niedziela, 23 sierpnia 2020

Zludne echa

 TYTUŁ: Złudne echa

AUTOR: Roman Krukwicz

WYDAWNICTWO: Novae Res

ROK WYDANIA: 2020

LICZBA STRON: 603


Powieści historyczne pojawiają się u mnie dość często, ponieważ bardzo dobrze czuję się w takich klimatach. Tym razem zmierzyłam się z 600 stronnicową epicką opowieścią o miłości do ojczyzny, tęsknocie za rodzinną ziemią i marzeniach o wolności, które nie zawsze mają szansę się spełnić.

Początek XV wieku. Jaśko Starża został wysłany na Żmudź by wspomóc wojska Wielkiego Księcia Witolda, dzielny rycerz swym męstwem i oddaniem przysłużył się Litwie. Mimo iż serce pozostawił w Rzeczpospolitej nie mógł do niej wrócić, osiadł więc na ziemi nadanej mu przez Księcia i nazwał ją Kruczym Gniazdem. Osiadł, ogrodził, rozbudował i wzbogacił - i tak też czynili jego potomkowie. Jednak echo niesione z nadwiślańskich ziem wzbudzało tęsknotę za Rzeczpospolitą.

Krukwicze mieli swój niemały udział w osłonie granic i grodów od strony Moskwy. Proporzec Toporów - Krukwicze zawsze dobrze stawiali się na wezwanie Najjaśniejszego Pana i dopelniali obowiązku ziemskiej służby. Znając ich honor, waleczność i szczęście rycerze z sąsiednich osad chętnie wyruszali z nimi w drogę.

Pierwsze kilka stron czytało mi się jak "Krzyżaków", podobny styl, słownictwo zgodne z epoką i walki z Zakonem. Obawiałam się więc że może to być ciężka lektura ale w miarę upływu stron czytanie stało się płynniejsze i dałam się porwać akcji. Kurz, pot, krew, tęten kopyt, szczęk żelaza - autor zdecydowanie dobrze sprawdził się w opisach i to one przeważają w tej powieści. 

Główni bohaterowie zmieniają się, lata upływają. Czasami rejestrujemy dłuższe czasami krótsze przeskoki czasowe, również nie równomierne jest poświęcenie uwagi danemu okresowi historycznemu. Jaśko Starża zaskarbił sobie moją sympatię przez ponad 200 stron, kolejnym Krukwiczom autor nie poświęca aż tak dużo uwagi, aż do ostatniego Edwarda żyjącego w XX wieku.

Ciekawi gdzie jeszcze los rzucił Krukwiczów, waleczny rycerski ród?

Dotarli aż pod Moskwę, współuczestniczyli w oblężeniu Smoleńska.

Brali udział w walkach ze Szwedami pod wodzą hetmana Jana Karola Chodkiewicza.

Następnie występuje spory przeskok czasowy o ponad 200 lat. Powstanie styczniowe, Krukwicze zajmowali się zakupem broni i pomocą finansową dla powstańców. Stanisław Krukwicz zostaje aresztowany, udaje mu się jednak uciec z syłki, rodzina musi opuścić Krucze Gniazdo i zmienić nazwisko na Maszalski.

Synowie Stanisława walczyli na frontach I wojny światowej. Najwięcej dowiadujemy się o Edwardzie który w czasie dwudziestolecia międzywojennego zajmował się wywiadem na granicy z Rosją.

Zakończenie pozostaje otwarte, do upragnionej wolności jeszcze daleko. Czy rodzina powróci na tereny które od wieków zamieszkiwała czy jednak osiądzie w Rzeczpospolitej a może po za jej granicami?

Autor na 600 stronach opisał bardzo ciekawą historię, o rodzinie w której tradycja miłości do ojczyzny jest największą wartością. Oprócz bitności z której Krukwicze słynęli cechowała ich też dbałość o interesy i dbanie o otaczanie się właściwymi ludźmi.

Ta epopeja to bardzo przyjemna lektura, fani historii powinni być usatysfakcjonowani. Postaci historyczne, bitwy, polityczne przepychanki a w środku tego ród który trwa i przekazuje kolejnym pokoleniom to że o wolność zawsze warto walczyć.

Jest to 63 książka, którą przeczytałam w 2020r.

9 komentarzy:

  1. Od czasu do czasu zaglądam do tego typu książek, więc tej nie mówię nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja, ale książka nie wpisuje się w moje gusta czytelnicze. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię takie książki, ta książka jest dla mnie...
    Historyczna,epopeja, długa i świetna recenzja...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie za często sięgam po tę tematykę, więc raczej sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię takie powieści z historycznym tłem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka opisuje życie rodziny rycerskiej. Jak to zostało napisane w recenzji , rzeczywiście pierwsze stronicę to kiepska kopia Krzyżaków Sienkiewicza. Na pierwszych kartach autor pięknie opisuje krajobraz używając staropolskiego słownictwa. Jednakże po tych ciekawych i pobudzających wyobraźnię opisach następuje totalny zanik klimatu średniowiecza. Szczególnie opis pojedynku (gonitwy). Autor nagle zapomina o starodawnym języku a warsztat historyczny jeśli chodzi o kulturę, obyczajność i uzbrojenie, pozostawia wiele do życzenia. Pan Roman ponawia mity i propagandę o średniowieczu. Tak ja właśnie ukształtował nas Sienkiewicz swoją, fikcyjną powieścią. Dawniej takie zapisy przechodziły bo i styl pisarski świetny. W dzisiejszych czasach po tego typu lekturę sięgają właściwie pasjonaci epoki aby może przeczytać coś świeżego. Niestety rażące błędy w szczegółach , skutecznie zniechęcają do kontynuowania książki. Historia świetna, warsztat historyczny słaby, język powieści, nieregularny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wyczerpujący komentarz. Myślę że może inaczej by to wyglądało by autor pokusił się o historię wielotomową tutaj na 600 stronach chciał zmieścić za dużo historii dlatego ten warsztat o język się nieco rozmyły.

      Usuń
  7. Świetne miejsce rytuały miłosne bardzo polecam.

    OdpowiedzUsuń