poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Miłość w czasach zarazy

TYTUŁ: Miłość w czasach zarazy

AUTOR: Gabriel Garcia Marquez
WYDAWNICTWO: Muza
ROK WYDANIA: 2017 (napisana w  1985, pierwsze wydanie w Polsce 1997)
LICZBA STRON: 494


Tytuł jakże adekwatny do naszej obecnej sytuacji, ale jeśli właśnie przez to balibyście się sięgnąć po tę książkę to już na wstępie uprzedzam, że motyw zarazy jest tutaj minimalny. Za tę powieść zabrałam się z wielką ciekawością, klasyka, światowy bestseller, autor nagrodzony Noblem - czy i ja będę zachwycona lekturą?

Umiera doktor Juvenal Urbino. Dzień po pogrzebie do jego żony Ferminy Dazie przychodzi Florentino Ariza - po to by wyznać jej miłość. Na ten dzień czekał 51 lat, 9 miesięcy i 4 dni od czasu gdy ona zerwała ich zaręczyny.

Ta książka w 99% składa się z opisów. Z opisów nie uporządkowanych chronologicznie, z opisów nie rozdzielanych akapitami - po 100 stronach idzie się już do tego przyzwyczaić ale jest to na prawdę specyficzna forma. Język nie jest jednolity, zaskakuje i poetycznością i rzuconym wulgaryzmem.
Nie jest to łatwa książka, to powieść wymagająca, angażująca czas i myśli. Poznajemy fragmenty życia bohaterów ich przemianę, ich myśli na różnych etapach życia.

Florentino Ariza przez ponad 50 lat żył w cieniu miłości do Ferminy Dazie. Kochał ją pierwszą młodzieńczą miłością. Przez pół wieku swojego życia starał się nim tak kierować by być kiedyś jej godnym. Nie był już młodym ekscentrycznym nieślubnym synem. Teraz dobiega osiemdziesiątki, jest znaną w mieście postacią ale czy to wystarczy by Femina Daza zechciała chociaż na niego spojrzeć?

"Pamięć serca unicestwia złe wspomnienia, wyolbrzymiając dobre, dzięki temu mechanizmowi udaje nam się znosić ciężar przeszłości"

Tło obyczajowe bardzo sugestywnie odmalowane. Przełom XIX i XX wieku na Karaibach. Rola i pozycja kobiety w tamtym czasie, rozwój telegrafu, telefony, żegluga rzeczna i pierwszy lot balonem, higiena i stan medycyny zdecydowanie działa to na wyobraźnię. Zaraza ówczesnych czasów to cholera, przez powieść przewijają się pogłoski o tej chorobie ale nigdy nie dotyczyła ona bezpośrednio bohaterów, do czasu aż nie popłyną statkiem z wywieszoną żółtą flagą.

Bywały podczas czytania fragmenty nużące, które powodowały że książkę musiałam na jakiś czas odłożyć. Trudno wziąć podczas tej lektury oddech, bo brak w niej podziału na akapity rozdzielające wątki, a mimo tp przyciąga ona jak magnes.

Zakończenie podobało mi się najbardziej - spotkanie po latach, ponowne odrzucenie, a potem jeszcze większa determinacja w osiągnięciu celu. Listy pisane ręcznie, gdzie każda starannie wykaligrafowana litera ma coś do powiedzenia. Zawoalowane wyznania, czułość i przekonanie że ta miłość musi się spełnić.

Dałam się zaskoczyć, spodziewałam się romansu w środku epidemii. Nic takiego nie ma tutaj miejsca. Tytuł porywający (zwłaszcza dziś!) ale być może, to metafora. Metafora życia bohaterów i trawiących ich od środka uczuć. Powieść o miłości jak najbardziej! O miłości ponad wszystko. Nie wszystkim ona przypadnie do gustu, nie wszyscy zdołają przebrnąć przez specyficzną formę pełną dygresji ale myślę że warto się z nią zmierzyć.

Jeśli jednak książka was nie kusi to może dacie się namówić na audiobook? Ja słuchałam dosyć sporego fragmentu podczas prasowania. Głos pana Adama Ferency idealnie oddaje treść. Polecam.


Jest to 32 książka, którą przeczytałam w 2020r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek

10 komentarzy:

  1. Nie czytałam tej książki, ale mnie nie kusi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wędrówki po kuchni6 kwietnia 2020 17:25

    Kilka książek tego autora czytałam, ale tej jeszcze nie. To chyba dobra chwila na przeczytanie jej

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój Mąż bardzo poleca mi tą książkę, więc muszę ją w końcu przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książkę kojarzę, ale nie miałam okazji czytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam kiedyś, teraz chyba nie wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Idelana na obecny stan rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się z Tobą. Marquez jest wyjątkowym autorem. Pamiętam jak przeczytałam "Sto lat samotności" i byłam kompletnie zaskoczona. Z jednej strony nie była to lektura łatwa - te dygresje, opisy, zabawy słowem, a jednocześnie niesamowita fabuła! Mimo, że akcji nie było aż tak dużo to ta książka po prostu czaruje i czytelnik naprawdę chce się dowiedzieć jak to się wszystko skończy, dokąd to zmierza! Tak samo było z "Miłością w czasach zarazy". Obie książki bardzo dobre, nawet jeśli dosyć wymagające (takie przynajmniej były one dla mnie). ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Sto lat samotności" mam w planach - pewnie dalekich, ale możliwych do zrealizowania:)

      Usuń
    2. Polecam, ale jeszcze bardziej polecam przerwę pomiędzy tymi lekturami. ;)

      Usuń