niedziela, 17 listopada 2019

Dziennik Reni

TYTUŁ: Dziennik Reni

AUTOR: Anna Rink

WYDAWNICTWO: Warszawska Firma Wydawnicza

ROK WYDANIA: 2019

LICZBA STRON: 305


Po książki, w których akcja rozgrywa się w czasie II wojny światowej sięgam raczej rzadko. Tutaj skusił mnie tytuł, bo wszelkie dzienniki czy pamiętniki czyta mi się dobrze, lubię zawarte w nich emocje, rozbudzam też swoją empatię. Autorką dziennika w tej książce jest 11 - letnia Renia, zapowiadała się więc nie łatwa lektura ale postanowiłam się z nią zmierzyć.

Renia jest najstarszą córką kierownika szkoły w Kamieńcu. Zaczyna pisać swój dziennik gdy jej tata zostaje aresztowany. Mama Anna zostaje w domu z siedmiorgiem dzieci, wkrótce na świecie ma się pojawić kolejne maleństwo. Rodzinna mieszka w budynku szkoły, mają do dyspozycji obszerne pomieszczenia i spory ogród. Dzieci od małego nauczone są posłuszeństwa i pracy, pomagają matce w codziennych obowiązkach, gdy rodzi się Jolka tych obowiązków przybywa. Renia w swym dzienniku skrzętnie notuje wydarzenia każdego dnia, opowiada o tęsknocie za ojcem, który nie wrócił po trzech dniach, a którego zesłano do obozu w Dachau. Opisy są drobiazgowe, dziewczynka opisuje kto odwiedza ich dom, jak pomagają im sąsiedzi przynosząc jedzenie, opisuje drogę na pocztę po paczki od rodziny, wymienia co mogli wysłać tacie. Spora część dziennika to właśnie takie wymienianki, kto napisał list, kto przyniósł jedzenie, co naszykowali tacie do paczki. Dla czytelnika jest to dość monotonne, nie ma tutaj akcji, tylko monotonia życia.

Z perspektywy czytelnika zbyt łatwo mi to napisać, że książka była monotonna, ale przecież tak wyglądała wojna na wsi. W Kamieńcu nie odbywały się żadne wojskowe działania, mieszkańcy byli pod okupacją niemiecką i musieli przestrzegać prawa i ograniczeń. Samotnej kobiecie na pewno nie łatwo było ogarnąć tę codzienność, w której dominowała tęsknota za mężem.

Gdy Renia kończy 13 lat musi zacząć pracować. Na szczęście udaje jej się znaleźć pracę blisko wuja w ogrodnictwie. Rodzinę odwiedza tylko raz w tygodniu i wtedy pisze swój dzienniczek. Wpisy są wtedy bardziej dynamiczne, bo nie skupiają się na drobiazgach. Dzieci dorastają, całe ich beztroskie lata pochłonęła okupacja. Czworo z rodzeństwa musiało pracować u Niemca, pani Ania mogła zostać z najmłodszymi w domu, uczyła dzieci czytać i pisać po polsku, codziennie odmawiała z nimi pacierz o rychłe zakończenie wojny i szczęśliwy powrót męża do domu.

Z dzienniczka Reni przebija przede wszystkim miłość do rodziny, szacunek do matki (tata w urodziny każdego dziecka przynosił swojej żonie kwiaty w podziękowaniu za trud wychowania). W dzisiejszych czasach rodzina z ośmiorgiem dzieci otrzymuje łatkę patologia, a na początku XX wieku to była norma. Jednak z kart tej książki na prawdę wyłania się obraz wspaniałej rodziny - jestem pełna podziwu.

Dziennik czytało się szybko, jest napisany prostym językiem. Moim zdaniem książka zyskałaby sporo gdyby dołączyć jeszcze wspomnienia mamy i opis pobytu taty w obozie. Takie wielowymiarowe spojrzenie na temat zawsze poczytuję na plus. Tutaj relacja jest tylko jednostronna.

Pamiętnik Reni rzeczywiście powstał w latach wojennych, opracowała go jej córka Anna. Polecam wam lekturę tej książki, codzienność wojenna, walka o przetrwanie, walka ze strachem i tęsknotą. "Dziennik Reni" to poruszający zapis historii pozbawiony krwawych scen, warty poznania, by uchronić przyszłe pokolenia przed widmem wojny.

Polecam.

Książkę przeczytałam dzięki współpracy z portalem Sztukater.pl


Jest to 115 ksiażka przeczytana w 2019r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:

* Olimpiada czytelnicza u Pośredniczka książek

8 komentarzy:

  1. Cenię sobie tego typu książki, więc zapisuje tytuł, bo wcześniej o tej pozycji nie słyszałam. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli chodzi o wojenną literaturę, to wolę dokumenty, głównie o obozach zagłady, ale moja przyjaciółka lubi coś w tym stylu, więc może jej polecę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś mnie ta książka nie ciągnie, ale może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja właśnie II wojnę światową w literaturze uwielbiam, wiec z chęcią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na taką wojenną książkę muszę mieć odpowiedni nastrój.

    OdpowiedzUsuń
  6. Na razie nie będę jej czytać, ale o takich książkach się nie zapomina, więc możliwe, że w przyszłości po nią sięgnę.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  7. Póki co, nie mam nastroju do sięgania po tego typu literaturę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie przepadam za literaturą wojenną w takim wydaniu, ale trzeba przyznać, że tego typu powieści mają w sobie coś wyjątkowego.

    OdpowiedzUsuń