piątek, 31 stycznia 2020

Kryształowe serca

TYTUŁ: Kryształowe serca

AUTOR: Augusta Docher
WYDAWNICTWO: Novae Res
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 371


Po książki Augusty Docher (Beaty Majewskiej) sięgam w ciemno i to się na pewno nie zmieni. Książka "Kryształowe serca" musiała się jednak doczekać wznowienia wydania, świetnej promocji w księgarni i odstać swoje na półce bym się za nią zabrała. Tak, ta powieść to mój mały wyrzut sumienia z którym udało mi się jednak uporać i świetnie zakończyć styczeń.

Fabiana to piękna młoda kobieta która zarabia na życie jako fotomodelka. Jest w związku z Tymonem, a właściwie to taki "układ" w którym on pasożytuje na niej. Fabi otrzymuje świetną ofertę pracy, ale wiąże się ona z kilkutygodniowym wyjazdem  na Ukrainę. Na szczęście kobieta zachowuje zdrowy rozsądek i odmawia. Czy to jednak była dobra decyzja?

Życie dziewczyny zostaje nagle przywrócone do góry nogami. Zostaje uprowadzona. Czyżby klientowi z Ukrainy aż tak zależało na jej zdjęciach? Coś się jednak nie do końca zgadza, Fabi jest przetrzymywana w luksusowej willi na Lazurowym Wybrzeżu, a jej właścicielem jest multimiliarder z Kazachstanu.

Karim Kasymow dba by Fabianie niczego nie brakowało. Nie udziela jej jednak żadnych informacji. Kobieta próbuje na własną rękę poznać przyczyny sytuacji w jakiej się znalazła. Powiem Wam, że autorka nieźle tutaj namieszała! Akcja mknie do przodu strona po stronie i napięcie sięga zenitu. Po wielkim "bum" nie nastaje upragniony spokój, bohaterowie muszą zmierzyć się z kolejnymi zawirowaniami.

Augusta Docher to klasa sama w sobie. Autorka tworzy historie które wciągają od pierwszej storony. Czytając sama próbowałam jakoś sobie wytłumaczyć porwanie Fabi ale nie spodziewałam się tak wstrząsającego obrotu sprawy. Czytając powieści Augusty Docher często mam tak, że muszę zamknąć książkę na sekundę by ochłonąć, krzyknąć w przestrzeń SERIO? i natychmiast kontynuować lekturę.

Podczas lektury tej książki nie ma mowy o nudzie, wartka akcja, gangsterskie porachunki, sceny erotyczne, próba ucieczki ze złotej klatki i walka o życie. Jest na prawdę dynamicznie. W ferworze akcji autorka nie zapomniała jednak o wyrazistych postaciach, bohaterowie są tak samo ważni jak wydarzenia w których biorą udział.

Kolejny raz ulubiona autorka mnie nie zawiodła. Liczę na to że w tym roku uda mi się wybrać na jakieś spotkanie autorskie. A jak wy oceniacie twórczość autorki? Znacie? Lubicie? Czy macie dopiero w planach?

Linki do recenzji książek Augusty Docher vel Beaty Majewskiej
Anatomia uległości <klik>
Baśnik <klik>

"Moja twoja wina" <recenzja>
"Zapisane w chmurze" <recenzja>
Konkurs na żonę <klik>
Bilet do szczęścia <klik>
Zdążyć z miłością <klik>

Cała ja <klik>
Płatki wspomnień <klik>
Najlepszy powód by żyć <klik>
Wiele powodów by wrócić <klik>

Zastępcza miłość <klik>

Cześć  na półce, część w obiegu


Jest to 12 książka, którą przeczytałam w 2020r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek

czwartek, 30 stycznia 2020

Zimowa róża

TYTUŁ: Zimowa róża

AUTOR: Christian Signol
WYDAWNICTWO: Świat książki
ROK WYDANIA: 2007
LICZBA STRON: 190


Moim postanowieniem na 2020r jest przeczytanie książek które od dawna zalegają mi na półce. W realizacji tego postanowienia pomagają mi oczywiście wywania. Po książkę Zimowa róża która czekała na przeczytanie od grudnia 2018r  sięgnęłam w ramach wyzwania #klubowystoshańby. Szczegóły tej zabawy znajdziecie na facebookowej grupie Przeczytaj & podaj dalej, którą prowadzi Magda z Save the Magic Moment

Bohaterem tej historii jest 10-letni Sebastien. Jest on bardzo inteligentnym rezolutnym chłopcem, który mieszka z mamą w Paryżu. Jest to jednak chłopiec niezwykły, zmaga się bowiem z białaczką. Sebastian widzi smutek i bezradność w oczach mamy, jej strach i brak nadziei, proponuje więc wyjazd do dziadków na wieś. Chłopiec był u nich tylko raz, 5 lat temu, ale wspomina ten czas jako najlepszy w swoim życiu. Wierzy że zmiana otoczenia i przebywanie wśród życzliwych ludzi pomoże mu w walce z chorobą.

Nicol zostawia syna u swoich rodziców, a sama wraca do miasta. Starałam się rozumieć jej motywacje, jej strach przed chorobą dziecka, ale nie potrafię...

Auguste jest znanym w pobliskim miasteczku zielarzem. Jego żona Cyprienne bardzo pracowita kobieta sceptycznie podchodzi do latania po polach i zbierania kwiatków. Małżeństwo nie jest w.stanie samodzielnie prowadzić gospodarstwa i oddają część ziemi w dzierżawę, jakoś wiążą koniec z końcem. Ale teraz gdy pojawił się u nich wnuk który wymaga opieki i częstych wyjazdów do szpitala nie bedzie to już takie łatwe.

Sebastien spedza sporo czasu na świeżym powietrzu stara się pomagać dziadkowi, bo już samo przebywanie z nim ma uzdrawiającą moc. Dziadek nie zna jednak odpowiedzi na pytanie dlaczego spotkało to Sebastiena? Co złego zrobił że tak mocno zachorował? Na takie pytania padające z ust dziecka kraje się.serce. Auguste opowiada jednak chłopcu o zimowej róży która mogłby go uzdrowić. Cóż na razie jest jednak lato a ta wyjątkowa róża zakwitnie tylko w bardzo śnieżną zimę.

Wzruszająca opowieść o potrzebie nadziei.

Gdy pada diagnoza - białaczka - lekarze robią wszystko by przeciwdziałać chorobie. Eksperymentalne terapie często wyniszczają organizm, osłabiają i nie zawsze dają widoki na wyzdrowienie. Sebastian wiedział że jego mama nie jest w stanie udźwignąć jego choroby, a on nie bedzie mógł walczyć z białaczką widząc jej smutek. Chlopcu potrzebna była nadzieja, którą dali mu dziadkowie. Starsi ludzie też nie mogli pogodzić się z chorobą wnuka ale z dali mu to czego potrzebował najbardziej.

Książkę jak na tak poważny temat czytało mi się bardzo dobrze. Świat przedstawiony jest z perspektywy dziecka, dziecka które zmuszone jest myśleć o nadchodzącej śmierci. Ale to dziecko dostrzega piękno otaczającego nas świata. Opisy wiejskiego krajobrazu i codzienności ludzi tutaj mieszkających bardzo plastyczne, nie za długie. Trochę akcji, sporo dialogów. Nie jest to długa pozycja, ot w sam raz na jeden dzień (ale na pewno zostanie z wami na dłużej). Dlatego jeśli książka wpadnie wam w ręce to przeczytajcie, bo tutaj smutek miesza się z nadzieją, strach z miłością bliskich i wiarą w cuda.

Polacam


Jest to 10 książka, którą przeczytałam w 2020r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek
#klubowystoshańby



wtorek, 28 stycznia 2020

Ciężar pianina

TYTUŁ: Ciężar pianina

AUTOR: Chris Cander
WYDAWNICTWO: Czarna Owca
ROK WYDANIA: 2020
LICZBA STRON: 350


Po przeczytaniu świetnych książek autorstwa J.D Barker (Czwarta małpa i Piąta ofiara) zaczęłam przeglądać zapowiedzi wydawnictwa Czarna Owca czy premiera trzeciego tomu czai się gdzieś na horyzoncie. Niestety nie znalazłam takiej informacji, za to wpadła mi w oko inna tematycznie książka, która premierę ma 29.01.

Miałam w swoim życiu krótki epizod związany z pianinem, chodziłam na lekcję gry na tym instrumencie. Niestety nie pokochałam tego a ćwiczenia gam były zbyt nużące by sprawiały mi przyjemność. Dzisiaj umiem zagrać z pamięci tylko Odę do radości. Zupełnie czym innym było pianino dla bohaterek tej powieści. 

Sąsiad 8-letniej Katji niewidomy Niemiec zatracał się w muzyce. Ojciec dziewczynki stroił instrumenty, a ona przysłuchiwała się melodiom które wygrywały. Katja rozumie że muzyka pomoże jej wyrazić siebie, gdy otrzymuje w darze pianino Blüthnera staje się on miłością jej życia. Historię Katji poznajemy nie w sposób płynny i delikatny, ale dzięki sporym przeskokom czasowym. Z młodej dziewczyny zmienia się w kobietę, a muzyka którą tworzy, a którą potrafią oddać tylko klawisze jej pianina jest magiczna. Katja zakłada rodzinę, w ZSRR jednak tak źle się dzieje że mąż podejmuje decyzję o wyjeździe do USA. Tylko co z pianinem? Nie zmieści się do bagażu podręcznego nie jest też artykułem pierwszej potrzeby. Czy pomoże jej stary znajomy z którym kiedyś studiowała?

Amerykański sen się jednak nie spełnił. Mąż Katji miał spore problemy z opanowaniem języka i mimo inżynieryjnego wykształcenia miał trudności ze znalezieniem pracy. Katja mimo że miała przy sobie synka usychała z tęsknoty za swoim pianinem. Ten instrument to było jej wszystko. 

26-letnia Clara świetny mechanik samochodowy własnie rozstała się z chłopakiem. Coś nie ma dziewczyna szczęścia do związków. Czeka ją kolejna przeprowadzka. Przeniesienie kilku kartonów nie byłoby takie trudne gdyby nie to, że zabrać trzeba także pianino. Clara dostała je od ojca na 12 urodziny, był to dość dziwny prezent ponieważ dziewczynka nie wykazywał nigdy zainteresowania muzyką a sam ojciec też nigdy nie grał. Pianino jest teraz jedynym łącznikiem z przeszłością, kilka dni po pojawieniu się instrumentu dom spłonął i zginęli w nim rodzice dziewczynki. Odtąd wychowywało ją wujostwo, a ona musiała nauczyć się samodzielności. Pianino było jedyną stałą rzeczą w jej życiu.

W przenosinach piania Clarze pomogli przyjaciele z warsztatu, jednak podczas wnoszenia na 2 piętro doszło do małego wypadku. Kobieta złamała rękę i czara goryczy się przelała. W chwili wielkiego zwątpienia w samą siebie Clara wystawiła pianino na sprzedaż. W ciągu kilku godzin znalazł się nabywca, Clara chciała wszystko odkręcić ale było już za późno. Pianino kupił fotograf, który zaplanował serię zdjęć w Dolinie Śmierci. Clara nie potrafiła rozstać się ze swoim instrumentem i ruszyła w podróż by obserwować Grega przy pracy. 

Oj sporo wam tutaj streściłam, ale jest to książka o której mogłabym mówić i mówić. Rozdziały następują po sobie naprzemiennie, raz obserwujemy życie Katji raz Clary, narracja jest trzecioosobowa. Co ma w sobie pianino Blüthnera, które zostało wykonane z najwyższą starannością? Czy ono jest elementem, który wiąże z życiem? Czy Clara jeśli pozna jego historię będzie potrafiła się od niego uwolnić. 

Bardzo ciekawie i szczegółowo mamy tutaj poprowadzony motyw muzyki klasycznej oraz fotografii. Autorka w bardzo plastyczny sposób opisała oddziaływanie muzyki i ciszy na bohaterów. 

Greg poprzez swoje prace, w które wkłada wiele serca chce złożyć hołd Katji. W Dolinie śmierci trudno o odrodzenie, ale może pianino które umieszczone zostało na tak niezwykłym tle zagra zupełnie nową melodię? Czy Clara odnajdzie wreszcie spokój ducha i znajdzie odpowiedzi na nurtujące pytania?

"D o m . Słowo odbiło się echem w jej głowie. No własnie: Gdzie był jej dom? Ziemia obiecana, która istniała gdzieś na peryferiach jej życia, a której została pozbawiona wraz ze śmiercią rodziców. A może to ona sama się jej pozbawiła? Przez połowę życia zakładała, niewiele się nad tym zastanawiając, że jej dom był tam, gdzie jej pianino." 

Tytuł można tutaj rozumieć w sposób dosłowny ale i metaforyczny. Pianino i muzyka od zawsze towarzyszyły Katji ich brak sprawił że dziura w jej sercu powiększała się z dnia na dzień. Clara która przenosi pianino z miejsca na miejsce, która nie może oderwać się od przeszłości szuka ukojenia - czy osiągnie je sprzedając pianino? Grag robiąc artystyczne zdjęcia pianina chce sam sobie coś udowodnić, czy zawierając znajomość z Clarą uda mu się zrealizować ten projekt do końca?

Powieść tę czytało mi się bardzo dobrze, Clara to bohaterka którą łatwo polubić mimo że nie do końca rozumiałam wszystkie jej motywacje. Katja to delikatna osoba, artystyczna dusza, bardzo specyficzna. Autorka stworzyła bardzo ciekawe bohaterki, każdej nadała indywidualny rys, a złączyła je ze sobą obdarowując pianinem.

Podsumowując, "Ciężar pianina" to przede wszystkim historia o poszukiwaniu siebie i wyznaczaniu priorytetów (w przypadku Clary) i o wielkiej tęsknocie i samotności w odniesieniu do Katji. Serdecznie wam polecam tę niesztampową i niebanalną historię. To zdecydowanie coś więcej niż powieść obyczajowa. 

Jest to 10 książka, którą przeczytałam w 2020r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek

niedziela, 26 stycznia 2020

Coś do ukrycia

TYTUŁ: Coś do ukrycia

AUTOR: Iwona Kowalska
WYDAWNICTWO: Novae Res
ROK WYDANIA: 2018
LICZBA STRON: 273



Ta książka trafiła do mnie zupełnie przypadkiem. Na profilu autorki zauważyłam akcję promocyjną dzięki której książka miała trafić do wybranych bibliotek. Ja zgłosiłam najbliższą mi wiejską bibliotekę i powieść z dedykacją trafiła w ręce czytelników. A, że mam dobre układy z paniami bibliotekarkami miałam przyjemność przeczytać tę historię pierwsza.

Julka pracuje jako aktorka w teatrze dziecięcym, tuż przed świętami ulega wypadkowi. Dekoracja sceniczna łamie jej nogę, a na twarzy maluje różnokolorowe siniaki. Tak "wystrojona" jedzie do domu swojego przyszłego narzeczonego na kolację wigilijną. Rodzinie wpada jednak w ręce magazyn w którym opublikowano rozbieraną sesję Julki. Nikogo nie obchodzi fakt, że Julka pozowała kilka lat temu, a zdjęcia są artystyczne, nie wulgarne. Taka rzecz jest nie do przyjęcia w tej arystokratycznej rodzinie. Filip ucina z nią całkowicie kontakt, nie fatygując się by porozmawiać z nią w cztery oczy.

Przyjaciółka Basia i kolega z teatru Mietek wpadają na pomysł jak zemścić się na rodzinie Filipa. Wyruszają w Polskę by odnaleźć jego krewnych i udowodnić im, że każdy ma coś do ukrycia. Julka tymczasowo bez pracy zgadza się na ten szalony pomysł. Przyjaciele zastawiają pułapki na wujka Zdziśka, ciocię Zofię zaangażowaną politycznie feministkę, na księdza Polikarpa i na babcię Ninę broniącą jak lwica swojego szlacheckiego pochodzenia.

Przyznam szczerze że początek szedł mi trochę opornie. Próba przyłapania wujka Zdziśka wziętego psychoterapeuty i trenera jakoś nie porywała. Później zrobiło się znacznie ciekawiej i dałam się wciągnąć w tę historię z zapałem przewracając kolejne strony. Bardzo byłam ciekawa co ekipa z Baśką na czele jeszcze wymyśli. Dodatkową zachętą do czytania była intrygująca postać Marka kuzyna Filipa.

Pomysł na fabułę muszę przyznać bardzo oryginalny, wykonanie jak najbardziej przypadło mi do gustu. Komizm postaci i komizm sytuacyjny - wszystko jednak tak dobrze wyważone, że nie ociera się o absurd. Narracja pierwszoosobowa ciekawie się tutaj sprawdziła, poznajemy motywacje Julki a właściwie jej wątpliwości, bo pomysł był Baśki. Obserwujemy jak plącze się w zeznaniach przed Markiem, jak małe kłamstewka zaczynają ją przytłaczać.

"Coś do ukrycia" okazało się ostatecznie przyjemną lekturą na poprawę humoru. Niecodzienne sytuacje, motyw zemsty i próba udowodnienia że każdy ma coś do ukrycia. Jak wspomniałam początek szedł trochę opornie ale warto się przez niego przebić i spędzić miło czas z Julką i jej przyjaciółmi. Książki poszukajcie w bibliotece, bo na prawdę warto. Polecam.

Jest to 9 książka, którą przeczytałam w 2020r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek

czwartek, 23 stycznia 2020

Zaufaj mi jeszcze raz

TYTUŁ: Zaufaj mi jeszcze raz

AUTOR: Magdalena Krauze
WYDAWNICTWO: Jaguar
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 309


W poprzednim poście znajdziecie recenzje tomu pierwszego romantycznej historii Pauliny i Igora. "Czekałam na ciebie" bardzo mi się spodobała więc z wielkim entuzjazmem zabrałam się za czytanie kolejnego tomu - bardzo lubię tak hurtowo czytać, ale potem strasznie nie lubię pisać recenzji.

Czy małe dziecko może przewrócić świat do góry nogami?

Może, zwłaszcza gdy pojawia się nieoczekiwanie. W życie Pauliny i Igora wkracza z impetem rezolutny Kubuś. Kobieta na wieść o dziecku reaguje dość impulsywnie, pakuje walizki i wyjeżdża na tygodniowy urlop by spróbować sobie poukładać to co się właśnie wydarzyło. Jak wielkie jest prawdopodobieństwo, że Igor cały czas ją oszukiwał? Skoro jest dziecko musi też być jego mama.

Paulina wyjeżdża do Karpacza, poznaje tam miłego syna właścicielki - Adama. Są w podobnym wieku i od pierwszych chwil łapią świetny kontakt. Mężczyzna oprowadza ją po okolicy, opowiada legendy, opiekuje się gdy ona zaczyna mieć katar. Adam ma za sobą trudną przeszłość, mimo młodego wieku sporo już w życiu przeżył dlatego chętnie pomaga Pauli by ta odzyskała równowagę.

W tym tomie dopuszczony do głosu zostaje i Igor, narracja jest pierwszoosobowa naprzemienna.  Lubię w takich powieściach spojrzeć na wydarzenia z dwóch perspektyw. 

"Bo to tylko twoja strona medalu. Tylko awers. Zupełnie jakbyś widziała monetę od jednej strony, widzisz głowę w koronie ale nie wiesz ile to warte."

Bardzo często tak jest że widzimy głównie swoje racje, a tego czego nie wiemy najczęściej sobie dopowiadamy. Takim nieporozumieniem mógłby się zakończyć związek Pauliny i Igora. On jednak nie poprzestał na czekaniu aż jej przejdzie foch i będzie chciała go wysłuchać, on cały czas działał, cały czas próbował jej przekazać jak bardzo jest ona dla niego ważna.

List który wszystko wyjaśni. 

Pewne dramatyczne wydarzenia trochę przyspieszyły szczerą rozmowę naszej pary. Był moment iż myślałam że autorka uderzy w melodramatyczne tony ale na szczęście obyło się bez tego. Potem bomba wybucha i dowiadujemy się prawdy o przeszłości Igora. Powiem tak - autorce wyobraźni nie brakuje to raz, a dwa potrafiła stworzyć takich bohaterów drugoplanowych żeby akcja wątku głównego była spójna i logiczna. 

Recenzja wypadła chyba dość enigmatycznie ale mam nadzieję że to też was skusi do sięgnięcia po książki Magdaleny Krauze. Tom drugi zawiera w sobie tajemnicę, którą trzeba wydobyć na światło dzienne. Czytałam go jednak z ciut mniejszym zapałem niż tom 1, a mimo to przeczytałam go w krótszym czasie. Jest to jednak bardzo dobra kontynuacja, chociaż czasami miałam wrażenie że Pauliną trzeba by trochę potrząsnąć. Podsumowując jeśli znacie pierwszy tom to i drugi będziecie przeczytać. Romantyczna, przyjemna i odprężająca historia którą polecam z czystym sumieniem.

P.S Okładki tych książek są cudowne ❤😍

Jest to 8 książka, którą przeczytałam w 2020r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek

wtorek, 21 stycznia 2020

Czekałam na ciebie

TYTUŁ: Czekałam na ciebie

AUTOR: Magdalena Krauze
WYDAWNICTWO: Jaguar
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 321



Wiem że ostatnio nieco narzekałam na romans w powieści, ale do książek Magdaleny Krauze coś mnie mocno ciągnęło. Pierwszy tom stał na półce już jakiś czas ale tutaj wiedziałam, że nie zacznę czytać nim nie kupię drugiego. Impulsem było wyzwanie u Ejotka (pod hasłem: okładka z elementami biało-czerwonymi <klik>) i jak tylko dotarła do mnie część druga zabrałam się za czytanie.

Paulina jako nastolatka nie należała do piękności, wręcz przeciwnie. Dziewczyna przy kości w niemodnych ciuchach i z trądzikiem nie wzbudzała zainteresowania, gdy jednak chodziło o odpisanie zadania z matmy klasowi przystojniacy wiedzieli gdzie jej szukać. Ciekawe tylko czy wiedzieli chociaż jak ona ma na imię skoro wołali do niej Ej. Mija 10 lat, Paulina wylewając hektolitry potu na siłowni wypracowała sobie piękną sylwetkę i nabrała pewności siebie. Teraz jest zastępcą naczelnego w poczytnym kobiecym piśmie, spełnia się zawodowo ale nadal jest singielką. Ona wierzy w prawdziwą miłość i  nie zadowoli się byle czym by tylko pozbyć się samotności.

Igor po śmierci ojca przyjeżdża do Legnicy by zamieszkać blisko mamy. Powrót do rodzinnego miasta to rozpoczęcie nowego etapu w życiu. Zostaje naczelnym gazety i szybko zyskuje sympatię zespołu. W oko wpada mu Paulina, kobieta sympatyczna ale bardzo tajemnicza. Młody mężczyzna zaczyna się starać, tani podryw to nie jego styl, a dla kobiety która zaczęła władać jego sercem warto się postarać.

On i ona.
Igor chodził z Pauliną do jednej klasy w liceum, ale niestety tego nie pamięta. Ona pamięta to aż za dobrze. Zakochana w nim bez wzajemności przysłuchiwała się jak przezywał ją "słonicą", a potem bez skrupułów odpisywał zadanie. Paulina wypłakiwała się w rękaw Malwiny ale on nadal był dla niej ideałem. Och ten czas liceum, gdy pierwsza miłość była tą na całe życie, którą teraz wspomina się z sentymentem. Pauli z Igorem nigdy nic nie łączyło, czy teraz więc warto wypominać mu przeszłość kiedy okazał się porządnym facetem?

Ten romans mi się podobał. 
Ogromnym plusem jest tutaj brak miłości która spada na bohaterów jak grom z jasnego nieba, owszem jest między nimi chemia, ale by cokolwiek się między nimi zadziało potrzeba trochę czasu. Relacja między bohaterami rozwija się w przyjemnym tempie. Paulina ma sporo wątpliwości, analizuje podczas podszytych humorem rozmów z przyjaciółką. Igor natomiast nie jest nachalny, ale też nie pozwala grać sobie na nosie i przeciągać struny. Ta relacja jest słodka i romantyczna, a jednak nie mdła. Cięte riposty zdecydowanie równoważą nawarstwianie się różowej pianki.

Zabierając się za tę książkę wiedziałam że to romans i z odpowiednim nastawieniem zabrałam się za czytanie. Wątek spotkań po latach jest dość powszechny, tutaj jednak w czasach licealnych między bohaterami nie było nic. Autorka stworzyła takie postacie z którymi bardzo łatwo się zżyć i im kibicować - co jak zauważyłam jest dla mnie istotnym elementem w powieściach obyczajowych i romansach. Narracja pierwszoosobowa pozwala nam jeszcze lepiej poznać Paulinę. Zakończenie jest niemałym zaskoczeniem tak więc decyzja o zakupie 2 tomu była jak najbardziej udana i uzasadniona.

Podsumowując: debiut Magdalny Krauze to na prawdę przyjemna książka, lekki odprężający romans (w którym nie brak też wątków pobocznych). To taka książka dzięki której wprawimy się w romantyczny nastrój i pobujamy trochę w obłokach. Ja jestem usatysfakcjonowana, więc jeśli tylko najdzie Was ochota na miłosną historię to polecam "Czekałam na ciebie".



Jest to 7 książka, którą przeczytałam w 2020r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek

niedziela, 19 stycznia 2020

Światło w środku nocy

TYTUŁ:Światło w środku nocy

AUTOR: Jojo Moyes
WYDAWNICTWO: Znak litera nova
ROK WYDANIA: 2020 (recenzja przedpremierowa)
LICZBA STRON: 535


Moja przygoda z książkami Jojo Moyes zaczęła się od powieści Razem będzie lepiej. Od pierwszej chwili polubiłam się ze stylem autorki, nie czytałam co prawda wszystkich jej książek ale staram się być na bieżąco. Dlatego dziś przychodzę z przedpremierową recenzją Światła w środku nocy.

Alice piękna Angielka zamknięta w sztywne ramy konwenansów widzi swoją szanse na ucieczkę do lepszego świata w małżeństwie z Amerykaninem. Benett van Cleve syn bogatego przedsiębiorcy zarządzającego kopalniami nie zapewni jednak młodej żonie wystawnego i pełnego ekscytacji życia w Nowym Jorku. On ją zabiera do małego miasteczka w Kentacky. Alice usycha z nudów, z jednej klatki dała się zamknąć w drugą. W dodatku mąż okazuje się nie być tak uroczy jak na początku i kobieta zauważa że nic ich nie łączy. Niespodziewanie dla Alice wybawieniem okazuje się jedno z nudnych małomiasteczkowych zebrań. Pani B szuka chętnych kobiet do pracy w konnej bibliotece. Inicjatywa ta nie budzi zachwytu wśród mieszkańców ale Alice czuje że to coś dla niej.

Margery O'Hare to córka bimbrownika, pod kilku lat jej ojciec nie żyje a mieszkańcy miasteczka nadal oceniają ją przez pryzmat jego zachowania. Kobieta zbliża się do 40 jest niezależna, zbuntowana i na pewno nie pozwoli sobą pomiatać. Od lat z wzajemnością zakochana w Svenie, ale nikt nigdy nie zmusi jej do zalegalizowania związku i narzucenia sobie jakichkolwiek ograniczeń. Kobieta jest zwolenniczką postępu dlatego bardzo zaangażowała się w prowadzenie biblioteki by książki mogły dotrzeć do najbardziej niedostępnych domów w górach.

Alice zaczyna współpracować z Margery i dwoma innymi dziewczętami. Początkowo kobiety traktują się z rezerwą jednak jak się okazuje wspólny cel i wspólne przejażdżki po górach zbliżają. W czasie długich wieczorów w bibliotece rozbrzmiewa śmiech, bibliotekarki mają dużo pracy bo ludzie chętnie wypożyczają powieści i czasopisma z poradami. Jest jednak ktoś kogo biblioteka bardzo razi i uważa że ma ona zły wpływ zwłaszcza na kobiety z miasteczka. Van Clave otwarcie występuje przeciw bibliotekarkom, a gdy jego synowa wyprowadza się z domu wypowiada im wojnę.

Ta powieść to świetna obyczajówka. Lata 30 XX wieku, Kentacky walczące z bimbrownikami i biblioteka na koniach szerząca wiedzę. Pomysł na tę książkę był cudowny, wykonanie również. Poznajemy dwie zupełnie różne kobiety, dosłownie z dwóch rożnych światów i obserwujemy jak rodzi się ich przyjaźń. W powieści zostaje poruszonych wiele wątków i na wielu płaszczyznach można tę powieść rozpatrywać. Myślę że każdy znajdzie w niej element który z pewnością mu się spodoba: wątek romantyczny, metamorfoza bohaterki, zatargi między starymi klanami, walka z powodzią bezwzględnym przedsiębiorcą. Przy tylu poruszanych tematach może zaskakiwać to, że nie ma uczucia przesytu wszystko jest wyważone i przepięknie oddane.
W tą powieść weszłam całą sobą, czytać książkę to raz, ale czytać o książkach i bohaterkach które uwielbiają je tak jak ja to już zupełnie coś innego. Po tej książce nie spodziewajcie się niczego banalnego bo zapewniam, że nie raz was zaskoczy. Oryginalna, wciągająca, taka do której chce się wracać. Polecam



Jest to 6 książka, którą przeczytałam w 2020r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek

czwartek, 16 stycznia 2020

Tatuażysta z Auschwitz

TYTUŁ: Tatuażysta z Auschwitz

AUTOR: Heather Morris
WYDAWNICTWO: Marginesy
ROK WYDANIA: 2018
LICZBA STRON: 326


Po literaturę poruszającą temat obozów zagłady sięgam niezmiernie rzadko. Krwawe opisy w kryminałach mnie nie ruszają, ale obraz obozów prześladuje mnie długo po lekturze. Mam bowiem świadomość że to nie fikcja, że to cierpienie było udziałem rzeczywistych ludzi. Do przeczytania budzącej kontrowersje książki namówiła mnie ciocia. Zobaczcie co z tego wynikło.

Lale słowacki Żyd zostaje wywieziony "na roboty", ma pracować dla Niemców by jego rodzina była bezpieczna.  Młodego chłopaka poznajemy w czasie jego podróży bydlęcym wagonem do Auschwitz. Tam zostaje pozbawiony bagażu, ubrania i imienia, zamiast którego dostaje wytatuowany na przedramieniu numer. Lale próbuje mentalnie nie poddawać się temu czego doświadcza, sam przekonuje siebie że jest w stanie przetrwać. Jednak kilka kroków dzieli go od śmierci gdy chory na tyfus trafia na wózek z trupami. Ktoś jednak zauważa że żyje i ratuje go. Pomocy w dojściu do zdrowia udziela mu tatuażysta, który proponuje mu pracę. Szczęśliwie dla Lalego pracy jest ogrom.
Lale nie zagląda w przerażone twarze osób którym wypisuje na ciele numer. Jest otępiały przez to co się wokół niego dzieje, nie jest w stanie pojąć jak do tego doszło. Gdy przychodzi mu tatuować młode kobiety jego ręce drżą i wtedy spogląda w oczy jednej z nich. W ciagu ułamka sekundy zrozumiał że poznał miłość swojego życia.

Lale i Gita, bo tak miała na imię właścicielka przepełnionych smutkiem oczu spotykają się wiele miesięcy później podczas dnia wolnego od pracy. Znajomość rozwija się na tyle na ile pozwalają im warunki obozowe. Lale wie jak przekupić blokowe by dostać się do Gity, by móc spędzić z nią trochę czasu. Obiecuje swojej dziewczynie że wydostaną się z tego piekła.

Pobyt w obozie został tutaj przedstawiony w łagodny sposób, co mi akurat odpowiadało. Podskórnie można jednak było wyczuć grozę. Obawiam się jednak że dla osób słabo zapoznanych z tematem może być to wprowadzenie w błąd. We wstępie zaznaczono że historia ta została opowiedziana z szacunkiem i powściągliwością i jak najbardziej się z tym zgadzam. Nie może być to jednak jedyna lektura na podstawie której czytelnik wyciągnie wnioski na temat życia w obozach Auschwitz-Birkenau!

Co do wątku miłosnego to jak najbardziej był on możliwy. Tutaj nie zgadzam się ze zdaniem, że to grafomańskie romansidło, którego akcja dzieje się w przekłamanej rzeczywistości obozowej. Daleko mi co prawda od ochów i achów nad tą książką ale oceniam ją jako poprawną. Lale Sokołow opowiedział Heather Morris swoją historię, wiele lat po tych strasznych wydarzeniach. Wierzę, że koszmar tamtych dni nigdy go nie opuścił, ale wspomnienia bywają złudne, czekolada i częste wizyty na bloku kobiecym może zdarzyło się raz czy dwa, w powieści natomiast kilkakrotnie. Zdziwienia nie budzi we mnie chęć zastapienia tych gorszych wspomnień tymi lepszymi nawet jeśli faktycznie do nich nie doszło.

Podsumowując książka która budzi ogromne kontrowersje mnie akurat się podobała. Może dlatego że ja mam świadomość co się działo w obozach Auschwitz Birkenau i nie lubię o tym czytać. Tutaj dostałam historię miłosną ludzi odartych z godności i człowieczeństwa, miłość ludzi którzy przeżyli piekło. Nie mnie oceniać zachowanie czy uczucie bohaterów. Autorka na podstawie rozmów z Lale Sokołowem opisała w bardzo prosty a jednak bardzo przejmujący sposób jego historię. Jeśli moja recenzja was przekonała do tej książki to będzie mi bardzo miło, ale jeśli uważacie że to zbędna, nastawiona na zysk nierzetelna powieść to macie do tego prawo i w takim razie polecam wam Królestwo za mgłą <klik> czyli wywiad rzekę z Zofią Posmysz i jej książkę Wakacje nad Adriatykiem <klik>

Jest to 5 książka, którą przeczytałam w 2020r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek

wtorek, 14 stycznia 2020

Piąta ofiara

TYTUŁ: Piąta ofiara

AUTOR: J. D. Barker
WYDAWNICTWO: Czarna Owca
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 558


Czytanie tej książki to był błąd. Przed rozpoczęciem lektury przekartkowałam ją sobie by zobaczyć ile ma stron i mój wzrok padł na ostatnie zdanie: ciąg dalszy nastąpi... Nie mając informacji o dacie premiery kolejnej części nie powinnam jej wcale zaczynać. Ale zrobiłam to i było na prawdę świetnie.

Wydarzenia w tej książce to zaledwie kilka miesięcy po finałowej scenie z powieści "Czwarta małpa". Wątki są silnie powiązane dlatego jeśli nie znacie pierwszego tomu to nadróbcie zaległości.

Od prawie trzech tygodni trwają poszukiwania nastolatki Elli Reynolds. Niestety policja znajduje jej ciało w zamarzniętym jeziorze. Czyżby dziewczyna się utopiła? Mało prawdopodobne jeśli wziąć pod uwagę fakt że jezioro zamarzło na długo przed zaginięciem, a ona ma na sobie ubrania innej dziewczyny, która zaginęła zaledwie dwa dni temu. Zespół detektywów ma trudną zagadkę do rozwikłania. Kolejny raz pracują razem Nash, Clair, Kloz i Sam Porter.

Sprawa Zabójcy Czwartej Małpy przejęta zostaje przez FBI. Porterowi jednak coś nie daje spokoju. Jedna anomalia wśród ofiar 4MK. Detektyw wykrada teczkę z dokumentami, a w swoim domu na ścianie rozrysował mapę myśli dotyczących tych zbrodni. Niestety Porter zostaje przyłapany i zawieszają go w obowiązkach. Odsunięty od śledztwa nie zamierza bynajmniej bezczynnie siedzieć tym bardziej że kontaktuje się z nim 4MK i prosi go o znalezienie matki.

Czytanie tej powieści wymaga skupienia, akcja biegnie po kilku torach. Śledztwo dotyczące zamrożonej nastolatki, poszukiwania zaginionej dziewczyny, prywatne dochodzenie Portera i jego podróż z Chicago do Nowego Orleanu, tropy sprawdzane przez FBI, a do tego mamy jeszcze wgląd na to co dzieje się w domu porywacza. Czytając nie mamy jednak wrażenia chaosu, wszystko jest uporządkowane, w odpowiednich momentach przycięte by potęgować napięcie. W końcowej części powieści mamy również pamiętnik, dzięki któremu wiele spraw zaczyna się wyjaśniać.

Co do zwrotów akcji, to są one tutaj genialnie rozegrane. Wiecie, ja uwielbiam ten moment kiedy czytam, czytam, a potem nagle muszę głośno skomentować to co się akurat stało i natychmiast wrócić do lektury. Tutaj było tych momentów kilka. Nie brakuje również brutalnych scen, oj pomysłowości pod tym względem autorowi nie brakuje, dlatego ostrzegam, że to książka dla osób o mocnych nerwach.

Ja jestem zachwycona. Polecam.


Recenzja tomu 1 tutaj <klik>

Jest to 4 książka, którą przeczytałam w 2020r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek

niedziela, 12 stycznia 2020

Czwarta małpa

TYTUŁ: Czwarta małpa

AUTOR: J. D. Barker
WYDAWNICTWO: Czarna owca
ROK WYDANIA: 2018
LICZBA STRON: 431




Pamiętam ten jęk zawodu kiedy zamawiając sobie książki na urodziny w większości księgarni nie było "Czwartej małpy", było to w pobliżu premiery drugiego tomu stąd pewnie większe zainteresowanie. Na szczęście wymarzoną serię otrzymałam na święta i bez zbędnego przedłużania zabrałam się za czytanie.

Detektyw Sam Porter zostaje ściągnięty z urlopu by zbadać sprawę wypadku drogowego. Pod kołami autobusu ginie mężczyzna, ale jego twarz jest tak zmasakrowana że nie sposób ustalić jego tożsamości. Dlaczego jednak do wypadku wzywają detektywa? Mężczyzna miał przy sobie białe pudełko przewiązane czarnym sznurkiem, a w nim odcięte z chirurgiczna precyzją ludzkie ucho. Nie jest to pierwsza paczuszka z jaką ma do czynienia Porter. Detektyw od pięciu lat prowadzi sprawę Zabójcy Czwartej Małpy (#MK) który na swoim koncie ma już 7 ofiar, nastolatek i młodych kobiet. Schemat działania jest zawsze taki sam, odcięte uszy, oczy i język trafiają zapakowane w białe paczuszki do rodzin ofiar. Zaczynając czytać trafiamy w sam środek śledztwa, które ciągnie się latami, policji znany jest modus operandi, rozpracowują go na wszelkie możliwe sposoby a morderca nadal jest nieuchwytny. Czyżby teraz wystarczył jeden nieuważny krok by zginął on w wypadku? W jego kieszeni Porter znajduje pamiętnik, który na pewno dostarczy wielu wskazówek, policja teraz jednak musi skupić się na odnalezieniu porwanej i okaleczonej dziewczyny.

Akcja przeplatana jest wpisami z pamiętnika. Rozdziały nie są za długie, strony przewracają się same, cały czas napięcie utrzymane na wysokim poziomie. Zarówno teraźniejszość gdzie narrator prowadzi nas przez śledztwo, ale również ujawnia co dzieje się z uwięzioną dziewczyną jak i notatki w pamiętniku dostarczają wielu mrocznych emocji. Opisy są krwawe i dosadne.

Czytelnika nie rozpraszają fakty z życia detektywów, ale odcinki Clair i Nasha którzy pracują z Porterem u mnie wywoływały uśmiech. Trochę więcej dowiadujemy się o prywatnym życiu Sama, a to odegrało dużą rolę w scenie finałowej otwierając furtkę do kolejnej części. Tom pierwszy kończy się na ogólnym wyjaśnieniu sprawy, jeszcze klika szczegółów czeka na wyjaśnienie, ale jest to zakończenie powiedziałabym zamknięte tzn. nie trzeba zaraz natychmiast zaczynać drugiego tomu, ale oczywiście można - bo ja tak zrobiłam ;)

Pierwsze słowa po zamknięciu książki: ale to było dobre. Świetna zagadka, ciekawie prowadzone śledztwo (w którym chyba najwięcej pracy miał informatyk), genialny motyw zbrodni, pamiętnik który pozwala wniknąć w umysł sprawcy (a może to tylko taki blef), zaskakujący zwrot akcji. Czyli wszystkie te elementy których szukam w dobrym kryminale.



Jest to 3 książka, którą przeczytałam w 2020r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek

czwartek, 9 stycznia 2020

Dzień w którym cię poznałam

TYTUŁ: Dzień w którym cię poznałam

AUTOR: Magdalena Majcher
WYDAWNICTWO: Pascal
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 396


Konsekwentnie początek stycznia spędzam z książkami które otrzymałam w prezencie na święta. Książki Magdaleny Majcher poznałam w ubiegłym roku za sprawą serii Wszystkie pory uczuć (Jesieńzimawiosnalato) -
 serii, która chwyta za serce, która porusza bardzo trudne tematy, która pozostaje w czytelniku na dłużej. Książka Dzień w którym cię poznałam jest romantyczna dlatego byłam bardzo jej ciekawa.

Maja od trzech lat jest mężatką, pracuje w redakcji internetowej gazety. Mimo, że skończyła studia dziennikarskie nie jest jej dane gonić za tematem, poruszać ważne kwestie, zaciekawiać czytelników. Na portalu gazety jest ona odpowiedzialna za dział lifestyle, a tematy najczęściej dotyczące zdrad podrzuca jej naczelna. W małżeństwie 30- latki nie dzieje się najlepiej, więcej ją z Mariuszem dzieli niż łączy, a jedyna kwestia w której się bezspornie zgadzają to ta że nie chcą mieć na razie dzieci. Maja ma ambicje i wysyła na konkurs projekt książki dotyczący przyjaźni zawieranych w czasie komuny. Jej praca okazuje się na tyle ciekawa, że zdobywa pierwsze miejsce w konkursie czyli 10 tysięcy złotych na przygotowanie materiałów do książki która zostanie wydana.

Bohaterka to nie jest jakaś tam biedna sierotka, która tkwi w nieudanym małżeństwie. Sama przyznaje, że jej związek zaczął się w najgorszy z możliwych sposobów - od seksu na pierwszej randce o ile była to randka, bo tak właściwie ona i Mariusz poznali się 15 minut wcześniej. Decyzję o ślubie podjęli, bo przyszedł już na nią czas i pewnie nic (nikt!) lepszego im się nie przytrafi.
Maja wyrwała się więc z domu, wzięła urlop w znienawidzonej przez siebie pracy i pojechała do Gdańska robiąc research do swojej książki. Umówiła się tam z mężczyzną który spisał wspomnienia swojej mamy dotyczące jej działalności w Solidarności. Na pierwszym spotkaniu między Mają a Bartoszem zaiskrzyło, mężczyzna zaproponował jej towarzystwo podczas zwiedzania miasta i w czasie odwiedzin osób z którymi ona chciała się spotkać. Kilka dni spędzonych razem wystarczyło by zamieszać w życiu obojga. Po powrocie do domu Maja strasznie tęskni za Bartkiem, po rozmowie z dziadkiem uświadamia sobie że to co ją spotkało to coś znacznie więcej niż tymczasowe zauroczenie. Swoją drogą postać dziadka Mai bardzo przypadła mi do gustu, nie pojawiał się często ale jeśli już to czuło się od niego życzliwość i mądrość życiową.

"Można wątpić w system, rząd i słuszność płacenia podatków, ale nigdy w miłość. Kiedy jest prawdziwa, nawet przez myśl nam nie przejdzie, że to mogłoby nie być to."

Maja stanęła więc przed trudnym do rozwiązania dylematem, przecież rozwód to porażka. Czy opuścić swoje bezpieczne, ale nudne i nie przynoszące satysfakcji życie i zacząć na nowo w obcym mieście ale z mężczyzną do którego wyrywa się jej serce. Na początku trudno było jej podjąć jakąkolwiek decyzję, bo ze strony Bartosza nie doczekała się żadnej deklaracji. Jej powtórny przyjazd do Gdańska obnażył ich uczucia i już na czymś można było budować przyszłość. Można by gdyby nie pewien wątek dotyczący zdrowia Bartosza. Zrobiło się nieco melodramatycznie, a przy tym bardzo irytująco (więc ta sytuacja nie ruszyła mnie emocjonalnie ani odrobinę). Zakończenie było łzawe, co przyznam szczerze mocno mnie rozczarowało.

Coś mogło uratować tę książkę. 

Liczyłam na wątek o komunizmie i Solidarności. Niestety dostałam tylko ogólniki i patetyczne ideologiczne wypowiedzi. Nie było nawet tego czego szukała Maja do swojej książki  - indywidualnej historii, opowieści ludzi którzy brali w tych wydarzeniach udział, z perspektywy zwykłego mieszkańca Gdańska. Jak wiecie lubię wątki historyczne, szeroko zakrojone tło wydarzeń z przeszłości i to jaki miało ono wpływ na życie jednostki. Bardzo więc spodobał mi się temat o jakim chciała pisać Maja, a dostałam w tym zakresie bardzo mało szczegółów.

Początek książki czytało mi się bardzo dobrze. Historia pisana w pierwszej osobie ale w czasie przeszłym, co również zaznacza bohaterka, że spisuje te wspomnienia z perspektywy czasu. Do połowy byłam zainteresowana i zwłaszcza że akcja płynęła bardzo lekko i swobodnie, a później niestety rozczarowanie. Dylemat przed którym stanęła Maja faktycznie nie był łatwy, ale no cóż ja nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia i tutaj też mnie to nie przekonało (nawet momenty w których dojrzała kobieta zachowywała się jak nastolatka usychając z tęsknoty do mnie nie trafiły). Chyba jestem zbyt pragmatyczna, bo niestety zachowanie bohaterki i kierunek w którym zmierzała fabuła był dla mnie irytujący i mdły. Spodziewałam się niestety czegoś innego.

Książka nie jest zła, po prostu mi się nie podobała. Nie będę jej odradzać bo są tutaj na pewno osoby, którym ta powieść przypadnie do gustu, zdrada, nowy związek i melodramat na zakończenie - dacie się skusić?







Jest to 2 książka, którą przeczytałam w 2020r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek

wtorek, 7 stycznia 2020

Drzewo anioła

TYTUŁ: Drzewo anioła

AUTOR: Lucinda Riley
WYDAWNICTWO: Albatros
ROK WYDANIA: 2018
LICZBA STRON: 524



Tuż przed Gwiazdką wystosowałam w odpowiednie miejsce list z listą książek, które chciałabym znaleźć pod choinką. Lista była obszerna tak żebym jednak miała niespodziankę ;) spośród czterech książek, które otrzymałam jedną była właśnie powieść Lucundy Riley. Coś mocno mnie ciągnęło do tej historii więc zaczęłam ją czytać już pod koniec grudnia. W tych świątecznych i wolnych dniach wbrew pozorom nie miałam za dużo chwil na czytanie więc spędziłam z tą książką dłuższy czas, ale szczerze przyznam, że jeszcze bym go wydłużyła. To taka historia, której nie chce się opuszczać, o której można czytać i czytać. 

David przywozi Gretę na święta do swojej posiadłości w Walii. Kobieta prawie dwadzieścia lat temu straciła pamięć, po wypadku długo leżała w śpiączce, teraz mimo dobrych wyników badań nie pamięta nic ze swojej przeszłości. Może dom, w którym mieszkała przed laty przywróci jej pamięć?

W powieści zastosowano liczne retrospekcje. Wspomnienia są jednak uporządkowane chronologicznie, czyta się więc płynnie dopasowując elementy układanki. Pod koniec wojny Greta pracowała jako tancerka w teatrze Wildmill, tam poznała David, który występował jako komik. 18-letnia wtedy Greta zakochała się w Maxie amerykańskim oficerze. Znajomość rozwijała się ale niestety nie mogła się zakończyć happy endem gdy on wypłynął do Ameryki a ona została w Anglii i uświadomiła sobie że jest w ciąży. Pomocną dłoń wyciągnął do niej wtedy David i zaproponował schronienie w domku w posiadłości w Walii.

Greta przypomina sobie szczegóły swojej młodości, historię uzupełnia David. On zawsze trzymał się na uboczu, wspierał gdy go potrzebowała i od zawsze kochał miłością nieodwzajemnioną. Po kilku latach Greta wróciła do Londynu z małą córeczką, sama nie mogła pracować już w teatrze, ale jej dziecko wpadło w oko agentowi. Mała Cheska zagrała rolę w głośnym filmie, potem jej kariera już sie potoczyła gładko, była największą angielską dziecięcą gwiazdą. Greta nareszcie osiągnęła sukces, była matką małej gwiazdki, zarządzała sprawnie jej finansami i karierą. tylko te dwa aspekty zaprzątały jej myśli, bo serce już dawno zamknęła by nikt więcej jej nie skrzywdził.

Greta nie przewidziała jednego, że jej córka zechce któregoś dnia się usamodzielnić. Dziewczynka trzymana dotąd pod kloszem, wyszkolona do perfekcji, idealna aktorka, zawsze przygotowana - nie znała realnego życia, więc gdy tylko udało jej się wyrwać spod kurateli matki zaczyna pokazywać swoje prawdziwe oblicze.

Tę powieść czyta się z zapartym tchem, żadna z postaci nie jest czarno-biała. Każdy z bohaterów ma swoją historię, doświadczenia które go ukształtowały, lęki które musi oswoić, decyzje i konsekwencje z którymi musi się zmierzyć. "Drzewo anioła" to wielopoziomowa, wielopłaszczyznowa powieść i pod wieloma kątami można ja rozpatrywać. Autorka porusza wiele problemów; chorobę psychiczną, depresję, relację matka-córka, a wszytsko to owiane mgiełką rodzinnych tajemnic.

Ta powieść zawiera wiele elementów które cenię i uwielbiam w powieściach: nietuzinkowi bohaterowie, głębokie relacje międzyludzkie, wspomnienia z przeszłości, rodzinne tajemnice. Narracja była płynna, świetnie oddawała ducha czasów (lata tuż po wojnie i lata 60 XX wieku), czytało się na prawdę przyjemnie. Moja pierwsza myśl po zamknięciu książki: chcę to przeczytać jeszcze raz. Pierwsza książka 2020r to strzał w 10. Na pewno nie jest to ostatnia książka tej autorki, którą przeczytałam w tym roku, na półce czeka (od grudnia 2018!) "Siedem sióstr".

Jest to 1 książka, którą przeczytałam w 2020r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek

niedziela, 5 stycznia 2020

Iskierka nadziei

TYTUŁ: Iskierka nadziei

AUTOR: Anna Szczęsna
WYDAWNICTWO: Kobiece
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 366


Przyszła pora na recenzję ostatniej przeczytanej w 2019r. książki. Była to powieść z bardzo mocnym świątecznym akcentem i w bardzo zimowym klimacie.

Głównym bohaterem książki jest Tomek 11-letni chłopiec którego wychowuje samotnie mama. Bardzo interesuje się przyrodą, a szczególnie ptakami, nie ma jednak gdzie rozwijać swojej pasji. Czasami wędrując po opuszczonych zimą ogródkach działkowych przygląda się sikorkom, podczas jednego z takich spacerów spotyka starszą kobietę, która pomaga mu gdy ten boleśnie upada.

Monika mama Tomka, będąc w ciąży straciła w wypadku męża. Od tej pory jest sama, nie ma żadnej rodziny i może liczyć tylko na siebie. Jej syn jest samodzielny ale kobiecie doskwiera uczucie porażki, gdy chłopiec spędza w domu po szkole długie godziny bez opieki. Monika czuje się samotna i w pewien grudniowy wieczór wypowiada na głos życzenie "niech się coś wydarzy, coś niespodziewanego i dobrego, niech zdarzy się świąteczny cud." Wypowiedziała te słowa w dobrą godzinę, bo za sprawą nowej znajomej Tomka w ich domu pojawiło się kilka nowych osób.

Magda 14- latka która uciekła z domu, odkąd jej mama znalazła sobie partnera ona czuje się jak piąte koło u wozu. Wierzy, że swoją ucieczką tylko zrobiła mamie przysługę. Zjawia się niespodziewanie w domu Błażeja oznajmiając że jest jego córką.

Błażej mężczyzna, który nie potrafi usiedzieć w miejscu, goni za sukcesem, rozkręcając coraz to nowe biznesy. Wystarczyło tylko jedno potknięcie i jego świat zaczął się walić. Długi narastały, a on korzystając z konta matki wykupuje zagraniczne wakacje. Tuż przed wyjazdem na lotnisko spotykają się z nim wierzyciele, którzy używają pięści zamiast argumentów.

Iskierka - to starsza kobieta, którą życie (a może wyrodny syn?) zmusiło do spędzenia zimy w domku na działce. Niestety tegoroczna zima przyniosła sporo śniegu i tęgi mróz. Ratunkiem dla kobiety okazało się spotkanie z Tomkiem i jego otwartym sercem.

Losy bohaterów splatają się tuż przed świętami. Historia została w ciekawy sposób rozwinięta, bije z niej nadzieja i wiara w dobro. To taka świąteczna opowieść z optymistycznym przesłaniem, że zmiana na lepsze jest możliwa. Nie jestem do końca przekonana czy mogłaby ona przydarzyć się na prawdę ale jako fikcja literacka jest na prawdę przepiękna i zapada w serce. Od książki trudno było się oderwać, zwłaszcza że czytałam ja w pobliżu choinki, a zapach domowych potraw idealnie wpasował się w opisy zawarte w tej powieści.

Warto się nieco rozejrzeć bo zwłaszcza w ten zimowy mroźny czas nasze zainteresowanie czy drobna pomoc mogą być dla kogoś iskierką nadziei na lepszą przyszłość. Polecam.



Jest to 130 ksiażka przeczytana w 2019r.

czwartek, 2 stycznia 2020

Kiedy nadejdzie czas

TYTUŁ: Kiedy nadejdzie czas

AUTOR: Patrycja Giesecke
WYDAWNICTWO: WasPos
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 297


Nie ukrywam, że lubię sięgać po debiuty, w książkach młodych pisarzy można trafić na orzeźwiającą nutę i nieszablonowe rozwiązania. Z tą myślą podeszłam do książki pani Patrycji, która akcję powieści osadziła w Północnej Szkocji.  

Na początku historia ta wydała mi się mdła i nijaka. Ot zwykły romans wyciśnięty w realia szpitala onkologicznego. Piękna i bogata młoda pacjentka i on przystojny lekarz, który nie zrobił dobrego pierwszego wrażenia. Dru Colin zastąpił wieloletniego ordynatora oddziału i sieje postrach wśród personelu, dla małych pacjentów jest jednak miły i wyrozumiały. Hope nie jest co prawda pacjentką, ale musi zgłaszać się raz do roku z wynikami badań. Chłodne przyjęcie i traktowanie jej z góry zupełnie zbiło ją z tropu, dotąd była tutaj serdecznie przyjmowana. Od tej pierwszej chwili jednak Dru zagościł w jej myślach, początkowo budząc tylko niechęć.

Hope jako mała dziewczynka straciła rodziców (ten wątek jest raczej szczątkowy) i wychowywał ją wuj. Dziewczynka odziedziczyła piękny dom i spory majątek. W wieku 17 lat zachorowała na anginę niestety choroba rozwijała się w niepokojący sposób, po serii badań postawiono diagnozę - białaczka limfoblastyczna. Udało się wygrać z choroba, ale Hope poddana była wielomiesięcznej kuracji, a ostatecznie zwyciężyła dzięki przeszczepowi. Teraz może cieszyć się zdrowiem, a szansę od losu wykorzystuje ciesząc się każdym dniem. Młoda kobieta pracuje w firmie organizującej przyjęcia, to jest spełnieniem jej marzeń i w tym się realizuje. Ponadto jest założycielką fundacji charytatywnej wspierającej szpital onkologiczny. Hope często odwiedza na oddziale małych pacjentów, próbuje dodać im otuchy udzielić wsparcia rodzicom. Bliżej poznajemy 8-letniego Denisa i 13-letnią Charlotte, którzy również zmagają się z nowotworem.

Jak więc widzicie, lektura tej książki doświadcza sporo emocji, ale raczej tych bolesnych. Choroba dziecka to jest coś niewyobrażalnego. Sceny, które opisała autorka zdecydowanie chwytają za serce,  chusteczki były potrzebne.

Wątek romantyczny rozwijał się w oczywisty sposób, jest trochę słodki i pudrowy. Co jak pisałam na początku nieco mi przeszkadzało (zwłaszcza że już w myślach dopowiedziałam sobie zakończenie - i uwierzcie mi, nigdy tak bardzo nie chciałam mieć racji), ale zakończenie rozłożyło mnie na łopatki.

Książkę czyta się lekko, napisałabym że również przyjemnie ale wspomniane przeze mnie wyżej sceny zdecydowanie do nich nie należały. Romantyczny wątek zdecydowanie równoważy cierpienie i ból. A ostatnie strony pozostają w sercu na długo, bo czasami kochać to znaczy pozwolić odejść - z tym zdaniem Was zostawiam licząc że dacie się skusić na debiutancką powieść Patrycji Giesecke.


Jest to 128 ksiażka przeczytana w 2019r.

środa, 1 stycznia 2020

Plany i wyzwania na 2020r.


Hej hej,
czas na rozpiskę planów i postanowień na 2020r. Oczywiście marzeniem jest przeczytanie jak największej ilości książek i poznanie wielu niesamowitych historii, ale czytać będę bez spiny, bez patrzenia na cyferki tylko dla samej przyjemności. Wiem, że maj będzie miesiącem intensywnym w życiu prywatnym (czeka nas I Komunia Święta Gabrysi) więc blogowo pewnie będzie mnie tutaj mniej. Jakaś przerwa wakacyjna też się pewnie zdarzy, ale chcę utrzymać poziom trzech wpisów tygodniowo.

Co do planów czytelniczych to ponawiam to co pisałam rok temu (a czego nie udało mi się zrealizować) czyli przynajmniej jeden tom z serii o Lipowie i jeden tom Chyłki. Ponadto seria Owoc Granatu Marii Paszyńskiej w całości obowiązkowo i Kwiat Paproci Katarzyny Bereniki Miszczuk.
Chciałabym czytać więcej kryminałów i więcej powieści historycznych a najlepiej w połączeniu tych gatunków czyli kryminały retro.

Plany na styczeń to czytanie tych powieści, które dostałam na Gwiazdkę, bo są to same świetne tytuły. "Drzewo anioła" już zaczęłam więc jest to bardzo dobre wejście w nowy rok.


W 2020 planuję też przeczytać niektóre książki drugi raz. Na pewno Dżentelmena w Moskiwie i P.S Kocham cię oraz Szeptuchę.

A teraz coś co lubię najbardziej czyli wyzwania.


MINI CZELENDŻ 2020 <klik> - zgłaszać można się do końca stycznia więc serdecznie was zapraszam, a oto książki które będę czytała w ramach tego wyzwania:

1. Książka z mocną akcją (kryminał/thriller/horror) w USA "W pętli" Nicholas Evans
2. Książka z akcją na południe od PL - "Przepisy na miłość i zbrodnię" Sally Andrew (miejsce akcji RPA)
3. Minimum 2 płaszczyzny czasowe - "Siedem sióstr" Lucinda Riley
4. Wątek domu dziecka lub adopcji - "Kroniki Saltamontes Ucieczka z mroku" Monika Marin (chłopcy z sierocińca)
5. Wątek II wojny św. - "Kraina snów" Maria Paszyńska
6. Książka z akcją na zachód od PL - "Amerykanin" Henry James

"Pod hasłem" to również wyzwanie organizowane na blogu Ejotkowe postrzeganie świata - co miesiąc nowe hasło. <klik>


Olimpiada czytelnicza na blogu Pośredniczka książek - w tym roku można zdobyć sporo bonusowych punktów. Zapisujcie się :) <klik>

Wyzwania na Instagramie

#zmniejszamstoshańby2020 - akcja zapoczątkowana przez Malwinę Zaczytana_tak_po_prostu/
#herbatkowewyzwanie - plansze do wypełnienia zaproponowała Tea.books.lover/
#wstyczniuczytampolskichautorów - co miesiąc bedzie inny hasztag u Basta_lena/

To chyba wszystko :) trzymajcie kciuki za moje książkowe postanowienia noworoczne i pochwalcie się tym co zamierzacie czytać i dajcie znać czy bierzecie udział w wyzwaniach?