AUTOR: Dominika Smoleń
WYDAWNICTWO: WasPos
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 366
Zgłosiłam się jako recenzent tej powieści zachęcona opisem, przeczytajcie go i wy:
Jeden dom. Ośmioro przyjaciół, którzy są geekami komputerowymi. Przygody, które potrafią rozbawić do łez.
Kiedy grupa znajomych zdecydowała się zamieszkać razem, nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, jak wiele rzeczy może nie wyjść po ich myśli i jak wiele dramatów może zawitać do ich życia. Jak każdy jednak wie - na przyjaciół zawsze można liczyć. Pytanie tylko - czy na tych też?
"Gaming house" to wspaniała, lekko humorystyczna historia, która wprowadzi w Wasze życie wiele uśmiechu. Dajcie jej szansę i pozwólcie zanurzyć się w wir prawdziwej miłości i ponadczasowej przyjaźni.
Jakie są wasze odczucia po zapoznaniu się z opisem? Ja nastawiałam się na lekką, przyjemną, odstresowującą lekturę, niestety moje nadzieje zostały zrównane z ziemią. Zapraszam na pierwszą od dawna negatywną recenzję.
Ośmioro przyjaciół (w tym dwa rodzeństwa i kuzynostwo) mieszkają w domu zwanym Gaming house. Każdy ma swój pokój, oprócz tego do dyspozycji kuchnię, jadalnię, siłownię i bibliotekę, a co najważniejsze wyposażony w komputery pokój gier. Nasi bohaterowie to młodzi ludzie w wieku od 18 do 24 lat, najmłodszy Aleks jest jeszcze przed maturą, pozostali studiują (na różnych kierunkach), tylko dwie osoby pracują i utrzymują wesołą gromadkę (Diana pisząc erotyki, Filip tworząc programy komputerowe). Pozostali, no cóż to wolne ptaki, które czas wolny spędzają na graniu w gry komputerowe i na seksie.
Bohaterowie żyją w swego rodzaju komunie, żywią się śmieciowym jedzeniem, chyba ze któreś z nich usmaży naleśniki. Całe dnie spędzają na graniu, a zdobywanie kolejnych poziomów jest sensem ich życia. To i seks, a właściwie pieprzenie się i wymienianie się partnerkami, bo trzy mieszkanki Gaming house są biseksualne. Dla mnie ta książka była żenująca i wulgarna, miała być lekko humorystyczna, być może jest przerysowana ale humor jest tutaj raczej płytki.
"- Ludzie w Gaming house nie mają życia - oznajmiła Sandra.
- Nie, nie mają. Ale mają niezłe przypały - skomentowała Diana."
To komentarz bohaterów na dosypanie przyjacielowi czegoś do gorącej czekolady. Po wypiciu napoju Filip miał halucynacje, widział postacie z gry biegające po lesie i próbował je gonić - taak... to jedna z tych zabawnych scenek obiecanych w opisie
A jak pomoc przyjaciół w trudnych życiowych sprawach? Na cóż... Mega ważnym kłopotem był wybór książek w Empiku - tak, przyjaciel się sprawdził, wybrał kilka tytułów prawie na chybił-trafił. Druga sytuacja: po rozstaniu z chłopakiem (bo spadł z najwyższego poziomu gry LOL) Sandra ma złamane serce i jest w totalnej rozsypce - o tak tu parsknęłam śmiechem, bo to jakie bohaterka przeżywała emocje można by przyrównać do żałoby po stracie ważnej osoby, a ona z nim zerwała bo przegrał w grze. (Jeśli to miała być ironiczna scenka, to przepraszam nie wyczułam ironii i wzięłam to na serio). Lekiem na tę sytuację okazało się kakao przyniesione przez znajomego przyjaciółki.
Niestety nie znalazłam w tej książce nic wartościowego, żadnego morału, stwierdzenia, że życie w taki sposób nie jest niczym pozytywnym. To zbiór scenek z życia młodych ludzi wpatrzonych w ekrany swoich komputerów, gdyby jeszcze oni zarabiali w ten sposób to byłby w tym jakiś sens. Ktoś zapewnił im dach nad głową, ktoś ich utrzymuje, a w nagrodę za przejście kolejnego poziomu kupuje mu bardzo drogi prezent- żyć nie umierać. Nie ma tutaj akcji, jakiejś myśli przewodniej, która spinałaby poszczególne rozdziały (każdy pisany w narracji pierwszoosobowej ). Pomysł jest oryginalny, ale moim zdaniem ta oryginalność poszła w złym kierunku.
Ja czytałam e-book ale mam na.dzieje że na okładce książki widnieje ostrzeżenie, że jest to książka przeznaczona dla osób (grubo) powyżej 18 lat i przedstawione wydarzenia są fikcyjne, nie próbujecie tego w domu.
Był co prawda fragment gdzie bohater zauważa swoje uzależnienie od Internetu i wybiera się na spotkanie grupy wsparcia, jako terapię zaproponowano uczestnikom wizytę w klubie go-go... Pozostawię to już waszej ocenie i konfrontacji z opisem.
A jakie pozytywne elementy ma ta książka? Na pewno to, że szybko się czyta, 366 stron w 2 dni. Jest to spowodowane tym, że czytając nie trzeba myśleć, skupiać się na losach bohaterów, po prostu przewraca się kartki, by mieć już to za sobą. Dużym plusem jest jednak postawa autorki, która przekazała honorarium autorskie na cele charytatywne.
Dzisiejszej recenzji na pewno nie zakończę słowem polecam.
Jest to 49 książka przeczytana w 2019r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Olimpiada czytelnicza maj