sobota, 24 kwietnia 2021

Barwy Mazur

 TYTUŁ: Barwy Mazur

AUTOR: Małgorzata Manelska

WYDAWNICTWO: WasPos

ROK WYDANIA: 2021

LICZBA STRON: 358



Postanowiłam nie robić zbyt długiej przerwy między czytaniem kolejnych tomów sagi mazurskiej. Recenzję 1 tomu znajdziecie <tutaj> i chociaż wyróżniłam tam kilka minusików to w tomie 2 pod każdym względem jest lepiej.

Julka ułożyła sobie życie na Mazurach, zżyła się z mieszkańcami, dobrze radzi sobie w nowej pracy. Szczęście się do niej uśmiecha, bo ślub z Krzysztofem już niedługo. 

Truda za namową przyszywanej wnuczki jedzie odwiedzić siostrę. Starsze panie wspominają czasy swojej młodości. Wnuk Anny jest tym tematem zainteresowany, zwłaszcza bunkrami ukrytymi w lesie, o których opowiadał mu dziadek. Chłopak chce jechać na Mazury by poszukać poniemieckiego skarbu.

Do Barwin zjeżdża się sporo gości, syn Julki postanawia poznać babcię. Andrzej, mały braciszek z którym Julia została rozdzielona w dzieciństwie odnajduje ją i przylatuje z Ameryki. We wsi pojawia się też Lucas, ojciec Artura, któremu Truda nie chciała oddać dziecka - uff sporo tego, ale mimo ilości nie są to wątki przytłaczające. Dodatkowo styl narracji nabrał pewności i płynności czyta się zatem bardzo dobrze.

Ten tom obfituje w spotkania i opowieści. Tym razem aż trzy bohaterki wspominają czasy wojenne i te tuż po wyzwoleniu. Truda, Anna i Elza decydują się na opowiedzenie trudnych historii. Strach - to uczucie towarzyszyło w tamtym okresie każdemu. Strach o rodzinę i o siebie, ucieczka przed czerwonoarmistami, po zasypanym śniegiem lesie do dziś nawiedza jedną z bohaterek w sennych koszmarach. Te wojenne opowieści mają na celu ochronę kolejnych pokoleń przed wojną. Ukazanie tego wielkiego zła, które dosięgło każdego niezależnie od narodowości powinno wzbudzić refleksję, by nigdy więcej do takiego konfliktu nie doprowadzić. Możecie więc być pewni, że opisy nie są wygładzone, są rzetelne i obrazowe, pełne trudnych do udźwignięcia emocji.

Truda i Anna wspominają też swoich mężów, to jak rozwijała się miłość. Bo mimo tej brzydoty która panowała na świecie miłość znalazła dla siebie miejsce. Przeszłość spłata się z teraźniejszością w nierównych proporcjach. Retrospekcji jest zdecydowanie więcej niż akcji współczesnej ale jak dla mnie to plus. Bohaterki którym udzielono głosu dobrze skonstruowane zarówno w czasach swojej młodości jak i w podeszłym wieku. 

Teraz 70 lat po wojnie staruszki uczą młodszych że najważniejsza jest rodzina i bycie razem. To się udaje, bo Mazury przyciągają jak magnes nawet z najdalszych zakątków świata.

To jeszcze nie koniec, bo do Barwin jeszcze wrócimy. W przygotowaniu tom 3 "Dotyk Mazur", jestem ciekawa jakie jeszcze historie do opowiedzenia mają Elza i Truda i czy pozwolą Julce je spisać. 

"Barwy Mazur" to bardzo dobra kontynuacja, to książka z którą czas płynie niepostrzeżenie, bo trudno się od niej oderwać. To bolesna historia przedstawiona w przystępny sposób, a do tego jej konsekwencje możemy również zaobserwować.

Bardzo polecam fankom powieści obyczajowych, które lubią zatracić się w historii która wywołuje sporo emocji.








8 komentarzy:

  1. Dobrze, że kontynuacja jest udana. Nie zawsze bowiem tak jest.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta seria nie jest mi znana, jednak cieszę się, że Tyy kochana czujesz się nią usatysfakcjonowana.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż poczułam wszystkie emocje, jakie towarzyszyły Ci podczas lektury! Chętnie sama się skusze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam tej serii, ale widzę że warto ją bliżej poznać. Zapisuję sobie tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaproponuje tę serię mamie, spodoba jej się - zdecydowanie! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że kontynuacja też jest ciekawa. Z chęcią przyjrzę się bliżej tej serii.

    OdpowiedzUsuń