sobota, 2 sierpnia 2025

Podsumowanie lipca


Lipiec to mój miesiąc! I faktycznie był cudowny, bo z takim nastawieniem go przeżyłam.

Większość mojego urlopu padało ☔ i przełożyło się to na ilość przeczytanych i odsłuchanych książek. Dziewczyny były z dziadkami nad morzem 🌊☀️ (i tam mieli super pogodę), a my z mężem drugi miesiąc miodowy ❤️ tym bardziej doceniany, że każdy dzień zdala od szpitala jest piękny 💪



Spójrzcie na te oceny! Same świetne książki! Historyczne, kryminały, powieści refleksyjne, rozrywkowe, takie które zostaną ze mną na długo. Dwie najwyższe noty:

 #projekt1002 to 500 stron, na których akcja nie zwalnia, gdzie zostajesz wrzucony w wir wydarzeń i próbujesz sam połączyć kropki, które sięgają czasów PRL-u. Świetna książka!  5/5 ⭐

#kochankowieburzy ta 5️⃣ dotyczy całej serii i każdego poszczególnego tomu, historii odmalowanej z niezwykłą drobiazgowością, emocje które trafiają prosto w serce.


W czasie okienek pogodowych udało mi się pospacerować i popracować trochę w ogrodzie ze słuchawkami na uszach 🎧. Do żelazka też pasuje audiobook.

5/5 ⭐ dla #smakgorzkiejczekolady za uroczą młodzieżówkę, książkę bez scen er0tycznych, nostalgiczną bo czas akcji to 1994. Polecam ❤️ 

Właściwie to polecam każdą książkę, którą przeczytałam/odsłuchałam w lipcu.

Stos hańby delikatnie się zmniejszył, ale tylko dlatego że robiłam generalne porządki na regałach i kilka książek oddałam wiedząc że na pewno ich nie przeczytam. 

Urlop się kończy, ale wiecie że jak się lubi swoją pracę to nie jest tak źle ;) plany czytelnicze są OGROMNE, trzymajcie kciuki za realizację. 

I oczywiście dajcie znać jak Wam minął lipiec (najbardziej deszczowy miesiąc tego roku 🌧️)




piątek, 1 sierpnia 2025

Śmierć i belgijska czekolada

TYTUŁ: Śmierć i belgijska czekolada 

AUTOR: Marta Moeglich 

WYDAWNICTWO: Filia

ROK WYDANIA: 2025

LICZBA STRON: 316

Coś słodkiego do kawy? U mnie zawsze, a im bardziej czekoladowo tym lepiej 🍫🤎

Nie dziwi więc, że skusiłam się na ten tytuł połączenie kryminału i słodyczy. 

A w pakiecie dostałam jeszcze dawkę dobrego humoru :) 

Przeprowadzka do Belgii miała być nowym startem dla rodziny Marty. Niestety znaleziony na schodach własnego domu trŭp nie ułatwia sprawy. Głównym podejrzanym zostaje Teodor, czy Marta będzie w stanie udowodnić niewinność męża? I czy faktycznie jest on taki niewinny?

Tak się rysuje fabuła, w której intryga została ciekawie zawiązana. Marta chcąc nie chcąc, z naciskiem na nie chcąc prowadzi prywatne śledztwo. Za namową szwagierki i starszej sąsiadki (wielbicielki Murdle) szuka śladów, wypytuje i ... pakuje się w niezłe tarapaty. Bo m0rderstwo to tylko wierzchołek góry lodowej. Pojawiają się wątki wysokoprocentowych pożyczek, zazdrości, szantażu i wymuszeń. 

A miało być tak pięknie. Wszystkie kłopoty miały zostać za nimi. A co działo się wcześniej? Marta prowadziła konto na Instagramie, zdobyła popularność, otworzyła sklep z ubraniami. Kogoś jednak mocno drażnił jej sukces. Duży plus dla autorki za poruszenie tematu pokazywania prywatności rodziny w sieci. Ukazaniu realnego niebezpieczeństwa. To ważny głos w dyskusji o granicach prywatności i konsekwencjach życia na pokaz.

Narracja jest trzecioosobowa, pojawiają się też maile w których Marta relacjonuje przebieg ostatnich wydarzeń. Humor jest tutaj sytuacyjny, niewymuszony, taki mimochodem i taki jest najlepszy. Mimo sprawy kryminalnej jest to powieść na prawdę ciepła, rodzinna. Relacje małżeńskie i przyjacielskie zostały tutaj sprawnie rozpisane. Czytając, ma się wrażenie, że siedzi się tuż obok bohaterek z kubkiem gorącej belgijskiej czekolady w dłoni i razem z nimi podąża za tropami.

Zakończenie daje nadzieję na kolejne książki z Martą w roli głównej, liczę jednak na to że babci Teresy będzie więcej - skradła moje serce ❤️ 

To książka dla tych, którzy chcą zacząć przygodę z kryminałem, ale niekoniecznie w wersji krw@wej czy brŭtalnej. Polecam 

niedziela, 27 lipca 2025

Zgubna wiara

 TYTUŁ: Zgubna wiara 

AUTOR: Marta Guzowska

WYDAWNICTWO: Wielka Litera

ROK WYDANIA: 2025

LICZBA STRON: 364

Tom 1 : Zła miłość

Tom 2 : Zabójcza nadzieja

Warto było czekać na tom 3! A jeśli jeszcze nie czytaliście poprzednich tomów to koniecznie przyjrzycie się bliżej całej serii.

To zadziwiające jak dzięki pieniądzom można owinąć sobie ludzi wokół palca. Jak dzięki wpływom można terroryzować całe miasteczko. Łukasz prowadzi różne interesy, jego wiara w samego siebie jest niezachwiana, do czasu aż zadziera z Franką - prywatną detektywką.

Ojciec Franki umiera, a do kobiety zgłasza się Łukasz po 2 miliony złotych, które staruszek zostawił na koncie. Argumentem jest szantaż: nastoletniej córce Franki może stać się krzywda. Łukasz nie poprzestaje na tym, organizuje szybki ślub, zabiera kobiecie jej bieżące pieniądze, samochód, śledzi jej działalność w Internecie. To wszystko dzieje się tak błyskawicznie, że Franka nie ma szans zareagować. Gdy otrząsa się z pierwszego szoku postanawia działać, nie bez powodu Łukasz trzyma ją z daleka od nowego osiedla. I tutaj zaczyna się akcja! A książkę czyta się z zapartym tchem.

Mając ograniczone możliwości (brak samochodu, Internetu i telefonu w ogóle) Franka odkrywa aferę sprzed dwudziestu lat. Dowiaduje się dlaczego jej mąż musiał zginąć, ustala też przyczynę śmierci mężczyzny, którego zwłoki znalazła w tomie 2. A Łukasz? Jego zgubiła wiara w samego siebie. 

Franka to kobieta, na którą stres działa motywująco. Która po chwilowym spadku energii działa ze zdwojoną siłą. Jej motywacją jest przede wszystkim dobro córki. Na przestrzeni trzech tomów, obserwujemy jak się zmienia, jak musi brać się z życiem za bary i jak wychodzi z tej potyczki zwycięsko. 

Wg mnie to najlepszy tom serii. Ale nie byłby taki gdyby nie poprzednie ;) więc gorąco, jeszcze raz polecam całość. 



piątek, 25 lipca 2025

Katastrofa w Andach

 TYTUŁ: Katastrofa w Andach 

AUTOR: Max Czornyj 

WYDAWNICTWO: Filia 

ROK WYDANIA: 2025

LICZBA STRON: 293

Rozbicie samolotu to dopiero początek piekła. To piekło ma siedem kręgów, a oni zmierzają na sam dół. 

Gdy zobaczyłam zapowiedź tej książki wiedziałam, że będę chciała ją przeczytać i że najlepiej będzie zrobić to na urlopie. To była świetna decyzja. Tylko ja i książka, i jeszcze mąż który musiał wysłuchiwać moich komentarzy. 

Lata temu oglądaliśmy film opowiadający o katastrofie lotu 571, ale co książka to książka. A już w wykonaniu Maxa Czornyja to już wg świetna lektura. 

Świetna, ale przerażająca, łamiąca serce i budząca podziw. Ta historia budzi skrajne emocje, tym bardziej wielki ukłon za pracę włożoną w jej napisanie. 

Młodzi rugbyści muszą wygrać kolejny mecz. Pełni nadziei wsiadają do samolotu by przeżyć przygodę życia. Wojskowy fairchild, którym lecą do Santiago w Chile uderza w zbocze góry i świat się kończy... Część pasażerów ginie na miejscu, część jest poważnie ranna. Akcja ratunkowa rusza od razu ale zupełnie nie w to miejsce gdzie znajdował się wrak. 

Max Czornyj wykorzystując narrację pierwszoosobową zabiera nas do lodowego piekła. Zimno, ból, głód, przerażenie, majaki, brak snu, strata przyjaciół, a mimo to gdzieś z tyłu głowy, tli się nadzieja, że przecież muszą ich odnaleźć. 

Nadzieję ma też ojciec jednego z chłopaków. Nie żałuje środków i organizuje kolejne wyprawy by odnaleźć rozbitków, nie dopuszcza do siebie myśli że wszyscy zginęli. 

Takiej fabuły nie wymyśliłby żaden pisarz ani scenarzysta. Więc kto los, Bóg? Sporo tutaj pytań takiej właśnie natury. Czy to próba, kara, a może rzeczywistość po śmierci, w której trzeba odpokutować za popełnione czyny? Nie ma poprawnej odpowiedzi. 

Ponad dwa miesiące w Andach, bez wody jedzenia i ciepłych ubrań. Okrycia można pozyskać rozpruwając fotele, wodę roztapiając śnieg, a jedzenie... Tej decyzji nie wolno nikomu oceniać, nikomu kto nie zbliżył się do podobnej sytuacji. To nie była sprawa do rozstrzygnięcia w kategoriach dobra i zła, tutaj w grę wchodziło przeżycie albo śmierć. 

Napisałam, że ta historia wzbudziła mój podziw. Tak, wola przetrwania, chęć życia była tutaj niesamowita. Było zwątpienie, zniechęcenie, apatia, ale coś w tych chłopakach pchało ich do podejmowania kolejnych działań byle przetrwać, byle przeżyć kolejny dzień, byle doczekać pomocy. 

Ta historia zrobi wrażenie, na każdym. 

Na zakończenie zostawię Wam jeszcze słowa autora, które napisał w posłowiu:

Czasem może wydawać się, że mamy niewiele (czasu, pieniędzy, szczęścia - każdy może dopowiedzieć sobie sam), ale w rzeczywistości mamy zdecydowanie więcej, niż nam potrzeba. Właśnie to najmocniej uprzytomniła mi ta historia. 

Cieszmy się dobrą chwilą.

wtorek, 22 lipca 2025

Rajskie ptaki

 TYTUŁ: Rajskie ptaki. Włosi którzy podbili świat.

AUTOR: Maciej A. Brzozowski

WYDAWNICTWO: Znak

ROK WYDANIA: 2025

LICZBA STRON: 300

„Rajskie ptaki. Włosi, którzy podbili świat” to zbiór dwunastu skróconych biografii opatrzonych ironicznym komentarzem.

Autor wybrał dwunastu Włochów: herosów, zbawców i wizjonerów tytułując ich „rajskimi ptakami”. Opisał ich z pasją i humorem, ukazując zarówno ich sukcesy, jak i kontrowersje.

Znajdziemy tu mężczyzn, którzy mieli wizję na biznes i stworzyli wielkie imperia: od FIAT-a po Ferrari czy markę Giorgio Armani. Obok nich pojawiają się artyści i politycy, którzy potrafili bulwersować i zaskakiwać. Łączy ich miłość do Włoch, gorący temperament, konsekwencja w dążeniu do celu i nieszablonowe podejście do życia.

Najbardziej zaciekawił mnie rozdział poświęcony Garibaldiemu - kocham historię i zawsze odkrywam ją z fascynacją. Najbardziej bulwersujący okazał się Marinetti, twórca futuryzmu, a najbardziej inspirujący Enzo Ferrari.

Ciekawostką jest wątek polski. Znacie rzeźbę Eros Bendato na krakowskim rynku? Jej twórcą jest Igor Mitoraj, którego drugą (ukochaną) ojczyzną były Włochy. Trudno się dziwić, skoro w Polsce zignorowano jego talent. 

Książkę czytałam z przyjemnością i dużą ciekawością, ale momentami brakowało mi szczegółów i szerszego kontekstu przyczynowo-skutkowego. Powierzchowne przedstawienie istotnych faktów sprawiło, że nie do końca poczułam satysfakcję z lektury. A już ostatnia biografia była napisana wyjątkowo chaotycznie (sporo nazwisk i przeskoków chronologicznych).

Plus za piękne wydanie sztywną oprawę i wygodną czcionka; naprawdę moje oczy są wdzięczne. 

Podsumowując: to ciekawa i inspirująca lektura, ale w przedstawieniu postaci zabrakło mi tego czegoś, co uczyniłoby książkę naprawdę fascynującą. Polecam ją raczej jako lekki wstęp do tematu niż dogłębną analizę życia tych niezwykłych ludzi.