TYTUŁ: Magiczny ekspres
AUTOR: Anca Saturm
WYDAWNICTWO: Media Rodzina
ROK WYDANIA: 2018
LICZBA STRON: 386
Nie odmawiam sobie przyjemności wspólnego czytania z córkami. A jeśli chodzi o jakąś fantatsyczną historię to jest to przyjemność podwójna bo widzę tę radość w oczach gdy dziewczyny odkrywają świat magii, a ja przekonuję się do tego gatunku.
Flinn tęskni za bratem, Jonte zaginął dwa lata temu, a atmosfera w domu jest nie do zniesienia. Jedyną wskazówką jest pocztówka którą przysłał chłopak, mama widzi na niej tylko wiadomość, ale Flinn zauważa na niej coś jeszcze: przepiękny pociąg. Dziewczynka przesiaduje na dworcu, bo może akurat tego dnia wróci Jonte. Chłopak się nie pojawia, ale pociąg tak, Flinn bez namysłu wskakuje na platformę ostatniego wagonu.
I to jest początek przygody, odkrycie nowego świata w którym nic nie jest oczywiste. Ekspres międzykontynentalny to nie jest zwykły pociąg, to szkoła z internatem, dla dzieci z wielkim potencjałem. Flinn jest tutaj pasażerem na gapę, ale dostaje pozwolenie na dwa tygodnie podróży. Odnalezienie brata wydaje się łatwe, ale jego tutaj nie ma!
Flinn zaprzyjaźnia się z Fedorem, pracownikiem pociągu i Kasimem i Pegs którzy się tutaj uczą. Podpada madame Florett i jednej z uczennic, bardzo pewnej siebie Garabinie. Ten pociąg to prawdziwa plejada osobowości, chociaż autorka mogła się pokusić o jeszcze bardziej rozbudowaną charakterystykę postaci.
Na początku dziewczynom ciężko było się wkręcić w akcję, ale gdy pociąg już ruszył to nie było chwili na przerwę. Ta seria to odpowiedź na potrzebę nastolatków dobrej książki, bo lektury szkolne to dla nich raczej męczarnia. Ja myślę że sprawdzi się idealnie, tajemnice, poszukiwania, magia (ale nie taka oczywista jak hokus pokus), przyjaźń i zdobywanie pewności siebie.
Motyw magicznej szkoły jest już bardzo dobrze znany, ale autorka wykorzystała go w niekonwencjonalny sposób dając nam w ręce wspaniałą historię. Główna bohaterka też nie podąża utartymi ścieżkami, nie jest przecież genialnym dzieckiem z wrodzonym talentem. Przed Flinn jeszcze bardzo dużo pracy, bo przecież wiara w samego siebie nie jest taka oczywista.
Gabi (11 lat) - bardzo podobał mi się pomysł szkoły w pociągu, bo można tu było spotkać ciekawe osoby, Flinn wybrała dobrze jeśli chodzi o przyjaciół, ale oni też skrywali pewne sekrety. Najbardziej podobał mi się tajemniczy tygrys który od czasu do czasu się ukazywał, a wyjaśnienia kim on jest w zakończeniu pasowało idealnie.
Lidka (9 lat) -nie było tutaj machania różdżkami i strzelania zaklęciami ale nie było nudno. Taki pociąg to ekstra sprawa, zwłaszcza że nie trzeba się uczyć matematyki. Flinn szuka brata a znajduje przyjaciół, nie jest to jeszcze koniec tej historii i dobrze, bo całkiem mi się podobała.
Podsumowując, podsuńcie tę serię nastolatkom zniechęconym do czytania, niech odkryją w sobie wyjątkowość. Bo właśnie taki jest morał tej historii, jesteś wyjątkowy, masz talent, rozwijaj swoje pasje, spełniają marzenia! Polecam :)