zachęca opisem afera finansowa, poszukiwania zaginionego młodzieńca, prywatne problemy detektywa. Z zainteresowaniem zasiadłam do lektury.

Kilka uwag technicznych:

Przed prologiem mamy 5 stron tekstu, który można wziąć za wprowadzenie, ale trochę nie zgadzają się ramy czasowe, o tym jednak za chwilę. Następnie mamy prolog, w którym młody chłopak spóźnia się na pociąg, a zamiast czekać na kolejny upija się i zostaje napadnięty. Rozpoczyna się akcja właściwa podzielona na rozdziały. Akcja okropnie skacze, raz jest tu, raz jest tam, po to by za chwilę wrócić i pojawić się w innym miejscu. Zbyt duże nagromadzenie zdarzeń i postaci od początku powieści nie wpływało na jej płynność. Pierwszego dnia przeczytałam zaledwie 80 stron. Potem akcja nieco się klaruje, ale pojawiają się od czasu do czasu wstawki, które trudno dopasować. Wiecie to jak z puzzlami, początek to chaos, zbyt dużo elementów, a później jest już tylko lepiej. O poprawie jakości czytania niech posłuży fakt iż drugiego dnia przeczytałam 190 stron, a trzeciego 226, kiedy to wszystko złożyło się w piękną całość.

Stanisław Berg był kiedyś cenionym detektywem, teraz jego reputacja znacznie się pogorszyła, a on często wykorzystywany jest do wykonania brudnej roboty. Łódzki przedsiębiorca Johann Wolfgang Gross zleca Bergowi odnalezienie syna, który nie wrócił z wakacji. W mieście zjawia się szantażysta, który za określoną kwotę wyjawi miejsce pobytu młodego Grossa, jego ojcu puszczają nerwy i mężczyzna żądający pieniędzy zostaje zamordowany.  Stanisław jednak wpada na trop i wyrusza w podróż do Gdańska, a później do Konigsbergu (Królewca) by odnaleźć chłopaka.

Można by rzec, że Stanisław przyciąga do siebie kłopoty, prawdą jednak jest, że to sprawy które prowadzi często pociągają za sobą niezbyt przyjemne konsekwencje. W obcym mieście udaje mu się jednak znaleźć schronienie u Żyda handlującego tytoniem, Berg ochronił jego sklep przed złodziejami. Rozniosła się więc falą po mieście informacja iż detektyw, wybawiciel rozwiąże każdą, nawet najtrudniejszą sprawę. Mężczyźnie było to początkowo nie w smak, ale właściwie dlaczego nie miałby tutaj zacząć wszystkiego od nowa? Do Stacha zgłosiło się sporo osób, które zaciągnęły kredyty w firmie pożyczkowej Amber Gold, która nalicza horrendalne odsetki za każdy dzień zwłoki w spłacaniu rat. Trop młodego Grossa jest ledwo wyczuwalny, jednak Bergowi udaje się uchwycić kilka nitek, jedną dość solidną wydaje się znajomość z młodziutką Leni córką konsula. Dziewczyna zakochała się w chłopaku z Łodzi, nie mogła jednak z nim być, bo wkrótce miały zostać ogłoszone jej zaręczyny z mężczyzną, którego wybrał jej ojciec.

Powieść jest wielowątkowa, postacie różnorodne opisane szczegółowo. Tak jak pisałam początek lektury może delikatnie zmęczyć. Wypowiedzi bohaterów są stylizowane i wpasowują się w realia epoki. Miasto opisane z detalami, klimat retro jak najbardziej oddany, aż słychać było konie pędzące po bruku. Nie ma w powieści żadnych odniesień do jakiś ważnych wydarzeń historycznych, ot obyczajówka z 1895 roku. Zagadka kryminalna ciekawie skonstruowana, budząca spore zainteresowanie. Stanisław Berg to mężczyzna charyzmatyczny, detektyw z licencją, posiada doskonały zmysł obserwacji i dedukcji. Jest to postać dobrze skonstruowana, zapadająca w pamięć myślę więc że usłyszymy o nim jeszcze nie raz.

W jakich ramach czasowych umieścić kryminał retro? 

Dla mnie to XIX wiek + początek XX do wybuchu II wojny światowej. W powieści Amber gold zgadza się to oczywiście jak najbardziej mamy bowiem rok 1895. Piszę o tym ponieważ chciałabym zaznaczyć pewien minus który dość mocno mnie uwiera. Tekst przed prologiem i tekst po epilogu - wydarzenia z czasów II wojny światowej, które nie wnoszą do powieści absolutnie nic, nie są w żaden sposób związane z Bergiem, ani nie zapowiadają wydarzeń z kolejnego tomu. Taka zagwostka jak dla mnie zupełnie zbędna.

Powieść "Amber gold" jak najbardziej polecam fanom gatunku, i wielbicielom kryminałów i fanom powieści retro. Przebrnijcie pierwsze 100 stron, a potem będzie czytało się rewelacyjnie, a satysfakcja pozostanie z wami na dłużej.

Jest to 112 ksiażka przeczytana w 2019r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek

czwartek, 7 listopada 2019

Pokurcz


TYTUŁ: Pokurcz

AUTOR: Krystyna Śmigielska

WYDAWNICTWO: BIBLIOTEKARIUM

ROK WYDANIA: 2019

LICZBA STRON: 250


Dzisiaj chcę Wam opowiedzieć o książce, która na pierwszy rzut oka wygląda raczej odpychająco. O książce, której w gąszczu pięknych okładek pewnie nawet byście nie zauważyli. Opis na lubimyczytać  jest enigmatyczny. Ja do tej powieści podeszłam bez większego entuzjazmu, ale wiedziałam, że pani Iwona która zaproponowała mi zrecenzowanie tej książki nie poleciłaby mi czegoś słabego.

Zaczęłam czytać tę książkę, a potem przepadłam. Kończyłam ją mając oczy na zapałki wiedząc że odpokutuję to rano gdy zadzwoni budzik, ale było warto. 

Okładka to obraz polskiego malarza Dariusza Milińskiego. Jego obrazy to głównie portrety ludzi, utrzymane w stylistyce quasi-realistycznej. Ta okładka to wybór samej autorki i po przeczytaniu powieści zdecydowanie stwierdzam, że doskonale odzwierciedla treść.

Kacper Rawicz przybywa do nadmorskiego miasteczka w poszukiwaniu pracy. Nie interesuje go robota na czarno tylko konkretna umowa o pracę na rok. Rawicz zostaje kelnerem w kawiarni przy plaży. Bardzo szybko daje się poznać jako rzetelny pracownik, dostaje spore napiwki i budzi ogólną sympatię. Coś więcej niż sympatię zdaje się czuć do niego, córka właściciela Olga. Młoda kobieta nie jest obojętna Rawiczowi, on jednak wie, że nie może się zakochać, bo taki pokurcz życiowy jak on nie zasługuje na miłość. To co zaczyna się dziać między nimi jest tylko cielesnym zaspokojeniem żądzy, pragnienia duszy raczej nie doczekają się spełnienia. 

Akcja prowadzona jest naprzemiennie,rozdziały których akcja dzieje się w teraźniejszości przeplatana jest z retrospekcją. W takim układzie powieści zawsze czekam na punkt kulminacyjny czyli na połączenie się czasów. Tutaj autorka postawiła na mocny i brutalny akcent. 

Kacper Rawicz dorastał na szarym podwórku wciśniętym między bloki. Jego najlepszy przyjaciel Władek Zamber mieszkał na tej samej klatce. Przyjaźń chłopców była specyficzna, na tyle mocna i lojalna na ile pozwalały warunki, alkohol, samobójstwo ojca, matka szukająca pocieszenia w niejednych męskich ramionach. W rozdziałach z przeszłości obserwujemy dojrzewanie chłopców czy mają oni szansę wybić się po za to szare podwórko na ulicy Błotnej? Czy są już tak naznaczeni biedą, alkoholem, marginesem że nie uda im się już wyrwać z określonego schematu. 

Kacper to kombinator, jak zarobić, a się nie narobić to jego maksyma życiowa. Władek odkrył że świat to coś więcej niż wyznaczony blokami skrawek ziemi. Chłopak starł się w zapasach z życiem i dotarł na szczyt swoich marzeń, ale czy ich spełnienie przyniosło mu to czego faktycznie oczekiwał? Młody Rawicz natomiast czerpie życie garściami, rzadko zastanawiając się nad konsekwencjami.

Jak więc takie podejście do życia ma się do zachowania Kacpra Rawicza który spaceruje brzegiem morza wzdychając do kobiety, która nie może być jego. Słusznie w opisie zaznaczono, że nie raz czytelnik zastanowi się kim jest pan Rawicz. Brałam pod uwagę kilka scenariuszy, ale nie udało mi się trafić. 

Tak po krótce  prezentują się bohaterowie, ale tym co wyróżnia tę książkę są emocje. Autorka oddała tę historie w taki sposób że nie można przejść obok niej obojętnie. Współodczuwanie i refleksja to zostaje na dłużej. Ta książka idealnie wpisuje się w listopadowy czas melancholii, nie ma tutaj jednak wydumanego bólu egzystencjalnego, tylko życie, które mocno daje w kość. 

Czy patologiczne dzieciństwo to piętno na całe życie? Czy pragnienie miłości może być tak wielkie by poświęcić mu całego siebie? Czy przyjaźń może być czynnikiem, który spycha nas w otchłań czy raczej zawsze będzie ciągnęła nas pod górę nie pozwalając upaść? Obraz rzeczywistości w tej powieści jest boleśnie realny, nie ma tutaj wygładzania kantów czy zamazywania rys. Margines społeczeństwa w najczystszej postaci. Ta powieść to próba walki z przeszłością, ucieczka od utartych schematów. Postawy życiowe bohaterów budzą sporo emocji.

"Pokurcz" nie jest lekturą łatwą i przyjemną, wręcz przeciwnie. Jak już się jednak przekonałam takie właśnie książki z emocjonalną bombą pozostają we mnie na dłużej. Dajcie szansę najnowszej powieści Krystyny Śmigielskiej i poznajcie Pokurcza. Polecam.

Za możliwość lektury dziękuję autorce, Krystynie Śmigielskiej oraz Iwonie Niezgodzie, organizatorce akcji promocyjnej.

Jest to 111ksiażka przeczytana w 2019r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek

wtorek, 5 listopada 2019

Sprawa pechowca

TYTUŁ: Sprawa pechowca. Kroniki Klary Shultz

AUTOR: Nina Szagdaj
WYDAWNICTWO: Dragon
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 318


Moje literackie podróże w czasie trwają nadal. Pozostając w temacie koronek i długich sukien przeniosłam się do roku 1910. Tym razem jednak lektura to nie romans, a kryminał retro. Czy pierwszy tom kronik Klary Szultz zaciekawił mnie na tyle bym chciała sięgnąć po kolejne części? Sprawdźcie.

Klara Schulz to żona wybitnego lekarza dr Bernarda, matka 5- letniego Fritza. W początku XX wieku, kobieta majętna, stateczna mężatka, powinna zajmować się domem tzn. wydawać polecenia gosposi dotyczące sprzątania, zakupów i posiłków. Klara jest jednak zbyt żywiołowa by zajmować się tylko tymi "obowiązkami". Marzeniem kobiety było wstąpienie do policji - no cóż czasy ku temu zupełnie nie odpowiednie, nawet mimo tego że miała solidne wsparcie w ojcu, który dawniej sprawował w policji wysokie stanowisko.

Zagadka kryminalna. 

Akcja rozpoczyna się mocnym wstępem, co bardzo sobie cenię w kryminałach. Podczas przedstawienia teatralnego dochodzi do tragicznego wypadku. Scena pod jednym z aktorów załamuje się, a on powiesił się na linie, która miała być rekwizytem w trakcie występu. Na widowni była w tym czasie Klara wraz z mężem i to oni pierwsi oglądali miejsce zdarzenia. Kobieta bardzo szybko zauważa, że nie zadziałał tutaj przypadek, a ludzka ręka. Sufler, przyjaciel zmarłego śpiewaka prosi Klarę by zajęła się tą sprawą i znalazła mordercę. Kobieta wpada w euforię i przyjmuje swoje pierwsze poważne zlecenie (wcześniej rozwiązywała proste zagadki). Jak można się domyślić radością nie tryska Bernard. Początki prywatnego śledztwa nie są łatwe, sprawę komplikuje fakt, że kilka dni później wyłowiono zwłoki suflera. W tym momencie Klara powinna przestać bawić się w detektywa, przecież jej zleceniodawca już nie żyje. Domyślając się jednak że te dwie śmierci coś łączy o kontynuowanie śledztwa prosi matka topielca.

Klara ma znajomości, a jednym z jej przyjaciół jest patolog. Kobieta prosi by pozwolił jej obejrzeć ciało utopionego mężczyzny. Za uchem denata kobieta znajduje tajemniczy kod - zbitek liter i cyfr może być kluczem do rozwiązania sprawy. Pojawiają się kolejne ofiary, a czytelnik może obserwować poczynania mordercy. Tutaj muszę zwrócić uwagę na brutalne opisy, których szczerze mówiąc się nie spodziewałam. Opisy są bardzo sugestywne, a zabójca ujawnia motyw swojego działania. Czy Klarze, uda się rozwiązać tę zagadkę?

Akcja wartko mknie do przodu, chociaż w czasie rzeczywistym powieści śledztwo Klary trwa prawie 5 tygodni. Sprawdzanie tropów i trupów - kobieta nie próżnuje, a przy pomocy znajomego psychiatry trafia na nowe ślady. Pomocy Klarze udziela też ojciec, wiedząc że próbuje ją zdyskredytować policja której kobieta wchodzi w paradę.

Podróż w czasie.
Czy zachowany był klimat retro?

W opisie miejsc jak najbardziej. Klimat jest wyczuwalny, a książkę czyta się bardzo przyjemnie. Autorka bardzo sprawnie posługuje się piórem zarówno w przypadku opisów jak i dialogów. Do powieści dołączone zostały ilustracje najważniejszych budynków, które pojawiają się w fabule. Breslau (dzisiejszy Wrocław) w 1910r miał kilka charakterystycznych punktów i bardzo zgrabnie autorka przedstawiła je w powieści.
Opis zewnętrzny postaci również oddaje realia epoki. Co do samej głównej bohaterki to jest ona postępową kobietą i wyrywa się z ram narzuconych przez XIX wiek. Zarówno swoją niezależnością jak i sposobem wypowiedzi trochę wyprzedza czas w którym osadziła ją autorka. Myślę jednak, że był to celowy zabieg by podkreślić wyjątkowość Klary, jej upór, determinację w dążeniu do poznania prawdy i chęć w rozwiązywaniu detektywistycznych zagadek.

Podsumowując: Klara Shultz to wyjątkowa bohaterka, przy której trudno się nudzić. Miała kilka szalonych pomysłów, które skwapliwie (czasami ze szkodą dla siebie) realizowała. Zagadka kryminalna ciekawa, intryga złożona, poprowadzona w sposób logiczny. Klimat retro oddany  rzetelnie. Z przyjemnością sięgnę po kolejny tom, bo na rozwiązanie czeka jeszcze zagadka sprzed lat. Jeśli lubicie taką atmosferę dawnych lat, to koniecznie musicie poznać Klarę, detektyw w spódnicy. Polecam.


Jest to 110 ksiażka przeczytana w 2019r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek