niedziela, 22 grudnia 2019

Dziennik Noel

TYTUŁ: Dziennik Noel

AUTOR: Richard Paul Evans
WYDAWNICTWO: Znak Litera Nova
ROK WYDANIA: 2019
LICZBA STRON: 293


Tuż przed samymi świętami sięgnęłam po książkę, która ma być początkiem świątecznej serii z Noel. Jak wiecie powieści Richarda Paula Evansa uwielbiam więc z bardzo dobrym nastawieniem zabrałam się za czytanie.

Jacob to znany na całym świecie pisarz, jego powieści rozchodzą się w milionach egzemplarzy, a on dzięki temu ma na koncie miliony dolarów. Można z całą pewnością powiedzieć, że osiągnął sukces. Mężczyźnie jednak brakuje do szczęści bardzo ważnej rzeczy - drugiej osoby, ciepła kogoś bliskiego. Tuż przed Bożym Narodzeniem, Jacob dostaje informację o śmierci swojej matki i o tym, że odziedziczył jej dom. Mężczyzna przyjeżdża na miejsce by zamknąć pewien etap swojego życia, porządki w domu matki, która była zbieraczką mają mu pomóc uporać się z przeszłością.

Jacob urodził się w normalnej rodzinie, miał rodziców i starszego brata. Pewnego lata dochodzi jednak do wypadku i starszy chłopiec umiera. Matka oskarża ojca i popada w depresję, zamyka się w swoim świecie. W tym czasie z rodziną Church mieszka młoda kobieta (dorosły Jacob jej nie pamięta, ale często przychodzi ona do niego w snach). Rodzina Jacoba się rozpada, ojciec nie może udźwignąć poczucia winy i odchodzi, młoda kobieta znika, a chłopiec zostaje z matką, która jest zupełnie oderwana od rzeczywistości. Mały Jacob dorasta w przeświadczeniu, ze na miłość trzeba zasłużyć, że gdy będzie grzeczny mam pozwoli mu wejść do swojego pokoju i nie będzie na niego krzyczała, jeśli on się postara mama będzie miała lepszy dzień. Tych dobrych dni nie było zbyt wiele, a gdy chłopiec skończył 16 lat matka po prostu wyrzuciła go z domu. Jacob niewiele czasu spędził na ulicy, bardzo szybko znalazł się ktoś kto się nim zaopiekował, wspierał go i pomógł się rozwijać. Z taką własnie przeszłością musiał zmierzyć się Jacob przekraczając próg domu matki.

Rachel trafiła do starego domu Church'ów szukając odpowiedzi na pytanie kim jest. Bardzo późno dowiedziała się że jest adoptowana. Jej rodzice są bardzo surowi i nie chcą na ten temat rozmawiać. Młodej kobiecie udało się ustalić, że jej mama tuż przed porodem mieszkała w tym domu. Kobieta jest bardzo sympatyczna i szybko nawiązuje się między nią a Jacobem nić porozumienia. Podczas wspólnego sprzątania domu znajdują dziennik Noel - mamy Rachel. Jego fragmenty wpleciona zostają w fabułę, co z mojej strony jest zawsze mile widziane. Poznajemy historię dziewczyny, której wstydzili się rodzice i wysłali ją do obcych ludzi by tam przeczekała ciążę.

Historia miłosna Rachel i Jacoba w tej powieści zaczyna się szybko, można by rzec za szybko. Doszłam jednak do wniosku, że to nie wątek miłosny jest tutaj najważniejszy. Oczywiste że się tutaj pojawił i jest dobrze rozpisany wg znanego wszystkim schematu (pytanie jednak na ile jest on fikcją a na ile opiera się na prawdziwych zdarzeniach z życia autora), ale stanowi on jakby uzupełnienie dla ważniejszych wydarzeń i ważniejszego przesłania, dlatego mam nadzieję nie będzie on was za bardzo raził.

I Jacob i Rachel muszą skonfrontować się z przeszłością by stworzyć przyszłość z czystą kartą. Wiele wątków podobnych jest do tych z powieści Szukając Noel <recenzja> i podobne wnioski można z tych powieści wyciągnąć. Nie są one jednak ze sobą w żaden sposób fabularnie powiązane.

Dziennik Noel to głęboka i poruszająca powieść o drugiej szansie i duchach przeszłości którym niekiedy sporo trzeba wybaczyć. Co do klimatu świąt to jest go tutaj bardzo mało jeśli chodzi o zewnętrzny ich wymiar, tutaj zdecydowanie ważniejsze jest to co wewnątrz nas.

Polecam nie tylko na święta.



Jest to 125 ksiażka przeczytana w 2019r.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
*Olimpiada czytelnicza u pośredniczka książek grudzień

7 komentarzy:

  1. Muszę koniecznie przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również na pewno przeczytam ten tytuł. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Koniecznie muszę w końcu znaleźć czas na kolejną książkę Paula Evansa. "Dziennik Noel" już wcześniej wpadł mi w oko, a Twoja recenzja potwierdza moje przeczucie, że warto spędzić trochę czasu z tą książką. ;)

    PS Wesołych świąt!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mój typ opowieści, ale może mojej mamie by się spodobało :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie po drodze mi z tym autorem ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwsze spotkanie z tym autorem było dla mnie rozczarowaniem. Wiem jednak, że warto dawać autorom drugą szansę.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń