czwartek, 2 stycznia 2020

Kiedy nadejdzie czas

TYTUŁ: Kiedy nadejdzie czas

AUTOR: Patrycja Giesecke
WYDAWNICTWO: WasPos
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 297


Nie ukrywam, że lubię sięgać po debiuty, w książkach młodych pisarzy można trafić na orzeźwiającą nutę i nieszablonowe rozwiązania. Z tą myślą podeszłam do książki pani Patrycji, która akcję powieści osadziła w Północnej Szkocji.  

Na początku historia ta wydała mi się mdła i nijaka. Ot zwykły romans wyciśnięty w realia szpitala onkologicznego. Piękna i bogata młoda pacjentka i on przystojny lekarz, który nie zrobił dobrego pierwszego wrażenia. Dru Colin zastąpił wieloletniego ordynatora oddziału i sieje postrach wśród personelu, dla małych pacjentów jest jednak miły i wyrozumiały. Hope nie jest co prawda pacjentką, ale musi zgłaszać się raz do roku z wynikami badań. Chłodne przyjęcie i traktowanie jej z góry zupełnie zbiło ją z tropu, dotąd była tutaj serdecznie przyjmowana. Od tej pierwszej chwili jednak Dru zagościł w jej myślach, początkowo budząc tylko niechęć.

Hope jako mała dziewczynka straciła rodziców (ten wątek jest raczej szczątkowy) i wychowywał ją wuj. Dziewczynka odziedziczyła piękny dom i spory majątek. W wieku 17 lat zachorowała na anginę niestety choroba rozwijała się w niepokojący sposób, po serii badań postawiono diagnozę - białaczka limfoblastyczna. Udało się wygrać z choroba, ale Hope poddana była wielomiesięcznej kuracji, a ostatecznie zwyciężyła dzięki przeszczepowi. Teraz może cieszyć się zdrowiem, a szansę od losu wykorzystuje ciesząc się każdym dniem. Młoda kobieta pracuje w firmie organizującej przyjęcia, to jest spełnieniem jej marzeń i w tym się realizuje. Ponadto jest założycielką fundacji charytatywnej wspierającej szpital onkologiczny. Hope często odwiedza na oddziale małych pacjentów, próbuje dodać im otuchy udzielić wsparcia rodzicom. Bliżej poznajemy 8-letniego Denisa i 13-letnią Charlotte, którzy również zmagają się z nowotworem.

Jak więc widzicie, lektura tej książki doświadcza sporo emocji, ale raczej tych bolesnych. Choroba dziecka to jest coś niewyobrażalnego. Sceny, które opisała autorka zdecydowanie chwytają za serce,  chusteczki były potrzebne.

Wątek romantyczny rozwijał się w oczywisty sposób, jest trochę słodki i pudrowy. Co jak pisałam na początku nieco mi przeszkadzało (zwłaszcza że już w myślach dopowiedziałam sobie zakończenie - i uwierzcie mi, nigdy tak bardzo nie chciałam mieć racji), ale zakończenie rozłożyło mnie na łopatki.

Książkę czyta się lekko, napisałabym że również przyjemnie ale wspomniane przeze mnie wyżej sceny zdecydowanie do nich nie należały. Romantyczny wątek zdecydowanie równoważy cierpienie i ból. A ostatnie strony pozostają w sercu na długo, bo czasami kochać to znaczy pozwolić odejść - z tym zdaniem Was zostawiam licząc że dacie się skusić na debiutancką powieść Patrycji Giesecke.


Jest to 128 ksiażka przeczytana w 2019r.

9 komentarzy:

  1. Ja również lubię sięgać po debiuty, więc chętnie poznam tę historię. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię czasem lekkie książki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za takimi książkami więc raczej się nie skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię takie udane debiuty. Jestem na tak.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznam, że jestem bardzo ciekawa tej powieści.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa jestem tej książki. Lubię udane debiuty.
    Pozdrawiam :)
    www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Widziałam wpis Wydawnictwa, gdy poszukiwał patronów do tej książki. Po przeczytaniu fabuły zastanawiałam się, czy nie zgłosić swojego bloga. Szkoda, że Wydawnictwo nie odpisało jak to ma wyglądać i czy dostałabym książkę/pdf do przeczytania wcześniej by ostatecznie zdecydować;) Niemniej cieszę się, że debiut okazał się udany :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaciekawiła mnie. Chętnie przeczytam w wolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń