TYTUŁ: Rosół z kury domowej
AUTOR: Natasza Socha
WYDAWNICTWO: Pascal
AUTOR: Natasza Socha
WYDAWNICTWO: Pascal
ROK WYDANIA: 2015
LICZBA STRON: 301
Już kilka razy w ciągu roku miałam zamiar sięgnąć po tę książkę, ale wtedy zawsze przychodziło coś pilniejszego do czytania. Teraz jednak po kilku życiowych i niełatwych lekturach przyszła pora na taki lekki przerywnik. Tzn. ja sobie myślałam że będzie lekki, a co się okazało?
Styl Nataszy Sochy jest rzeczywiście lekki i przyjemny, czyta się błyskawicznie. Zawarty w książce komizm sytuacyjny (np. spotkanie Wiktorii i Lei) czy ten w dialogach na prawdę poprawiają człowiekowi humor, ale może być to również śmiech przez łzy, a to za sprawą tematu, który jest przedmiotem książki.
Wiktoria od kilku lat szczęśliwa żona Tymona. Z tym szczęściem jest jednak tak, że było ono ledwie pozorne. Już w okresie narzeczeństwa kobieta dała się zmanipulować, nigdy nie podjęła pracy mimo że skończyła architekturę i marzyła o projektowaniu i urządzaniu wnętrz. Tymon miał dla niej jednak ważniejsze zadanie, miała stworzyć dla nich dom, urządzić go i pielęgnować. Wiktoria włożyła całą siebie w realizację tego projektu. Stała się domowym robotem, wszystkie kąty błyszczały, ogród prezentował się nienagannie, potraw nie powstydziłby się najlepsza restauracja. Gdzie w tym wszystkim była Wiktoria, kobieta z marzeniami? No cóż dała się "ukurzyc". A co na to Tymon? Łatwo można zgadnąć - znalazł sobie inną.
Wiktoria, która nagle została pozbawiona swojej codzienności, swojej przystani bezpieczeństwa wyjeżdża do ciotki do Niemiec. Tam przeżywa żałobę po swoim małżeństwie i poznaje kobiety, które znalazły się, w podobnej do jej, sytuacji. Lea, matka 2 dzieci, ma na głowie cały dom i tylko raz w miesiącu szansę na samodzielne wyjście, na czas dla siebie. Judith męczy się w małżeństwie w którym dawno nie ma już miłości, ona usługuje a on rządzi. Mara psychicznie dręczona przez męża, on ją tresował by bez zająknięcia spełniała jego zachcianki.
Wokół nas jest pełno takich kobiet, które dały się wtłoczyć w domowy kierat (ja też do nich należę). Natasza Socha bez wahania zdziera kotarę pozorów. Bo przecież na zewnątrz każda z wymienionych pań tworzyła szczęśliwy związek.
Cztery kobiety z podobnymi do siebie historiami, próbowały zmierzyć się z problemami. Na początku oczywiście żadna nie chciała przyznać, że coś jest nie tak.
"Kiedy człowiek czuje, że jego życie nie jest idealne, co gorsza, lekko cuchnie, z dużym prawdopodobieństwem zaatakuje pierwszą osobę, która jej to powie prosto w oczy."
Wspólne rozmowy i szalony pomysł Wiktorii pomógł zrozumieć tym kobietom, że można inaczej. Jeśli nie musicie to nie czytajcie opisu na okładce książki. Dajcie się zaskoczyć! Cztery przyjaciółki wymyśliły coś na prawdę extra. By pokazać sobie i światu że są kimś więcej niż kucharkami i sprzątaczkami. One mają marzenia i pasje.
Tak jak pisałam dla mnie ta książka to trochę śmiech przez łzy. Sama dałam się "ukurzyć", zamknąć w 4 ścianach. Myślę jednak, że otrzeźwienie przyszło w porę i oboje pracujemy teraz nad tym by dzielić obowiązki po równo, żeby każdy miał czas dla siebie i swoich zainteresowań.
Powieść napisana lekkim humorystycznym stylem jest analizą kobiecych zachowań w małżeństwie, i uświadamianiem oczywistych rzeczy. Powieść o podatności na manipulacje, ale i o przełamaniu marazmu, o walce o siebie. Polecam, bo to ciekawe spojrzenie na kobiecą przyjaźń i kobiecą siłę. Polecam, bo każda z nas znajdzie w tej powieści ułamek siebie i wyciągnie dla siebie odpowiednie wnioski ( a może również da się ponieść szaleństwu).
Jest to 95 książka przeczytana w 2019 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza wrzesień