TYTUŁ: Dom pod kasztanem
AUTOR: Natalia Przeździk
WYDAWNICTWO: Filia
ROK WYDANIA: 2025
LICZBA STRON: 332
Czasem, by odnaleźć siebie,
trzeba wrócić do korzeni.
Zuzia - studentka polonistyki, poetka, jedynaczka, dziewczyna wychowana w domu pełnym miłości. Taka trochę nieznająca życia, nieco naiwna, ale sympatyczna. Po śmierci babci dziewczyna postanawia zaopiekować się dziadkiem i zamieszkuje z nim w domu w pobliżu starej bocznicy.
To lato ma być czasem przemyśleń, odnalezieniem siebie, wyciszeniem zdała od miasta. Opieka nad dziadkiem jest jednak absorbująca, a samodzielne podejmowanie dorosłych decyzji nie jest wcale łatwe. Odniosłam wrażenie że Zuzia została wychowana w poczuciu winy, bo ciągle miała wyrzuty sumienia gdy chciała odpocząć czy sięgnąć po zeszyt z własną twórczością.
Rodzice przyjeżdżają prawie w każdy weekend by odciążyć córkę, ma w nich wsparcie, ale widać też pewną zaborczość. Na wieś, do towarzystwa przyjeżdża też koleżanka ze studiów. I Walerkę polubiłam bardziej niż główną bohaterkę. Dziewczyna nie boi się podejmować odważnych decyzji, jest odrobinę szalona, wniosła sporo koloru i radości do tej powieści.
Lato mija, pojawia się zauroczenie, a potem zakochanie. I nasza bohaterka z szarej myszki zmienia się nie do poznania, w dziewczynę która umie w celne rpisoty i drobne uszczypliwości, dziewczynę która nagle wie czego oczekuje od związku, a na pewno nie jest to zaliczenie wakacyjnej miłości ;) i tutaj ten wątek relacji został ciekawie przedstawiony. Rozwija się stopniowo, od fascynacji po wątpliwości, przez szczere rozmowy jak i spontaniczne pocałunki.
Plus również za to, że BRAK tutaj rodzinnej wojennej opowieści. Autorka odeszła od tego schematu, że powrót do starego rodzinnego domu równa się z poznaniem historii rodziny z czasów okupacji. Tutaj dom na wsi oznacza nowy początek.
Powieść jest poprawna, przyjemna ale czy zostanie w mojej głowie na dłużej? Chyba nie... Zabrakło jakiegoś mocniejszego akcentu który nadałby jej wyjątkowości, a przez co tytuł zginie w gąszczu sobie podobnych.
Myślę, że w bibliotece w której pracuję sporo czytelniczek sięgnie po tę książkę. Domki, wille i pensjonaty w pewnych czytelniczych kręgach są pewniakiem ;)