poniedziałek, 30 września 2019

Rosół z kury domowej


TYTUŁ: Rosół z kury domowej

AUTOR: Natasza Socha

WYDAWNICTWO: Pascal

ROK WYDANIA: 2015

LICZBA STRON: 301


Już kilka razy w ciągu roku miałam zamiar sięgnąć po tę książkę, ale wtedy zawsze przychodziło coś pilniejszego do czytania. Teraz jednak po kilku życiowych i niełatwych lekturach przyszła pora na taki lekki przerywnik. Tzn. ja sobie myślałam że będzie lekki, a co się okazało?

Styl Nataszy Sochy jest rzeczywiście lekki i przyjemny, czyta się błyskawicznie. Zawarty w książce komizm sytuacyjny (np. spotkanie Wiktorii i Lei) czy ten w dialogach na prawdę poprawiają człowiekowi humor, ale może być to również śmiech przez łzy, a to za sprawą tematu, który jest przedmiotem książki.

Wiktoria od kilku lat szczęśliwa żona Tymona. Z tym szczęściem jest jednak tak, że było ono ledwie pozorne. Już w okresie narzeczeństwa kobieta dała się zmanipulować, nigdy nie podjęła pracy mimo że skończyła architekturę i marzyła o projektowaniu i urządzaniu wnętrz. Tymon miał dla niej jednak ważniejsze zadanie, miała stworzyć dla nich dom, urządzić go i pielęgnować. Wiktoria włożyła całą siebie w realizację tego projektu. Stała się domowym robotem, wszystkie kąty błyszczały, ogród prezentował się nienagannie, potraw nie powstydziłby się najlepsza restauracja. Gdzie w tym wszystkim była Wiktoria, kobieta z marzeniami? No cóż dała się "ukurzyc". A co na to Tymon? Łatwo można zgadnąć  - znalazł sobie inną.

Wiktoria, która nagle została pozbawiona swojej codzienności, swojej przystani bezpieczeństwa wyjeżdża do ciotki do Niemiec. Tam przeżywa żałobę po swoim małżeństwie i poznaje kobiety, które znalazły się, w podobnej do jej, sytuacji. Lea, matka 2 dzieci, ma na głowie cały dom i tylko raz w miesiącu szansę na samodzielne wyjście, na czas dla siebie. Judith męczy się w małżeństwie w którym dawno nie ma już miłości, ona usługuje a on rządzi. Mara psychicznie dręczona przez męża, on ją tresował by bez zająknięcia spełniała jego zachcianki.

Wokół nas jest pełno takich kobiet, które dały się wtłoczyć w domowy kierat (ja też do nich należę). Natasza Socha bez wahania zdziera kotarę pozorów. Bo przecież na zewnątrz każda z wymienionych pań tworzyła szczęśliwy związek.
Cztery kobiety z podobnymi do siebie historiami, próbowały zmierzyć się z problemami. Na początku oczywiście żadna nie chciała przyznać, że coś jest nie tak.

"Kiedy człowiek czuje, że jego życie nie jest idealne, co gorsza, lekko cuchnie, z dużym prawdopodobieństwem zaatakuje pierwszą osobę, która jej to powie prosto w oczy."

Wspólne rozmowy i szalony pomysł Wiktorii pomógł zrozumieć tym kobietom, że można inaczej. Jeśli nie musicie to nie czytajcie opisu na okładce książki. Dajcie się zaskoczyć! Cztery przyjaciółki wymyśliły coś na prawdę extra. By pokazać sobie i światu że są kimś więcej niż kucharkami i sprzątaczkami. One mają marzenia i pasje. 

Tak jak pisałam dla mnie ta książka to trochę śmiech przez łzy. Sama dałam się "ukurzyć", zamknąć w 4 ścianach. Myślę jednak, że otrzeźwienie przyszło w porę i oboje pracujemy teraz nad tym by dzielić obowiązki po równo, żeby każdy miał czas dla siebie i swoich zainteresowań.

Powieść napisana lekkim humorystycznym stylem jest analizą kobiecych zachowań w małżeństwie, i uświadamianiem oczywistych rzeczy. Powieść o podatności na manipulacje, ale i o przełamaniu marazmu, o walce o siebie. Polecam, bo to ciekawe spojrzenie na kobiecą przyjaźń i kobiecą siłę. Polecam, bo każda z nas znajdzie w tej powieści ułamek siebie i wyciągnie dla siebie odpowiednie wnioski ( a może również da się ponieść szaleństwu).


Jest to 95 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza wrzesień

sobota, 28 września 2019

Wzięłam pigułę

TYTUŁ: Wzięłam "pigułę" Posłuchaj mojej historii

AUTOR: Giorgia Benusiglio i Renzo Agasso

WYDAWNICTWO: Jedność

ROK WYDANIA: 2011

LICZBA STRON: 145


Robiąc porządki w domowej biblioteczce trafiłam na wciśniętą (i zapomnianą) między inne tomy książeczkę. Tytuł dość sugestywny, a że ja lubię takie historie z życia wzięte to uwzględniłam tę lekturę w swoich wrześniowych planach.

Ta historia zdarzyła się we Włoszech w 1999 roku. 17-letnia Giorgia to nastolatka, która wychowuje się w normalnej rodzinie, ma chłopaka, dobrze się uczy i mimo świadomości jakim zagrożeniem są narkotyki przeprowadza ze znajomymi eksperyment. Bierze połówkę tabletki ekstazy (podzieloną na dwie ćwiartki żeby było bezpiecznie) - przecież od tego się nie umiera...
Żadne złe objawy nie były natychmiast widoczne, dziewczyna świetnie bawiła się ze znajomymi. Od kolejnego dnia jej samopoczucie się pogarszało, bolał ją brzuch, traciła przytomność, zrobiła się żółta - zapalenie wątroby. Stan Giorgi pogarszał się błyskawicznie - konieczny był przeszczep wątroby. Na szczęście dla dziewczyny organ znalazł się bardzo szybko - dawcą była inna nastolatka, która zginęła w wypadku samochodowym...

Historię Giorgi poznajemy z 4 perspektyw - samej nastolatki, jej rodziców i lekarzy. Język jest prosty, potoczny, każda z postaci przedstawia ją tak jak umie, od siebie. Giorgia i jej mama i tata bardzo emocjonalnie podchodzą do tematu (co wcale nie dziwi), opowiadają o kolejnych etapach pogarszającego się zdrowia dziewczyny, bo za sprawą przeszczepu cudownie nie wyzdrowiała - czekała ją długa walka z własnym organizmem. Ze strony lekarzy to walka o życie, odczytywanie wyników i analiz, szukanie jak najlepszych rozwiązań.

Ulotka z Ministerstwa do spraw społecznych, którą młodzież otrzymywała pod szkołą brzmiała: "bierz tylko pół tabletki, popij obficie wodą, nie mieszaj alkoholu - rady do "panowania" nad substancją". Możemy wziąć pod uwagę fakt, że było to 20 lat temu, ale narkotyk to narkotyk! Na końcu książki znajdziemy krótkie informacje o najpopularniejszych odmianach narkotyków i o tym jak działają na organizm.

Gdy Giorgia wróciła do zdrowia postanowiła wraz z tatą opowiadać swoją historię. Oboje jeżdżą do szkół na prelekcje, ale spotykają się z młodszą młodzieżą, ci starsi nie dają się przekonać - uważają że Giorgia miała pecha, a przecież im nic się nie stanie. W kwestii narkotyków najważniejsza jest profilaktyka. Od kilku lat trwa walka z dopalaczami, dzieciaki lubią eksperymentować, przekraczać granice, trzeba do nich mówić takimi mocnymi obrazami, opowiedzieć historię dziewczyny która po połowie tabletki ekstazy znalazła się na krawędzi życia i śmierci.

Książka jest bardzo krótka, czyta się ją szybko warto więc poświęcić jej chwilę, bo być może jako rodzice o narkotykach (po za tym, że są złe) wiemy niewiele. Warto poszerzyć swoja wiedzę w tym temacie by przeprowadzić później merytoryczną rozmowę z dzieckiem. Rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać by młody człowiek wiedział że eksperymentalne przekraczanie granic może skończyć się tragicznie.

Jest to 94 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza wrzesień

czwartek, 26 września 2019

Mordercza układanka

TYTUŁ: Mordercza układanka

AUTOR: Paul Britton

WYDAWNICTWO: Znak Litera Nova

ROK WYDANIA: 2019

LICZBA STRON: 522


Postanowieniem na wrzesień było czytanie większej ilości kryminalnych książek. Udało mi się to po części zrealizować, ale jest to dla mnie wynik zadowalający.
Nie czytałam wcześniej Profilu mordercy (nie wyczytałam się też za bardzo w opis by zrobić sobie czytelniczą niespodziankę) więc z ciekawością sięgnęłam po Morderczą układankę.

Paul Britton jest psychologiem i najsłynniejszym na świecie profilerem. Jego zadaniem jest próba zrozumienia w jaki sposób doświadczenia i osobowość człowieka mogą skłonić go do zbrodni gdy podobne okoliczności wywołują u innych reakcję obojętną.

Tę książkę czyta się jak bardzo dobrą powieść kryminalną. Wątki i pacjenci się przeplatają nie ma tutaj suchej wymienianki. Autor potrafi utrzymać napięcie a czytelnik próbuje sam wydedukować jak potoczą się dalsze losy tych osób.

Pacjenci z którymi do czynienia miał Paul Britton to nie osoby które przyszły wyżalić się na leżance. To często pacjenci szpitali psychiatrycznych, czy więźniowie. Każda sprawa którą prowadził to studnia bez dna dla pomysłów do powieści kryminalnych - tyle pół żartem. Ciarki jednak przechodzą po plecach gdy się uświadomi że to nie fikcja literacka.

Wydobycie z pacjentów szczerych wypowiedzi czy historii ich życia to tylko połowiczny sukces. Ważna jest też interpretacja (a nie trudno tutaj o nadinterpretacje). Którego z pacjentów podejrzewalibyście o popełnienie zbrodni? Czy mężczyznę który kradnie damską bieliznę i przygląda się kobietom by zapamiętywać szczegóły ich wyglądu i zachowania by wykorzystać to podczas fantazji erotycznych? Czy mężczyznę który zbudował w piwnicy krzesło elektryczne i wielokrotnie wyobraźni (lub na żywo na królikach) odgrywał scenę wykonywania kary śmierci? Bycie psychologiem kryminalnym to nie jest łatwe zadanie, stykanie się z ofiarami i przestępcami zostawia ślad. My zaczytując się w kryminałach mamy do rozgryzienia tylko jedną zagadkę, a Paul Britton pomagając policji w stworzeniu profilu mordercy jednocześnie przyjmował pacjentów mierząc się z ich problemami które z każdą kolejną sesją okazywały się coraz mroczniejsze.

Jednym z powodów, dla których wykazuję się taką starannością w wyciąganiu wniosków, jest świadomość konsekwencji mojej ewentualnej pomyłki. Jeżeli skieruję policję na niewłaściwy trop, mogę zanurzyć całe śledztwo. W najlepszym razie doprowadzi to do zmarnowania nakładów finansowych. W najgorszym - ktoś może umrzeć, ponieważ nie udało się schwytać na czas mordercy.

Zadaniem psychologa jest również wyposażenie pacjenta w takie narzędzia, w takie metody by kolejny raz znajdując się stresującej sytuacji skierować myśli na inny tor, by poskromić wyobraźnię lub przekierować ją na inną drogę.

Z rosnącą fascynacją (ale i pewnym przerażeniem) przewracałam kolejne strony. Książka jest dość spora wymaga skupienia i zaangażowania. Okazuje się bowiem, że często mordercy to tak na prawdę skrzywdzone dzieci, które zamiast empatii i miłości otrzymywały poniżanie a jedyne uczucie które poznały to satysfakcja z bólu zadawanego innym.

Mimo, że czynniki genetyczne odgrywają czasami pewną rolę, bardzo rzadko zdarza się, aby człowiek urodził się zły. Zwykle potrzeba wielu lat zaniedbań i znęcania się, aby powstała struktura osobowości tak uszkodzona, że jednostka ma zaburzoną zdolność do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie i w związkach.

Dla fanów kryminałów to nie lada gratka - polecam!

Jest to 93 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza wrzesień


wtorek, 24 września 2019

Przygotuj się na start!

TYTUŁ: Przygotuj się na start! E-book.

AUTOR: Patryk Tarachoń

WYDAWNICTWO: Selfpublishing

ROK WYDANIA: 2019

LICZBA STRON: 300



Jak wiecie oprócz bloga recenzje książek publikuje na Instagramie. I właśnie tam otrzymałam wiadomość od Patryka, młodego, sympatycznego chłopaka czy zechciałabym przeczytać jego książkę. Zapoznałam się z rysem tematycznym, zajrzałam na bloga którego Patryk prowadzi <klik> i zabrałam się za czytanie.

Książka ta jest bardzo osobista. Patryk zdecydował się opowiedzieć o swoim dzieciństwie, o czasach szkolnych i o tym jak to wpłynęło na jego życie. Już w najbliżej rodzinie zdarzały się sytuacje gdy mały chłopiec był krytykowany, "oj, a dlaczego on taki chudy", "dlaczego taki niezgrabny", "dlaczego taki nieuczesany" itp. Myślę że większość z nas miała styczność z takimi ciociami czy wujkami którzy dopatrywali się dziury w całym i musieli coś skrytykować, a najlepiej krytykować (ranić słowem) kogoś kto nie może się bronić.

W przedszkolu czy wczesnej podstawówce zaczął.się podział na grupki. Ja się będę bawić z nim a z tobą nie, bo śmiesznie się ubierasz, bo nie masz komputera, bo nie umiesz się bawić. Wiadomo nigdy nie będzie tak, że każdy z każdym się zaprzyjaźni. Tutaj ważną rolę odgrywają rodzice, trzeba umieć wytłumaczyć dziecku, że każdy jest inny i ma prawo w dowolny sposób dobierać sobie towarzystwo przy wyraźnym zaznaczeniu, że nie wolno nikogo poniżać czy nastawiać przeciwko niemu grupy.

Patryk opisuje swoje zmagania z piekłem zwanym gimnazujum. W dużych miastach jest tak że do rejonowej szkoły trafiają dzieciaki z różnych środowisk. Jeśli nie pasujesz do jakiejś grupy, jeśli starasz się nie wyróżniać jesteś doskonałym celem ataków. Zaczepki słowne, wulgaryzmy, pobicia, rzucanie kamieniami, niszczenie ubrań czy przyborów szkolnych.- to często gimnazjalna rzeczywistość. I to się dzieje! Patryk na podstawie swoich przeżyć pokazuje jak sobie z nimi radził, było ciężko, a tym z czego na pewno nie jest dumny jest to że będąc ofiarą sam stawał się oprawcą dla słabszych od siebie. Szybko jednak zrozumiał że nie tędy droga.

Jak więc radzić sobie z gniewem, agresją? Dziadek Patryka wyposażył go w bardzo skuteczne narzędzie jakim jest ironia. To ona często stawała się skuteczną bronią. Tej książki nie odbierałabym jednak jako poradnika, to anegdoty z życia Patryka i jego próba rozliczenia się z przeszłością, zamknięcia pewnych etapów życia. Na swoim blogu Patryk zachęca do dyskusji na temt poniżania, krytykowania, samooceny i pracy nad sobą.

Po gimnazjum przyszedł czas na technikum i wybranie zawodowej ścieżki. Jest trochę o studiach, trochę o pierwszej pracy i o wkraczaniu w dorosłość. Z niektórymi tezami zawartymi w tym rozdziale nie mogę się zgodzić (np. tymi o alkoholu) ale każdy ma inne doświadczenie w tym zakresie.

Spełnia swoje marzenia prowadząc bloga już 9 lat! Doskonaląc się w zakresie socialmediów i udzielaniu rad. Prowadzi kilka ciekawych projektów. Swoją książkę wzbogacił o wypowiedzi osób które również spotkały się z poniżaniem w szkole (ciarki przechodzą po plecach gdy.się o tym czyta, a swoje dzieci najchętniej zamknęłabym pod szklanym kolszem).
Na blogu Patryka znajdziecie ćwiczenia, które pomogą inaczej spojrzeć na naszą samoocenę, na nasze podejście do pasji i realizacji marzeń.

Moje przemyślenia na temat jednego z ważniejszych punktów (wniosków) zawartych w książce. Autor przekonuje by odciąć się od osób które nas krytykują, odwrócić się i robić swoje, zaprzestac kontaktu z taką osobą. Ok, ale czasami potrzeba by ktoś patrzący z boku na nasze poczynania udzielil nam rad. Być może skrytykował nasze działania ale w sposób dający motywację do poprawy, nie ma się co odsuwać od takich osób. Jeśli chodzi o hejt czyli krytyke dla krytyki to jak najbardziej nie ma co wchodzic w dyskusję. Trzeba jednak nabrać trochę dystansu i umieć odróżnić dwa rodzaje krytykowania.

Stylistycznie sporo tej książce brakuje, dobra korekta pozwoliłaby na uniknięcie powtórzeń, literówek uzupełniłaby przecinki, ale tutaj jednak warto docenić zaangażowanie Patryka w powstanie tej książki.

Ta książka jest bardzo osobista, Patryk zechciał podzielić się swoimi przeżyciami by pokazać dzisiejszej młodzieży że nawet ten, który w klasie traktowany był jak zero, jak worek treningowy ma szansę na fajne życie w przyszłości.  Warto by ta książka trafiła do bardzo szerokiego grona odbiorców zwłaszcza młodzieży ale i rodziców i nauczycieli.
Przeczytajcie, może macie wokół siebie kogoś kto zmaga się z poniżaniem w szkole i nie wie jak sobie z tym poradzić, a ta książka (czy też blog) pomogą mu w jakiś sposób.

Jest to 92 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza wrzesień
#czytambopolskie wrzesień

poniedziałek, 23 września 2019

Granda 2019

Miniony weekend 20-22 września w Poznaniu stał pod znakiem kryminału. Data festiwalu Granda znana była ze sporym wyprzedzeniem, więc ten czas zarezerwowałam sobie na kryminalne przyjemności. Ale wiecie jak to jest, plany sobie, życie sobie. Okazało się, że są niestety rzeczy ważniejsze niż mój wymarzony weekend. W piątek mieliśmy pierwsze spotkanie z cyklu przygotowań do I Komunii Świętej (to ważne wydarzenie czeka Gabrysię już w maju). W sobotę odbywała się druga część szkolenia z udzielania pierwszej pomocy, a zdobycie certyfikatu to wcale nie taka łatwa sprawa, a moje umiejętności z tego zakresu mogą kiedyś komuś pomóc.



Niedziela jednak była dla mnie, dla mnie i dla dziewczyn. Organizatorzy festiwalu zadbali o program dla dzieci. Punktem pierwszym była projekcja filmu "Operacja Człowiek w czerni" na podstawie książki detektywistycznej dla dzieci, którą napisali wspólnie Jørn Lier HorstHans Jørgen Sandnes. Film był nieco mroczny, zagadka bardzo ciekawa, praca małych detektywów bardzo fajnie przedstawiona - moje dziewczyny były zadowolone z tej projekcji, same pewnie nie trafiłybyśmy na ten film.

Rozwijamy zmysł detektywa! - warsztaty z pisarką Beatą Sarnowską. Pani Beata autorka książek detektywistycznych dla dzieci przygotowała kilka zagadek dla małych fanów kryminałów. Dzieci rozsiadły się wygodnie na poduchach i aktywnie uczestniczyły w zabawach. Na podstawie znalezionych śladów trzeba było wytypować podejrzanego, korzystając z szkoła szyfrów trzeba było złamać kod, dzieci wcielały się też w mimów by samym gestem przekazać grupie jakąś czynność. Zaangażowanie dzieci było ogromne, zadania idealnie do nich dopasowane, zmysł detektywa jak najbardziej drzemie w tych małych odkrywcach świata.



Spotkanie z pisarką Martą Guzowską - na nie najbardziej czekały moje dziewczyny, znamy przygody Anki, Jagi, Piotrka i Scherlocka i zdecydowanie chcemy więcej. Dobrą wiadomością dla nas jest to, ze 5 tom właśnie się rysuje, a 6 też już pomału powstaje. Zadaniem dla dzieci podczas tego spotkania było stworzenie fabuły kolejnego tomu, którego akcja dziać się będzie w przyszłości, w kosmosie. Mali detektywi muszą rozwiązać zagadkę zniknięcia planety Mituli - wyobraźnia dzieci nie zna granic, może pani Marta wykorzysta kiedyś te pomysły w swoich książkach.



Równolegle z tymi spotkaniami odbywały się pokazy policyjne dla małych i dużych. Nam tylko na początku udało się zrobić test na dobrego kierowcę i sprawdzić swoje ślady daktyloskopijne. Z sierżantem Pyrkiem się niestety nie widziałyśmy, ominęło nas też spotkanie z psem policyjnym.






To zdjęcie pochodzi z fanpag'a na Facebook'u Festiwalu Kryminalnego GRANDA

Gdy dziewczyny zaspokoiły już swoje detektywistyczne zapędy mama miała czas na spotkania z autorami.

Szpiedzy donoszą... czyli o tym kto kłamie w powieści szpiegowskiej, dyskusja Marcina Falińskiego, Filipa Hagenbecka i Piotra Niemczyka, którą poprowadził Marcel Woźniak.

To zdjęcie pochodzi z fanpag'a na Facebook'u Festiwalu Kryminalnego GRANDA


To zdjęcie zrobiłam ja, ale jak widać mój aparat w telefonie nie radzi sobie z odległością.

Po powieści szpiegowskie sięgam raczej rzadko, a to z obawy przed zagubieniem się w poszczególnych wątkach. Panowie swoje książki piszą w oparciu o zawodowe doświadczenie więc lektura zapowiada się fascynująca, a ja jestem w stanie się na nią skusić. Rozmowa bardzo ciekawa, mimo że na część pytań ze względu na tajemnicę państwową nie mogliśmy usłyszeć odpowiedzi.

Włamywaczki. O życiu powieściowych bohaterek rozmawiali Piotr Borlik, Jędrzej Pasierski i Magda Stachula, dyskusję poprowadziła Justyna Zimna.


To zdjęcie pochodzi z fanpag'a na Facebook'u Festiwalu Kryminalnego GRANDA

70% czytelników kryminałów to kobiety, czy chcemy więc czytać powieści, w których główna rola przypada właśnie kobietom?

Magda Stachula odpowiadała na pytaniu opierajac się na swojej debiutanckiej powieści "Idealnej". Detektywem w powieści oryginalnie skomponowanej jest czytelnik, który prowadzi prywatne śledztwo. Autorka siadając do pisania powieści ma w głowie główny problem z którym zmierzy się bohaterka, ale to postać prowadzi ją przez kolejne wątki, które rozwijają się w miarę pisania.

Piotr Borlik autor serii o Agacie Stec skupia się na elementach, które ukształtowały jego bohaterka, jaki wpływ ma jej przeszłość na to kim ona jest teraz. Rysuje krzywe napięcia, rozplanowuje każdy szczegół, na tablicy korkowej przypina zdjęcia i portrety psychologiczne bohaterów. Zaczynając pisać 1 tom wiedział (zaplanował) jak skończy się 3 tom.

Jędrzej Pasierski to autor dwóch kryminałów (3 właśnie się pisze), których bohaterką jest Nina Warwiłow. Młoda podkomisarz ma sporo męskich cech, ale są one konieczne by utrzymała się w tej wymagającej poświeceń pracy. Pan Jędrzej pisząc ma plan, ale działa raczej instynktownie- później wprowadza ewentualne  korekty.

Po tym spotkaniu moja lista książek wzrosła o kolejne tytuły ;)


Przed powrotem do domu udało mi się wysłuchać początku rozmowy Pisarz z zawodu?! Krótka lekcja jak żyć z pisania i nie umrzeć z głodu... Dyskusja Wojciecha Chmielarza, Jakuba Ćwieka, i Przemysława Borkowskiego poprowadzona przez Magdalenę Sobczak. Ten temat rozwinął się w dyskusji bardzo ciekawie, niestety siła wyższa nie pozwoliła mi wysłuchać do końca.

Można by rzec, że nie za dużo na tej Grandzie widziałam. No cóż, prawda jest taka, że ile mogłam tyle zobaczyłam. Mogłam przyjechać do Poznania sama i zobaczyć więcej spotkań z autorami, porozmawiać z każdym na korytarzu. Mogłam zostawić dziewczyny w domu, ale ja chcę im pokazywać świat, który mnie interesuje. Literatura detektywistyczna dla dzieci jest bardzo fajna, więc dlaczego mam im tego nie pokazać? Wszystkie trzy wróciłyśmy do domu zadowolone, mamy nowe książki do czytania, przed nami kryminalne zagadki które trzeba rozwiązać. Może w przyszłym roku uda się wykonać większą część planu.


Dziękujemy Festiwal GRANDA za moc atrakcji. Do zobaczenia za rok!




piątek, 20 września 2019

Zapłata

TYTUŁ: Zapłata

AUTOR: Małgorzata Rogala

WYDAWNICTWO: Czwarta strona

ROK WYDANIA: 2018

LICZBA STRON: 350



Mobilizacja kryminalna trwa :) ja bardzo lubię wspólne akcje i wzajemne motywowanie się do czytania. Na Instagramie trwają dwie fajne akcje oznaczone hasztagami #kryminalnywrzesien i #grandzimyzkryminalem. Aby zmniejszyć nieco swój stos hańby sięgnęłam po książkę, która pasuje do tych hasztagów, a która stała na półce od grudnia. Trochę sobie strzeliłam w kolano jeśli chodzi o to zmniejszanie stosu hańby, bo teraz to ja muszę dokupić sobie kolejne tomy tej serii.

Na początek poznajemy kilka wątków z dzieciństwa starszej aspirant Agaty Górskiej. Obserwujemy jaki początek miała jej przyjaźń z Justyną Lipiec, to co spotkało dziewczynki połączyło je na zawsze.
Mija 20 lat, Agata jest cenioną policjantką, świetnie dogaduje się z nowym partnerem (w pracy) komisarzem Sławkiem Tomczykiem. Pracują wspólnie od niedawna ale już widać że tworzą świetny team. Justyna natomiast porzuciła marzenia o fotografii i otworzyła sklep zielarski, skończyła kurs aromaterapii i całkiem dobrze się jej wiedzie. Lubi swoje poukładane życie, wiele jednak ją kosztowało by taki stan osiągnąć.

W jednym z klubów znaleziono ciało młodego prawnika. Sposób zabójstwa był bardzo nietypowy (genialny wątek swoją drogą!) co zawęża krąg podejrzanych. Detektywi szukają informacji o ofierze i okazuje się, że ten młody mężczyzna był kiedyś oskarżony o pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Wtedy sprawa została umorzona, czy możliwe że po 8 latach ktoś będzie szukał zemsty?

Po przejrzeniu akt ze sprawy pobicia na jaw wychodzi, że związana jest z nią przeszłość Justyny. Młoda kobieta znajduje się w gronie podejrzanych. Czy Agata jako jej najbliższa przyjaciółka powinna nadal zajmować się tym śledztwem? Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej gdy komisarz Tomczyk za bardzo zbliża się do Justyny - ten wątek trochę mnie raził, jak dla mnie był nieco wciśnięty na siłę. Nie wpływa to jednak na ostateczną ocenę powieści.

Postacie policjantów zajmujących się śledztwem bardzo fajnie wykreowane. Takie powiedziałbym swojskie. Możemy podejrzeć ich życie prywatne, ich słabości a także zobaczyć ich w nieco romantycznej scenerii.
 Mimo że śledztwo trochę się ciągnie (jeśli chodzi o czas) to jednak dla czytelnika nie ma tutaj nic nużącego, bo my nie musimy czekać na wyniki badań i ekspertyz, a wiadomo że procedury pewne rzeczy wydłużają.

Książkę czytało się lekko i przyjemnie. Intryga kryminalna fajnie zapleciona, motyw zapłaty za błędy przeszłości jest tutaj wątkiem wiodącym. Działanie mordercy bardzo oryginalne. "Zaplata" okazała się więc bardzo satysfakcjonującą lekturą i zdecydowanie zaostrza apetyt na więcej. Mix powieści obyczajowej i kryminału pióra Małgorzaty Rogali polecam tym którzy chcą zacząć przygodę z kryminałem,  na pewno nie będziecie żałować i poprosicie o więcej.

Jest to 91 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza wrzesień
#czytambopolskie wrzesień

środa, 18 września 2019

Ofiara

TYTUŁ: Ofiara

AUTOR: Max Czornyj

WYDAWNICTWO: Filia

ROK WYDANIA: 2018

LICZBA STRON: 414


W sierpniu przeczytałam Grzech <klik> Maxa Czornyja, który był świetnym debiutem. Zakończenie powieści wprowadziło lekką dezorientację, ale i mega zaciekawienie, dlatego bez wahania sięgnęłam po 2 tom. I to jest właśnie to co często podkreślam, że lubię serie czytać hurtem, by bez dłuższej przerwy sięgać po kolejne części mając na świeżo w pamięci niuanse fabuły.

"Ofiara" to bezpośrednia kontynuacja. Morderca określany mianem Cztery Iksa uciekł, komisarz Eryk Deryło leży w szpitalu, prawdopodobnie czeka go przeniesienie, a na pewno odebranie sprawy. Dziewczyna, która razem z córką Deryły została uratowana z rąk przestępcy ponownie zostaje porwana. Komisarz odsyła żonę i córkę daleko od Lublina, nie chce by troska o rodzinę przysłoniła mu szczegóły śledztwa. Mnożą się tropy, postawione zostaje nawet pytanie czy Cztery Iks ma naśladowcę skoro teraz dochodzi do porwań mężczyzn.

Zabójca obchodzi się ze swoimi ofiarami brutalnie. Wykonuje misternie swój plan, ale oprócz głównej misji jaką sobie wyznaczył toczy grę z komisarzem. Deryło odnajduje wskazówki przeznaczone tylko dla niego, podejmuje wyzwanie rzucone przez mordercę.

Powieść czyta sie błyskawicznie. Każdy kolejny wątek podsyca ciekawość. Autor umie budować napięcie, podrzuca tropy, wprowadza nowych bohaterów. Zabrakło mi trochę postaci profilera. Pojawił się w pierwszej części, tutaj przypisana mu rola była epizodyczna. Wejście w psychikę mordercy nie jest łatwe, a tutaj stanowi kluczową zagadkę. Mały minus należy się Deryle, za utajnianie pewnych faktów, trochę mnie to irytowało. Imponujące było przeciwstawienie się rozkazom i szukanie dowodów na własną rękę, ale ich nieujawnienie już mi przeszkadzało zwłaszcza w momencie gdy dostał szansę powrotu do śledztwa. Po za tymi delikatnymi zgrzytami nie mam zastrzeżeń. Czytało mi się świetnie, rosło napięcie, wojna psychologiczna świetnie poprowadzona.

Zakończenie wbija w fotel, tak jak najbardziej lubię (i tak jak najbardziej nienawidzę nie mając kolejnej części pod ręką). Po kolejny tom niezwłocznie wybieram się do biblioteki, nie wyobrażam sobie długiego czekania, długiej przerwy między tomami.

"Ofiara" niczym nie ustępuje "Grzechowi", morderca jest inteligentny i brutalny, autor nie szczędził mocnych opisów. Ponownie jak przy pierwszej części zaznaczam, że nie jest to książka dla każdego, nie znajdziecie tutaj owijania w bawełnę, wygładzania tyko krwawą morderczą rzeczywistość.
Fanom gatunku jak najbardziej polecam tę serię.

Tom 1 "Grzech" recenzja tutaj: <klik>



Jest to 90 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza wrzesień
#czytambopolskie wrzesień

poniedziałek, 16 września 2019

Francuskie noce

TYTUŁ: Francuskie noce

AUTOR: Adriana Rak

WYDAWNICTWO: WasPos

ROK WYDANIA: 2019

LICZBA STRON: 325


Adriana Rak to wschodząca gwiazda wśród autorek polskich powieści obyczajowych. Z wielką przyjemnością zasiadłam do lektury jej kolejnej książki, kontynuacji Marokańskiego słońca <recenzja> czyli do Francuskich nocy.

Zacznę od okładki, która jest wyzywająca i sugeruje nam na prawdę namiętny romans. Jeśli takie pierwsze wrażenie zachęciło was do przeczytania tej książki to możecie się lekko rozczarować. Sceny erotyczne są, ale nie one stanowią tutaj przewagi w fabule, one są tylko dodatkiem do akcji i to wcale nie tak pikantnym jak sugeruje okładka. Dla mnie to akurat dobrze, ale dla osób lubiących mocniejsze sceny w tym zakresie może pozostać niedosyt.

Ta recenzja będzie spoilerem do części pierwszej.
Marysia i Bilal rozstali się w zgodzie, po niełatwych przemyśleniach oboje uznają że nie dadzą rady stworzyć szczęśliwego związku. Oceniam to zachowanie jako bardzo dojrzałe. Mimo, że trudno jest zapomnieć o miłości swojego życia każde z nich próbuje ułożyć sobie świat na nowo.

Narracja jest pierwszoosobowa, naprzemienna, częściej jednak do głosu dochodzi Marysia. Minęło kilka lat od wydarzeń opisanych w Marokańskim słońcu, widać jak czas miał wpływ na bohaterkę. Młoda kobieta nabrała pewności siebie, spoważniała nieco, a uroku dodaje jej macierzyństwo. Maria opowiada o swoim małżeństwie z Piotrem, o synku Radosławie. Pierwsze lata wspólnego życia są dla niej szczęśliwe, mieszka z nimi jej ukochana babcia, ona może całkowicie skupić się na synu, a firma męża bardzo dobrze prosperuje. Atmosferę w domu psuje jednak pojawienie się matki Marysi - kobieta zostawiała ją jako małą dziewczynkę pod opieką babci, a sama ruszyła w świat. Maria nie może wybaczyć matce przeszłości, a takiego zachowania nie może zrozumieć Piotr, pierwsza poważna małżeńska kłótnia dotyczy własnie relacji matka-córka. By oczyścić atmosferę Piotr zaprasza żonę do Dubaju, leci tam w interesach ale chce połączyć przyjemne z pożytecznym. Marysia jest oczarowana miastem, spędza z mężem cudowny czas. W czasie podróży powrotnej na lotnisku zauważa Bilala, ich spojrzenia się krzyżują. Czy to los ponownie splata ich losy?

Bilal ulega presji rodziny i wiąże się z Amal. Ten związek przyniósł mu szczęście, w głębi serca jednak nie potrafił się w niego całkowicie zaangażować. Po ciężkiej chorobie umiera matka mężczyzny, on nie umie sobie z tym poradzić i coraz częściej ucieka w alkohol. Jego związek się rozpada. Rzuca się w wir pracy, będąc na lotnisku w Dubaju zauważa Marysię. Śledzi kobietę w mediach społecznościowych, wie że wyszła za mąż, że ma syna powinna być szczęśliwa. Jednak chwila wystarczyła by zauważył w jej pięknych oczach cień smutku. Bilal wie, że nie może wtargnąć w życie Marysi, próbuje stworzyć kolejny związek, tym razem wydaje się że wybrał właściwie. Żeni się z piękną Hasną, tworzą rodzinę, do pełni szczęścia brakuje im tylko dziecka.

Czy przypadkowe spotkanie w Dubaju, a później w Paryżu rozpali przytłumione uczucie? Autorka nieźle namieszała w życiu bohaterów i ... całkiem zgrabnie jej się to udało. Nie ma tutaj wątków wciskanych na siłę, niemożliwych zwrotów akcji, wszystko w fabule doskonale współgra. Adriana w taki sposób przedstawiła życie Marysi i Bilala, że poznajemy ich perypetie z rosnącym zaciekawieniem. Książki nie można odłożyć na bok, trzeba doczytać do końca.

W fabułę wplecione zostało kilka informacji na temat kultury arabskiej, jest ich jednak mniej w porównaniu z częścią pierwszą. Tutaj na pierwszy plan wysuwają się rozterki małżeńskie i tłumiona tęsknota. Mamy też świetnie opisany wątek niełatwych relacji matka-córka.

Jeśli czytaliście Marokańskie słońce, ta książka jest dla was obowiązkowa. Jeśli jednak nie znacie jeszcze historii Marysi i Bilala to namawiam byście ją poznali. Polecam.


Jeśli mielibyście ochotę poznać inne powieści Adriany to polecam Uwikłani <recenzja> i Uwikłani tom II <recenzja>. Książki autorki wystawione są aktualnie na licytacji w zbiórce charytatywnej, tutaj podaje link <klik>.

Jest to 89 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza wrzesień
#czytambopolskie wrzesień

sobota, 14 września 2019

Latawce

TYTUŁ: Latawce

AUTOR: Agnieszka Lis

WYDAWNICTWO: Czwarta strona

ROK WYDANIA 2018

LICZBA STRON: 190


Miałam niedawno przyjemność przeczytać kolejny finałowy tytuł niezależnego konkursu literackiego "Brakująca litera". To druga książka pani Agnieszki Lis uhonorowana w tym konkursie.

Początek lektury wywołał lekkie zdziwienie, króciutkie rozdziały, zapis dialogów, wspomnienia - ciężko odnaleźć się w takim chaosie. Czytając dalej ze zdumieniem odkrywamy, że w tym szaleństwie jest metoda. Taka forma powieści mobilizuje cała uwagę czytelnika, nie ma czasu na rozproszenie myśli. Te rozdziały były dla mnie jak okruchy szkła, z których należy złożyć witraż. Niestety finalnie i całościowo nie był to witraż cieszący oko, to obraz zranionej duszy, której droga przez mękę życia doprowadziła do okaleczenia ciała i ...

Enigmatycznie trochę, prawda? To teraz bardziej dosłownie. Grzegorz to młody chłopak, który próbuje poradzić sobie z życiem. Gdy był małym jego ojciec zostawił rodzinę. Matka samotnie wychowująca chłopca często mu ulegała, pobłażała negatywnym zachowaniom. Dorastający Grześ zaczął sprawiać coraz więcej problemów, opuścił się w nauce, zaczął wagarować, coraz więcej czasu spędzał w swoim pokoju - odcięty całkowicie do świata nie wykazywał żadnego zainteresowania życiem. Wakacje spędzał u ojca, ale zupełnie nie potrafił z nim rozmawiać. Taki scenariusz niestety często ma miejsce, małżeństwa się rozpadają, a bezstresowo wychowywane dzieci pozbawione poczucia bezpieczeństwa, przekraczają kolejne granice.

Granice które przekraczał Grzegorz dotarły do punktu krytycznego. Chłopak sięgnął po narkotyki, to już była równia pochyła. Przerzucanie się odpowiedzialnością między rodzicami, żal, pretensje. W tym wszystkim zagubiony Grzegorz...

Ta powieść zbudowana z krótkich zdań, porwanych dialogów pełna jest emocji. Czyta się ją bardzo szybko, ale jak pisałam z uwagą wyostrzoną na maxa. Jej objętość nie jest duża, ale to wystarczy, wystarczy by podjąć ten temat i gruntownie go sobie przemyśleć: samotność, odrzucenie, brak poczucia bezpieczeństwa.

Ta historia to nie wyobraźnia autorki, to historia która wydarzyła się na prawdę. W posłowiu znajdziemy wyjaśnienie pewnych aspektów, poznamy trochę bliżej bohatera. Autorka zdradza też jakie w niej emocje wywołało pisanie tego tekstu.

Polecam, bo nie pożałujecie poświęconego książce czasu! Polecam bo drobny wysiłek z waszej strony zaprocentuje, być może zwrocicie baczniejszą uwagę na swoje dzieci lub na dzieciaki z sąsiedztwa i uda się zapobiec kolejnej tragedi z narkotykami w tle.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce Agnieszce Lis, a za udostępnienie pliku do recenzji, Iwonie Niezgodzie organizatorce niezależnego plebiscytu na polską książkę roku „Brakująca Litera” 2018.






Jest to 88 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza wrzesień
#czytambopolskie wrzesień

czwartek, 12 września 2019

Kamerdyner

TYTUŁ: Kamerdyner

AUTOR: Marek Klat, Paweł Paliński, Mirosław Piepka, Michał Pruski

WYDAWNICTWO: Agora

ROK WYDANIA: 2018

LICZBA STRON: 375



W sierpniu podczas sprzątania po remoncie naszła mnie ochota na audiobooka (wiecie takie sprzatanie w ciszy to nic fajnego), przeszukałam YouTube i trafiłam na "Kamerdynera". Dałam się wciągnąć tej historii zaczynającej się w styczniu 1900 roku. Oczywiście nie jest dostępny do darmowego odsłuchania cały audiobook więc postanowiłam wypożyczyć książkę.

Jak dla mnie była to historyczna petarda. Książka której tło stanowią prawdziwe wydarzenia, barwne postacie, które są odbiciem rzeczywistych osób, poruszający wątek miłosny, który nie gra tutaj pierwszych skrzypiec. Głównym bohaterem jak dla mnie były Kaszuby, region który walczył o swoja przynależność do Polski. Czy da się się opowiedzieć 45 lat wielkiej historii na zaledwie 370 stronach? Nie. Ta historia wymaga co najmniej kilku tomów. To co otrzymaliśmy w powieści "Kamerdyner" to wyciąg najważniejszych wydarzeń, to historia niekiedy zbyt ogólna, gdzie indziej znów bogata w szczegóły. Nie jest to jednak z mej strony zarzut, to przemawia przeze mnie niedosyt, bo ja doskonale znajduje się w takich historycznych klimatach.

Mateusz Kroll syn koniuszego wychowywał się w pałacu jaśnie pana Hermana von Kraussa na równi z jego dziećmi Maritą i Kurtem. Historia tego chłopca zwiazana jest z plotkami dotyczącymi jego pochodzenia, powszechnie bowiem wiedziano o "słabości" Kraussa do służących... Może nie byłoby to aż tak ważne gdyby nie to że dorastający wspólnie Mateusz i Marita zaczynają się w sobie zakochiwać. Matka dziewczyny Gerda w porę dostrzegła zagrożenie i wysyła oboje do różnych szkół. W ten sposób tylko podsyciła tęsknotę, z drugiej jednak strony urchroniła młodych przed koszmarem I wojny światowej.

Po traktacie wersalskim ziemie Kraussów zostały podzielone granicą polsko-niemiecką. Przedstawiciel Kaszubów Miotke dbał o dobre stosunki z jaśnie państwem, spełniło się jednak jego marzenie i część regionu została wcielona do Polski. Ten wątek nowego porządku po wielkiej wojnie był na prawdę świetnie opisany. Nowa polska władza musiała pokazać kto rządzi na tych ziemiach, Kraussów pozbawiono hektarów, potem dworu - wszystko zgodnie z prawem, ale z brakiem szacunku dla człowieka.

Czas II wojny światowej to odbicie się Kraussów od dna. To okres w którym szybko się wzbogacili i mogli odpłacić za doznane w czasie międzywojnia krzywdy. O Kaszubach którzy znaleźli się na niemieckich listach dotąd nie wiedziałam, ten temat jakoś nie był szeroko w szkole omawiany. A nie wolno zapominać (lub o nich wcale nie wiedzieć) o takich wydarzeniach jak ludobójstwo w Piaśnicy - w powieści szczegółowo opisane, a widziane oczami Mateusza.

Ta powieść to nie jest romans historyczny, to powieść obyczajowo-historyczna. Wojna zawsze pozostawia swój ślad, czasy w których żyjemy nas krztałtują, wydobywają z nas pierwotne instynkty. W książce znajdziemy różnych bohaterów, mężczyzn, kobiety przez 45 lat dojrzewali, zmieniali poglądy, szli z wiatrem lub pod wiatr. To historia pełna ludzkich wyborów, życia pełnego bólu ale i radości. Ja w powieściach historycznych lubię właśnie to, obserwować zmiany jakie zachodzą w poszczególnych bohaterach pod wpływem wydarzeń historycznych - tutaj dostałam to w na prawdę szerokim wymiarze.

Narracja jest płynna, nie jest to zalew podręcznikowych wiadomości historycznych. Tło jest doskonale odmalowane, von Kraussowie ich maniery, ich otoczenie - ta wyższa warstwa społeczna. Z drugiej Kaszubi oddający się pracy, wyczekujacy wolnej Polski.

Jestem zachwycona tą powieścią. Gdy tylko będę miała okazję to obejrzę również film (widziałam zwiastuny i robią wrażenie). Oglądaliście "Kamerdynera", a może czytaliście książkę lubi słuchaliście audiobooka? Dajcie znać w komentarzu. Jeśli jednak ta powieść (w jakiejkolwiek formie) jeszcze to szczerze polecam.

Jest to 87 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza wrzesień
#czytambopolskie wrzesień

wtorek, 10 września 2019

(Nie) Młodość

TYTUŁ: (Nie) Młodość

AUTOR: Natasza Socha

WYDAWNICTWO: Edipresse

ROK WYDANIA: 2019

LICZBA STRON: 300



Czy kobiecość ma termin ważności?

Książki Nataszy Sochy znajdują się na mojej liście marzeń. Seria "(Nie)" ma cudne okładki to raz, a dwa porusza niezwykle ważne i aktualne tematy. Gdy powieść "(Nie) młodość" znalazła się w moich rękach nie pozwoliłam jej długo czekać i od razu zabrałam się za czytanie.

Marta ma 31 lat i właśnie straciła pracę, może samo to nie byłoby takie dziwne ale kobietę puściła kantem przyjaciółka, z którą razem prowadziła salon kosmetyczny. Marta została bez pracy, bez firmy, bez oszczędności i bez przyjaciółki. Nie dziwi zatem fakt że jej podejście do życia jest w tym momencie mało pozytywne, do tego podszyte urazą i nieufnością. Za coś jednak trzeba żyć, a trudno przyznać się do porażki i poprosić rodziców o pomoc. Marcie jednak udaje się znaleźć zatrudnienie w sklepie z zabawkami dla dorosłych... Oj było ciekawie i zabawnie. Rozdziały pisane z perspektywy Marty (narracja pierwszoosobowa) są właśnie takie: lekkie, ironiczne i zgryźliwe w bardzo humorystyczny sposób. Z pracy na pół etatu trudno się jednak utrzymać, z pomocą wtedy przychodzi znajoma mamy, dyrektorka prywatnego domu opieki.

Klarysa (swoją drogą piękne imię) ma 74 lata, jest kobietą pełną życia. Pewnego dnia stojąc przed lustrem zauważa że podstępem podkradła się do niej starość przybierając jej ciało w sieć zmarszczek. Klarysa nie przejmuje się jednak wyglądem, bo nie on ma tutaj największe znaczenie. Co jednak gdy umysł również dopada starość? Co gdy otwierasz szafkę i gapisz się na nią nie wiedząc co właściwie chciałaś wyjąć? Co gdy na środku ulicy prowadząc auto zapomniałaś gdzie chcesz jechać? Kobiecie przydarzają się takie epizody, to początek demencji który utrudnia jej samodzielne egzystowanie. Pobyt w domu opieki to jedyne rozwiązanie. To jednak nie jest tak, że rodzina chce się jej pozbyć, decyzja należała do Klarysy. Pobyt w Hebe na początku nie napawał kobiety optymistycznie, bała się że przebywając w jednym miejscu ze starymi ludźmi sama taka się stanie, a przecież ona nie była stara, jej tylko po porostu zdarzało się czasami o czymś zapomnieć.

Losy Marty, która delikatnie mówiąc nie przepadała za starszymi ludźmi krzyżują się z losami Klarysy. To spotkanie okazało się punktem zwrotnym dla obu pań oraz dla funkcjonowania domu opieki. 

Marta była animatorką czasu wolnego dla pensjonariuszy proponowała krzyżówki, gry, quizy. To jednak było za mało. W rozmowie z dyrektorką wspomniała o tańcu. Pomysł się przyjął i w progi ośrodka zawitał Benedykt. Młody mężczyzna z bardzo innowacyjnym podejściem do tańca, do rytmu, ruchu - ten wątek czyli wpływ tańca na mózg, na jego rozwój i hamowanie objawów demencji był tutaj bardzo rozbudowany, informacje wplecione w fabułę czytałam z zainteresowaniem. Czy Klarysa która w młodości uwielbiała tańczyć da się przekonać do pląsów w grupie?

Ta powieść to zderzenie dwóch światów, młodości i starości, dwa przeciwległe brzegi. W niezwykle humorystyczny sposób autorka pokazała przepaść, która dzieli oba światy. Przepaść wypełnioną stereotypami. A by się poznać i zrozumieć wystarczy porozmawiać.

"-Na tym polega różnica między młodością a starością. My widzimy więcej. Wy nie widzicie nawet połowy tego. Czy zatem dialog nie jest tu najlepszym rozwiązaniem? Spotkanie na pomoście między głupotą a doświadczeniem. Między bezczelnością a pokorą. Między zuchwalstwem a naszą starczą empirią.
- A co my wam możemy dać?
- Życie."

Temat podjęty przez autorkę jest trudny (bo czy faktycznie chcemy czytać o starości), ale podany w wyjątkowy sposób. Obie bohaterki muszą zmierzyć się z życiowymi zakrętami.Po Książka skłania do refleksji, bo przecież staruszkowie to tez ludzie i wystarczy dać im odrobinę uwagi a odwdzięczą się mądrością zdobytą w czasie długiego życia, podzielą się doświadczeniem. Takie spotkanie dla obu stron przynosi wymierne korzyści. Jak wspomniałam jest lekko i zabawnie ale też refleksyjnie, na zasadzie kontrastu autorka uwypukliła sytuacje które warto przemyśleć w odniesieniu do siebie i starszych którzy nas otaczają.

P O L E C A M


Jest to 86 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza wrzesień
#czytambopolskie wrzesień

niedziela, 8 września 2019

Trzecia terapia

TYTUŁ: Trzecia terapia

AUTOR: Danuta Chlupová

WYDAWNICTWO: Novae Res

ROK WYDANIA: 2019 - PREMIERA 16 września

LICZBA STRON: 321


Toksyczne związki, skomplikowane relacje i klątwa dziadka z Auschwitz.

To zdanie na okładce wystarczyło bym zainteresowała się książką pani Danuty. Jako że lubię powieści z nutką tajemnicy i wątkiem historycznym bez wahania zgłosiłam się po egzemplarz przedpremierowy. Dziękuję bardzo autorce i wydawnictwu za przekazanie książki, a Was zapraszam na recenzję.

Grzegorz to ojciec wychowujący dorastającą córkę. Pomaga mu jego matka, bo mama Kamili zginęła w wypadku samochodowym. Mężczyzna średnio sobie radzi, stery w ich domu dzierży Barbara. Grzegorz próbował ułożyć sobie życie z jakąś kobietą, ale zawsze decydujący głos miała opinia matki, córki i wyrzutów sumienia. Tak, Grzegorz nigdy nie pozbył się poczucia winy, gdyby był bardziej stanowczy jego żona nie wsiadłaby za kierownicę w noworoczny poranek.  

Mathilda wiedzie spokojne życie w Dreźnie, jest bibliotekarką, po pracy odwiedza mamę w szpitalu psychiatrycznym. Młoda kobieta nie doświadczyła w dzieciństwie ciepła i miłości, szybko musiała dorosnąć by opiekować się mamą, której zabrakło chęci do życia. Mathilda ma niskie poczucie własnej wartości, jest smutna, przygnębiona, dostrzega w sobie (lub próbuje sobie wmówić) pierwsze objawy depresji. Gdy nagle na jej drodze staje Thomas psychoterapeuta z wahaniem, a jednocześnie z ulgą przyjmuje propozycję pomocy. Mężczyzna proponuje Mathildzie nowatorską terapię, przekonuje by pozbyła się demonów przeszłości, by uwolniła się od snów o dziadku SS-manie poprzez uległość i poniżenie.

Powieść nie jest uporządkowana chronologicznie, mamy kilka przeskoków czasowych, ale są one wyraźnie zaznaczone. Narracja jest trzecioosobowa i naprzemiennie w rozdziałach skupia się na Grzegorzu, Mathildzie i Barbarze. Taka kompozycja wzmaga ciekawość czytelnika. Styl bardzo płynny, plastyczny, skupia się na detalach dotyczących emocji bohaterów. Pani Danuta ma dar opowiadania, przykuwa uwagę, prowadzi bohaterów nieoczywistymi ścieżkami.

Grzegorz jest pracownikiem muzeum Auschwitz, Mathilda chcąc poznać przeszłość rodziny przyjeżdża do Oświęcimia. Ścieżki tych dwojga przecięły się kilka lat wcześniej ale była to tylko powierzchowna znajomość. Teraz mężczyzna służy pomocą i razem z Mathildą przegląda dokumenty dotyczące jej dziadka. Retrospekcję dotyczącą wydarzeń w obozie koncentracyjnym znajdziemy w epilogu i jest to bardzo mocny akcent na zakończenie powieści.

Książkę czytało mi się bardzo dobrze, polubiłam bohaterów, kibicowałam Grzegorzowi, samotnemu ojcu szukającymi swojej drogi do szczęścia. Szeroko otwierałam oczy czytając rozdziały o Mathildzie i terapii zaproponowanej przez Thomasa - czy człowiek rzeczywiście jest tak bardzo podatny na manipulację? Tak, jeśli nie ma podstaw by wierzyć w siebie, jeśli zabrano mu poczucie własnej wartości już w dzieciństwie. Książka jest bardzo realistyczna, rysy psychologiczne postaci bardzo szczegółowe co zdecydowanie jest walorem tej powieści.

Rodzinna tajemnica, która kładzie się cieniem na życie Mathildy musi zostać wyjaśniona, poszukiwania w archiwum przynoszą efekty. Czy znalezione dokumenty pomogą jej oddzielić przeszłość grubą kreską i rozpocząć nowe życie? To musicie sprawdzić już sami. Polecam!

Jest to 85 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza wrzesień
#czytambopolskie wrzesień