czwartek, 19 stycznia 2023

SUNDIAL

 


„Sundial” to książka, która zachwyca szatą graficzną. Granatowe tło i złota grafika która mieni się w promieniach słońca. Szeroko otwarta paszcza psa budzi niepokój, a jednocześnie hipnotyzuje by już zagłębić się w treść. Do tego rekomendacje mistrzów powieści z dreszczykiem. Zdecydowanie tej książce nie można pozwolić by zbierała kurz na półce.

Rob jest matką dwóch córek, zbuntowanej nieco wycofanej Callie i delikatnej eterycznej Annie. Kobieta nie chce tego głośno przyznać ale czuje większą więź z młodszą córką, starsza natomiast to typowa córeczka tatusia. Irving faworyzuje swoją ulubienicę, ona jest jego kumpelką, nastawia ją przeciwko matce. Małżeństwo nie należy do udanych, Rob wie, że mąż ją zdradza, ale nie może odejść bo on trzyma ja w szachu. Irving zna jej sekrety z przeszłości i uwielbia mieć nad żoną władzę. Oczywiście dla świata to idealna, zgrana rodzina.

Akcja powieści rozgrywa się w momencie kiedy rodzina nie może iść na przyjęcie do sąsiadów bo Annie zachorowała na ospę. Irving jest wściekły, buntuje Callie, Rob już ma wszystkiego dość. Atmosfera się zagęszcza, ktoś zaraz wybuchnie. Cios przychodzi z niespodziewanej strony, głowę podnoszą demony z przeszłości. W efekcie czego Rob zabiera starszą córkę do miejsca swojego dzieciństwa. Do domu na pustyni, do Sundial. Kobieta czuje, że musi spędzić z dwunastolatką więcej czasu, a przy okazji opowiedzieć jej historię swojego dzieciństwa, dzięki temu jednocześnie chroni drugą córkę.

Jakie tajemnice skrywa pustynia Mojave? Aby zrozumieć to co dzieje się w domu Rob trzeba zrozumieć to co działo się w Sundial. A to przechodzi ludzkie pojęcie. Izolacja od prawdziwego świata, pozorna wolność i swoboda. Eksperymenty. Tajemnice.

Czy można tę powieść włożyć w jakieś gatunkowe ramy? Raczej nie, bo granice się zacierają, thriller, horror, powieść psychologiczna; z pozoru to mieszanka wybuchowa, ale w wykonaniu Catriony Ward powstała naprawdę niesztampowa historia.

W czasie czytania miałam nieco mieszane uczucia, akcja biegła swoim rytmem, przeplatanymi czasami i mieszaną narracją (Rob i Callie), napięcie było wyczuwalne ale brakowała mi mocniejszego elementu, chociaż częściowego odkrycia kart, aby te emocje podkręcić jeszcze bardziej. Gdy już nieco zwątpiłam nagle go dostałam, moment który wbił mnie w fotel. Wycinek pięćdziesięciu stron czytałam na jednym oddechu, zostałam zupełnie odcięta od rzeczywistości, pochłonęła mnie ta historia. Aż zakotłowało się od emocji, dosłownie!

Wspomnienia mieszają się z teraźniejszością. Retrospekcje mają jednak ciąg chronologiczny, a autorka przerywa je w najciekawszych momentach. Są jeszcze fragmenty fantastycznej powieści którą pisze Rob. Jak to wszystko połączyć w całość? Catriona Ward umie żonglować faktami, bawić się słowem, przemilczeć, podsunąć jakiś trop, a potem wprowadzić czytelnika w konsternację. Zakończenie zupełnie niespodziewane, a gdy wszystkie elementy trafiły na swoje miejsce zupełnie inaczej spojrzałam na obraz tej rodziny przedstawiony w pierwszych rozdziałach.

„Nie możesz uciec przed tym co masz we krwi…” jakie to prawdziwe, szczególnie w kontekście tej powieści. Informacje zapisane w genotypie determinują nasze życie, trauma tylko podkręca negatywne cechy. Czy można z tym walczyć? Czy prawda o nas samych zawsze wyjdzie na powierzchnię? A co jeśli zagrzebie się ją w gorącym piasku pustyni? Aby poznać odpowiedzi na te pytania koniecznie musicie przeczytać tę powieść.


Moja ocena 5 na 6.

2 komentarze:

  1. O tej książce czy tam pierwszy raz, ale jestem jej bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że mam tę książkę na swojej półce, ale jeszcze nie miałam okazji jej czytać.

    OdpowiedzUsuń