TYTUŁ: Konkurs na żonę
AUTOR: Beata Majewska
WYDAWNICTWO: Książnica
ROK WYDANIA: 2017
(recenzja przedpremierowa)
LICZBA STRON: 303
Jeśli pogoda działa na was depresyjnie, mąż poważnie
podniósł wam ciśnienie, a dzieci cały dzień działają wam na nerwy, to mam dla
was lekarstwo. Najnowsza książka Beaty Majewskiej (znanej również jako Augusta
Docher) to antidotum na całe zło. Przy tej książce zapomniałam o całym stresie,
który ostatnio trzymał mnie w swoich szponach. Historia, którą niezwykle
przyjemnie się czyta, która odrywa od rzeczywistości i pozwala zapomnieć o
problemach.
Niedawno czytałam Mąż potrzebny na już i trochę się obawiałam, że tutaj fabuła może być podobna i główny bohater będzie latał z randki na
randkę. Z drugiej jednak strony wierzyłam że autorka zaskoczy nas czymś świeżym
i … nie pomyliłam się.
Para głównych bohaterów to Hugo Hajdukiewicz i Łucja Maśnik,
dwa różne światy, które nie mają prawa się ze sobą połączyć, a jednak… Łucja to skromna studentka pierwszego roku na
UJ, wygrywa konkurs literacki, który zorganizował Hugo wraz z najlepszym
przyjacielem Adamem. Hugo to niezwykle przystojny, dobiegający 30 prawnik z
amerykańską licencją. Do pierwszego spotkania dochodzi podczas odbioru nagrody. Łucja spełnia wszystkie
kryteria jakimi kieruje się Hajdukiewicz w poszukiwaniu żony więc ten zaprasza
dziewczynę na randkę. Potem wydarzenia dzieją się lawinowo. Czy z takiej znajomości może wyniknąć coś dobrego? Czy to
zwykła zabawa, czy może początek czegoś stałego?
Bohaterowie wzbudzają emocje i nie sposób ich jednoznacznie
ocenić, a to lubię w powieściach.
Historia jest słodka, bywa zabawna, ale czy przewidywalna?
Nie wiem, bo na część drugą trzeba jeszcze trochę poczekać, a na pewno będzie
się jeszcze działo.
Na koniec wspomnę tylko o małym minusie – powiedzonka i
porównania, których za często używa Łucja, trochę drażnią. Wypowiedzi jej
przyjaciółek też nie są najwyższych lotów więc to minimalnie obniża ocenę
całości.
Podsumowując: jest to książka, z którą miło spędzicie czas,
która was zrelaksuje i pozwoli choć przez chwilę odetchnąć.
Polecam.
Jest to 34 książka którą przeczytałam w 2017r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
* Czytam ile chcę na blogu książko miłości moja
*olimpiada czytelnicza na blogu pośredniczkaa.pl maj
* #czytambopolskie , na blogu poligon domowy (maj)
Brzmi na dość przyjemną książkę. Chyba po nią kiedyś sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńHeh koleżanki Łucji wyrażają się w bardzo skomplikowany sposób, ale książka jest bardzo dobra według mnie:)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o autorce i jej książkach, ale dobrze czasem sięgnąć po takie lekkie i odrywające od rzeczywistości lektury :)
OdpowiedzUsuńAutorka tworzyła wcześniej pod pseudonimem Augusta Docher.
UsuńPolecam ci tą książkę, premiera już 10 maja!
Brzmi jak dobra popołudniowa przygoda pomimo, że nie mam ani męża, ani dzieci. :D Z przyjemnością się skuszę jak na książkę trafię, skoro obiecujesz przyjemność i chwilę oddechu. :)
OdpowiedzUsuńna pewno będzie to przyjemna odskocznia
UsuńMam ją w planach :).
OdpowiedzUsuńMnie się ta książka szalenie podobała, a powiedzonka przypominały dziecinne i młode lata. ;)
OdpowiedzUsuń